Reklama

Wiara

GPS na życie

Przystań

Jeśli jesteś studentem, to miejsce może stać się twoją przystanią. Tu znajdziesz przyjaźń z drugim człowiekiem, przeżyjesz niezapomniane chwile, jeszcze lepiej poznasz siebie i na pewno, co najważniejsze, doświadczysz miłości Boga. To pierwsza w Polsce Personalna Parafia Akademicka pw. św. Ireneusza BM w Częstochowie. Z jego duszpasterzami ks. Rafałem Grzesiakiem i ks. Norbertem Tomczykiem rozmawia Beata Włoga

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

BEATA WŁOGA: – Czy życie i praca w parafii akademickiej mocno różnią się od tych w typowej parafii?

KS. RAFAŁ GRZESIAK: – W moim odczuciu różnica między parafią terytorialną a personalną jest taka, że w tradycyjnych parafiach, w których pracowałem wcześniej, był między mną a parafianami dystans. To nie znaczy, że ktoś z nas ten dystans budował, siłą rzeczy taki istnieje. Parafianie przychodzą na spotkania w salce, na Msze św. w kościele, ale później każdy wraca do swoich obowiązków i zajęć. Natomiast tutaj przebywa się z ludźmi non stop. Wszystko, co dotyczy naszego życia duszpasterskiego, np. przygotowanie do inauguracji Roku Akademickiego, czyli związane z tym podjęcie gości, przygotowanie posiłków, sprzątanie czy kwiaty bierzemy na siebie, robimy to razem. Sprzątamy razem, zamiatamy dziedziniec, odśnieżamy dach kościoła. No i jest mnóstwo wspólnych wyjazdów.
KS. NORBERT TOMCZYK: – Próbuję sobie przypomnieć, jak było ze mną. Mam trochę inny zestaw doświadczeń, wcześniej byłem tylko na jednej parafii, to było 7 lat temu, później studiowałem w Lublinie, tam opiekowałem się grupą studentów na KUL-u, byłem trzy lata związany ze środowiskiem oazowym i studenckim. Z pewnością praca tu różni się od pracy w tradycyjnej parafii. Tu ciągle dochodzi do interakcji, jest wiele spotkań i bliskie życie pośród ludzi.

Reklama

– Co kryje się za nazwą parafia personalna?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KS. NORBERT: – Do tej parafii należą pracownicy administracyjni, wykładowcy i studenci wszystkich częstochowskich uczelni. Oni z racji zatrudnienia czy indeksu należą do naszej parafii, a my mamy śmiałość ich do nas zapraszać.
KS. RAFAŁ: – Nasz kościół akademicki stoi na fundamencie studentów, to z myślą o nich wybudowano go 10 lat temu. Natomiast przy parafii działają też inne grupy, często tworzą je osoby wywodzące się z duszpasterstwa akademickiego. Absolwenci mogą się odnaleźć we Wspólnocie 25+. Czasem pary z DA już po ślubie trafiają do Wspólnoty Rodzin Emaus, która również działa przy kościele akademickim.

– Księże Rafale, zdecydował się Ksiądz zamieszkać w jednym z akademików. Co sprawiło, że porzucił Ksiądz wygodne życie na plebanii na rzecz hałaśliwego akademika, gdzie łazienkę dzieli się z sześcioma innymi facetami, a kuchnię z całym piętrem?

Reklama

KS. RAFAŁ: – No tak, hałaśliwym (śmiech), to wszystko zbiegło się z tym, co mówił podczas ŚDM w Krakowie papież Franciszek. Powiem to, czym argumentowałem moją decyzję Księdzu Arcybiskupowi Wacławowi, którego zgodę na zamieszkanie w akademiku musiałem otrzymać. Miałem poczucie, że mieszkam w „złotym pałacu” i że trzeba z niego jakoś wyjść. Założyłem, że jeśli jakiś student pochodzi z rodziny religijnej, przyjeżdżając na studia, sam znajdzie kościół i zatroszczy się o sferę duchową. Mamy studentów np. z Rybnika, Opoczna czy z Rzeszowa, którzy u siebie w parafii byli zaangażowani i tu szybko się odnaleźli. Inni czasem po pół roku studiowania orientują się, że z okien akademika widać ich kościół. Pomyślałem, że jeśli wśród nich zamieszkam, łatwiej ich znajdę. Uważam, że sutanna dobrze się kojarzy, przypomina o Bogu.
Doskonale pamiętam jedną z pierwszych nocy w akademiku – był fałszywy alarm pożarowy, wracałem z plebanii do akademika, pod który podjechała straż pożarna, było po 23. Gdy wjechałem na 8. piętro, stała już tam grupka młodzieży, podchodzą do mnie i wołają: – Ale jaja, przecież miała przyjechać straż pożarna. No policja, gdyby przyjechała, też rozumiem, ale że tu ksiądz się nagle pojawił?! – Co? Ksiądz tu mieszka!? – byli mocno zaskoczeni. Zaraz gdzieś usiedliśmy i zaczęły się rozmowy. O to też chodziło, żeby ta sutanna była znakiem zapytania.

– A nie bał się Ksiądz, że ta sutanna może być znakiem agresji, wywołać niechęć?

KS. RAFAŁ: – Muszę powiedzieć, że mieszkając od 1 października 2016 do 31 maja 2017 w akademiku „Skrzat”, nigdy nie zaznałem niczego, co byłoby wredne, nieprzyjemne, niemiłe w stosunku do mnie. Czy się bałem? – Nie, nie bałem się.

– Księże Norbercie, Ksiądz pracuje też z licealistami. Czy mentalnie młodzież ta różni się od studentów?

Reklama

KS. NORBERT: – Od listopada pracuję w LO, w Koperniku, aż strach patrzeć, co będzie w kolejnym listopadzie (śmiech). (Ks. Norbert w DA jest od listopada 2015 r. – przyp. red.)
To nowe doświadczenie, po długiej przerwie znów mam możliwość pracy w szkole, to dla mnie takie wypłynięcie na głębię. Radość i wyzwanie. Ostatnio dostałem maila od jednej z uczennic, która napisała, że będzie studiować w Częstochowie i pyta, czy może dołączyć do duszpasterstwa, to cieszy. To drugi po duszpasterstwie front mojej działalności. Okazuje się, że można zasiać ziarno i owoce już są widoczne. Młodzież studiująca i ucząca się w liceum niewiele się od siebie różni. Licealiści ogólnie zadają bardzo dużo pytań, podobnie jak studenci, próbują zrozumieć otaczający świat i jest w nich pragnienie Boga.
KS. RAFAŁ: – Tak sobie myślę, że generalnie pragnienia studenta są takimi samymi pragnieniami jak księdza, siostry zakonnej, mechanika i dziecka. Są to trzy rzeczy, pierwsza dotyczy wartości siebie, poczucia bycia kochanym i akceptowanym. Bardzo pracujemy nad tym, by młodzi ludzie potrafili odkrywać wartości w sobie (godność, człowieczeństwo, dar życia). Drugie pragnienie dotyczy relacji. Relacji między kobietą i mężczyzną – to największe pragnienie w sercach studentów, ale jest też w nich pragnienie budowania autentycznych relacji przyjacielskich. Trzecie, które często dopiero sobie uświadamiają i powoli odkrywają, to pragnienie czegoś więcej, jakiejś głębi, wejścia na wyższy poziom. Ostatecznie to pragnienie wejścia w relację z Bogiem.
KS. NORBERT: – Nieraz potrzeba czasu, w osobach skrytych, ułożonych nie widać, że coś jest nie tak, w innych to pragnienie krzyczy przez konkretne zachowanie. Zresztą każdy z nas o coś prosi, woła, jeśli tylko to zauważymy czy pomożemy nazwać, jesteśmy na dobrej drodze. Bo to są głębokie pragnienia, które Pan Bóg w nas złożył i one muszą znaleźć swoje ujście, muszą się spotkać z próbą zaspokojenia we wspólnocie, w kontakcie z drugim człowiekiem, a w efekcie musi w to wejść Pan Bóg i Jego łaska.

– Zaczynają się wakacje, trochę spuścicie nogę z gazu, będzie spokojniej w DA?

KS. RAFAŁ: – Pod kątem duszpasterstwa życie toczy się normalnie. Od poniedziałku do piątku Msza św. o godz. 19. Zresztą jak przez cały rok – najważniejsza sprawa, bez Mszy św. nie da się żyć, czasem to moje jedyne wytchnienie. W niedziele zmieniają się tylko godziny Mszy św. Dom jest zawsze otwarty, mieszkają u nas studenci, którzy mają praktykę, nocują też ci, którzy są przejazdem, w każdym z trzech wakacyjnych miesięcy organizujemy też wspólny czas. Międzynarodowe Forum Młodych przygotowywane przez wspólnotę Emmanuel, wypad rowerowy do krakowskich Łagiewnik oraz połoniny czy Solina w Bieszczadach.

– Co powiedzielibyście tym, którzy do braci studenckiej dołączą jesienią lub jako studenci o DA nie słyszeli? Co u Was znajdą?

KS. RAFAŁ: – Jestem przekonany, że za tą pogonią za sprawami materialnymi, za nowym ciuchem, przyjemnymi doznaniami, chęcią dowartościowania się stoi głębsze pragnienie. Jeśli ta gonitwa trwa kilka lat, jeśli ktoś się zatrzyma i zada sobie pytanie, czego mu brakuje, to okaże się, że brakuje Boga, relacji z Nim. U nas Go może znaleźć przez takie formy, jak studium Biblii, adorację, spowiedź, kierownictwo duchowe, przez wyjazdy, np. na Babią Górę czy w Tatry, gdzie w przyrodzie, przestrzeni i ciszy można usłyszeć głos Boga. Dla kogoś bardziej żywiołowego może lepszą drogą będą spotkania Taizé, Ogólnopolska Pielgrzymka Środowiska Akademickiego czy Lednica, gdzie też jesteśmy. Duszpasterstwo akademickie daje szansę na rozwój relacji z Panem Bogiem.
KS. NORBERT: – Tu jest Kościół młodych, tu młody może poczuć się u siebie. Po Mszy św. studenci idą na rower lub pizzę. Oferta dla młodzieży wypływa z praktyki lat, wszystkie propozycje można znaleźć na naszej stronie internetowej: emaus.czest.pl .
KS. RAFAŁ: – Dzięki działalności w duszpasterstwie młodzi mogą rozwinąć się w decyzyjności, tu uczą się odpowiedzialności, podejmują zadania, np. w zorganizowaniu imprezy czy wyjazdu. To pomaga rozwinąć skrzydła, pokonać własne ograniczenia, uwierzyć w siebie. Procentuje to w późniejszym życiu rodzinnym i zawodowym.
KS. NORBERT: – Jeśli student zaryzykuje i przyjdzie, ma wielką okazję do bycia i trwania w duszpasterstwie, może podjąć formację wewnętrzną, a my jesteśmy tu dla niego.

2017-06-28 09:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezwykła peregrynacja niezwykłego krzyża

Niedziela wrocławska 6/2013, str. 6-7

[ TEMATY ]

rozmowa

Grzegorz Gałązka

W Roku Wiary wrocławski Kościół nawiedzi niezwykły krzyż, do którego tulił się Jan Paweł II podczas pamiętnej Drogi Krzyżowej w Koloseum.

BARBARA MISIEWICZ: - Skąd wzięła się idea peregrynacji krzyża wielkopiątkowego w parafiach archidiecezji wrocławskiej?
CZYTAJ DALEJ

Czy papież umie śmiać się z samego siebie?

2024-12-17 20:18

[ TEMATY ]

wiara

papież Franciszek

żarty

śmiech

homor

autoironia

PAP/EPA

Papież Franciszek

Papież Franciszek

"Jest wiara w humorze" - to tytuł artykułu papieża Franciszka, opublikowanego na łamach dziennika "New York Times" w dniu jego 88. urodzin. Papież napisał, że stojąc przed lustrem najlepiej śmiać się z samego siebie.

W tekście o związku między wiarą a poczuciem humoru Franciszek zauważył ironicznie: "Żarty na temat jezuitów i te opowiadane przez nich są jedyne w swoim rodzaju; może są porównywalne do tych o karabinierach we Włoszech albo o żydowskich matkach w humorze jidysz".
CZYTAJ DALEJ

Dziś bardzo potrzebujemy ojców – odważnych i odpowiedzialnych, ale przede wszystkim gotowych słuchać Boga

2024-12-17 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Co musiał czuć Józef, kiedy dowiedział się, że Maryja, jego wybranka, nosi pod sercem dziecko? Nie wiemy, kto przekazał mu tę wiadomość ani w jakich okolicznościach. Może był to Joachim, który z ciężkim sercem odwiedził Józefa w warsztacie… Jakie myśli kłębiły się w jego głowie? Jaką stoczył wewnętrzną walkę? Ewangelia mówi, że po tym wszystkim anioł Pański przyszedł do niego w śnie…

Nie tylko Maryja miała swoje zwiastowanie. Józef nie odpowiada aniołowi ani słowem, ale milcząco po przebudzeniu wypełnia wszystko, co on mu nakazał. Rozpoczyna życie powołaniem, którego sobie nie wybrał, drogę, która poprowadzi go w nieznane. Ma odwagę przyjąć Boże słowo i zacząć je realizować, choć być może niewiele jeszcze wie czy rozumie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję