KS. MARIUSZ FRUKACZ: – „Ślad” jest nagrodą dziennikarzy dla dziennikarzy i innych ludzi mediów. Przyznaje ją Kapituła uformowana w 2001 r., po śmierci bp. Jana Chrapka, przez grono wybitnych dziennikarzy i ludzi mediów. Czym dla Ciebie jest ta właśnie nagroda?
BRYGIDA GRYSIAK: – Ogromnym wyróżnieniem, wyzwaniem i wezwaniem do tego, żeby łączyć, a nie dzielić, budować mosty, a nie mury. Nie podsycać w ludziach lęku, ale pomagać zrozumieć siebie nawzajem. To bardzo symboliczna statuetka. Dostrzegłam to dopiero wtedy, kiedy sama wzięłam ją do ręki. Dwie dłonie, które prawie się dotykają, jakby chciały się spotkać, przywitać, pojednać. Moim zadaniem, jako dziennikarza, jest pomóc im w tym spotkaniu, powitaniu, pojednaniu.
– Żyjemy w czasach, w których media odgrywają bardzo ważną rolę. Co jest dla Ciebie ważne w pracy dziennikarskiej? Jakimi wartościami kierujesz się na co dzień?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Studentom zawsze powtarzałam: 3xP – pasja, prawda, pokora. Dziś dodałabym jeszcze to, czego uczy nas Ewangelia, czyli miłość i poszanowanie dla drugiego człowieka, także, a może przede wszystkim dla tego, z którym się nie zgadzamy, którego często nie rozumiemy. Tego nam dziś brakuje, również w środowisku dziennikarskim. Musimy to zatrzymać. Musimy zatrzymać nienawiść. Można i warto się spierać, to naturalne, ale nie możemy tego robić z pogardą i nienawiścią, zwłaszcza my – ludzie, którzy deklarują przywiązanie do wartości chrześcijańskich.
– Jesteś autorką książek o św. Janie Pawle II. Dla wielu ludzi ten święty Papież jest wzorem i w pewien sposób duchowym doradcą na ścieżkach ich życia. Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II? Kim dla Ciebie jest Papież Polak?
– Dorastałam z Janem Pawłem II, jak wielu z nas. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski witałam go w brzuchu mojej mamy (śmiech). Ale tak naprawdę zaczęłam go słuchać i rozumieć dopiero wtedy, kiedy chorował i umierał. Otworzył mi oczy – na Jezusa, na drugiego człowieka, na sens cierpienia, na siłę miłosierdzia. Wiele mu zawdzięczam.
– W swojej pracy dziennikarskiej poruszasz tematy dotyczące świętości ludzkiego życia. Jesteś autorką książek o dramatycznych wyborach kobiet, o ich odwadze. W swoich książkach dotykasz także problemu cierpienia ludzi. Jak dzisiaj mówić młodemu człowiekowi o problemach życia, świętości życia, obecności cierpienia? Co chcesz przekazać przyszłym mamom, sama będąc mamą?
– Myślę, że młodzi ludzie mają dosyć mówienia. Oni potrzebują świadków, potrzebują widzieć, że to, o czym mówimy, jest na serio, że ma głęboki sens. Dlatego cieszę się, kiedy mogę opowiedzieć – na ekranie czy w książce – o ludziach takich, jak dzielne matki w „Wybrałam życie”; jak Jureczek Halski i jego rodzina w „Kochają mnie do szaleństwa”; jak jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski, który mówi, że nie ma nic lepszego do roboty, jak naśladować Jezusa, i oddaje swoje mieszkanie uchodźcom z Syrii, a sam przeprowadza się do biura; jak dr Helena Pyz, która porusza się na wózku inwalidzkim, a mimo to od 30 lat leczy w Indiach chorych na trąd. Wreszcie jak s. Małgorzata Chmielewska, która powtarza, że to, iż mamy dwie ręce i dwie nogi, to nie nasza zasługa, tylko zadanie. I ceruje świat, żyjąc z biednymi, bezdomnymi i tymi, których świat spycha na margines. Bogu dziękuję, że każdego dnia spotykam ludzi lepszych ode mnie, od których mogę się uczyć.