Reklama

Moim zdaniem

Czego nauczyli nas piłkarze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sport, nawet w tak skarykaturyzowanej i skomercjalizowanej postaci jak współczesna piłka nożna, jednak niesie w sobie nieco prawdy o nas samych. Piłka stała się areną zastępczych konfrontacji, pokazuje kondycję poszczególnych nacji (niemiecki kryzys natychmiast przecież odbił się na ich „żelaznej drużynie”).

Nie jestem wielbicielem piłki kopanej z wielu powodów – jednym z nich jest powszechna korupcja, i to zarówno finansowa, jak i polityczna, która panuje na piłkarskich stadionach. W ciepełku piłki kopanej chętnie grzeją się wszelkie polityczne frakcje i indywidua. Piłka stała się swoistą polityką, dla niej popełniane są nawet zbrodnie (nie chciałbym być np. w skórze reprezentantów Kolumbii, którzy dość łatwo i szybko odpadli z rywalizacji w mistrzostwach świata).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś jednak posłużę się mistrzostwami świata w kopaniu piłki, aby wykazać rzecz zgoła oczywistą – Polacy ciągle chorują na mocne kompleksy wobec „świata”, które sprawiają, że nawet nie śmiemy mieć konkretnych marzeń, zadowalamy się wygodną przeciętnością. Porównajcie Państwo postawę drużyny narodowej Chorwacji – kraju, który ma nie więcej niż pięć milionów mieszkańców – z wizerunkiem i dokonaniami naszej narodowej reprezentacji, było nie było, „nasi” reprezentowali ponadczterdziestomilionowy naród.

Reklama

Polacy, kreowani na czarnego konia mistrzostw świata, okazali się kapiszonem, kompletnym niewypałem. Lewandowski i jego koledzy na boisku zachowywali się jak stadko spłoszonych kur, które marzą jedynie, aby ukryć się gdzieś przed światłem jupiterów. Nie ma co owijać w bawełnę – okazaliśmy się jedną z najsłabszych drużyn mistrzostw. Na nic zdały się setki występów komercyjnych naszych „gwiazd”, które reklamowały chyba już wszystko, co można reklamować. Być może te słynne – w futbolowym światku – nazwiska całkiem sporo w swoim rzemiośle potrafią, jednak bez hartu ducha i wyraźnie postawionych celów nie da się dziś walczyć z innymi – mocno zmotywowanymi – reprezentacjami.

Na przykładzie gry naszej reprezentacji w mistrzostwach świata ujawniły się największe mankamenty naszej narodowej psychiki.

Reklama

Zamiast solidnego przygotowania i nadludzkiego wysiłku nasi gwiazdorzy wybrali udzielanie się w reklamach, trefienie sobie włosów na głowie; woleli zapewniać, że nie ma na nich mocnych. Bezpodstawne deklaracje zastąpiły realność. Przy okazji mundialu ujawniła się bardzo niebezpieczna cecha: oto wolimy zakrzykiwać krytykę, wbrew rzeczywistości utwierdzać się w przekonaniu, że jesteśmy w stanie zwyciężać najsilniejszych. Potem przychodzi realna próba i kompletny szok, że nie wyszło, że inni byli mocniejsi, lepiej zorganizowani. W naszym przypadku szok polega na tym, że bajka nie staje się życiem. Myślenie życzeniowe kompletnie zgubiło nas we wrześniu 1939 r., w ciągu kilkunastu dni runęła wówczas „potęga”, o której istnieniu byli przekonani niemal wszyscy Polacy. Okazało się, że propaganda nie jest w stanie zastąpić prawdy. Teraz dobrze się stało, że zostaliśmy sprawdzeni na tak, w gruncie rzeczy, bezpiecznym poligonie, jakim są piłkarskie mistrzostwa. Okazało się, że ciągle jednak przejawiamy niebezpieczne tendencje do usypiania w wygodnym błogostanie i traktowania mrzonek jako przesłanek do oceny realności. Tak więc pierwsza nauczka płynąca z blamażu naszej narodowej reprezentacji w piłce kopanej brzmi: nadal nie potrafimy na zimno i realnie oceniać swoich szans. Nawiasem mówiąc, trzeba niestety dodać, że polska reprezentacja została ogłoszona najgorszą drużyną minionych mistrzostw w Rosji. Gorzka pigułka... Oby otrzeźwiająca na wielu polach.

Druga obserwacja dotyczy już bezpośrednio piłkarzy, ale niestety, nie da się przy tym abstrahować od naszych narodowych cech. Wygląda na to, że kiedy idzie dobrze, to atakujemy i ogólnie pokrzykujemy o tym, jacy to jesteśmy wspaniali. Kiedy jednak coś idzie nie po myśli, to łatwo się zniechęcamy i przestajemy zabiegać o odwrócenie się pechowego losu. Jednym słowem, uskrzydlają nas zwycięstwa, ale kompletnie podcinają nam nogi małe, nawet relatywnie nieznaczące niepowodzenia.Wbrew pozorom, łatwo kapitulujemy. Zapewne wynika to jednak z naszej niewysokiej, w gruncie rzeczy, samooceny. Ludzie, którzy – w głębi duszy – nie poważają sami siebie i nie uważają się za wyjątkowych i wartościowych, łatwo przystają na klęskę i uzasadniają ją tym, że przecież od początku było wiadomo, iż tak będzie. Niestety, ciągle pokutuje w nas przekonanie, że improwizacją i fantazją jesteśmy w stanie nadrobić brak solidnego przygotowania i zimnego rachunku sił. Brak nam zapału do długiej i starannie zaplanowanej pracy, która natychmiast nie przynosi spektakularnych sukcesów.

Reklama

Oczywiście, wyciąganie tak daleko idących wniosków o narodowej psychice jawi się jako nadużycie. Jednak, moim zdaniem, dobrze się stało, że najpierw tak mocno rozgrzano narodowe oczekiwania, a potem nastąpił spektakularny, zimny prysznic. Piłka nożna stała się dziś polem do zastępczych starć różnych nacji, stała się też sceną do projekcji masowych oczekiwań. Żyjemy zatem w komfortowych czasach, o stanie własnej zbiorowości możemy wnioskować, przyglądając się postawie naszych reprezentantów – zawsze to lepsze niż otwarta wojna.

Jak ważne są przygotowanie mentalne, psychika zbiorowości, w której się wyrasta, pokazali piłkarze Chorwacji. Reprezentanci kraju populacyjnie niemal dziesięć razy mniejszego od Polski pokazali, że ciężka praca plus niesamowita motywacja i wiara w sukces mogą zdziałać cuda. Wbrew wszelkim ekspertyzom przedarli się na sam szczyt piłkarskiej hierarchii. Wygrywali w sytuacjach, gdy podobnie wyszkoleni polscy piłkarze po prostu rezygnowali. Chorwaci potrafili wydobyć z siebie nadludzkie siły i ambicją oraz zaangażowaniem przechylić na swoją stronę szale boiskowych starć. Zasłużyli na swój wielki sukces, bo w niego wierzyli i wszystko podporządkowali jego osiągnięciu. Gdybym był szefem PZPN, to właśnie w Chorwacji szukałbym instruktorów, którzy ustawiliby psychikę naszym piłkarskim „gwiazdom”.

Piłka nożna to, oczywiście, ludyczna i nader czytelna metafora międzynarodowej rywalizacji, poligon, który zastępuje realne konfrontacje, dlatego warto traktować piłkarskie zmagania jako laboratoryjne próby pokazujące nam prawdziwy stan naszej zbiorowości. Oczywiście, zaraz znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że piłka nie jest żadnym miernikiem. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że Polakom brakuje ducha zwycięzców także w wielu innych dyscyplinach, w których liczą się zgranie i współpraca ze sobą całych zespołów ludzi.

Indywidualnie potrafimy zwyciężać i zadziwiać nie tylko sportowy świat, drużynowo idzie nam dużo gorzej. Może warto na ten fakt zwrócić uwagę w momencie, gdy dyskutujemy o tym, jaka powinna być polska edukacja dla młodych pokoleń.

2018-07-17 13:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska - Niemcy 3-0. Polacy w półfinale Mistrzostw Europy

Choć Polacy rozegrali drugi obok spotkania z Estonią przeciętny mecz, nie mieli problemów z pokonaniem Niemców w ćwierćfinale siatkarskich mistrzostw Europy 3:0. Siatkarze Vitala Heynena czekają na rywala w półfinale. Będzie to Słowenia lub Rosja.

Początek był nieco nerwowy, bo Niemcy ustrzeliwali zagrywką Wilfredo Leona. Z drugiej strony mylił się w ataku Christian Fromm. Słabo przyjmowaliśmy, ale dobrze atakowaliśmy. Przy stanie 10:10 trener Heynen wziął czas i zrugał swoich zawodników. Polacy powoli się rozkręcali a sygnał do ataków dał dwoma asami kapitan Michał Kubiak. Później już poszło z górki. Seria setów, w których rywale nie zdobywają nawet 20 punktów, przedłużona. Mamy już 17 z rzędu.
CZYTAJ DALEJ

Abp Gallagher: Gaza pozostaje domem Palestyńczyków

2025-02-28 19:30

[ TEMATY ]

strefa gazy

Palestyńczycy

abp Gallagher

Vatican Media

Abp Gallagher

Abp Gallagher

W wywiadzie dla jezuickiego magazynu „America” watykański sekretarz ds. stosunków z państwami i organizacjami międzynarodowymi powtórzył stanowisko Stolicy Apostolskiej w sprawie rozwiązania dwupaństwowego dotyczącego konfliktu w Strefie Gazy.

Hierarcha wywiadu udzielił po zakończonej dorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
CZYTAJ DALEJ

Po piątkowym skurczu oskrzeli Papież nie miał kolejnego kryzysu

2025-03-01 12:03

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

Od piątkowego skurczu oskrzeli Papież nie miał już żadnych kryzysów zdrowotnych. Sytuacja zdrowotna pozostaje złożona, a prognozy ostrożne.

W sobotę rano biuro prasowe Stolicy Apostolskiej informowało, że papież spokojnie spędził kolejną noc w Klinice Gemelli, a rankiem nadal odpoczywał.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję