Reklama

Polska

Miłosierdzie zapisane w genach

Wychowała się w luksusach. Kiedy dorosła, postanowiła poświęcić się chorym. Na kolejnym etapie służby cierpiącym dostrzegła potrzebę rozwijania pielęgniarstwa domowego i znalazła sojusznika w osobie krakowskiego biskupa – Karola Wojtyły. Mowa o służebnicy Bożej, pielęgniarce, Hannie Chrzanowskiej

Niedziela Ogólnopolska 7/2017, str. 20-21

Archiwum Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi

Hanna Chrzanowska i kard. Karol Wojtyła na rekolekcjach dla chorych w Trzebini

Hanna Chrzanowska i kard. Karol Wojtyła na rekolekcjach dla chorych w Trzebini

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O warszawskiej rezydencji swoich dziadków przy pl. Zielonym, pełnej wspaniałych mebli i dzieł sztuki, Hanna Chrzanowska mówiła: – Czarodziejski pałac mojego dzieciństwa. Kiedy miała 8 lat, a jej brat Bohdan – 10, przeniosła się z rodzicami do Krakowa, gdzie ojciec – Ignacy Chrzanowski, historyk literatury i krytyk, objął katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Dobroczynność w genach

Rodzina była znana z dobroczynności. Dziadek – Karol Jan Szlenkier zorganizował w swoich zakładach kasę chorych i system ubezpieczeń na starość, utrzymywał 3-klasową szkołę dla dzieci robotników, a w testamencie zapisał pół miliona rubli na cele charytatywne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tę cechę otrzymały w genach następne pokolenia. Dość powiedzieć, że siostra matki Hanny – Maria ufundowała szkołę rolniczą, a druga siostra – Zofia cały odziedziczony majątek przeznaczyła na budowę szpitala dziecięcego w Warszawie.

Pokochać chorych

Reklama

W ślady cioci Zosi, która nie tylko wybudowała szpital, ale też wybrała zawód pielęgniarki, poszła Hanna. Co prawda po maturze zapisała się na Wydział Filozoficzny UJ, ale pracowała też w Ambulatorium Panien Ekonomek, a w 1922 r. przeniosła się do Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa. Słuchaczki szkoły mieszkały obowiązkowo w internacie. Zbiorowe sypialnie, rygor, przesadna dbałość o porządek w szafkach stanowiły przeskok z warunków domowych, ale nie zniechęcały Hanny Chrzanowskiej, która chciała przede wszystkim służyć. „Tak dobrze pamiętam moich chorych, bo naprawdę ich kochałam, sama sobie tego nie uświadamiając” – zanotowała w pamiętniku z tamtych lat. I dalej: „Rany, operacje, opatrunki, poszczególne indywidualności chorych – to wszystko przejęło nas tak dalece, że zupełnie o czym innym nie mówiłyśmy – ani między sobą, ani w domu, ani wśród przyjaciół. Uważano, że mamy bzika”.

W styczniu 1925 r., już po dyplomie, wyjechała na roczne stypendium do Paryża do Szkoły Pielęgniarstwa Dziecięcego. Po powrocie pracowała m.in. jako instruktorka pielęgniarstwa w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie, kierowała pismem „Pielęgniarka Polska”, współorganizowała także katolicki Związek Pielęgniarek Polskich.

Wojenne dramaty

Lata wojny i okupacji były dla Hanny tragiczne. Ojciec, wywieziony wraz z innymi profesorami UJ do obozu w Sachsenhausen, zmarł w styczniu 1940 r. Brat Bohdan zginął w Katyniu. Wcześniej, we wrześniu 1939 r. w obronie Warszawy poniósł śmierć brat stryjeczny Andrzej Chrzanowski, 2 października 1939 r. zmarła ciocia Zosia – ta, która ufundowała szpital, sama nie miała szans na leczenie w ogarniętej wojną stolicy. Druga siostra matki – Maria, a także jej synowa i wnuczka zmarły w obozie hitlerowskim w Łodzi, brat matki – Karol Stanisław zginął w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego.

Reklama

Hanna i jej matka Wanda wyrzucone z profesorskiego mieszkania mieszkały u znajomych. W Krakowie, pod przewodnictwem kard. Adama Sapiehy, powstał Obywatelski Komitet Pomocy, przekształcony później w Radę Główną Opiekuńczą, w której Hanna Chrzanowska pracowała od października 1939 r. do końca wojny. Organizacja pomagała rodzinom i całym transportom, tworzyła kuchnie, herbaciarnie, ogrzewalnie itd. Opieką były otaczane dzieci, które wysyłano latem na kolonie do zaprzyjaźnionych dworów ziemiańskich, a także osierocone dzieci żydowskie ukrywane w różnych klasztorach.

Idziemy na dziady

Po wojnie Hanna zamieszkała wraz z matką w skromnym mieszkaniu przy ul. Łobzowskiej. Z dawnej świetności rodziny pozostało niewiele. Pielęgniarka nie przywiązywała jednak wagi do rzeczy materialnych. Pochłaniała ją praca w reaktywowanej szkole pielęgniarskiej, gdzie była kierownikiem szkolenia w otwartej opiece zdrowotnej. Jedna z absolwentek wspominała: „Zauroczyła mnie swoją osobowością, wykładami, filozofią życia, sposobem prowadzenia zajęć. Ona zachwycała, pociągała swoim żarem. To był żar miłości i żar zachęty człowieka do służby”.

Częścią zajęć były miesięczne praktyki w domach, gdzie trafiały się przypadki skrajnej nędzy i opuszczenia, brudu i wszawicy. Wielu żyjących w przerażających warunkach podopiecznych wywodziło się z wysiedlonego z Kresów ziemiaństwa, co w pewnym momencie stało się powodem postawienia Hannie Chrzanowskiej zarzutu, że faworyzuje arystokrację. Wtedy ułożyła Rachunek sumienia pielęgniarki: „Czy rozumiem godność mojego zawodu? Jaki jest mój stosunek do chorego człowieka? Czy nie uchylam się od istotnego pielęgnowania chorych – przecież chorzy najbardziej odczuwają naszą miłość, kiedy ich myjemy, karmimy, kiedy ich wygodnie układamy!”. W ten sposób chciała też zmienić mentalność niektórych uczennic, które idąc na praktykę w domach chorych, mówiły: „Idziemy na dziady!”.

Biskup od chorych

Reklama

Hanna Chrzanowska już w latach 50. ubiegłego wieku szukała możliwości zorganizowania systematycznej opieki nad chorymi w domach. Nie było przecież pielęgniarek środowiskowych, sióstr PCK ani hospicjów, a potrzeby były ogromne. Trafiała na obojętność, aż do spotkania w czerwcu 1957 r. z ks. Karolem Wojtyłą, który skontaktował ją z ks. inf. Ferdynandem Machayem. Pielęgniarki domowe otrzymały od ks. Machaya finansowe wsparcie i lokum w parafii. Kiedy rok później ks. Wojtyła został biskupem, osobiście zaangażował się w opiekę parafialną.

Nieżyjąca już s. Gerarda ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi wspominała: – W 1964 r. abp Wojtyła zwrócił się do naszej matki prowincjalnej – Zuzanny Jamróz z prośbą o skierowanie do parafii pw. Matki Bożej Zwycięskiej w Borku Fałęckim siostry, która przyjęłaby obowiązki opiekunki chorych. Wybór matki padł na mnie. W parafii było wiele osób niekwalifikujących się do leczenia szpitalnego. Byli między nimi ludzie młodzi z różnymi upośledzeniami, czasem niepełnosprawni od urodzenia, cierpiący z powodu skutków choroby Heinego-Medina lub schorzeń przewlekłych. Abp Wojtyła pragnął, aby w każdej krakowskiej parafii były opiekunki niosące chorym pomoc nie tylko pielęgniarską, ale i duchową. Kiedy przyjeżdżał na wizytację, zawsze pytał, czy jest siostra od chorych, interesował się sytuacją poszczególnych osób i jeżeli tylko czas pozwalał, szedł do ich domów.

Jak pisze Marzena Florkowska w książce „Radość dawania”: „W Wielkim Poście 1960 r. bp Wojtyła razem z Hanną Chrzanowską odwiedził 35 chorych”. W 1964 r. Hanna zaczęła organizować swoim podopiecznym wyjazdy rekolekcyjno-wypoczynkowe do Trzebini. Rekolekcjonistami byli m.in.: ks. Franciszek Macharski, benedyktyni o. Leon Knabit i o. Karol Meissner. W transporcie chorych i opiece nad nimi pomagali liczni wolontariusze.

Pozostawiła dziedzictwo

Reklama

Po latach obojętności religijnej we wczesnej młodości Hanna Chrzanowska przeżyła głębokie nawrócenie. Codziennie widywano ją w kościele Sióstr Karmelitanek przy ul. Łobzowskiej lub w kolegiacie św. Anny, często modliła się też w opactwie Benedyktynów w Tyńcu. – Oczywiście, swoją moc czerpała z tego, z czego czerpie ją zakon benedyktyński: z modlitwy – mówił we wspomnieniach o niej o. Knabit.

W 1963 r. zdiagnozowano u niej chorobę nowotworową, z którą walczyła przez 10 lat. W którymś momencie pozostawiła kard. Wojtyle list z prośbą, by po jej śmierci przekazał pielęgniarkom następujące słowa: „Fakt mojego odejścia w niczym nie może umniejszyć ich zapału, ja im tylko pomogłam, a teraz muszą się same trzymać naszej linii pielęgnowania ludzi w ich psychofizycznym całokształcie. Służenie prostą obsługą, umiejętną, mądrą, ale właśnie prostą”.

Hanna Chrzanowska zmarła w Białą Niedzielę 29 kwietnia 1973 r. Pozostały jej dzieło i słowa o relacji pielęgniarki do chorego: „Musimy się modlić i bardzo prosić Boga o współczucie, o świeżość uczuć, o miłość do ludzi, o pokorę”.

Imię Hanny Chrzanowskiej, prekursorki opieki paliatywnej w Polsce, nosi wiele szkół o profilu medycznym oraz placówek opiekuńczo-leczniczych, wśród nich Centrum Opieki Wyręczającej dla Przewlekle i Nieuleczalnie Chorych Dzieci w Krakowie oraz Zakład Opiekuńczo-Leczniczy Caritas Archidiecezji Krakowskiej w Zatorze.

* * *

Otrzymałam wyrok

otrzymałam wyrok – diagnozę
myślałam
teraz po szczeblach cierpienia
szybko dojdę do Nieba
już chwytałam błękit spragnioną
duszą
sercem widziałam Niewidzialnego
a On powoli
prowadzi
pociesza
umacnia
przypomina że
ból ma sens
ofiara ma sens
krzyż ma sens

nie wiem ile zostało mi czasu
ale już się nie śpieszę
ufam
wielkiemu Reżyserowi
życia

Alina Dorota Paul

* * *

Reklama

chcę dotrzeć
do Ciebie Boże
przez litanie
nowenny
różańce
pacierze słabości
szepty cierpienia
między wkłuciem igły
a kroplówką sączącą się powoli
jak życie
ofiarowane dzień po dniu
kropelkami łaski

czerpię z Ciebie
siłę w bezsilności
odwagę w lęku
nadzieję na takie jutro
w którym
zatańczę z Aniołem Stróżem
i zostanę już na zawsze
w Krainie Twojej Miłości

Alina Dorota Paul

Z tomu poezji „W powiewie wiatru w szepcie Anioła” Lublin 2012

2017-02-08 10:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych wokół krzyża w Dolinie Poległych

2025-11-13 16:49

[ TEMATY ]

Hiszpania

figura

Dolina Poległych

wikipedia.org

Rząd Hiszpanii Pedro Sáncheza zamierza usunąć figury świętych znajdujące się wokół krzyża w Dolinie Poległych (Valle de los Caidos), miejscu złożenia ciał ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w tym kraju z lat 1936-1939. Centrolewicowy gabinet zatwierdził nowy plan zagospodarowania tej zainaugurowanej w 1959 roku pod Madrytem budowli, nad którą wznosi się ponad 154-metrowy krzyż. Usytuowane wokół jego podstawy postacie czterech ewangelistów oraz Maryi trzymającej umęczone ciało Jezusa, jak wynika z makiety architektonicznej, mają zostać usunięte. Zniknąć mają także monumenty przedstawiające cztery cnoty: siłę, roztropność, sprawiedliwość i umiarkowanie.

Zgodnie z zapowiedziami rządu Pedro Sáncheza, modernizacja w ramach zatwierdzonego we wtorek projektu pt. „Krzyż i podstawa”, obejmująca m.in. prace przy usunięciu symboli religijnych, ma służyć „większemu pluralizmowi” w miejscu pochówku ofiar wojny domowej, zarówno frankistów dowodzonych przez generała Francisco Franco, jak i ich przeciwników.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: „Kościół buduje się przez codzienną wytrwałość”

2025-11-16 16:54

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Parafia NMP Królowej w Oławie obchodzi dzisiaj 20-lecia swojego powstania. Eucharystii przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, który w homilii przypomniał, że najważniejszą świątynią nie są mury, lecz człowiek.

Metropolita wrocławski rozpoczął swoją homilię od słów Jezusa zapowiadających zburzenie świątyni jerozolimskiej. - Powinny poruszyć uczniów słowa Jezusa: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Ale Jezus wypowiedział je nie dlatego, że nie ceni piękna murów i wystroju świątyni, lecz dlatego, że prawdziwą świątynią zawsze był i jest człowiek. Człowiek i jego serce otwarte na Boga i przyszłość, wskazał kaznodzieja, dodając: - Uczniowie wtedy jeszcze tego nie rozumieli. Dopiero Chrystus pokazał nam, że to my jesteśmy świątynią Boga, że Bóg mieszka w nas. Dziś, patrząc na piękny kościół parafialny, chcemy powiedzieć: “Panie, dziękujemy Ci, że w tym miejscu zechciałeś zamieszkać pośród nas”.              W dalszej części abp Kupny wrócił do początków parafii, wyrażając głęboką wdzięczność wszystkim, którzy ją tworzyli: - Każda parafia ma swoją historię i swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała wasza parafia, Bóg zaprosił ludzi tej ziemi do nowego dzieła. Nie było wtedy wszystkiego, co mamy dziś, ale były nadzieje, plany i wiele pracy. Ta parafia istnieje dzięki wierze, miłości i wytrwałości ludzi - mówił metropolita wrocławski, dziękując za zaangażowanie w dzieło stworzenia parafii. - Z serca dziękuję wszystkim, którzy byli na początku tej drogi. Myślę o tych, którzy przez dwadzieścia lat są związani z tą parafią. Dziękuję księdzu proboszczowi Robertowi, dziękuję wszystkim, którzy ofiarowali czas, talenty, środki i modlitwy. Niech Bóg wynagrodzi ich trud — zarówno tych, którzy są dziś z nami, jak i tych, którzy odeszli do domu Ojca.      Odnosząc się do Ewangelii, abp Józef Kupny zauważył: - Dzisiejsza Ewangelia mówi o niepokoju, zniszczeniu i trudnościach. Nie wiem, jak słuchali jej uczniowie, ani jak my ją odbieramy, ale ona jest zaskakująco aktualna. Każda wspólnota przeżywa chwile słabości, rozproszenia, zmęczenia. A jednak Jezus mówi: “Nie trwóżcie się”. To znaczy: nie bójcie się, bo Ja jestem z wami. Wracając jeszcze w słowie do dwudziestolecia parafii, hierarcha podkreślił: - Chrystus przez tych 20 lat był tutaj obecny: w sakramentach, w Eucharystii, w rodzinach, które trwały mimo trudności, w dzieciach, młodzieży, w chorych i starszych. Był obecny w każdym, kto się modlił, służył, pomagał. I choć były chwile trudne, to właśnie wtedy najbardziej widać było siłę wiary - powiedział abp Kupny, dodając: - Jezus mówi dziś do nas: “Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”. Te słowa są jak program waszego jubileuszu. Kościół buduje się nie przez spektakularne działania, lecz przez codzienną wytrwałość: przez matki i ojców, którzy uczą dzieci modlitwy; przez kapłanów, którzy dzień po dniu głoszą Słowo Boże; przez seniorów modlących się za młodych; przez ludzi, którzy sprzątają kościół, śpiewają, troszczą się o parafię. To codzienny trud, ale i codzienny cud. Nie zabrakło także odniesienia do patronki parafii: - Najświętsza Maryja Panna Królowa od początku czuwa nad tą parafią. Jej królowanie to nie panowanie, jak myślimy po ludzku. To służba: pokorna, wierna, pełna miłości. Maryja trwała pod krzyżem i uczy nas, abyśmy w chwilach prób nie odchodzili, ale trwali przy Chrystusie z nadzieją - mówił kaznodzieja, dodając: - Dzisiaj wielu gniewa się na Kościół, zniechęca się, odchodzi. Ale to właśnie wtedy trzeba trwać. Trwać przy Chrystusie, nie opuszczać Go w chwilach próby, tak jak Maryja nie odeszła spod krzyża.      Na zakończenie homilii abp Józef Kupny zawierzył parafię Duchowi Świętemu i Matce Bożej: - Dwadzieścia lat temu Bóg rozpoczął w tym miejscu piękne dzieło Boskie. Dziś dziękujemy Mu za wszystko, co już uczynił, i z ufnością prosimy, by prowadził nas dalej przez następne lata i dziesięciolecia. Niech Duch Święty daje nam wytrwałość w wierze, nadziei i miłości, a Maryja, wasza Królowa, niech prowadzi was drogą ku Bogu.”
CZYTAJ DALEJ

Żyć na wzór Jezusa

2025-11-16 14:14

ks. Łukasz Romańczuk

bp Wiesław Lechowicz

bp Wiesław Lechowicz

Uroczystościom odpustowym w kościele garnizonowym św. Elżbiety we Wrocławiu, przy udziale władz miejskich i samorządowych, wojska, przewodniczył bp polowy Wiesław Lechowicz.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję