Życie i działalność kard. Stefana Wyszyńskiego owocowała przez wszystkie lata jego kapłańskiej posługi dla Kościoła katolickiego.
Święcenia kapłańskie w kaplicy Matki Bożej w katedrze włocławskiej przyjął 3 sierpnia 1924 r. z rąk bp. Wojciecha Owczarka. Miał wówczas ciężkie zapalenie płuc. Mszę św. prymicyjną odprawił 5 sierpnia w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wielki człowiek
Już 1 września 1924 r. przejął obowiązki wikariusza parafii katedralnej we Włocławku. To miasto, jak i całe Kujawy nie były łatwym terenem pracy dla młodego kapłana. Niespokojne nastroje panowały na zaniedbanej, ubogiej wsi kujawskiej. Właśnie we Włocławku rozwinęła się wrażliwość młodego kapłana na sprawy społeczne. Tu dał się poznać jako sprawmy publicysta i znakomity kaznodzieja, prowadził również wykłady w Seminarium Duchownym.
W trakcie II wojny światowej z polecenia bp. Michała Kozala ukrywał się w różnych miejscowościach.
1 marca 1945 r. znowu zdecydował się na powrót do Włocławka. Jego wojenna wędrówka dobiegła końca. Odbudowywał mocno zniszczone seminarium, wykłady natomiast w czasie remontu odbywały się w niedalekim Lubrańcu. Tam również wykładał wiele przedmiotów. Tak się składa, że jednym z wykładowców był jego przyjaciel ks. Józef Iwanicki, proboszcz parafii pw. św. Rocha w Dąbiu Kujawskim, leżącym 6 km od Lubrańca.
Wspomnienia
Reklama
Na plebanii w Dąbiu posługiwała przez 15 lat moja teściowa Małgorzata Pisarska, wdowa po Józefie Pisarskim, uczestniku wojny z hitlerowskimi Niemcami. Zginął on prawdopodobnie w bitwie pod Kockiem, miejsce jego pochówku nie zostało odnalezione.
Moja teściowa, rodowita Kujawianka, podczas długoletniej posługi na plebanii kilkakrotnie miała okazję spotkać się z ks. Stefanem Wyszyńskim, który odwiedzał swojego kolegę. Przyjeżdżał z Lubrańca, a potem z Włocławka popularną wówczas ciuchcią wąskotorową, która zatrzymywała się niedaleko plebanii i drewnianego kościółka. Dziś świątynia stoi jako relikt przeszłości, ponieważ obok został pobudowany nowy kościół, też pod wezwaniem św. Rocha.
Teściowa wspominała bardzo często te piękne wizyty. Ks. Wyszyński najpierw udawał się na dłuższą modlitwę do kościoła, klęcząc przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, a za nim klęczał proboszcz ks. Józef Iwanicki. Po modlitwie udawali się na posiłek na plebanię, ale ks. Stefan zatrzymywał się na piaszczystej drodze, rozmawiając z mieszkańcami wsi. Zawsze interesowała go sytuacja życiowa tamtejszych ubogich rolników, którzy byli zobowiązani do dostaw żywca i płodów rolnych dla państwa. Pocieszał ich, mówiąc: „Nie traćcie nadziei. Pan Bóg czuwa nad wszystkim, co się obecnie w Polsce dzieje. Módlcie się o lepszą przyszłość naszej umiłowanej ojczyzny, o jej wolność i prawdziwą niepodległość”.
Ks. Wyszyński najpierw udawał się na dłuższą modlitwę do kościoła, klęcząc przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej
Spotkania
Był też taki zwyczaj, kiedy do ks. Iwanickiego przyjeżdżał ks. Stefan Wyszyński, że proboszcz na plebanię zapraszał starsze kobiety, przeważnie wdowy po zamordowanych na wojnie i inne, przeżywające ubóstwo materialne i duchowe. Po krótkiej modlitwie spożywały przygotowany posiłek, o który zawsze dbała moja śp. teściowa. Ks. Wyszyński rozmawiał z nimi na różne tematy religijne i społeczne. Zawsze, kiedy byliśmy z rodziną na odpuście parafialnym w Dąbiu Kujawskim, mieszkańcy tej miejscowości ciepło wspominali ks. Stefana Wyszyńskiego, który w 1946 r. w wieku niespełna 45 lat został mianowany przez Ojca Świętego Piusa XII biskupem lubelskim. Był wówczas najmłodszym członkiem Episkopatu Polski.