Reklama

Niedziela Wrocławska

Bezdomna święta wrocławianka?

Niedziela wrocławska 32/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

św. Edyta Stein

Krzysztof Kunert

Wrocław zapomniał o Edycie? Ulica jej imienia – mimo próśb o korektę – ciągle wprowadza w błąd

Wrocław zapomniał o Edycie? Ulica jej imienia – mimo próśb o korektę – ciągle wprowadza w błąd

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Żydówka, ateistka, święta Kościoła, filozof, zakonnica, męczennica – mija właśnie 75 lat od jej śmierci w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. W naszym mieście trudno znaleźć miejsce, po którym nie chodziłaby Edyta Stein, wrocławianka, późniejsza patronka Europy. Ale czy ktoś o tym wie?

Wrocław nie chce patronki Europy?

Reklama

Wydawało się, że kilkanaście lat temu Wrocław znalazł się w doborowym towarzystwie – „Ogłosić dzisiaj św. Edytę Stein współpatronką Europy – pisał 1 października 1999 r. Jan Paweł II w liście apostolskim ogłaszającym świętą wrocławiankę patronką kontynentu – znaczy wznieść nad starym kontyneantem sztandar szacunku, tolerancji i otwartości, wzywający wszystkich ludzi, aby się wzajemnie rozumieli i akceptowali, niezależnie od różnic etnicznych, kulturowych i religijnych, oraz by starali się budować społeczeństwo prawdziwie braterskie”. Edyta została patronką Europy wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Katarzyną ze Sieny. Czy możne miastu z europejskimi ambicjami przydarzyć się coś równie pięknego? Coś co można wspaniale wpisać w naszą historię i jeszcze rozegrać marketingowo? A jednak coś nie po drodze Wrocławiowi z wrocławską patronką Europy. Jest co prawda Dom Edyty Stein i Towarzystwo jej imienia, są dwie małe tablice na ścianach budynków, kaplica u św. Michała Archanioła, ale trudno nie wyczuć, że to nie ta ranga i nie ta skala. W czym problem? Pewne jest, że Wrocław – jak pisała przed kilku laty na łamach „Niedzieli” red. Agnieszka Bugała – jakoś nie umie sobie poradzić z kobietą – naukowcem; kobietą – żydówką i katoliczką, mówiącą w dodatku po niemiecku. Wrocław, który dziś chlubi się tym, że przygarnia wszystkich i dla wszystkich ma miejsce, boi się jak ognia niemieckiej żydówki, która została katoliczką. Nie ogłosił Edyty swoją patronką, nie ma w nim tras z nią związanych, a Uniwersytet Wrocławski woli nie mieć patrona niż docenić swoją absolwentkę – słynnego filozofa. Nawet mała uliczka nosząca jej imię wprowadza we Wrocławiu w błąd. A miejsc i historii, które można powiązać z wrocławską patronką Europy, jest w stolicy Dolnego Śląska naprawdę wiele.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szlakiem Edyty

Reklama

Edyta urodziła się w 1891 r. w mieszkaniu przy obecnej ul. Dubois 29. Dziś w tym miejscu stoi nowoczesna plomba. Stąd zachowała pierwsze wspomnienie – „Rodzice wynajęli mieszkanie przy Kohlenstrasse. Domek, w którym się później urodziłam, już od dawna nie istnieje, a na jego miejscu stanęła nowa, duża kamienica. W pobliżu znajdowała się wydzierżawiona składnica drzewa, gdzie mój ociec otworzył nowe przedsiębiorstwo opałowe”. To tu dotarła do rodziny wiadomość o nagłej śmierci ojca, Zygfryda Steina. Edyta miała wówczas 2 lata. Jej matka postanowiła kontynuować biznes, mimo że została sama z siedmiorgiem dzieci. Wkrótce wyszła z długów i z czasem zyskała opinię najlepszego kupca w branży drzewnej we Wrocławiu. W tym czasie przeprowadzała się wraz z dziećmi kilkakrotnie, a kolejne adresy – Myśliwska, Pobożnego, Roosevelta – są niemymi świadkami walki Augusty o byt rodziny. Ciekawe, że matka wybierała zawsze ulice wrocławskiego Śródmieścia, a wynikało to z faktu, że preferowała towarzystwo prostych robotników. W 1910 r. za zarobione na handlu drewnem pieniądze zakupiła dom przy ul. Nowowiejskiej, choć proponowano jej dużo bardziej elitarne Krzyki. Ostrów Tumski, synagoga przy Łąkowej, pl. Nankiera, gimnazjum im. Wiktorii, gmach główny Uniwersytetu Wrocławskiego, Opera, rynek, park Szczytnicki i Hala Ludowa – wszędzie tam Edyta była obecna. Niesamowite jest jej wspomnienie z dzieciństwa cukierni Ilgena przy ul. Kuźniczej 11. „Gdy szłam z [Różą] do miasta po sprawunki, wstępowała ze mną zazwyczaj do małej cukierni i zamawiała (…) porcję jabłecznika z bitą śmietaną lub latem porcję lodów, także z bitą śmietaną. Nigdy o to nie prosiłam, lecz kiedy przechodziłyśmy blisko naszego lokalu, bezwiednie spoglądałam w okno wystawowe i Róża bez słowa kierowała się ku wejściu” – wspominała Edyta w autobiograficznych „Dziejach pewnej rodziny żydowskiej”. W tejże książce jest jeszcze jeden fragment pokazujący wrażliwość Edyty a związany z kościołem uniwersyteckim, który jest pierwszą świątynią, do której wstąpiła – „Do wnętrza kościołów nie wchodziłam, przede wszystkim dlatego, że odbywały się właśnie nabożeństwa. Nie miałam tam nic do szukania i uważałam, że postąpię taktowniej, gdy innym nie zakłócę pobożności. Jeden jedyny raz, podczas jakiejś wolnej godziny, byłam wraz z Julią Heimann w kościele św. Macieja, przyległym do uniwersytetu i kiedyś do niego należącym; zamurowane drzwiczki zdradzają jeszcze dawne połączenie”.

Zamiast zakończenia

Wrocław jako swoje główne przesłanie wybrał słowa Jana Pawła II. „Miasto spotkań” narodziło się podczas Kongresu Eucharystycznego w 1997 r. Od lat stolica Dolnego Śląska szczyci się nim i odmienia – z sukcesami – przez wszystkie przypadki. Dziś przejście, o którym wspominała Edyta, jest na nowo otwarte. Warto, aby podobne drzwi zapomnianej patronce Europy otworzyły władze Wrocławia.

* * *

Fragmenty listu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z okazji 75. rocznicy śmierci św. s. Teresy Benedykty od Krzyża:
Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) zmarła 9 sierpnia 1942 r. w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. „Przeszła do Boga w całkowitym ogołoceniu, zamordowana w komorze gazowej, wraz z innymi Żydami, którzy zostali przywiezieni do Auschwitz w specjalnym transporcie z obozu przejściowego w Drente-Westerbork w Holandii. W ten sposób dopełniły się słowa, które Edyta Stein skierowała do swojej siostry Róży w momencie aresztowania ich przez gestapo w klasztorze karmelitanek bosych w holenderskim Echt: «Chodź, idziemy za nasz naród!»”. (…) „Gdy obecnie przeżywamy 75. rocznicę śmierci św. s. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein – jesteśmy świadkami pewnego bardzo znaczącego procesu kulturowego. Polega on na wyraźnym i w pełni świadomym odchodzeniu od Europy rozumianej jako Europa ducha. Wbrew temu, do czego wzywał św. Jan Paweł II Wielki, Europa chce zapomnieć o swoich chrześcijańskich korzeniach i za wszelką cenę żyć tak, «jakby Boga nie było»” – czytamy w liście. „W konsekwencji po raz kolejny znajduje swe potwierdzenie słynne zdanie Fiodora Dostojewskiego: «Jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno». Głosi się bowiem prawo do eutanazji czy też prawo kobiet do zabijania własnych nienarodzonych jeszcze dzieci, podważa się instytucję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, promuje się ideologię gender” – dodają biskupi. Prezydium KEP zaznacza, że w świetle tych tendencji Edyta Stein jawi się dzisiaj jako jednoznaczny znak sprzeciwu. „Jej życie pokazuje, jak wielki jest człowiek, który z wielką odwagą i uczciwością intelektualną szuka Boga, i jak tragiczny staje się świat, który Boga odrzuca. Módlmy się więc do Najlepszego Ojca – za przyczyną św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) – o łaskę nawrócenia dla Europy i odwagę powrotu do jej chrześcijańskich korzeni” – podsumowują biskupi.

Oprac. KK

2017-08-03 11:17

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

130. rocznica urodzin Edyty Stein - św. Teresy Benedykty od Krzyża

[ TEMATY ]

Edyta Stein

św. Edyta Stein

wikipedia.org

ŚW. Edyta Stein

ŚW. Edyta Stein

Ten, kto poszukuje prawdy, poszukuje Boga, bez względu na to, czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie. Była o tym przekonana Edith Stein – św. Teresa Benedykta od Krzyża. Żydówkę, filozofa, karmelitankę i męczennicę, jedną ze współpatronek Europy, Kościół katolicki wspomina w liturgii 9 sierpnia. 12 października przypada jej 130. rocznica urodzin.

Podziel się cytatem Przez lata, również jako filozof i naukowiec, poszukiwała tylko poznania rozumowego. Kończąc szkołę podstawową w wieku 14 lat określiła się jako ateistka. Do nawrócenia doprowadziło ją bezkompromisowe poszukiwanie prawdy, spotkanie z gorliwie wierzącymi chrześcijanami oraz lektura dzieł św. Teresy z Avili.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Kard. Farrell: osoby starsze to szansa Kościoła i dar Boga

2025-10-02 15:36

[ TEMATY ]

osoby starsze

szansa Kościoła

dar Boga

Adobe Stock

Rosnąca liczba osób starszych na świecie nie jest nagłym problemem do rozwiązania, ale nową szansą i wzbogaceniem wspólnoty - powiedział kard. Kevin Farrell podczas otwarcia II Międzynarodowego Kongresu Osób Starszych w Rzymie.

Kard. Farrell, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia powitał zgromadzonych na Kongresie przypominając, duszpasterstwo skierowane do osób starszych odpowiada rosnącym potrzebom dzisiejszych wspólnot.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję