Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Droga Krzyżowa ze św. Bratem Albertem

Być dobrym jak chleb… u stóp Krzyża

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wstęp – Krzyż

Dla wielu jest znakiem cierpienia. Dla chrześcijan jest znakiem zbawienia i Chrystusowego zwycięstwa. Ale Krzyż ze swej natury niesie ze sobą dobro. Czy można czynić dobro, stając wobec cierpienia, odrzucenia i pogardy? Tak. Przykład takiego dobra dał nam św. Brat Albert – Adam Chmielowski. Malarz. Powstaniec. Zakonnik. Święty. Był dobry jak chleb, którym karmili się bezdomni.

Stacja I – Wyrok

Dla Jezusa wyrok okazał się bardzo ciężki. Skazanie na śmierć. Dla wielu ludzi wyrokiem jest lekarska diagnoza, skazanie na bezdomność, opuszczenie. Rzeczywistości takiego wyroku doświadczył św. Brat Albert, który brał udział w powstaniu styczniowym. W przegranej bitwie pod Mełchowem został ranny, w wyniku czego amputowano mu nogę. Pokazał jednak, że można być dobrym, chodząc o kulach, z protezą nogi. Dobro nie wymaga stuprocentowej sprawności. Miłość nie rodzi się jedynie w sile, ale także, a może przede wszystkim w słabości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stacja II – Krzyż

Reklama

Po wydostaniu się z niewoli wyjechał do Francji, gdzie w 1864 r. rozpoczął studia malarskie w Paryżu. Po amnestii w 1865 r. przyjechał do Warszawy. Św. Brat Albert mówił: „Nie chcę pociechy ani nieba, pogardzam potępieniem. Chcę cierpieć z Ukochanym, Chrystusem się karmię. On we mnie żyje, nie mogę czynić ani chcieć inaczej niż On. Święty, Święty, Święty”. To wszystko wyjaśnia. Miłość do Chrystusa dała Bratu Albertowi siłę do znoszenia cierpień duszy i ciała, których zapewne mu nie brakowało. Św. Brat Albert na drogę życia przyjął krzyż – znak miłości, a nie znak hańby i poniżenia.

Stacja III – Pierwszy upadek

Brat Albert wstąpił do jezuitów, jednak po pół roku opuścił nowicjat i wyjechał na Podole do swojego brata Stanisława. Tam związał się z tercjarzami św. Franciszka i prowadził pracę apostolską wśród ludności wiejskiej. Wiedział, że służyć trzeba tym, którzy upadają, bo „im więcej kto opuszczony, z tym większą miłością służyć mu trzeba, bo samego Pana Jezusa zbolałego w osobie tego ubogiego ratujemy”.

Stacja IV – Matka

Maryja obecna na krzyżowej drodze Swojego Syna była obecna także w życiu Brata Alberta Chmielowskiego, który był w nieustannym zjednoczeniu z Chrystusem i Jego Matką. Składając świadectwo zawierzenia Maryi, mówił: „Matkę Najświętszą obieram za opiekunkę w moich trudnościach. Chcę Ją czcić osobnym nabożeństwem przez cały ciąg życia i całą wieczność”.

Stacja V – Szymon z Cyreny

Był dobrze zapowiadającym się artystą. Porzucił sławę i karierę malarską i zamieszkał w baraku wśród „szumowin” krakowskich: włóczęgów, żebraków, alkoholików i przestępców. Pragnął pomóc im odzyskać godność ludzką. Mówił: „Dobrego Pana mamy, który ma w ręku wszystko aż do najdrobniejszych szczegółów”.

Stacja VI – Weronika

Reklama

Na swojej drodze Brat Albert spotykał różnych ludzi. Dzień 13 czerwca 1896 r. to czas spotkania z Marią Jabłońską w Horyńcu. Maria, późniejsza s. Bernardyna, stała się wierną uczennicą i naśladowczynią św. Brata Alberta, przez 20 lat formowała się pod okiem Założyciela i najpełniej przejęła jego ducha. Wielką dobrocią darzyła wszystkich. Sama tak napisała: „Chciałabym zadośćuczynić każdej prośbie, otrzeć każdą łzę, pocieszyć słówkiem każdą zbolałą duszę, być dobrą zawsze dla wszystkich a najlepszą dla najnieszczęśliwszych”.

Stacja VII – Drugi upadek

Adam Chmielowski ogrzewalnie miejskie dla bezdomnych przemieniał w przytuliska. Nie dysponując środkami materialnymi, kwestował na utrzymanie ubogich. Oddając się z biegiem czasu coraz pełniej posłudze ubogim, rezygnował stopniowo z malowania obrazów. Służbę na rzecz bezdomnych i nędzarzy uważał za formę kultu Męki Pańskiej. W swoich notatkach pisał: „Dopuszcza Pan Bóg złe, ażeby je w dobre przemieniał, niech będzie zawsze uwielbiony”.

Stacja VIII – Pociecha płaczących

Jezus spotkał na swojej drodze płaczące kobiety. Współczuł im i pocieszył. Taki też był Brat Albert. Zakładał domy dla sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych. Pomagał bezrobotnym, organizując dla nich pracę. Słynne są słowa Brata Alberta, że „trzeba każdemu dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież, bez dachu i kawałka chleba może on już tylko kraść albo żebrać dla utrzymania życia”.

Stacja IX – Trzeci upadek

Na drodze uczynków miłosierdzia nie było łatwo. Brat Albert spotykał się z trudnościami. Nie zrażał się nimi, bo jak mówił, należy: „Iść zawsze naprzód, choćby po gorzkich zawodach i szalejących bałwanach morskich, gdy opieka Boska nad nami, przed niczym zaś się nie cofać, a na wszystko być gotowym, jeśli Bóg czego od nas zażąda”.

Stacja X – Obnażenie

Reklama

Jezusa obnażono z szat. Brat Albert widział to Chrystusowe obnażenie w ludziach cierpiących, bezdomnych i chorych. Swojej miłości nie zamknął w granicach Krakowa. Podobne przytuliska zakładał także w innych miastach, m.in. we Lwowie, Sokalu, Przemyślu, Stanisławowie, Jarosławiu, Tarnowie i Kielcach. „Praca codzienna – pouczał – z obowiązków stanu wynikająca może mieć wartość modlitwy, cnoty i przykładu zarazem, gdy pracujemy dlatego, że Pan Bóg chce, abyśmy pracowali na chleb, który nam daje”.

Stacja XI – Przybicie do krzyża

Rok 1916 był ostatnim w życiu ziemskim Brata Alberta. Sam to przeczuwał. W sobotę wigilijną (23 grudnia) Brata Alberta odwiedziła s. Bernardyna, a on się ucieszył jej przybyciem. Podczas rozmowy Brat Albert nagle jęknął i chwytając się za bok, powiedział: „O, jak mnie boli, jak nigdy nie doświadczyłem”. Cierpliwie znosił chorobę, a kiedy kapłan stojący przy jego łóżku podał mu Krzyż do ucałowania i przypomniał mu, aby swe cierpienia połączył z cierpieniami Pana Jezusa Ukrzyżowanego, Brat Albert cierpiał z pogodnym obliczem.

Stacja XII – Śmierć

„Krzyż jest tajemnicą, wymaga wiary. Krzyż jest światłem, które oświeca umysł, szczęśliwy, kto mu odda serce i dostanie łaskę miłowania” – szczęśliwy i bogaty miłością krzyża Brat Albert, „brat opuchlaków” jak go nazywano, zmarł 25 grudnia 1916 r. w Krakowie. „Teraz już mi nic nie potrzeba” – takie były ostatnie słowa Brata Alberta. Jezus Ukrzyżowany spełnił gorące pragnienie Swego Miłośnika Krzyża, gdyż jak Chrystus Brat Albert długo, ciężko i boleśnie konał; jak On umierał głodem i pragnieniem umęczony, a przy tym ubogi.

Stacja XIII – Zdjęcie z Krzyża

Ciało martwego Jezusa zostało zdjęte z Krzyża i złożone w ramionach Matki Najświętszej. Ciało zmarłego Brata Alberta otoczyli liczni członkowie obydwu Zgromadzeń Brata Alberta. Po jego śmierci, na jego obliczu – jak podają świadkowie – pozostał jakiś wyraz niebiańskiej pogody i nadprzyrodzonej słodyczy.

Stacja XIV – Grób

Reklama

Pogrzeb Ojca ubogich zgromadził tłumy obecne na krakowskich ulicach. Brata Alberta żegnało duchowieństwo, profesorowie, wierni świeccy i członkowie obydwu Zgromadzeń Brata Alberta, ubodzy i sieroty. „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii: czyż Jego miłość mogłaby obmyśleć jeszcze coś piękniejszego? Skoro jest Chlebem i my bądźmy chlebem. Skąpy jest ten, kto nie jest jak On. Dawajmy siebie samych” – mówił do swoich współbraci Brat Albert. Dziś patrzy już na Chrystusa, stojącego po prawicy Ojca.

Zakończenie

Droga Krzyżowa Chrystusa to droga miłości i miłosierdzia. Taką drogą przeszedł w swoim ziemskim życiu Brat Albert Chmielowski. Wyniesienia Brata Alberta do chwały ołtarzy dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II. To było potwierdzeniem tego, jak żył i co uczynił Brat Albert. Jego świętość jest wezwaniem także dla nas, idących drogą krzyża, że „powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”.

Stacje Drogi Krzyżowej znajdują się w kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łukowej. Zostały odnowione dzięki wsparciu i zaangażowaniu parafian – większość zasponsorowały pojedyncze rodziny i grupy parafialne, pozostałe ofiary parafian.

2017-04-06 09:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Droga Krzyżowa - rozważania ks. Piotra Pawlukiewicza

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

ks. Piotr Pawlukiewicz

Ruali/pixabay.com

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.
CZYTAJ DALEJ

Pacjent zaatakował pielęgniarkę w szpitalu w Pruszkowie

2025-05-01 15:10

[ TEMATY ]

szpital

Karol Porwich/Niedziela

Podczas porannego dyżuru w Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie pacjent zaatakował udzielającą mu pomocy pielęgniarkę. "Nasza koleżanka jest po badaniu przez lekarza, który zalecił jej odpoczynek" - poinformowała Zofia Czyż z OZZ Pielęgniarek i Położnych.

Około godz. 6 pielęgniarka pełniąca dyżur w Szpitalu Kolejowym im. dr med. Włodzimierza Roeflera w Pruszkowie została zaatakowana przez pacjenta, któremu udzielała pomocy.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Święty Józef – patron mężczyzn z zakasanymi rękami

2025-05-01 14:30

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Marek Mendyk

św. Józef Robotnik

ks. Witold Baczyński

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Bp Marek Mendyk, podczas Mszy św. odpustowej w parafii. św. Józefa Robotnika w Wałbrzychu

Bp Marek Mendyk, podczas Mszy św. odpustowej w parafii. św. Józefa Robotnika w Wałbrzychu

Uroczystości odpustowe ku czci św. Józefa Robotnika zgromadziły 1 maja w parafii na wałbrzyskiej Piaskowej Górze licznych wiernych. Mszy św. przewodniczył biskup świdnicki, który przypomniał, jak ważny dziś jest wzorzec męskości, ukazany w postaci św. Józefa – męża odpowiedzialnego, wiernego i milczącego sługi Bożej woli.

Jeszcze przed rozpoczęciem Eucharystii głos zabrał gospodarz miejsca, ks. kan. Witold Baczyński. W słowach powitania nie zabrakło wzruszenia i wdzięczności:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję