Już w Księdze Rodzaju, na samiuteńkim początku Pisma Świętego, Pan Bóg jasno zarysował zadania człowieka mające mu zagwarantować szczęście. Miał pracować, a po pracy odpoczywać, jak Stwórca, który „gdy ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego, po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym, w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał, stwarzając” (Rdz 2, 2-3).
Co człowiek zrobił z Boskimi radami i jak dalej potoczyły się losy ludzkiego rodu – to już całkiem inna opowieść. Skupmy się jednak na tym ustalonym u zarania dziejów porządku rzeczywistości. Człowiek miał w odpowiednich proporcjach pracować i odpoczywać. Jakże to genialne w swojej prostocie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co zatem poszło nie tak? Dlaczego człowiek XXI wieku jest nieustannie zmęczony? Czemu tak wielu z nas gubi wolę życia, zatraca zdolność budowania relacji, umiejętność zachwytu nad światem, czerpania radości z najprostszych rzeczy? Dlaczego tylu ludzi deklaruje, że wraca z urlopu zmęczonymi?
Przypuszczam, że właśnie dlatego, iż przez 50 tygodni, które dzielą jedne wakacje od drugich, zapominamy o regularnym odpoczynku, a jest on przecież nakazem samego Boga!
Reklama
Owszem, niedziela jest dniem szczególnym. Jemy wspólnie posiłki, uczestniczymy w Eucharystii, ale często też nadrabiamy zaległości z tygodnia, które choćby i były przyjemne, jak np. spotkania towarzyskie, są jednak kolejnymi aktywnościami.
Drugim powodem może być właśnie owa nadaktywność. Wielu z nas traktuje wakacje jako czas przygód, wyzwań, całkowitego oderwania się od codzienności. I, oczywiście, nie ma w tym nic złego, lecz gdy po pełnym napięć roku pracy wyruszamy w podróż po Europie albo szlakiem zamków krzyżackich w Polsce, owszem, robimy coś wartościowego, ubogacamy się, ale czy odpoczywamy?
Wydaje mi się, że do prawdziwego odpoczynku potrzeba ciszy. Mistrzem urlopowania był dla mnie zawsze Jan Paweł II, który na czas wolny zaszywał się gdzieś w głuszy, chodził po górach, spływał kajakiem, nieodmiennie szukał miejsc, w których kontemplując przyrodę, mógłby dać w ciszy wytchnienie duszy, zaczerpnąć ze źródła.
Niedawno znalazłam przypisywany mu cytat. 22 lipca 2001 r. miał wypowiedzieć takie oto słowa: „Urlopy i wakacje mogą dopomóc w przywróceniu właściwych proporcji między aktywnością zewnętrzną a kontemplacją, między pośpiechem a bardziej naturalnym rytmem życia, między wszechobecnym hałasem a ciszą, która przynosi ukojenie”. Pod rozwagę, póki wakacje trwają.
* * *
Maria Paszyńska Pisarka
prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci