To było inne dzieciństwo. Sporo się biegało, grało w piłkę, mało przebywało w domu. Chyba żeby odrobić lekcje albo pomóc mamie. Tak pamięta to także Filip Łobodziński, „Duduś” z „Podróży za jeden uśmiech” sprzed lat, autor wprowadzenia do albumu „Dzieci w PRL-u”, na który składają się dużej urody fotografie dziecięcego świata z czasów PRL-u Wiesława Mariusza Zielińskiego. We wspomnieniach Łobodzińskiego, ale i na zdjęciach Zielińskiego nie ma nostalgii za PRL-em. Był zły, a my wszyscy byliśmy obywatelami gorszych kategorii; zaopatrzeni w towary słabej jakości, często wegetowaliśmy – zastrzega „Duduś”. Nie wiedzieliśmy, że może być inaczej, nie tylko za naszego życia, ale w ogóle. Dzisiejsze dzieci – uważa – mogłyby pozazdrościć dzieciom z jego pokolenia wyobraźni i radości z rzeczy, które dziś są nieatrakcyjne, banalne albo wręcz egzotyczne. Pewnie gdyby wrzuciło się je w miejsce, gdzie nie ma kompa, telewizji i tabletów, szybko zaadoptowałyby się. Wszak – jak uważa Łobodziński – dzieci mają łby nie od parady.
Pomóż w rozwoju naszego portalu