Tuż przed świętami Bożego Narodzenia szwedzka minister sprawiedliwości przyznała, że przyjęcie przez jej kraj migrantów było błędem. Szwedzi po prostu żałują wpuszczenia ponad 163 tys. obcych kulturowo ludzi.
Dwóch lat potrzebowali, aby dojść do takich wniosków. Jak widać, już nawet wspomniana socjaldemokratyczna minister nie jest w stanie pozytywnie zaklinać rzeczywistości. Ludzie w Szwecji się boją, wyjeżdżają z tego powodu za granicę, a dodatkowo rząd tego kraju zawiesił układ z Schengen i skłócił się z sąsiednią Danią. Doprowadziła do tego unijna polityczna poprawność. Polska, która nie wpuściła uchodźców, staje się azylem bezpieczeństwa również dla emigrujących Szwedów. Ujawniła to Greta Magnusson w wywiadzie dla Radia Szczecin, która sama przeniosła się z niebezpiecznego Sztokholmu do... Szczecina. Ciekawe, co na to powie pan Timmermans, który z uporem maniaka twierdzi, że to u nas jest niebezpiecznie. Próbuje on nakładać kary finansowe za nieprzyjmowanie uchodźców i wdrożyć przeciwko naszemu krajowi art. 7 traktatu oraz dowieść, że w Polsce istnieje ryzyko poważnego naruszenia praworządności. Timmermans jest wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej, a jego szef, czyli przewodniczący Juncker, na samym początku urzędowania zapowiedział, że KE pod jego przywództwem będzie działać politycznie. Stąd też, jak sądzę, w aktywności Komisji trudno się dopatrywać logiki, dla niej bowiem najważniejsze jest wdrażanie politycznych założeń bieżącego etapu. A ten ustalany jest wespół z kanclerz Niemiec. Nic to, że – zdaniem prawników Bundestagu – to właśnie Angela Merkel, decydując o wpuszczeniu tzw. uchodźców, najprawdopodobniej złamała niemieckie prawo, a już na pewno unijne traktaty – oficjalnie winni są Węgrzy, Czesi i Polacy, którzy stanęli na ich straży. Gdy w kraju członkowskim UE, na Malcie, w zamachu bombowym ginie dziennikarka tropiąca korupcyjne praktyki żony premiera tego kraju (przelewy finansowe do Panamy), o sankcjach nawet się nie wspomina. Wszak to rząd socjaldemokratyczny, toż to rodzina polityczna Timmermansa. Gdy w Katalonii policja brutalnie tłumi demonstracje, tenże Timmermans w Parlamencie Europejskim usprawiedliwia takie działania siłowe, zasłaniając je „obroną rządów prawa”. Tym samym wspiera „proeuropejskiego” premiera Mariano Rajoya. A pod koniec minionego roku, w demokratycznych wyborach wygrała właśnie partia niepodległościowa, reprezentująca spacyfikowanych wcześniej siłą demonstrantów. Były premier Katalonii Carles Puigdemont stwierdził, że wynik wyborów jest policzkiem dla Rajoya, który „jest największym przegranym”. Czy aby tylko on? A co z Timmermansem i KE? Czy przyznają się do jakiegoś błędu? Dotychczas nie miało to miejsca, także w innych sprawach, m.in. brexitu. KE prze do konfrontacji nie tylko z krajami Europy Środkowej – Polską, Węgrami, Czechami i innymi, ale przede wszystkim z tzw. populistami. A kim oni właściwie są? Wrogiem klasowym? A może czymś więcej?
Od lewej: patriarcha maronicki Mar Béchara Boutros Rai i ks. dr Waldemar Cisło
Ks. Cisło: W Europie imigranci próbowali w swoich ośrodkach wprowadzać prawo szariatu. I z takimi ludźmi mamy do czynienia - mówi portalowi wPolityce.pl ks. Waldemar Cisło z Organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
wPolityce.pl: W lutym brytyjskie media donosiły, że Państwo Islamskie grozi Europie falą masowych migracji, które zostaną przez PI wykorzystane do lokowania terrorystów na naszym kontynencie. Dziś widzimy falę imigracji do UE, a papież Franciszek wzywa do przyjmowania uchodźców. Jak chrześcijanie powinni się odnosić do tego problemu?
Ks. Waldemar Cisło, Pomoc Kościołowi w Potrzebie: Pamiętajmy również o wcześniejszym apelu Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, który został wzmocniony obecnie słowami papieża Franciszka. Jako chrześcijanin te odezwy odczytuje, jako nakaz Ewangelii: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, bezdomnych w dom przyjąć. Na pewno chrześcijanie nie uchylają się od tego obowiązku. Jeśli ktoś stanie pod naszym domem, głodny czy spragniony, na pewno pomożemy. Tak przecież już się dzieje, tak było w Erbilu w Iraku, gdzie 100 tysięcy osób stanęło na ulicach. Miejscowy arcybiskup pisał do naszej organizacji z pytaniem co robić. Otworzono wtedy kościoły i przyjęto uchodźców. Kościół zawsze się tak zachowuje.
Dziś ci ludzie przyjeżdżają z zupełnie innych kręgów kulturowych do Europy, a mieszkańcy krajów europejskich czują zagrożenie. Słusznie?
To druga strona tego problemu. Mamy przecież, jako osoby myślące, świadomość, że należy oczekiwać od rządu, by dbał o nasze bezpieczeństwo. A ci, którzy trafiają do Europy, to nie tylko ludzie, którzy uciekają ratując życie. Ludziom, którzy są zagrożeni należy pomóc - rodzinom, dzieciom, kobietom. Wiemy, że chrześcijan się morduje w Iraku, czy Syrii. Trudno jednak nie mieć obaw związanych z migracjami. Protesty związane z migracjami są już widoczne, obawy również mają Polacy. To trzeba zrozumieć, ludzie mają prawo się obawiać. Przecież wszyscy widzą, co dzieje się w Syrii czy Iraku. My nie chcemy tego u siebie.
Widać coraz mocniejszą presję na Polskę, by przyjmowała uchodźców. Mówi się, że każda parafia może przyjąć kogoś, że to nie powinien być kłopot…
Dziś przekonuje się nas, że mowa o stosunkowo niewielkiej liczbie. Pytano mnie, ile parafii jest w Polsce. A gdy powiedziałem, że około 11 tysięcy, usłyszałem, że w takim razie można spokojnie przyjąć w Polsce około 60 tysięcy osób. Parafie są rzeczywiście w stanie nakarmić tyle ludzi. Ale co potem? Przecież Kościół czy parafie nie mają środków, by utrzymywać tych ludzi latami. A choćby nauka języka polskiego to sprawa na lata. Bądźmy realistami. Oczywiście trzeba udzielać doraźnej pomocy, bez względu na to, z kim mamy do czynienia. W Holmes, czy Aleppo karmimy każdego potrzebującego, w szpitalach nie pytamy, czy ktoś jest muzułmaninem czy chrześcijaninem. Pomagamy każdemu. Przykro, że nie ma tu wzajemności.
Papież jednak wzywa jednoznacznie do pomocy i przyjmowania uchodźców.
W sensie moralnym spełnimy wołanie papieża. Powiem, że Kościół w Polsce od 2009 roku obchodzi dzień solidarności z Kościołem Prześladowanym. Zbieramy pieniądze dla Syrii i Iraku. Przekazaliśmy do tej pory już 6 milionów złotych, by tym ludziom pomóc na miejscu. Jak na polskie możliwości to nie jest mało. To bardzo duży wysiłek polskiego Kościoła. My wciąż przekazujemy te pieniądze, pomagamy na miejscu. W Erbilu pomagamy dzieciom wyjść z wojennej traumy. Kościół pomaga mądrze, ma miejscu. W Erbilu jest obóz, w którym mieszkało ponad 700 osób. Dziś już tylko 500. W ciągu roku 200 osób się wyprowadziło, znalazło pracę, mieszkanie i pozostało na miejscu.
Czy w księdza ocenie jest dziś możliwość odsiania tych, którzy przybywają do Europy z wrogimi zamiarami? Czy Polska może sprawić, że trafią do nas rzeczywiście jedynie ludzie pewni, którzy uciekają przed śmiercią?
Terroryści to nie są idioci. Jeśli takie armie i służby, jak amerykańskie czy z krajów arabskich nie potrafiły sobie poradzić z tym problemem, to nasze służby sobie mają poradzić? To naiwne.
Rząd Polski jest dziś pod presją i musi podjąć decyzję, czy godzi się na przyjęcie dziesiątek tysięcy uchodźców. Co ksiądz doradziłby władzy w tej sprawie?
Przede wszystkim należy pytać rząd, jak Polsce poszło z Polakami z Donbasu. Czy to samo chcą powtórzyć? Nie mamy przecież ośrodków dla uchodźców, nie mamy przygotowanych służb. Nie ma zrozumienia, na czym polegają różnice kulturowe i co z nich wynika. Słyszeliśmy, co się działo w ośrodkach dla imigrantów. Wiemy, że w Europie imigranci próbowali w tych ośrodkach wprowadzać prawo szariatu. Z takimi ludźmi mamy do czynienia. Musimy brać na poważnie obawy naszych obywateli.
Dziś Unia Europejska mówi o 160 tysiącach emigracji. Czy to już koniec? Czy należy się przygotować na znacznie większą falę?
Należy sobie na początek postawić pytanie. Dziś mówi się nawet o fali 5 milionów uciekinierów z Syrii. Tyle osób chce się stamtąd wydostać. Kolejnych kilka milionów ludzi chce uciekać z Iraku. Kolejne setki milionów chcą uciec z Afryki. Czy Europa jest gotowa na przyjęcie tych ludzi? Jeśli uznamy, że tak, to działajmy i przyjmujmy ich. Ale rzeczywiście jesteśmy na to gotowi? Bo przygotowani na pewnie nie jesteśmy.
Czy jest szansa pomóc im na miejscu? Czy takie działania mają szanse powodzenia?
Właśnie tak powinniśmy działać. Organizacja Pomóc Kościołowi w Potrzebie już kilka lat temu zwracała światu uwagę na to, co działo się w Syrii i Iraku. To spotkało się jednak z milczeniem. Unia Europejska nie była nawet w stanie przyjąć stanowiska bardzo radykalnie potępiającego rzezie i pogromy chrześcijan. Dziś ten problem mamy u siebie. Gdybyśmy wtedy reagowali, sytuacja byłaby zupełnie inna. Warto również wskazać na hipokryzję USA w tej sprawie. Amerykanie zdestabilizowali sytuację na Bliskim Wschodzie. A teraz mówią, że życzą UE pozytywnego rozwiązania problemu migracji. To jest postawa kogoś kto „namieszał”? Oni rozwalili Bliski Wschód, umyli ręce, a dziś patrzą jak idioci co się dzieje.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Papież Leon XIV spotkał się w Watykanie ze słynnym amerykańskim aktorem Robertem De Niro. Przyleciał on do Rzymu na 48 godzin, aby z rąk burmistrza Wiecznego Miasta Roberto Gualteriego odebrać najwyższe wyróżnienie przyznawane przez władze stolicy Włoch - Lupa Capitolina (Wilczycę Kapitolińską).
Krótkie spotkanie Leona XIV z 82-letnim zdobywcą dwóch Oscarów za role w filmach „Ojciec chrzestny II” (1974) i „Wściekły Byk” (1980) ograniczyło się do uśmiechów, wymiany uprzejmości po angielsku, wspólnej fotografii i różańca, podarowanego przez papieża.
Kolejna rocznica przekazania rzymskiego Domu Polskiego Janowi Pawłowi II
2025-11-08 09:24
Włodzimierz Rędzioch
Włodzimierz Rędzioch
W roku 1981 mieszkałem w Domu Polskim przy via Cassia, byłem tam również w listopadzie, kiedy Polonia oficjalnie przekazywała Dom Janowi Pawłowi II.
Uroczystości trwały trzy dni i stały się wielkim zgromadzeniem i świętem Polonii oraz przyjaciół Polski. 6 listopada prymas Glemp odprawił Mszę św. na Monte Cassino a wieczorem w rzymskim hotelu „Ergife” miała miejsce akademia, podczas której przemówili: kard. Rubin, o. Przydatek (przypomniał historię Domu) oraz prof. Grygiel (wygłosił wywiad zatytułowany „Naród i kultura”).
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.