Reklama

Niedziela Małopolska

Z Bogiem w Kamerunie

– Dopóki nie wyjechałem z Polski, miałem takie wyobrażenie, że rzeczywiście nasz kraj jest jakby jedyną ostoją wiary. My tak myślimy, takie mamy mniemanie... – stwierdza w rozmowie z „Niedzielą” ks. Zdzisław Pławecki, sercanin, który przez 8 lat służył na misjach w kameruńskich Ngoya i Bafoussam

Niedziela małopolska 43/2019

[ TEMATY ]

misje

Tarnów

Archiwum

– Kameruńczyków wyróżnia otwartość na innych, także białych – mówi ks. Zdzisław Pławecki; tu z grupą wychowanków

– Kameruńczyków wyróżnia otwartość na innych, także białych – mówi 
ks. Zdzisław Pławecki; tu z grupą wychowanków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: – Księże Zdzisławie, jak to się zaczęło? Czy już jako chłopiec mieszkający w Muchówce, pomagający w gospodarstwie rodzicom, myślał Ksiądz o misjach?

Ks. Zdzisław Pławecki SCJ: – Nie wiązałem swego życia kapłańskiego z misjami. Gdy przed naszymi święceniami kapłańskimi spotkaliśmy się w Stadnikach z misjonarzem, który zapytał, kto z nas pojedzie do Afryki, byłem pierwszym zapewniającym, że się tam nie wybieram (śmiech). A gdy usłyszałem stwierdzenie ze strony tego misjonarza, że właśnie ja będę tym, który tam na pewno przyjedzie, odpowiedziałem, że pojadę, jak mi kaktus na dłoni urośnie. Po czterech latach, gdy pojawiłem się w Kamerunie, on sprawdzał, czy mi ten kaktus wyrósł...

– To co się stało, że w tak krótkim czasie zmienił Ksiądz zdanie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Byłem wtedy młodym kapłanem, który służył w sercańskich parafiach, najpierw w Bełchatowie, potem w Gołębiu. Rzeczywiście, myślałem o takiej pracy, tak widziałem siebie, takie było moje marzenie. Dziś uważam, że to był dla mnie niesamowicie pożyteczny okres, przynoszący owoce w późniejszym życiu. Na parafii w Gołębiu moim ojcem duchowym został franciszkański misjonarz, który akurat przyjechał na rok do Polski. W rozmowie z nim także pojawiła się myśl o misjach. Ów duszpasterz powiedział, że jeżeli tylko mam okazję, to powinienem wyjechać. Zapewnił, że to może być bardzo ubogacające doświadczenie, że warto przeżyć taką przygodę z Bogiem. Gdy jakiś czas później, na spotkaniu młodych kapłanów z naszym księdzem prowincjałem, usłyszałem o możliwości wyjazdu na misje, pomysł wrócił. Nie zgłosiłem się od razu. W Niedzielę Bożego Miłosierdzia poczułem pewien rodzaj niepokoju, który mnie motywował do myślenia o propozycji prowincjała. Wtedy podjąłem decyzję. Następnego dnia, we wspomnienie Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, napisałem podanie. Poprosiłem, abym mógł jechać do Kamerunu albo do Indii.

– Dlaczego tam?

– Tam potrzebowali kapłanów do pracy z młodymi ludźmi, którzy odkrywają swe powołania. Pomyślałem, że chciałbym w ten sposób służyć misyjnemu Kościołowi.

– Odpowiedź przyszła szybko?

– No właśnie nie, a mój zapał powoli stygnął. Myślałem; a może to nie jest to, a może nie taka wola Boża... Ale pewnego wieczoru, półtora miesiąca po wysłaniu zgłoszenia, proboszcz poinformował mnie, że dzwoni prowincjał. Przełożony zapytał, czy nadal mam to pobożne pragnienie, aby wyjechać na misje. Potwierdziłem i następnego dnia pojechałem do Warszawy, gdzie akurat był polski misjonarz z Kamerunu. Po spotkaniu z nim utwierdziłem się w decyzji. Na 100 proc. wiedziałem, że chcę jechać na misje. Zaczęły się przygotowania, zwłaszcza językowe – najpierw w Warszawie, potem w Paryżu. W Kamerunie byłem w sumie 8 lat.

– Co dają misje kapłanowi?

Reklama

– Nie mogę mówić o innych, ale mnie – bardzo dużo. Zacznę od tego, że dopóki nie wyjechałem z Polski, miałem takie wyobrażenie, że rzeczywiście nasz kraj jest jakby jedyną ostoją wiary. My tak myślimy, takie mamy mniemanie… (śmiech). Tymczasem już we Francji spotkałem wspaniałych ludzi, a potem w Kamerunie. I wtedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że Duch Święty działa, gdzie chce. Na misjach zobaczyłem cudowne przykłady Jego działania, otwartości wierzących na moc Ducha Świętego. Poza tym misje dają możliwość ubogacenia poprzez spotkanie z ludźmi, do których zostajemy posłani, z ich kulturą.

– Jacy są Kameruńczycy?

– Wyróżnia ich otwartość na innych, także białych. Jeśli doświadczą szacunku ze strony białego, to bardzo się otwierają. W takich sytuacjach elementy rasizmu, które oczywiście są, zanikają. Zwłaszcza, gdy oni bliżej poznają białego. Pamiętam sytuacje z 2008 r., kiedy w Kamerunie były rozruchy spowodowane podwyżkami cen. Ten bunt, który zainicjowali młodzi, został stłumiony przez prezydenta. Ale właśnie wtedy dało się zauważyć szczególną niechęć Kameruńczyków do białych, zwłaszcza wobec Francuzów. I pamiętam, jak pewnego dnia, wieczorem wracałem do domu. Po drodze zauważyłem kilku chłopaków, ze strony których wyczułem wrogość wobec mnie. Mimo to podszedłem do nich, przywitałem się, przedstawiłem, powiedziałem, skąd jestem. I sytuacja momentalnie się zmieniła. Zaczęliśmy rozmawiać, a gdy trochę podzieliłem się moim doświadczeniem i sposobem postrzegania świata, rozeszliśmy się w atmosferze przyjaźni. Podobnych zachowań doświadczałem na targach. Gdy zaczynałem rozmowę ze sprzedawcą, momentalnie zbierali się inni, dopytywali, kim jestem...

– Jak reagowali na misjonarza?

Reklama

– Z reguły z sympatią. Najbardziej ich dziwiło, że nie mam żony. Zaskoczeni dopytywali: „Nie masz żony? A to przecież najprzyjemniejszy element życia człowieka…” (śmiech). Te rozmowy, przeżyte sytuacje wspominam do dziś z sympatią. Mogę powiedzieć, że w Kamerunie nie spotkało mnie nigdy nic złego. Chociaż raz zdarzyło się, że doświadczyłem trochę przykrej sytuacji, która jednak zakończyła się zdumiewająco…

– Proszę opowiedzieć…

– Szedłem wtedy drogą, którą z naprzeciwka w moim kierunku zmierzał młody mężczyzna. Równocześnie tuż obok mnie przechodził inny, równie młody Kameruńczyk. W pewnej chwili nastąpiło mijanie i w tym momencie ten człowiek z naprzeciwka rzucił pod moim adresem takie obraźliwe, rasistowskie: „Biały!”. Nie zdążyłem, nie potrafiłem zareagować, gdy idący równo ze mną odpowiedział tamtemu: „Czarny!”. Wtedy sobie uświadomiłem, że on mnie bierze w obronę. To było niesamowicie sympatyczne. Ten Kameruńczyk poczuł się zobowiązany, aby odeprzeć atak na mnie.

– Co sprawiło, że po 8 latach wrócił Ksiądz do Polski?

– To był czas, kiedy szukałem swojego miejsca w Kościele. Nawet się zastanawiałem, czy nie wstąpić do klasztoru monastycznego. Ta idea bardzo mi się podobała, ale po przemodleniu uświadomiłem sobie, że moje miejsce jest w Zgromadzeniu Księży Sercanów. Jednak doszedłem do wniosku, że w Polsce jest za dużo kapłanów (śmiech), jeśli wziąć pod uwagę misyjne potrzeby, toteż powinienem wrócić na misje. Mam świadomość, że nie każdy chce, nie każdy może tam jechać, a ja już mam to doświadczenie, z którego warto korzystać. Zgłosiłem chęć ponownego wyjazdu. Teraz uczestniczę w międzynarodowym projekcie. A z perspektywy minionych lat mogę powiedzieć, że służenie Bogu przez misje to jest dla mnie kwestia nieustannego rozeznawania woli Bożej.

2019-10-28 13:44

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nic dla siebie, wszystko dla Boga

Niedziela Plus 21/2024, str. IV

[ TEMATY ]

Tarnów

ks. Tomasz Śpiewak/Portal Diecezji Tarnowskiej

Jubileusz 50-lecia kapłaństwa jest okazją zbilansowania nie tylko minionego czasu i dokonań, ale również szukania i dania sobie odpowiedzi: czy nie zawiodłem oczekiwań Pana Boga wobec mojej osoby – mówi ks. inf. Adam Kokoszka.

Mateusz Góra: Czym przed laty charakteryzowała się formacja przyszłych kapłanów? Ks. Adam Kokoszka: Nasz pobyt w seminarium przypadł na czasy, gdy pasterzem diecezji tarnowskiej był abp Jerzy Ablewicz. Bardzo zależało mu na formacji przyszłych księży, do tego stopnia, że starał się nas wszystkich poznać z imienia i nazwiska. Spędzał z nami w Kościelisku przynajmniej część wakacji, co w skali kraju, jak na tamte lata, było rzadkie. Chodził z nami w góry na wycieczki, odprawiał Msze św., głosił codziennie homilie i dużo rozmawiał z każdym z nas. Jak się później okazało, już w życiu kapłańskim, to zaangażowanie abp. Ablewicza było bardzo potrzebne i owocne. Troska arcybiskupa o naszą formację duchową, intelektualną, pastoralną i społeczną przekładała się na odpowiedni dobór przełożonych i wykładowców. Były wymagania, ale były też owoce tych wymagań. Zaangażowanie ze strony biskupa, przełożonych i profesorów było bardzo pomocne w radzeniu sobie z wyzwaniami tamtych czasów.
CZYTAJ DALEJ

Na drodze do budowy ekspresówki stanęła kapliczka. Co zrobił wykonawca?

2025-06-09 15:39

[ TEMATY ]

kapliczka

GDDKiA

Via Carpatia

droga ekspresowa

S19

Oddział Rzeszów

GDDKiA-Oddział Rzeszów

Kapliczka przy nowo budowanej drodze ekspresowej S19

Kapliczka przy nowo budowanej drodze ekspresowej S19

W Polsce realizowanych jest wiele inwestycji drogowych, w tym droga ekspresowa S19. Jest to część trasy Via Carpatia, która powstaje we wschodniej części Polski, od granicy z Białorusią do granicy ze Słowacją. Na drodze ogromnej inwestycji stanęła mała kapliczka. A właściwie stoi tu już około 100 lat.

Budowa drogi ekspresowej S19 na odcinku Babica - Jawornik to nie tylko monumentalne podpory obiektów, imponujące ilości wykorzystanej stali, betonu, sprzętu oraz ciężka praca ludzi. To również wyjątkowa historia przydrożnych kapliczek, które są integralną częścią podkarpackiego krajobrazu.
CZYTAJ DALEJ

PKW przyjęła sprawozdanie z wyborów prezydenckich

2025-06-16 20:03

[ TEMATY ]

wybory prezydenckie

Adobe Stock

Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła w poniedziałek po południu sprawozdanie z wyborów prezydenckich. Wcześniej m.in. do konkluzji wprowadzono poprawki zgłoszone przez Ryszarda Balickiego. Teraz sprawozdanie trafi do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP.

Sprawozdanie poparło 6 członków PKW, przeciw był jeden, a 2 wstrzymało się od głosu. Wcześniej jednak Komisja przyjęła poprawki Balickiego, w tym jedną dotyczącą konkluzji całego dokumentu. Poprawkę poparło pięciu członków PKW, przeciw było czterech.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję