Gdyby ktoś – jeszcze – miał wątpliwości, jaki jest stosunek papieża Franciszka do ideologii gender, to teraz już mieć ich absolutnie nie powinien. „Jest to atak na różnorodność, na kreatywność Boga, na mężczyznę i kobietę. (...) To nie usunięcie różnic sprawi, że staniemy się sobie bliżsi, lecz przyjęcie innego w jego odmienności, odkrycie bogactwa, jakim jest jego odmienność”. To są dokładnie przytoczone słowa Ojca Świętego zaczerpnięte z jego książki, która właśnie się ukazała na włoskim rynku. Te dwa zdania są odpowiedzią na pytanie, co Franciszek sądzi o ideologii gender. Dla jasności powtórzmy, i to pełnym zdaniem: papież uważa, że ideologia gender jest jednym z głównych przejawów zła we współczesnym świecie. Wynika z tego, że genderyzmowi (to już mój wniosek) trzeba się przeciwstawić. Koniec, kropka. Roma locuta, causa finita – Rzym przemówił, sprawa skończona.
Gdy w połowie ubiegłego roku Kongregacja Edukacji Katolickiej przedstawiła dokument Mężczyzną i kobietą ich stworzył. Z myślą o drodze dialogu o kwestii gender w edukacji, w którym stwierdzono, że z ideologią gender nie ma sensu dialogować, byli tacy, którzy sugerowali, że to samowolka, bo opinia papieża w tym temacie jest inna. Dyżurnie powoływano się przy tym na wypowiedź Franciszka z początku jego pontyfikatu, w której odpowiadając na pytanie o stosunek do homoseksualizmu, stwierdził, że nie jest od tego, by osądzać. Jako argument, że Ojciec Świety skrycie sprzyja ideologom LGBT, wykorzystywano nawet kolorystykę ornatów i w duchu spiskowych teorii dopatrywano się na niektórych nawiązania do tęczowej flagi. Teraz powinno to być jasne, z naciskiem na „powinno”, bo jeśli weźmiemy pod uwagę nikły rezonans tej wypowiedzi w mainstreamowych mediach w Polsce i na świecie, może się zdarzyć, że ta fałszywa narracja o „złym Kościele i dobrym papieżu” będzie przez funkcjonariuszy LGBT propagowana dalej w najlepsze.
Wydaje mi się, że Polacy mają wiele kompleksów, zupełnie niepotrzebnie. Mają wiele wspaniałych cech, których inni mogą im tylko pozazdrościć.
Kocham Polskę, bo jestem Polakiem! Mam podwójne obywatelstwo – moja mama, Janina, jest Polką, a tata, Roberto, był Włochem. Przez pierwszych 30 lat mojego życia mieszkałem we Włoszech w przepięknej Toskanii. Miałem to szczęście urodzić się we Florencji, która jest kolebką renesansu i – odważę się to powiedzieć – najpiękniejszym miastem we Włoszech. Gdziekolwiek się nie ruszymy, jesteśmy otoczeni przez wspaniałe zabytki. Michał Anioł, Leonardo da Vinci, Botticelli i inni wybitni towarzyszą nam na każdym kroku. Ale muszę się przyznać, że tak naprawdę doceniłem to dopiero po wyjeździe z kraju. Do Polski przyjechałem w 1999 r. – zostałem wydelegowany do otwierania tutaj oddziału firmy, dla której pracowałem we Włoszech. Zostałem wybrany m.in. dlatego, że miałem polskie korzenie i podstawy języka polskiego. Kiedy byłem dzieckiem, mama wysyłała mnie na polskie kolonie i do dziadków nad Bałtyk. Poza tym zawsze miałem takie przekonanie, że przez nadanie mi imienia Witold miała wpływ na to, że związałem się z Polską na stałe. Mój starszy brat ma na imię Enzo i nikt nigdy nie pytał go, dlaczego ma tak na imię. Ja na co dzień musiałem tłumaczyć, że mama pochodzi z Polski, opowiadać, jak tam jest itp. To powodowało, że od zawsze czułem się w części Polakiem.
Palestyńczycy gromadzą się, aby otrzymać posiłki rozdawane przez organizacje charytatywne w obozie dla uchodźców Jabalia, północna Strefa Gazy
Proboszcz katolickiej parafia w Gazie wskazuje na dramatyczne liczby w obecnej wojnie na Bliskim Wschodzie: Do tej pory w Strefie Gazy zginęło ponad 17 tys. dzieci, wyjaśnił ks. Gabriel Romanelli cytowany przez papieską fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP) 10 kwietnia. „Tak wiele dzieci zginęło do tej pory - to po prostu straszne”, dodał duchowny.
Liczbę 17 tys. zabitych dzieci podały kilka dni temu władze palestyńskie. Podobnie wysokie są szacunki Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci UNICEF.
Ks. Marek Kordaszewski MIC_Zakopane - Głos z Cyrhli / Facebook
Jeśli podejmiemy trud pójścia razem z Chrystusem przez to życie, nie będzie łatwo, ale widoki, jakie będą nam towarzyszyć i przeżycia na tej drodze są niepowtarzalne - powiedział w rozmowie z Polskifr.fr ks. Marek Kordaszewski MIC, organizator Górskiej Drogi Krzyżowej (GDK) na Wielki Kopieniec (1328 m n.p.m.) w Tatrach.
Marianin ks. Marek Kordaszewski z parafii Miłosierdzia Bożego w Zakopanem-Cyrhli, wspominając początki GDK na jej terenie, wskazał, że „na początku było sceptycznie”, bo z pewnością „łatwiej jest uczestniczyć w drodze krzyżowej, będąc w kościele w ławce”. Przekonywał jednak, że „warto zaryzykować”. Tak trzy lata temu odbyła się pierwsza GDK na Wielki Kopieniec z udziałem ok. 20 osób. Z każdym rokiem przybywa pątników. W roku 2024 uczestniczyło 29, a w tym roku 2025 uczestniczyło 49 osób. „Każdy szedł indywidualnie, w tempie jakim chciał, miał tekst do rozważania lub wsłuchiwał się w audio, które były przekazane z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej (EDK) ogólnopolskiej” - opowiedział ks. Marek.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.