Reklama

W wolnej chwili

Majestat pustyni

Bóg stworzył kraje bogate w wodę, aby ludzie byli szczęśliwi, a pustynie, aby mogli odnaleźć swoją duszę – uważają Tuaregowie. Pustynny weteran opisuje fenomen Sahary, jej magię i grozę.

Niedziela Ogólnopolska 5/2021, str. 60-62

[ TEMATY ]

podróże

Archiwum Jacka Pałkiewicza

Zachwycający obraz przełęczy Assekrem w górach Hoggar w środkowej Saharze na południu Algierii

Zachwycający obraz przełęczy Assekrem w górach Hoggar w środkowej Saharze na południu Algierii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dawno, dawno temu na świecie nie spotykało się złych postępków, aż pewnego dnia człowiek zgrzeszył po raz pierwszy. Jak głosi legenda, wtedy poirytowany Stwórca postanowił go ukarać za każde jego przewinienie, zrzucając na Ziemię ziarenko piasku. Tam, gdzie rozciągały się niegdyś dżungle, płynęły rzeki, gdzie żyły słonie i gazele – powstała Sahara. Jedynym śladem istnienia raju pozostały, rozrzucone pośród bezkresnego morza piasku, oazy.

Z niekłamanym sentymentem zaglądam nieraz do mitycznej dla bywalca Sahary mapy Michelin nr 953 – Africa Nord et Ouest. Śledzę na niej karawanowe szlaki i gdy rzucam okiem na symbole oznaczające studnie, czuję, jak rośnie mi poziom adrenaliny. Bo woda, eliksir życia, jest tam na wagę złota. Na południe od El-Golea widnieje napis: Sarret assez bonne a 45 m. Właśnie tam przeżyłem upiorne chwile, ponieważ nie miałem wystarczająco długiego sznura i mogłem umrzeć z pragnienia przy studni pełnej wody. Dalej, pośród piaszczystego Ergu Bilmy w Nigrze, widnieje niewinna informacja: „Woda słonawa”. Pamiętam jednak, że woda ta, przesiąknięta minerałami, miała obrzydliwy smak solanki i nie nadawała się do picia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Sięgam myślami do stymulujących moją wyobraźnię wielkich pustkowi. Ileż to doznań wyniosłem z najstarszej pustyni świata Namib, ze zdumiewającej ogromem wydm Badain Jaran w Chinach albo ze znanej z różnorodności krajobrazu Atakamy. Nie ominąłem kwintesencji surowości legendarnej Taklamakan, której już sama nazwa – „Jeśli wejdziesz, nie wyjdziesz” – przejmuje uzasadnionym lękiem. Poznałem Wielką Pustynię Słoną (Dasht-e Kavir) na Wyżynie Irańskiej, na Gobi testowałem możliwości adaptacyjne ludzkiego organizmu w warunkach, gdzie latem temperatura osiąga 50 stopni C, a zimą spada do minus 30. Pozostawiam bez komentarza słowa wybitnego odkrywcy rosyjskiego XIX wieku Mikołaja Przewalskiego, notabene polskiego pochodzenia: „Pokonanie Gobi w pełni lata porównywalne jest do męczarni w płomieniach piekielnych”. Najczęściej bywałem jednak na „pustyni pustyń” – Saharze.

Kocham ten świat, a nawet więcej, bo dopadło mnie schorzenie, na które nie ma lekarstwa. To „choroba pustyni” – wyniszczająca, niemożliwa do wykorzenienia nostalgia. Uwolnienie się od tego piętna jest możliwe tylko wtedy, jeśli się tam powróci.

I oto jestem tutaj, prowadzę w Algierii szkolenie survivalowe dla włoskich liderów biznesu. Wyruszyliśmy z oazy Timoudi, a celem jest Timimoun. Karawana kilkunastu wielbłądów w nienagannym szyku mozolnie przedziera się przez bezmiar diun (rodzaj wydm – przyp. red.) zachwycających prostotą sinusoidalnych konturów. Dromadery, kolebiąc się urokliwie, brną niestrudzenie w grząskim piasku, wciąż tym samym miarowym, złudnie powolnym krokiem. Wokół rozciąga się piaszczysta nicość zdominowana przez kamienną ciszę. Żadnego punktu odniesienia ani śladu zbawiennego cienia na niemal sterylnym piasku.

Reklama

Z intensywnie błękitnego nieba bucha żar paraliżujący ruchy. Termome­tr na wysokości garbu zwierzęcia wskazuje 46 stopni, zaś w cieniu przy ziemi sięga prawie 80. Przed oczami migają czerwono-czarne płatki, mam spękane wargi i obrzmiały język, a rozpalone gardło domaga się kolejnej dawki płynów. Na dodatek obezwładniający gorąc, spotęgowany furią silnie nagrzanego chamsina, osusza organizm z resztek soków życiowych. Nasz poganiacz wielbłądów – Ismaril, twierdzi, że taki, porównywalny do miotacza ognia, wiatr może unicestwić nie tylko człowieka, ale rozszczepić nawet konar rozłożystej akacji. Przy okazji zauważa, że latem jest tu tak gorąco, iż nawet muchy przestają latać, w obawie że uschną im skrzydła, a jaszczurki wypoczywają na plecach, żeby ostudzić poparzone łapki.

Obolały od nieustannego ruchu w twardym siodle schodzę na ziemię, aby się trochę rozruszać. Idąc marszowym krokiem, z trudem wciągam płomienne powietrze, które usuwa wilgoć w płucach. Skwarny wiatr pali twarz i nagie przedramiona. Coraz wolniej krąży zgęstniała krew, zmuszając serce do zwiększonego wysiłku. Organizm broni się przed wściekłym upałem – traci wodę w postaci intensywnego potu, który parując z powierzchni skóry, ochładza ciało.

Dosięgam wzrokiem moich współtowarzyszy, którzy w zastygłym spojrzeniu śledzą wciąż uciekający horyzont wydm. Na ich pasywnych obliczach odbija się krańcowe zmęczenie. Nomadowie uważają, że „iść przez pustynię – znaczy zwyciężać”. Pamiętając o licznych tragediach, my też nie możemy zachować się inaczej. Grecki historyk Herodot wspominał np. o pochłoniętej przez piaski w Egipcie 50-tysięcznej armii króla Persji Kambyzesa II.

Ta ekspedycja stanowi dla wszystkich bezwzględny test charakteru, na nic się zdały wcześniejsza wyrazista osobowość, kompetencje i przekonanie o poczuciu własnej wartości. Twarda rzeczywistość, niedostatek wody, niepewność i strach uwolniły wyniosłości, odkryły słabość oraz kruchość, a potem upokorzyły. Ale niebawem pozwoliły wyzwolić siłę charakteru, zapewniającą znalezienie się o jeden krok przed innymi.

Reklama

Aby nie popaść w zbyt patetyczny ton, nawiążę do algierskiego poety, który napisał: „Wędrowcu, jakie to ma znaczenie, że jest ci gorąco bądź zimno. To odwieczne prawo pustyni, że dniem jest upalnie, a nocą mroźnie”.

Wyprawa przez bezlitosną krainę, niewątpliwy przedsionek piekła, to nie tylko doświadczenie w świecie pustki, ale też mistyczne przeżycie, podróż do swojego wnętrza. Utwierdzają w tym tajemniczy Tuaregowie, dumni władcy Sahary: „Bóg stworzył kraje bogate w wodę, aby mogli tam szczęśliwie żyć ludzie, a pustynie, aby oni mogli tam znaleźć swoje dusze”. Ten duchowy aspekt peregrynacji człowieka odegrał zasadniczą rolę w historii chrześcijaństwa. Po walce ze słabościami i pokusami, po konfrontacji ze złem nabył on dystansu do spraw codziennych i doświadczył Boskiego oczyszczenia. To właśnie na pustyni Bóg objawił się Mojżeszowi w drodze do ziemi obiecanej, Duch zaprowadził tam Jezusa, który przez 40 dni opierał się kuszeniu szatana. Na tymże bezwodnym odludziu Bóg wzmacniał siły proroków, tam też rodził się naród żydowski.

Reklama

Wyróżniającym się przykładem był bł. Karol de Foucauld, który zapragnął naśladować Jezusa w Jego ubogim życiu w Nazarecie. Słynny francuski awanturnik, etnograf i podróżnik po różnych doświadczeniach młodości, zakończonych kryzysem sensu życia, odczuł potrzebę nawrócenia się. Mówi się o nim, że jest „latarnią dla wieku atomowego” i drogowskazem dla tych, którzy zatracili swą chrześcijańską tożsamość oraz świadomość obecności Boga. Swego czasu odwiedziłem nieopodal Tamanrasset, kultowej stolicy Sahary, miejsce, w którym pędził on żywot eremity. Długo nie zapomnę leżącej na przełęczy Assekrem, na wysokości 2700 m n.p.m., porażającej ascezą pustelni tego apostoła Sahary, dla którego stała się ona szkołą uduchowienia.

Nie zagubię też w pamięci rozciągającego się stamtąd niedościgłego piękna górskiego masywu Hoggar, jednego z najwspanialszych krajobrazów, jakie widziałem w moim życiu. De Foucauld tak o nim napisał: „Widok jest bardziej urzekający, niż można by sobie wyobrazić. Nic nie jest w stanie oddać obrazu mnogości iglastych turni, postrzępionych szczytów wulkanicznych, głębokich ciemnych wąwozów, dziwacznych wieżyc skalnych, które rozściełają się u naszych stóp: istna poetyczność. Nie mogę oderwać wzroku od tego porywającego pejzażu, którego magia i nieskończoność zbliżają do Stwórcy”.

W nocy ziemia szybko wyparowuje ciepło i nadciąga niemający ceny błogi chłód. Nad głową nierealnie blisko migoczą gwiazdy. O świcie spożywamy pieczone w piasku na żarze ogniska podpłomyki kesra z dżemem oraz suszone, twarde jak kamień daktyle i pijemy mocną, bardzo słodką herbatę.

Na błękitnym niebie nie ma śladu ani jednej chmury, a wrogie słońce poraża wzrok. Rozedrgane powietrze rozmywa kontury krajobrazu i wywołuje miraże – klasyczne, migocące „jeziora”. Pozaczasowe, fascynujące surowe piękno niepokojącego ogromu i bezkresu uświadamia śmiertelnika o nicości. Żałośnie bezbronny zmuszony jest toczyć walkę nie tylko z arcygroźną naturą, ale także z samym sobą i własnym lękiem. Może on znienawidzić i przeklinać ten bezwzględny świat, na wątłej granicy między przetrwaniem i śmiercią, jednak głęboki ślad przez niego pozostawiony będzie stymulować wyobraźnię i pragnienie powrotu, niezależnie od wszelkich niewygód za żadne skarby człowieka nie opuści. Poznany przeze mnie w Kenii pustynny wyga sir Wilfred Thesiger utrzymywał, że jeśli ktoś był na Saharze, nigdy już nie będzie taki sam. Nie znam lepszego niż to określenia fenomenu pustyni.

Po dziewięciu dniach ostatkiem sił dowlekliśmy się do końca tej pełnej fantasmagorii marszruty. Przybycie do oazy pełnej triumfu zieleni oraz życia przenosi nas na inną planetę. Zimne piwo, prysznic z nieograniczonym strumieniem krystalicznej wody, potem posiłek w klimatyzowanej knajpce, świeże owoce i espresso. „To tak, jak być w niebie” – nie krył radosnego podniecenia Mauro, „łowca głów” dla międzynarodowych korporacji. Takiej rozkoszy nigdy nie doceni ten, kto nie zaznał podobnego doświadczenia.

palkiewicz.com
Jacek Pałkiewcz
Wydawnictwo Świat Książki
Liczba stron: 562
Oprawa: miękka
Cena: 49,?90 zł
Zamówienia: tel. 34 365 19 17 w godz. 7-15
kolportaz@niedziela.pl

2021-01-27 09:45

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z krokodylem pod jednym dachem

Przy okazji pobytu w południowej części kraju faraonów warto zajrzeć do nubijskiej wioski – enklawy inności.

Nubijczycy nie są tym zaglądaniem zachwyceni. Skansen na żywo to ingerencja w ich prywatność, ale i możliwość zarobienia paru dolarów. A w Egipcie nie żyje im się najlepiej.
CZYTAJ DALEJ

Papież na Koncercie Bożonarodzeniowym: muzyka prowadzi serca ku Bogu

2025-12-12 19:59

[ TEMATY ]

koncert

Papież Leon XIV

@Vatican Media

„Muzyka jest uprzywilejowaną drogą do zrozumienia najwyższej godności istoty ludzkiej” – mówił Papież Leon XIV do uczestników Koncertu Bożonarodzeniowego w Auli Pawła VI. W przemówieniu, wygłoszonym przed wręczeniem Nagrody Ratzingera Maestro Riccardo Mutiemu, Ojciec Święty podkreślił duchową i etyczną odpowiedzialność sztuki oraz jej znaczenie dla wychowania i pokoju.

Dziękując za koncert, Papież przypomniał słowa św. Augustyna, który określał muzykę jako scientia bene modulandi. Jak zaznaczył Leon XIV, jest ona „sztuką dobrego kształtowania, łącząc ją ze sztuką prowadzenia serca ku Bogu”.
CZYTAJ DALEJ

Bp Wołkowicz: Wpatrujmy się w Maryję po to, by poddawać Panu Bogu!

2025-12-13 09:22

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

- Wpatrujmy się w Maryję po to, by uczyć się od Niej - w każdej z tych sytuacji życiowych, w których Ona była, i w których my się znajdujemy - poddawać Panu Bogu. Pozwalali Mu się prowadzić - czy jest radość, czy jest niepokój, a wtedy znajdziemy radość najgłębszą. Radość z pewności, że Bóg jest z nami. Bóg jest przy nas - mówił bp Wołkowicz.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA. W wygłoszonej homilii powiedział: - Dziś Pan Bóg przez proroka Izajasza mówi, o gdybyś zważał na me przykazanie. To jest taki troszkę wyrzut z żalem. Gdybyś to uczynił, twoje życie było inne. Wtedy stałby się pokój twój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Twoje potomstwo było jak piasek i jak ziarnko twoje na to rośnie. Tak naprawdę to, o co chodzi, to jest otworzyć serce, przyjąć, pozwolić Panu Bogu, żeby to On kierował moim życiem. Oczywiście to nie jest tak, że to wszystko zależy tylko ode mnie, od mojego wysiłku, bo Słowo Boże, bo przykazania, tak naprawdę to jest forma obecności Pana Boga. Taka sama jak w Eucharystii jest obecność Pana Jezusa w Słowie. Boga, który do mnie przemawia. Więc te zalecenia, które daję, są Jego słowami, ale skoro to jest Jego obecność, to to Słowo ma też moc uczynienia tego, co przekazuje. Więc to nie jest tylko mój wysiłek. Moim wysiłkiem jest otwartość, pozwolenie, żeby to Pan Bóg mnie zaskoczył, żeby Pan Bóg ciągle działał. Ale to On działa, On przemienia. Weźmy sobie takie przykazanie miłości nieprzyjaciół. Jest to jedno z przykazań. Najbardziej radykalne w chrześcijaństwie. Po ludzku niemożliwe do zrealizowania. No ale, kiedy przyjmę, że to jest Słowo Boga, że to Pan Bóg wie, co mówi i On mi daje siłę, żeby to uczynić. Z drugiej strony, jeżeli ja próbuję podjąć pewne akty, wyjść do człowieka, który jest moim nieprzyjacielem, którego kochać trudno, to Pan Bóg da mi siłę, żeby to moje działanie przyniosło owoce, żeby przemieniło naszą relację. Zobaczcie, tutaj tak naprawdę widać, że potrzebne są dwie strony w tym, żeby Pan Bóg mógł nas zbawić, mógł przyjść do nas, mógł do nas przychodzić. Z jednej strony potrzebna jest moja otwartość i moja chęć przyjęcia tego Słowa, czyli próba życia Nim. - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję