Jedną z nich w uroczystość Objawienia Pańskiego przybliżył ks. Daniel Marcinkiewicz z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie. Ubrany w kontusz miejscowy kapłan, zgormadzonym na świątecznej Eucharystii wiernym przedstawił historię czwartego króla, który nie dotarł na czas do Betlejem.
Przydługa opowieść
Opowieść – choć lekko przydługa – jak skomentował ks. Daniel, mówiła o czwartym królu, który całe swoje życie przeżył, szukając Jezusa. Odwiedził Betlejem, przemierzył cały Egipt i na koniec powrócił do Jerozolimy. Zajęło mu to 30 lat. Na każdym etapie podróży spotykał różne osoby będące w potrzebie. Była to kobieta, która przez rozkaz Heroda straciła swojego jedynego synka. Był to proszący o wsparcie trędowaty oraz uboga rodzina. Wszystkim napotkanym ofiarował drogocenny kamień, który miał przeznaczony dla Pana Jezusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Kiedy król powrócił do Jerozolimy, wyczerpany wieloletnią wyprawą – opowiadał ks. Marcinkiewicz – cały świat ogarnęły ciemności. Czwarty król przeraził się, pomyślał: Jestem zgubiony! Straciłem swoje życie! Nie odnalazłem tego, którego szukałem! Wówczas doszedł do niego głos, jak gdyby z krzyży wzniesionych na górze za miastem: Nie straciłeś swojego życia! Ty mnie pocieszałeś, gdy byłem smutny: ty mnie odziałeś, gdy drżałem z zimna; ty dałeś mi jeść, gdy byłem głodny. Panie mój – zawołał król – kiedy, gdzie ja ciebie spotkałem? To, co zrobiłeś dla ludzi pojawiających się na twojej drodze, to zrobiłeś dla mnie – niósł się głos od krzyży. I padł król na kolana, i oddał pokłon Królowi królów, temu, którego szukał przez całe życie i którego tak szczęśliwie odnalazł – mówił z zapartym tchem ks. Marcinkiewicz, tłumacząc, że przybyli dziś do kościoła ludzie również mają okazję spotkać żywego Jezusa w Eucharystii.
Każdy, kto ofiarowuje jakieś dobro drugiemu człowiekowi, może być czwartym królem.
Refleksja nad słowem
– Czwartym królem może być każdy z nas, bo zapewne mieliśmy okazję, aby obdarować kogoś w potrzebie. Wtedy od Pana Jezusa mogliśmy albo będziemy mogli usłyszeć słowa: Jasiu, Basiu, moje serce się rozradowało, bo ofiarowałeś coś będącej w potrzebie osobie – tłumaczył kapłan, dodając, że drugiemu człowiekowi nie tylko możemy ofiarować jakąś rzecz, przedmiot, ale sami możemy stać się darem, kiedy np. ofiarujemy samego siebie, swój czas, umiejętności, swoją obecność.
Ks. Daniel wspólnie w wiernymi wyśpiewywał kolędy, a na koniec porównał betlejemską gwiazdę do wiary: – Mędrców do żłóbka przyprowadziła gwiazda, a dla nas niech gwiazdą betlejemską będzie żarliwa wiara, niech nigdy ona nie zgaśnie, ale świeci mocna w naszych domach i za tą gwiazdą podążajmy każdego dnia – podsumował.
Forma przekazu
Zapytany przez redakcję Niedzieli Świdnickiej ks. Daniel Marcinkiewicz, dlaczego wybrał taką formę przekazu do wiernych odpowiedział: – Ludzie na co dzień zmagają się z różnymi trudnymi sprawami, są zmęczeni i zmartwieni, a taka forma przekazu słowa Bożego wlewa w ich serca nadzieję i radość, która podnosi na duchu.