Reklama

Historia parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Otyniu

Wędrująca Matka Boża

Niebezpieczne czasy sprawiły, że schroniła się w Otyniu i już na z zawsze w nim pozostała. Poprzedni parafianie wielokrotnie upominali się o zwrot tego najcenniejszego dla nich skarbu. Ostatni niemiecki proboszcz ks. Stefan Otto, opuszczając po wojnie parafię w Otyniu z obawy, aby nie wpadła w niewłaściwe ręce, nakazał zamurować figurę Matki Bożej w podziemiach zamku.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przenosiny z Klenicy

Reklama

Znajdująca się obecnie w otyńskim kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego drewniana figura Matki Bożej z Dzieciątkiem pochodzi z XV w. Do 1655 r. przebywał pod opieką ojców jezuitów w Klenicy. Kiedy Szwedzi najechali na Polskę, zakonnicy z uwagi na grożące niebezpieczeństwo przenieśli statuę do warownego zamku w Otyniu. Kilka lat później jezuici świadomi tego, że posiadają cenny skarb, zaadaptowali zamek na klasztor. Gdy wybudowano dla figury Matki Bożej specjalną kaplicę, stała się powszechnie czczona. Wskutek napływu coraz to większej ilości pielgrzymów oraz zniszczenia kaplicy w trakcie pożaru, postanowiono wybudować przy klasztorze świątynię. W nowym, barokowym kościele pw. Najświętszej Maryi Panny znalazło się odpowiednie miejsce na cudowną figurę Matki Bożej.
Mieszkańcy Klenicy nigdy nie zapomnieli o figurze i dążyli do tego, aby wróciła do macierzystej parafii. Początkowo jezuici, a później miejscowa władza kościelna zadecydowała, że statua pozostanie w Otyniu. Chcąc jednak zadowolić kleniczan, zarządzono uroczystą procesję z figurą z Otynia do Klenicy. Każdego więc roku na święto Najświętszej Maryi Panny wędrowano z figurą do Klenicy. Zapisy w kronikach parafialnych wskazują, że ostatnia taka pielgrzymka odbyła się w 1918 r.
Figura Matki Bożej od zawsze posiadała koronę, nie wiadomo kto i kiedy ją założył, niestety ta pierwsza korona została prawdopodobnie skradziona. Parafianie w Otyniu, uważając, że na głowie Maryi powinna być korona, postanowili ufundować nową. Wszelkie otrzymane za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny łaski wpisywano do specjalnych ksiąg, które niestety zaginęły. Dlatego wiele cudów jest nieznanych i nic nie można o nich powiedzieć. - Z pewnością prawdziwym i niezaprzeczalnym cudem jest pięć powołań do kapłaństwa i dwa do życia konsekrowanego, jakie miały miejsce w otyńskiej parafii - twierdzi proboszcz ks. Grzegorz Sopniewski.

Otyńska świątynia

Pierwsza wzmianka o Otyniu pochodzi z 1313 r. Wówczas był on ośrodkiem miejskim. Początkowo należał do księstwa głogowskiego, następnie do Czech, aż w końcu stał się własnością konwentu jezuitów żagańskich. Po kasacie zakonu miasteczko przejął król pruski i sprzedał je w ręce prywatne. Kościół parafialny istniał już w 1332 r. Obecna świątynia pochodzi z XVI w. Jest prostą, jednonawową budowlą z szeregiem ciekawych kaplic. Jedna służy jako zakrystia, druga jest kaplicą chrztu, w kolejnej jest umieszczona pieta Matki Bożej. Wyposażenie kościoła jest typowo barokowe. W oknach znajdują się kolorowe witraże przedstawiające najczęściej niemieckich świętych. Ostatni niemiecki proboszcz, ks. Stefan Otto, jest wspominany jako człowiek przyjazny Polakom i oddany otyńskiej parafii.
Cennym sakralnym zabytkiem Otynia są zabudowania poklasztorne. Jezuici po przejęciu XV-wiecznego gotyckiego zamku przekształcili go na klasztor. Zburzyli południowe skrzydło, wznosząc na tym miejscu nowe. Wybudowany przez zakonników kościół klasztorny być może powstał na miejscu zamkowej kaplicy. Kiedy w 1776 r. nastąpiła kasata zakonu jezuitów, w klasztorze utworzono Królewski Instytut Szkolny. Kolejne lata sprawiły, że stał się on rezydencją magnacką. Zachowana do dnia dzisiejszego budowla wzniesiona została z kamienia, cegły i rudy darniowej. Po II wojnie światowej w podziemiach klasztoru, z obawy przed nowymi osadnikami, zamurowano cudowną figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Rok później polski już proboszcz, ks. kan. Antoni Lisak, odnalazł ją i przeniósł do kościoła parafialnego. Dobrze że tak się stało, ponieważ kilka lat później klasztor przeżył pożar. Po tym wydarzeniu gmach częściowo zabezpieczono. Obecnie nieużytkowane zabudowania stoją i niszczeją.

Ku przyszłości

Do parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Otyniu należą trzy kościoły filialne: w Bobrownikach pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, w Niedoradzu pw. św. Jakuba i w Zakęciu pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. - Parafianie dbają o swoje świątynie, zawsze sami wiedzą, co jest najbardziej potrzebne i kiedy należy spieszyć z pomocą. Starają się być samodzielni i niezależni - mówi ks. Grzegorz Sopniewski.
W 1885 r. przybyły do otyńskiej parafii siostry elżbietanki narodowości niemieckiej. Początkowo zajmowały się pielęgnacją chorych w domach. Z czasem wybudowały szpital, w którym udzielano pierwszej pomocy, a w czasie okupacji prowadziły dom dla starców. Po wojnie przybyły do Otynia polskie siostry, które obecnie zajmują się prowadzeniem przedszkola i pracą na rzecz parafii. Pomocą duszpasterską służy także ks. senior Władysław Szeremet.
- Wraz z księdzem wikariuszem chcielibyśmy reaktywować przy parafii Bractwo Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, które istniało już w Otyniu w XVII i XVIII w. Ponieważ ten rok jest rokiem Różańca św., zależy mi, aby powstałe bractwo poszerzyć o pielgrzymów z zewnątrz. Każdy z członków bractwa byłby kustoszem figury Matki Bożej. Mamy w planach powołanie nowych Róż Różańcowych, gdyż jest ich zbyt mało. Chcemy także ożywić działalność grup duszpasterskich, zwłaszcza młodzieżowych - opowiada o swych planach ks. Proboszcz.
Od listopada zeszłego roku działa w Otyniu Parafialny Zespół Caritas. W przyszłości tam, gdzie kiedyś była salka katechetyczna, zostanie uruchomiona świetlica profilaktyczno-wychowawcza dla dzieci i młodzieży. Obecnie parafia przygotowuje się do wydania folderu informacyjnego o Otyniu. Ma on zachęcić do odwiedzania Matki Bożej z Dzieciątkiem. Mimo iż ruch pielgrzymkowy w Otyniu jest niewielki, to jednak przybywają grupki wiernych z pobliskich parafii i dekanatów, aby pomodlić się przed łaskami słynącą figurką. Każdej soboty pod opieką o. Medarda OFMCap. przychodzi kilkoro pielgrzymów z Nowej Soli. W ostatnim czasie u Matki była też grupa osób z Nowego Kramska, przedstawiciele Akcji Katolickiej z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego z Zielonej Góry, a co roku, we wrześniu, przybywają członkowie duszpasterstwa trzeźwości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wyjechali do Peru na zawsze

Niedziela Ogólnopolska 48/2025, str. 24-26

[ TEMATY ]

bł. o. Michał Tomaszek

bł o. Zbigniew Strzałkowski

BP KEP

O. prof. Zdzisław J. Kijas

O. prof. Zdzisław J. Kijas

Dziesięć lat temu, 5 grudnia 2015 r., w Chimbote w Peru odbyła się beatyfikacja o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego. O polskich błogosławionych opowiada o. prof. Zdzisław J. Kijas, relator ich procesu beatyfikacyjnego.

Krzysztof Tadej: 9 sierpnia 1991 r. o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski zostali zamordowani w Peru. Jak się Ojciec dowiedział o ich śmierci?
CZYTAJ DALEJ

Europa: narasta agresja wobec chrześcijan

2025-12-26 13:49

[ TEMATY ]

prześladowania

prześladowania chrześcijan

Vatican Media

Najwięcej aktów agresji wobec chrześcijan jest we Francji

Najwięcej aktów agresji wobec chrześcijan jest we Francji

W Europie narasta liczba agresji wobec chrześcijan. Według Europejskiego Ośrodka Praw i Sprawiedliwości (ECLJ) w 2024 r. odnotowano 2211 aktów agresji, w tym 274 przypadków przemocy fizycznej. Wrogość wobec wyznawców Chrystusa przybiera różną formę: wandalizm, podpalenia, profanacje, dyskryminacje. Raport ujawnia też powszechne zaniżanie liczby zgłoszeń i brak reakcji instytucji publicznych.

Cytowany przez Famille Chrétienne raport wskazuje na różnorodność antychrześcijańskich przestępstw: wandalizmy (50 proc. przypadków), podpalenia (15 proc.), profanacje (13 proc.), kradzieże (5,5 poroc), zastraszanie (4 proc.), napaści fizyczne (7,5 proc), a także zabójstwa i usiłowanie zabójstwa (3 proc.).
CZYTAJ DALEJ

Lekarka na ukraińskim froncie: Tylko Bóg daje mi siłę, by opatrywać żołnierzy bez rąk czy bez nóg

2025-12-27 08:45

[ TEMATY ]

ukraińscy żołnierze

lekarka

ukraiński front

Bóg daje siłę

Svitlana Dukhovych/Vatican News

Olena, czterdziestoletnia ukraińska lekarka

Olena, czterdziestoletnia ukraińska lekarka

Bóg dał nam możliwość, nawet tutaj na froncie, aby wysławiać Jezusa, który musi narodzić się w sercu każdego człowieka – mówi Olena, czterdziestoletnia ukraińska lekarka, która od początku wojny na Ukrainie pomaga ratować życie żołnierzy w swej ojczyźnie - podaje Vatican News.

Od 2008 roku Olena mieszkała we Włoszech. Po siedmiu latach wróciła na Ukrainę, potem ponownie wyjechała do Włoch. Jednak wraz z wybuchem pełnoskalowej wojny poczuła wyraźnie, że jej miejsce jest w ojczyźnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję