Reklama

Niedziela w Warszawie

Bolszewika bij

Rywalizacja nowych państw o sporne ziemie stała się tuż po zakończeniu I wojny światowej przyczyną kilku wojen. W wyniku największej z nich łupem bolszewików mogła paść Warszawa

Niedziela warszawska 32/2018, str. VI

[ TEMATY ]

Józef Piłsudski

Cud nad Wisłą

I wojna światowa

Wikimedia Commons

Józef Piłsudski nad mapą w okresie bitwy warszawskiej

Józef Piłsudski nad mapą w okresie bitwy warszawskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Euforia po zdobyciu w końcu 1918 r. niepodległości była w Polsce ogromna, ale wielu sen z powiek spędzał fakt, że odzyskana ojczyzna nie miała konkretnych granic, administracji, skarbu i wojska. Tymczasem Polska i jej sąsiedzi mieli wyraźne rozbieżne interesy i oczekiwania terytorialne. Ta rywalizacja musiała stać się przyczyną zbrojnych starć.

Szczególnie trudna sytuacja była na Wschodzie, gdzie Polska przeszkadzała bolszewikom, łaknącym nowych ziem i eksportu rewolucji na Zachód. Gdy wojna z bolszewikami zaczynała się, przewidywano, że łatwo nie będzie, ale nikt nie spodziewał się aż takich zwrotów akcji. Polacy szybko zdobyli Kijów, ale wkrótce, bolszewików zatrzymano dopiero na przedpolach Warszawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na całego

Wojna, która zaczęła się bez wypowiedzenia wojny w połowie lutego 1919 r. od zwycięskiej dla Polaków potyczki w Mostach nad Niemnem niewielkich oddziałów polskich i bolszewickich, długo miała ograniczony zasięg, a obie strony zbierały siły do ostatecznej rozprawy. Dopiero wiosną 1920 r. wybuchła na całego.

To wydawało się nieprawdopodobne: dwa tygodnie po rozpoczęciu 25 kwietnia 1920 r. ofensywy na Ukrainie, nazywanej potem Wyprawą Kijowską, polskie wojska, z towarzyszącymi im ukraińskimi oddziałami atamana Semena Petlury, bez większych przeszkód dotarły do Kijowa i 7 maja zajęły miasto.

Reklama

Spotkało się to z entuzjastycznym przyjęciem polskiego społeczeństwa. Na początku maja 1920 r. do naczelnika Józefa Piłsudskiego, dowodzącego wyprawą, dotarł telegram z Sejmu. „Wieść o świetnym zwycięstwie, jakie odnosi żołnierz polski pod Twoim, Naczelniku, dowództwem, napawa radosną dumą cały naród polski” – pisali posłowie.

Szlak Chrobrego

Sukces świętowano w Warszawie 18 maja wielkimi uroczystościami, odbywającymi się m.in. na placu Trzech Krzyży. Przyjechał Piłsudski, zorganizowano mu przyjęcie państwowe, wziął udział w uroczystej Mszy św. w kościele św. Aleksandra.

Witając go, Wojciech Trąmpczyński, marszałek Sejmu, nie krył euforii. – Sejm przez usta moje wita cię, wodzu naczelny, wracającego ze szlaku Bolesława Chrobrego. Od czasów Kircholmu i Chocimia naród polski takich triumfów oręża swego nie przeżywał – mówił.

Telegram i przemówienie Marszałka nie wskazywały oczywiście wszystkich okoliczności wyprawy. Także o tym, że bolszewicy, zajęci walkami w innych rejonach imperium, wystawili na Ukrainie znacznie mniejsze siły niż Polacy, że byli nękani buntami i dezercją, że wycofywali się, by odpowiedzieć w odpowiedniej chwili.

Droga powrotna

Już w tydzień po zajęciu Kijowa przez Polaków i Ukraińców Armia Czerwona rozpoczęła kontrnatarcie, które – choć początkowo odparte – zmusiło wojska polskie do odwrotu. Bolszewicy zajęli Żytomierz, obległy Lwów i coraz bardziej zagrażały Warszawie. Jak powiedział pewien weteran, cytowany przez Normana Daviesa w pracy na temat wojny polsko-bolszewickiej, „pędziliśmy przez całą drogę do Kijowa i pędziliśmy przez całą drogę powrotną”.

Reklama

Na początku lipca padły sławetne słowa, wzywające do ostatecznej rozprawy z Polską. „Ponad martwym ciałem białej Polski jaśnieje droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach poniesiemy szczęście i pokój ludzkości pełnej mozołu. Na zachód! Wybiła godzina ataku” – pisał w rozkazie bolszewicki dowódca Michaił Tuchaczewski.

Na przełomie lipca i sierpnia dzienny postęp rosyjskich wojsk wynosił 20 km. 3 sierpnia bolszewicy zainstalowali w Białymstoku marionetkowy polski rząd, który czekał na plebanii w Wyszkowie na zajęcie Warszawy przez bolszewików.

Punkt zwrotny

Choć do walki z bolszewicką inwazją zmobilizowano wszystkie środki i ludzi – armię zasilił pobór rekrutów z kolejnych roczników – 1890-1901 – wszystko to było za mało. Na początku lipca zaczął się werbunek do stworzonej właśnie Armii Ochotniczej, dowodzonej przez gen. Józefa Hallera, ze sztabem w gmachu Politechniki Warszawskiej.

Warszawiacy zachowywali się patriotycznie. W końcu lipca powstał Rząd Obrony Narodowej, na czele z ludowcem Wincentym Witosem, powołano też Straż Obywatelską, której zadaniem było pilnowanie porządku i bezpieczeństwa. Obrońcy Warszawy mogli liczyć na wsparcie różnych komitetów społecznych: członkowie Związku Ziemian opiekowali się rannymi i chorymi żołnierzami, Nauczycielski Związek Obrony Państwa dożywiał żołnierzy, dowożąc posiłki do okopów.

W połowie sierpnia 1920 r. na kierunku warszawskim stosunek sił bolszewickich do polskich wynosił 3 do 1, choć na południowym – co było, jak się okaże, brzemienne w skutkach, już 5 do 1 na korzyść Polaków. W planach bolszewików, losy wojny miały się rozstrzygnąć w stolicy Polski.

Pod Radzyminem

Reklama

Bitwa o Warszawę rozpoczęła się 13 sierpnia 1920 r. uderzeniem wojsk bolszewickich pod Radzyminem. W następnych dniach ta miejscowość przechodziła z rąk do rąk. Do 16 sierpnia walki toczyły się też w rejonie Modlina i nad Wkrą. W tym samym dniu nastąpił atak czterech polskich dywizji znad Wieprza, który był wielkim zaskoczeniem dla bolszewików, przekonanych o szybkim ostatecznym sukcesie. Ujawniło się też zmęczenie wojsk Tuchaczewskiego.

– Najwyraźniej nie docenili zdolności manewrowych polskiego wojska, a przede wszystkim rozpoznania radiotechnicznego, które umożliwiało odczytywać depesze wroga – ocenia dr Marek Rezler, autor prac na temat wojny. Zwrot akcji był ogromny. Już 18 sierpnia polskie siły mogły przegrupować się dla pościgu cofających się armii bolszewickich. Ciężar wojny powoli przenosił się na Podlasie. Bitwa o Warszawę była wygrana, Polska obroniła odzyskaną w listopadzie 1918 r. niepodległość.

– Odium tej wojny, zakończonej Traktatem Ryskim pół roku później, długo jeszcze było żywe w Armii Czerwonej – zwraca uwagę Marek Rezler. Pośrednio znalazło to wyraz w losach polskich oficerów, którzy dostali się do sowieckiej niewoli dwadzieścia lat później.

Cud nad Wisłą

Choć polskie siły biorące udział w tej batalii były nie mniejsze niż bolszewickie, ale za to były przemęczone, wyczerpane fizycznie, psychicznie i mentalnie kilkugodniowym pospiesznym odwrotem i ponoszonymi stratami. Upadek Warszawy w sierpniu 1920 r. nie był przesądzony, ale bardzo prawdopodobny.

„Gdyby Bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem najmniejszych wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji” – pisał Vincent D’Abernon, szef brytyjskiej misji w Polsce.

Badacze Bitwy Warszawskiej, nazywanej często Cudem nad Wisłą, są na ogół zgodni: decydowała o dalszym losie polskiego państwa. Natomiast plan wzniecenia rewolucji na Zachodzie w 1920 r. – jak dziś twierdzą badacze – był nierealny. Taka szansa była rok wcześniej w czasie rewolucji w Niemczech, która jednak szybko została stłumiona.

2018-08-08 10:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zapomniany epizod z 1920 r.: Cud nad Wisłą i modlitwa za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Cud nad Wisłą

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Przed Bitwą Warszawską w lipcu i sierpniu 1920 r. w stolicy trwały żarliwe modlitwy za wstawiennictwem jezuickiego męczennika św. Andrzeja Boboli. Jego relikwie, specjalnie przywiezione z Krakowa, były wystawiane na ołtarze i noszone w procesjach, a polscy biskupi zwrócili się z prośbą do papieża o ogłoszenie Boboli patronem kraju. Po zwycięstwie dziękowano mu za orędownictwo. Jednak po II wojnie światowej ten epizod wojny polsko-bolszewickiej został niemal zapomniany. Publikujemy fragment książki Joanny i Włodzimierza Operaczów „Boży wojownik. Opowieść o św. Andrzeju Boboli”.

Po beatyfikacji Andrzeja Boboli [w 1853 r. – przyp. red.] jego kult powoli rósł w kraju, do czego przyczyniła się przepowiednia przekazana w 1819 r. dominikaninowi o. Marcinowi Godebskiemu, że Polska odzyska niepodległość, kiedy Bobola zostanie ogłoszony jej patronem. Nad popularyzacją postaci błogosławionego najbardziej pracowali jezuici, którzy głosili kazania na jego temat, publikowali artykuły i broszury i podejmowali wiele innych przedsięwzięć. Współbracia Boboli, którzy posługiwali po kryjomu wśród podlaskich unitów, brutalnie prześladowanych przez władze carskie, oddawali mu się w opiekę i ponoć na każdym kroku doznawali jego wsparcia. W czasie I wojny światowej był on dla polskich żołnierzy popularnym orędownikiem.
CZYTAJ DALEJ

Architekt słynnej bazyliki Sagrada Familia będzie błogosławionym?

2025-04-14 15:37

[ TEMATY ]

Bazylika

Sagrada Família

heroiczność cnót

Antonio Gaudí

Adobe Stock

Sagrada Familia

Sagrada Familia

Papież Franciszek uznał heroiczność cnót hiszpańskiego architekta, który znaczną część życia poświęcił na budowę bazyliki Sagrada Familia, a swoją pracę traktował jako misję, której celem jest przybliżanie ludziom Boga.

Od dziś wybitny przedstawiciel modernizmu katalońskiego, nazywany „Bożym architektem” nosi tytuł Czcigodnego Sługi Bożego. Tytuł ten otrzymali również trzej kapłani: Pietro Giuseppe Triest, Angelo Bughetti i Agostino Cozzolino - także na podstawie uznania heroiczności ich cnót. Papież upoważnił Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych do promulgacji dekretów dotyczących tych postaci, a także beatyfikacji Eliswy od Błogosławionej Dziewicy, założycielki Zgromadzenia Trzeciego Zakonu Karmelitanek Bosych oraz włoskiego misjonarza w Brazylii, męczennika ks. Nazarena Lanciottiego.
CZYTAJ DALEJ

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję