XXI w. to niewątpliwie epoka pędzących samochodów - coraz szybszych, bardziej luksusowych, o coraz bardziej wymyślnych kolorach i kształtach. Samochód, który miał nam ułatwić życie, tak bardzo je skomplikował.
Człowiek zaślepiony żądzą posiadania i wygodnictwa niepostrzeżenie podporządkował mu swoje życie. Oto cena postępu technicznego.
Samochód wziął w posiadanie tak wiele cennych chwil naszego życia. Zubożył nas o spacery do pracy, odebrał nam przyjemność porannego "dzień dobry" na przystankach i uścisków dłoni, spotkań ze znajomymi,
powolnych powrotów do domu, zawiązywania nowych przyjaźni, lektur i dyskusji w pociągach. Zabrał informacje o bliźnim potrzebującym naszej pomocy. Wziął w posiadanie każdy metr kwadratowy ulic wielkich
miast, a nawet małych wiosek, zagłuszając ludzki gwar i śmiech dzieci.
Dobrowolnie wciągamy się w błędne koło pędu. Nawet sklep za rogiem wydaje nam się za daleko. Człowiek z pomocą komputera obmyśla coraz nowsze, a co najważniejsze - szybsze modele. Słysząc informacje
o kolejnych ofiarach wypadków drogowych, spokojnie już przełykamy kęs chleba. I tylko czasami krzyż na poboczu drogi i duży znak z napisem "Czarny Punkt" zmuszają nas do chwili refleksji, która nie trwa
jednak długo.
Państwo idzie kierowcom na rękę, obniżając wiek robienia prawa jazdy. Nikt nie zaprząta sobie głowy, że samochód, zużywając 1000 litrów benzyny, wypuszcza w powietrze 290 kg silnie trującego tlenku
węgla. W naszych rodzinnych albumach rezerwujemy miejsce na zdjęcie z naszym ulubieńcem. Coraz częściej odwiedzamy banki, aby załatwić kolejną pożyczkę na zakup nowszego modelu. Budując dom, koniecznie
planujemy w nim miejsce na garaż, ani przez chwilę nie zastanawiając się, czy znajdzie się skrawek ziemi np. na plac zabaw dla dzieci. Często też szkoły zabiegają o teren na budowę parkingu dla samochodów
swoich uczniów.
Może czas zahamować i wysiąść z ograniczonego świata pędzącego samochodu na świeże powietrze. Może wtedy będzie mniej ofiar i więcej wyciągniętych pomocnych dłoni. Nie pozwólmy, aby samochody, które
wyparły nas z ulic, wyparły z nas ludzi.
Dziś, 29 grudnia, Kościół wspomina św. Tomasza Becketa, zmarłego w 1170 r. biskupa i męczennika, patrona Anglii. Człowiek ogromnej erudycji i kultury umysłowej, dostojnik kościelny i kanclerz królestwa Anglii, miłośnik zabaw rycerskich przeżył radykalne nawrócenie i zmienił styl życia gdy niemal pod przymusem został prymasem Anglii. Od tej pory wiódł życie świątobliwe i walczył o prawa Kościoła, aż do męczeńskiej śmierci.
Św. Tomasz urodził się w Londynie w 1118 r., studiował w Paryżu i Bolonii. Po powrocie do Anglii został archidiakonem Canterbury. W 1154 r. mianowany kanclerzem królestwa, stał się zarazem towarzyszem i przyjacielem króla. Mimo iż był dostojnikiem Kościoła, wiódł życie człowieka świeckiego i chętnie oddawał się zabawom rycerskim.
Kontrolowane Msze św., wyciszane tradycje religijne, księża zmuszani do wyjazdu z Nikaragui, czterech z dziesięciu biskupów na wygnaniu, zakaz przywożenia Biblii - w takiej sytuacji tamtejsi katolicy przeżywali Boże Narodzenie. Według francuskiego portalu Tribune chrétienne (Trybuna chrześcijańska) jest to obecnie „Kościół męczeński, być może bardziej niż wszędzie indziej na świecie”. A mimo to „pozostaje żywy, o czym świadczą na przykład niedawne święcenia ośmiu księży w katedrze w Managui”.
Boże Narodzenie odbywało się za zamkniętymi drzwiami świątyń, gdyż władze nie pozwalały na publiczne oznaki świąt na ulicach i placach, a nawet na widoczne dekoracje w oknach mieszkań. Taka sytuacja utrzymuje się od początku represji wobec Kościoła katolickiego, rozpoczętych w 2018 roku po wielkich antyrządowych demonstracjach, wspartych przez Kościół.
Ks. Maurizio Gronchi, profesor Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana i konsultor Dykasterii Nauki Wiary, wyjaśnił, że nota doktrynalna Dykasterii dotycząca używania tytułów „Współodkupicielka” i „Pośredniczka” wobec Najświętszej Maryi Panny „nie stanowi absolutnego zakazu” oraz że tytuły te nadal mogą być używane w pobożności ludowej, pod warunkiem właściwego rozumienia ich znaczenia.
“To nie jest absolutny zakaz, ale nie będzie się już ich używać w dokumentach urzędowych ani w liturgii. Jeśli jednak są stosowane w pobożności ludowej, przy właściwym rozumieniu ich znaczenia, nikt nie będzie za to upominany” - powiedział Gronchi w wywiadzie dla katolickiej, hiszpańskojęzycznej edycji EWTN News. Wywiad był poświęcony opublikowanej 4 listopada noty doktrynalnej „Matka Wiernego Ludu”, w której Dykasteria Nauki Wiary, kierowana przez kard. Víctora Fernándeza, stwierdziła, że używanie tytułu „Współodkupicielka” jest „zawsze niewłaściwe”, oraz zaleciła „szczególną ostrożność” w odniesieniu do tytułu „Pośredniczka wszystkich łask”. Dokument ten wywołał kontrowersje wśród wiernych, zwłaszcza wśród tych, którzy posługują się tymi określeniami w Kościele katolickim.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.