Reklama

Niedziela Legnicka

Katedralne dzwony po remoncie

Po gruntownym remoncie trzy dzwony na nowo zabrzmiały w legnickiej katedrze. Dzwony, które zamontowane są na średniowiecznej wieży, dotychczas uruchamiał mechanizm, który zepsuł się i trzeba było pomocy kilku mężczyzn, aby je uruchomić

Niedziela legnicka 20/2018, str. VI

[ TEMATY ]

dzwon

Monika Łukaszów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tuż pod koniec kwietnia legniczanie na nowo mogli usłyszeć ich dźwięk. – Teraz będą sterowane komputerowo i uruchamiane za pomocą pilota – mówi ks. Robert Kristman, proboszcz katedry. – Będzie je słychać codziennie, a nie jak dotychczas tylko podczas ważniejszych uroczystości. Nie będziemy budzić legniczan dzwonami z samego rana, ale w okolicach południa i wieczoru będą włączane – dodaje ksiądz proboszcz. – Warto wiedzieć, że historia dzwonów legnickiej katedry jest bardzo długa i burzliwa – opowiada ks. Kristman. Wieże katedry, które pięknie wpisują się w pejzaż miasta, mają znaczenie nie tylko architektoniczne, ale również historyczne. Na wieży średniowiecznej, którą nieoficjalnie nazywa się wieżą św. Piotra, znajdowało się mieszkanie strażaka, który dzień i noc obserwował panoramę miasta, czuwając nad jego bezpieczeństwem (pozostałości po tym mieszkaniu zachowały się do dnia dzisiejszego). W razie pożaru lub innych nieszczęść strażak uderzał w dzwony alarmowe, wywieszał flagę, wskazując kierunek niebezpieczeństwa. Ta ważna służba miała także inne znaczenie. Codziennie oprócz piątków i Wielkiego Tygodnia, strażacy sygnałem dźwięku trąbki odmierzali upływający czas. Jeśli chodzi o same dzwony, to pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 25 maja 1338 r., kiedy to jest podany opis skutków pożaru, jaki wybuchł w tamtym czasie. W kronikach zostało odnotowane, że właśnie wtedy został zniszczony wspaniały dzwon. Następna informacja o dzwonach, również w kontekście pożaru, to rok 1648, kiedy to pożar strawił dwa dzwony. Po pożarze postanowiono odlać je na nowo. Zrobili to ludwisarze z Czech. Niestety duży dzwon pękł w 1735 r., a mały w 1857. Uszkodzone dzwony przetopiono i ufundowano nowe dwa dzwony. W roku 1885 r. dołożono kolejne dwa dzwony – trzeci i czwarty, najmniejszy. 1904 r. to znowu krytyczny moment w historii dzwonów katedry. Odrywa się płaszcz dzwonu i spada na dół. W miejsce tego dzwonu odlano nowy z brązu. W 1917 r., kiedy wybuchła I wojna światowa, dzwony zostały skonfiskowane i przeznaczone na cele militarne. W 1923 r. ufundowano znów nowy dzwon, a w 1926, największy. Rok 1926 r. to kolejny problem. Dzwon odlany w 1736 r. wydaje dziwny dźwięk. Okazuje się, że powstała na nim rysa, podejmowane naprawy nic nie pomogły, dlatego postanowiono przeznaczyć go na eksponat muzealny.

Reklama

2 Września 1927 r. kupiono 2 nowe dzwony. Niestety znów przychodzi wojna. W 1944 r. hitlerowcy zabierają dzwony na cele militarne i wywożą je do Hamburga wraz z kurantami, zwanymi też carillonem, i tam zostały zniszczone. Kuranty pochodziły z 1893 r. Fundatorem ich był stolarz Konrad. 1944 r ówczesny pastor zapisał w swoich dzienniczkach, że ten cenny skarb (mówiąc o kurantach), na wieki zamilkł.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po 58 latach kuranty legnickie ufundowane przez Gerharda Simona z Holandii zostały na nowo odlane. W 2002 r. zostały poświęcone i wygrywają melodie do dziś. Jest to drugi (po Gdańsku) tego rodzaju instrument w Polsce. Stanowi on też niezwykłe i cenne dzieło pod względem artystycznym i muzycznym.

I tak burzliwe dzieje dzwonów kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Legnicy zakończyły się na II wojnie światowej. Po wojnie pozostał jeden dzwon. A drugi, który pozostał, też jest ciekawy, bo nie znalazł się na wieży, ale w sygnaturce, która jest na kalenicy dachu z 1775 r. Był związany z kościołem katolickim, dając znak, kiedy to w kościele działo się coś ważnego, a więc Przeistoczenie. Dziś na średniowiecznej wieży są trzy dzwony. Największy – spiżowy liczący około 970 kg, średni stalowy ważący około 500 kg, i najmniejszy 50 kg dzwon spiżowy. Dwa z nich (średni i mały) pochodzą z nieistniejącego już kościoła z Zatonia w Bogatyni, tam gdzie obecnie są tereny kopalni. I tak oto stare dzwony uruchamiane są już dzisiaj nowoczesną techniką.

2018-05-16 11:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Parafie karane za głośne bicie dzwonów

[ TEMATY ]

dzwon

BOŻENA SZTAJNER

Rybnickie parafie są karane za to, że ich dzwony zbyt głośno biją. Najpierw skarżono się na parafię Królowej Apostołów, potem bazylikę św. Antoniego. Dostało się nawet proboszczowi małego kościółka na terenie szpitala psychiatrycznego - donosi portal dziennikzachodni.pl.

Proboszcz parafii Królowej Apostołów w rozmowie z serwisem mówi o prawdopodobnym skierowaniu sprawy do sądu.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

Zakończyło się – trwające od 29 kwietnia br. - rzymskie spotkanie blisko 300 proboszczów z całego świata, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Ojca Świętego Franciszka, by w czynny sposób włączyć się w prace Synodu o Synodalności.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję