Reklama

Wiara

Adwentowe czuwanie nad sobą

Bardzo lubię czas adwentowego oczekiwania. Daje mi nadzieję na spotkanie z Bogiem, który przychodzi do mnie w widzialny sposób po to, bym zobaczyła Jego miłość i przekonała się, że mogę być do Niego podobna. Nie chcę biernie czekać. Nie obchodzi mnie tępe liczenie dni, które pozostały do Bożego Narodzenia. Wiem, że to, co wartościowe, nie przychodzi łatwo ani szybko.

Niedziela Ogólnopolska 49/2017, str. 28-29

[ TEMATY ]

adwent

magdal3na/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas Adwentu nie powinien być podobny do zachowania pasażera, który wygodnie rozsiadł się w dworcowej poczekalni i czeka na pociąg, którym ma się udać w podróż.

Dobry plan

Dobrze przeżywany czas Adwentu można porównać do zachowania sportowca, który każdą chwilę solidnie wykorzystuje, żeby przygotować się do startu na olimpiadzie. Taki sportowiec nie zadowala się liczeniem dni do rozpoczęcia sportowych zmagań, lecz układa szczegółowy plan przygotowań, budowania kondycji i ćwiczenia nowych umiejętności. Podejmuje ogromny trud i wysiłek, by ten plan dzień po dniu konsekwentnie wprowadzać w życie. Aby przygotować się na spotkanie z kochającym Bogiem, nie wystarczy posprzątać dom, kupić prezenty, udekorować choinkę, przynieść do domu opłatek czy postarać się o nową płytę z kolędami. Każdemu z nas grozi to, że nie dostrzeżemy przychodzącego Boga i że nie wpuścimy Go do naszego życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przykład Jana Chrzciciela

Reklama

Cztery tygodnie Adwentu są nie po to, żeby po ich upływie narodziło się wreszcie Boże Dzieciątko, lecz po to, żebym to ja narodził się na spotkanie z Bogiem. Ten, który stworzył człowieka z miłości, zawsze jest Emmanuelem, czyli Bogiem z nami – to my nie zawsze jesteśmy z Nim. Patron Adwentu – św. Jan Chrzciciel nie polecał współczesnym sobie ludziom, żeby się wygodnie rozsiedli i biernie czekali na przyjście Zbawiciela. Przeciwnie – mobilizował ich do tego, żeby udali się nad Jordan, wyznali swoje grzechy i podjęli trud nawrócenia. Własnym przykładem zachęcał uczniów do czujności, czynienia pokuty oraz wynagradzania za popełnione zło i za wyrządzone bliźnim krzywdy. Wołanie największego z proroków pozostaje aktualne również dziś: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!” (Łk 3, 4).

Adwentowe wyzwanie

Celem Adwentu nie są jedynie: pokuta, nawrócenie czy świętowanie z naszymi bliskimi, których kochamy i którzy nas kochają. To wszystko byłoby niewystarczające. Dobrze wykorzystany czas Adwentu sprawia, że coraz mniej jestem podobny do samego siebie, a coraz bardziej upodabniam się do Jezusa, bo tylko przy Bogu mogę stawać się najpiękniejszą wersją samego siebie. To Bóg, a nie człowiek, jest miarą mojego duchowego rozwoju, bo to na Jego podobieństwo zostałem przecież stworzony. Myślę, że sprawdzianem poważnego potraktowania adwentowego wezwania do pracy nad sobą jest to, na ile świadomie i z wdzięcznością przyjmuję miłość od Boga i na ile dojrzalsza i bardziej ofiarna staje się moja miłość do ludzi, do których On mnie posyła.

Trudne pytanie

Reklama

Czas Adwentu skłania, by raz jeszcze postawić sobie pytanie o to, kim jest dla mnie Jezus. Czy rzeczywiście jest dla mnie Tym, któremu bezgranicznie ufam, któremu wierzę, którego się nie boję i za którym tęsknię? Adwent to czas, kiedy pytam siebie także o to, z jaką intensywnością i dlaczego czekam na Jezusa. Czego tym razem spodziewam się po spotkaniu z Nim przy wigilijnym stole? Myślę, że dobrze przeżywają Adwent ludzie, którzy uświadamiają sobie fakt, iż bez pomocy Boga nie odróżniają trafnie dobra od zła, czyli tego, co prowadzi do miłości i radości, od tego, co prowadzi do grzechów, krzywd, osamotnienia i cierpienia. Adwent to szansa na ponowne odkrycie, że nie zbawią nas: postęp, nauka, demokracja czy prawa człowieka, bo od naszej słabości czy bezradności jest nas w stanie uwolnić tylko Bóg.

Czas rozkwitania

Przygotowanie do Bożego Narodzenia to przygotowanie do rozkwitania w pięknie człowieczeństwa, którym każdy z nas został obdarzony przez Boga i które Stwórca pozwala nam dosłownie zobaczyć w słowach i czynach swojego Syna.

– Adwent jest po to, by wyczekiwać z tęsknotą i aktywnie wychodzić na spotkanie z Jezusem, który każdemu z nas chce pomóc uwolnić się od samego siebie; od przesadnego skupiania się na swojej przeszłości i na swoich przeżyciach tu i teraz.

– Adwent jest po to, byśmy opuszczali samych siebie i zostawiali w sobie miejsce dla Boga.

– Adwent to także szansa na porządkowanie więzi z bliźnimi po to, by żadna z tych więzi nie przesłaniała mi więzi z Bogiem ani nie stawała się silniejsza od więzi z Bogiem.

– Adwent to szansa na usuwanie takich sposobów myślenia, przeżywania czy podejmowania decyzji, które przeszkadzają mi przyjmować miłość i kochać.

– Adwent jest po to, by pokonywać w sobie egoizm i uwalniać się od wszystkiego, co prowadzi do osamotnienia.

– Adwent to czas łaski, który przypomina mi o tym, że nie ma granic w moim rozwoju, bo przecież nigdy w doczesności nie będę aż tak bardzo podobny do Boga w mądrości, miłości i radości, żebym nie mógł się w tym stać jeszcze bardziej podobny do Niego.

Reklama

– Adwent to szansa, żeby otwierać się na perspektywę nieba, czyli trwanie w miłości bez lęku i bez tęsknoty za tymi, których kocham najbardziej.

Sztuka cierpliwości

Adwentowe prostowanie naszych dróg życia i naszych charakterów wymaga z naszej strony nie tylko otwarcia się na łaskę Boga, ale też dyscypliny i wielkiej cierpliwości. Cierpliwość to cnota szczególnie cenna i szczególnie rzadka w XXI wieku. Moje małe jeszcze córki są już świadome tego, że to właśnie niecierpliwość bardzo przeszkadza i często odbiera radość życia w codzienności. W naszych czasach chcemy mieć wszystko, na co czekamy, i chcemy to mieć natychmiast. Tymczasem praca nad własnym charakterem po to, żeby stawać się coraz mniej podobnym do samego siebie, a coraz bardziej podobnym do Boga, wymaga zwykle heroicznej cierpliwości, której owocami są pogoda ducha i nadzieja, że praca ta nie okaże się daremna.

Radosna gotowość

W Ewangelii czytamy, że narodzin Jezusa oczekiwali nie tylko Maryja, Józef, trzej mędrcy czy inni ludzie dobrej woli, szukający bliskości Boga, ale także ci, którzy z Bogiem chcieli walczyć i byli Jego wrogami. W rodzącym się Zbawicielu niektórzy widzieli zagrożenie dla siebie. Postawa Heroda to przykład anty-Adwentu, czyli ucieczki od Boga, który przychodzi, by ratować mnie przed moją własną słabością. Maryja i Józef, a także Elżbieta z synem w swoim łonie z miłością i radością wyczekiwali przychodzącego Jezusa. To był pierwszy Adwent w historii rodzącego się Kościoła. Nasz Adwent powinien być podobny. Mobilizuje nas do tego św. Jan Paweł II. Papież Polak wyjaśnia: „Prostować drogę Panu to najpierw porzucić świadomą negację Boga i Jego Miłości – polegającą na uporczywym trwaniu w grzechu; a potem: trwać jak Maryja – i z Jej pomocą – w radosnej gotowości na spotkanie z Panem i Jego wolą” (Watykan, 5 grudnia 1999 r.). Msze św. roratnie, adwentowe rekolekcje, solidnie przygotowana spowiedź, czas na modlitwę i lekturę Pisma Świętego, wzbudzanie w sobie coraz większego pragnienia świętości – to sposoby na owocne przygotowanie się do Bożego Narodzenia. Z czasu Adwentu w błogosławiony sposób korzystają ci, którzy największą historię miłości Boga do człowieka czynią swoją teraźniejszością i codziennością.

Agnieszka Porzezińska, dziennikarka, scenarzystka, w TVP ABC, prowadzi program „Moda na rodzinę”

2017-11-29 09:42

Oceń: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół w życiu towarzyskim

Niedziela wrocławska 50/2011

[ TEMATY ]

świadkowie wiary

adwent

BOŻENA SZTAJNER

Ciekawi mnie, ilu Czytelników zgodzi się z twierdzeniem, że poza przekazywaniem wiary w ramach wspólnoty Kościoła domowego, drugim kręgiem apostolskiego oddziaływania na każdego człowieka jest jego szeroko rozumiane życie towarzyskie. Skąd taki wniosek? Skoro na niedzielną Eucharystię uczęszcza w Polsce przeciętnie co trzeci katolik, a nawet w tej grupie tzw. dominicantes nie wszyscy gotowi są słuchać nauczania Magisterium i według zasad wyznawanej wiary układać swoje życie (odłam tzw. „ale-katolików”), zatem pozostaje do dyspozycji najskuteczniejsza w dziejach ludzkości metoda apostolska: bezpośredni kontakt człowieka z człowiekiem. Zauważmy, że od tego się zresztą w misji głoszenia Ewangelii zaczęło! Proszę przeczytać chociażby teksty Ewangelii, opowiadające o tym, w jaki sposób trafili do Pana Jezusa Apostołowie: Piotr, zachęcony przez swego brata Andrzeja i Natanael, zachęcony skutecznie przez Filipa. I przypomnijmy sobie, w jaki sposób wiara stała się naszym udziałem, komu zawdzięczamy swoją ewangelizację do tego stopnia, że dziś… czytamy tygodnik katolicki „Niedziela”? Nie jest prawdą, że współczesnych ludzi nie interesuje wiara, Kościół, moralność, zbawienie, świętość itd. Jest natomiast prawdą, że wielu ludzi otrzymuje przekaz wiary zakłamany, niekompletny, niepotwierdzony świadectwem życia głosicieli (nawet rodziców). Jest prawdą, że bardzo wielu zatruło swego ducha poprzez wchłanianie nieprawdziwych, nienawistnych i oszczerczych informacji laickich mass mediów. Jest prawdą powszechna i totalna ignorancja religijna wielu ochrzczonych (mimo wielu lat katechizacji!). Jest prawdą, że spotykamy osoby poranione przez życie (często na własne życzenie) lub/i zrażone zachowaniem duchownych. Jest prawdą, że uznaliśmy sprawy wiary za absolutnie prywatne do tego stopnia, że nie godzi się o nich rozmawiać nawet z własnymi dziećmi („będzie dorosła (y), niech sam (a) zdecyduje”). Kto i w jaki sposób do tych wszystkich ludzi dotrze, skoro dla księdza (katechety, publikacji katolickich) drzwi ich domów i serc są zamknięte? I kto im pomoże odnaleźć, poznać i pokochać Pana Jezusa, a potem pójść Jego śladami? Odpowiedź jest jasna: tylko katolicy świeccy, świadomi swojej wiary i odpowiedzialni za mandat Chrystusa: Idźcie i nauczajcie! Zobaczmy to na konkretnym przykładzie. Do szpitalnego pokoju, w którym korzystałem z usług medycznych, wprowadzono starszego ode mnie pacjenta. Pielęgniarka lojalnie uprzedziła go, że będzie musiał dochodzić do zdrowia w towarzystwie księdza. Oględnie mówiąc, mój towarzysz niedoli nie przyjął tego faktu z radością, czemu zresztą dawał wyraz już „na dzień dobry”. Stopniowo jednak łagodniał w swych wypowiedziach pod adresem Kościoła i jego duchownych, wchodząc niepostrzeżenie w opowieść o niewesołych losach własnej rodziny. W piątym dniu naszego „razem” wyraził gotowość wyspowiadania się, ale przeszkodą był dla niego… brak kratek w pokoju! Gdy zaproponowałem, że spowiedź jego przyjmę przez „szprychy” szpitalnego łóżka - zgodził się z chęcią! W niedzielę przystąpił do Komunii św., a w poniedziałek wypożyczył sobie (bez mojej wiedzy) kapłańską Liturgię Godzin (tzw. brewiarz - ok. 2000 stron), którą zwrócił mi wieczorem z komentarzem: „Księże, dobra książka!”. Na to wyznanie przyszło mi czekać niemal tydzień. Skąd kapelan szpitalny ma mieć aż tyle czasu dla pacjentów? Jeśli sam pacjent jest (z różnych powodów) „oporny” na zachęty do korzystania z sakramentów św., to jasne, że bez aktywnej postawy jego otoczenia sprawa będzie przegrana (oczywiście patrząc tylko po ludzku). Wybrałem ten przykład choćby dlatego, że to właśnie przez szpitalne łóżka biegnie często decydująca o wieczności linia frontu, na którym toczy się walka o nieśmiertelne ludzkie dusze. Jeśli otoczenie chorego nie zadba o to, co najważniejsze - ten grzech zaniedbania obciąży ich sumienie, a chorego (umierającego) pozbawi łaski, która jest do zbawienia każdemu z nas koniecznie potrzebna. Wydarzenie, jakim było obiecane przez Pana Jezusa Zesłanie Ducha Świętego pokazało, że uczniowie Pana otrzymali dar języków, który pozwala dotrzeć do każdego człowieka na świecie ze zbawczym orędziem. W oparciu o osobiste spotkania z Jezusem, o zdobytą wiedzę religijną, inteligencję, znajomość spotkanych ludzi zagubionych religijnie czy niewierzących - spełniać uczynki miłosierne wobec ich dusz: nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, grzesznych napominać itd. Nie da się ukryć, że przy biesiadnych stołach, podczas podróży, oczekiwania w kolejkach prędzej czy później podejmowane są tematy religijne, wywoływane najrozmaitszymi wydarzeniami; grzechem zaniedbania po stronie katolika z prawdziwego zdarzenia będzie wtedy milczenie czy brak wyraźnego świadectwa dawanego Chrystusowi. Pozostaje tylko kwestia sposobu prowadzenia rozmowy i argumentacji: odważnie, z szacunkiem dla rozmówcy, z panowaniem nad emocjami, z dobrze umotywowanymi argumentami, wreszcie - z miłością.
CZYTAJ DALEJ

Gdańsk: W poniedziałek rozpoczyna się 402. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski

2025-10-13 10:10

[ TEMATY ]

spotkanie

episkopat

flickr.com

Stanowisko Kościoła w sprawie migracji, stan prac nad powołaniem Komisji niezależnych ekspertów oraz kwestie dotyczące lekcji religii w szkole i katechezy parafialnej – będą głównymi tematami 402. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski w Gdańsku od 13 do 15 października br.

Tegoroczne jesienne Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski odbędzie się w Gdańsku w związku ze 100-leciem powstania diecezji gdańskiej, która w 1992 roku została podniesiona do rangi archidiecezji. Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Marek Marczak poinformował, że pośród tematów, które podejmie Zebranie Plenarne w czasie obrad, będą m.in. sprawy migracji i stanowisko Kościoła w Polsce wobec tego zjawiska.
CZYTAJ DALEJ

Podpisanie europejskiej Karty Ekumenicznej już wkrótce w Rzymie

2025-10-13 19:11

[ TEMATY ]

Rzym

CCEE

europejska Karta Ekumeniczna

Studio Graficzne TK Niedziela

Przewodniczący Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE) abp Gintaras Grušas poinformował, że 5 listopada w Rzymie odbędzie się ceremonia podpisania znowelizowanej Karty Ekumenicznej. Uroczystość była przewidziana na 27 kwietnia br. w Wilnie, jednak została odwołana w związku ze śmiercią papieża Franciszka.

Podpisana w 2001 roku przez przewodniczących CCEE i KEK (Konferencji Kościołów Europejskich, zrzeszającej Kościoły inne niż katolicki) Karta Ekumeniczna stała się „kamieniem węgielnym europejskiej współpracy ekumenicznej”, trwającej przez ponad dwa dziesięciolecia. Zaktualizowana wersja dokumentu zajmuje się obecnymi wyzwaniami i „odzwierciedla zmieniającą się rzeczywistość europejskiego społeczeństwa i chrześcijaństwa”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję