Reklama

Kościół

Kto chce być dzisiaj księdzem?

Młodzi ludzie coraz częściej patrzą na powołanie do kapłaństwa jak na wolontariat – mówią rektorzy seminariów duchownych.

Niedziela Ogólnopolska 17/2021, str. 10-12

[ TEMATY ]

powołanie

Magdalena Pijewska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Krzysztof Pawlina, rektor Akademii Katolickiej w Warszawie

Jaki jest współczesny kandydat do kapłaństwa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rok temu przeprowadziłem badania socjologiczne wśród osób wstępujących na pierwszy rok wyższych seminariów duchownych. Większość, bo 60% kandydatów pochodzi z miast, pozostali wywodzą się ze środowiska wiejskiego. Prawie 66% legitymuje się wykształceniem średnim. Pozostała część badanych podjęła – z różnym rezultatem – próbę studiów. 7% kandydatów to magistrzy różnych dyscyplin. W porównaniu z 2000 r. odsetek ten wzrósł trzykrotnie. Kandydat do kapłaństwa ma średnio do 30 lat. Ponad połowa ma za sobą doświadczenie pracy zawodowej. Może to oznaczać większą świadomość i doświadczenie w rozeznawaniu życiowej drogi.

Na podstawie tych badań można zaryzykować stwierdzenie, że w szeregi kapłańskie wkracza coraz więcej młodych ludzi z rodzin inteligenckich. Kapłaństwo nie jest w tym przypadku opcją zdobycia społecznego statusu czy zaspokojenia potrzeb materialnych, ale dobrowolnym i świadomym wyborem określonej drogi rozwoju duchowego i intelektualnego.

84% wstępujących do seminariów było wcześniej ministrantami. Ponad połowa zadeklarowała, że należała też do różnych ruchów i wspólnot, spośród których najczęściej wskazywano oazę, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, duszpasterstwo akademickie i Odnowę w Duchu Świętym.

Reklama

Po święceniach kapłańskich większość kandydatów widzi siebie jako księży pracujących na parafii. Niewielu chciałoby w przyszłości być katechetami. W swoich marzeniach bardziej podkreślają swoje uświęcenie w kapłaństwie niż służbę w Kościele. Samorealizacja dominuje nad posługą. Kandydaci charakteryzują się konserwatywnymi poglądami i dość dużym patriotyzmem. Są krytyczni wobec księży i instytucji kościelnych, zarzucają kapłanom brak autentycznych kontaktów i relacji z ludźmi, a także ewangeliczną nieporadność.

Co jest powodem spadku powołań w polskim Kościele?

Dziś powołanie zagubiło się w takich określeniach, jak: samorealizacja, kariera, samospełnienie. Słowo „powołanie” ogranicza się niemal wyłącznie do kapłaństwa albo życia zakonnego. A przecież każdy ma jakieś powołanie. To powołanie jest obecnie w kryzysie. Jest ono przez współczesnego człowieka nieumiejętnie odczytywane albo w ogóle nieszukane.

Gdy mówi się o spadku powołań do kapłaństwa, wskazuje się na demografię – na małe rodziny. Wśród przyczyn światopoglądowych wymienia się sceptycyzm intelektualny wobec wiary. Negatywny wizerunek Kościoła – czasem zasłużony, czasem nie – to kolejna przyczyna nadwątlonej tożsamości powołania. Ale to chyba jeszcze nie oddaje w pełni kryzysu powołań. Jest jeszcze jedna przyczyna i nie wiem, czy nie najważniejsza – upadek etosu służby. Ten, kto nie chce służyć, nigdy powołania nie znajdzie. Kłopot z rozpoznaniem powołania wynika z tego, że my nie chcemy służyć. Pragniemy służyć, ale tylko sobie.

Ks. Jarosław Wojtkun, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu

Jacy są współcześni klerycy? Z jakich środowisk pochodzą? Jakie mają cechy osobowości, mentalność?

Reklama

Klerycy są tacy, jacy są ich rówieśnicy i jaki jest świat, z którego przychodzą. Nie mam tu na myśli samych negatywnych zjawisk składających się na kondycję świata. Choć i one odciskają swoje piętno na kandydatach do kapłaństwa. Wiele można by ich wymienić. Zwrócę uwagę na ten pozytywny aspekt, którym jest pragnienie dzielenia się dobrem. Widzę, ile powołań kapłańskich dojrzewało w różnych formach wolontariatu, który jest służbą. Jest wiele możliwości prowadzenia przez parafie działalności dobroczynnej, charytatywnej. Znam parafie prowadzące różnego rodzaju kluby seniora, warsztaty terapii zajęciowej, znam zgromadzenia zakonne prowadzące domy dziecka, świetlice, domy opieki społecznej. Mam konkretne przykłady młodych osób, które zajmowały się podopiecznymi tych instytucji, a dziś są klerykami albo kapłanami.

Wśród cech osobowości kandydatów do seminarium wskazałbym na dynamikę i chęć działania na rzecz ewangelizacji i budzenia nowych powołań. Wezwanie papieża Franciszka do „powstania z kanapy” wciąż przemawia. To widać zwłaszcza przy organizacji trzydniowych zamkniętych rekolekcji dla chłopców, które odbywają się w naszym seminarium od lat. Ich animatorami są sami klerycy. Różnorodność pomysłów, bogactwo form, sprawności multimedialne wywołują w nas – trochę już starszych wiekiem – prawdziwą zadyszkę. Widać, że chcą coś robić. To cieszy i daje nadzieję, że przełoży się to na równy dynamizm ich przyszłej pracy duszpasterskiej.

Co się stało, że polskie seminaria stopniowo, ale systematycznie opustoszały?

Nie ma jednej przyczyny. Do zjawisk mających wpływ na pustoszejące seminaria trzeba zaliczyć postępującą laicyzację, zwłaszcza młodego pokolenia, organiczną niechęć niektórych środowisk do Kościoła i duchownych manifestowaną w mediach, co musi zostawiać ślad w psychice, zwłaszcza tych wahających się, kondycję rodziny itd. Ale są to zjawiska, na które nie mamy bezpośredniego wpływu. Nie wystarczy bowiem nazwać te przyczyny, poskładać je w logiczną całość. Za tym powinno iść pytanie: czy my możemy coś z tym zrobić? Albo: co możemy zrobić, aby było lepiej?

Reklama

Trzeba zacząć od tego, że widocznie za mało się modlimy. Jezus uzależnił powołania od intensywności naszej modlitwy o robotników na żniwie Pana. Rozumiem ten wymóg modlitwy wprost i szeroko. Rozległe rozumienie dotyczy żywotności Kościoła, kapłanów, którzy fascynują młodych życiem modlitwy, troską o liturgię. Młodzi doskonale potrafią odróżnić księdza, który „odprawia” Mszę św., i takiego, który modli się Mszą św. Wielu kandydatów do kapłaństwa wśród motywów decyzji o wstąpieniu do seminarium wskazuje na troskę o liturgię swoich duszpasterzy, piękno celebracji, postawę przy ołtarzu. To się bardzo rzuca w oczy, jak często kandydaci do seminarium w rozmowie wstępnej wskazują na sposób przeżywania Mszy św. przez swoich duszpasterzy. Eucharystia jest niezwykle ważnym miejscem budzenia i dojrzewania powołań. Skoro pytamy o przyczynę tego, że jest mniej kleryków, to może należy tu wskazać, że w nas, kapłanach, za mało jest tej troski o sposób celebrowania Eucharystii. Może ludzie za mało widzą w naszym posługiwaniu przy ołtarzu odbicia naszej więzi z Chrystusem. Może też zbyt małą wagę przywiązujemy do solidnego duszpasterstwa ministrantów, bo stąd w większości wywodzą się kandydaci do kapłaństwa.

Papież Benedykt XVI powiązał sprawę powołań ze stanem duszpasterstwa, ze stanem Kościoła. Wskazał, że jest ona odbiciem stanu Kościoła. W takim razie trzeba coś zrobić z jakością i gorliwością duszpasterstwa młodzieży, ministrantów.

Ks. Piotr Kot, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Legnickiej, przewodniczący Konferencji Rektorów WSD

Czy wobec zmieniającej się rzeczywistości trzeba też zmienić styl formowania kandydatów do kapłaństwa? Może należy tych młodych ludzi inaczej przygotowywać do późniejszych wyzwań?

Jedno w formacji do kapłaństwa jest niezmienne – program, który jest zawarty w Ewangelii. On jest ukształtowany przez Jezusa Chrystusa. Zmieniają się natomiast pewne akcenty, bo zmienia się kontekst życia wspólnot Kościoła. Zatem w seminarium trzeba dobrze zdiagnozować współczesny świat, bo on będzie później areną życia przyszłych kapłanów.

Reklama

Oczywiście, w formacji seminaryjnej zawsze najważniejsze pozostanie kształtowanie dojrzałej sylwetki człowieka wiary. To wymaga zintegrowania na płaszczyźnie ludzkiej i duchowej. Najpierw świadome i dojrzałe przeżywanie siebie jako człowieka, mężczyzny, osoby zdolnej do wzięcia odpowiedzialności za życie innych, a równolegle z tym uczenie się kształtowania codziennych wyborów w oparciu o wiarę. Istotne jest to, że w przypadku kandydatów do kapłaństwa ich wiara nie może być infantylna. Kapłan musi mieć w sobie gotowość do życia bez oczekiwania na rekompensatę za poniesione wyrzeczenia i straty.

Wracając do pytania – styl przygotowywania kandydatów do kapłaństwa ciągle się zmienia. Obecnie jesteśmy na ostatnim etapie opracowywania nowego programu formacji kapłańskiej w Polsce. Jako wychowawcy dostrzegamy, że młodzi ludzie coraz częściej patrzą na powołanie do kapłaństwa jak na wolontariat. Są gotowi zaangażować się w jakieś dzieło na tyle, na ile spełnia ono ich osobiste aspiracje, jest atrakcyjne, podnosi samoocenę, ale niekoniecznie oznacza decyzję na całe życie. Dobrze jest też, jeśli posiada patronat organizacji cieszącej się wysokim zaufaniem społecznym. Tymczasem obecnie kapłaństwo coraz bardziej oznacza ciche i pokorne życie wiarą, głoszenie Ewangelii i sprawowanie sakramentów pośród ludzi o różnym światopoglądzie. To rodzi różne napięcia. Dodatkowo jest to misja z mandatu Kościoła, który coraz bardziej traci dotychczasową pozycję w społeczeństwie.

Jak wyjść z impasu? A może musimy nauczyć się żyć w społeczeństwie z małą liczbą kapłanów?

Reklama

Trzeba modlić się i poszukiwać powołanych. To jest zadanie, które musi angażować wszystkie wspólnoty. Przecież kapłaństwo jest dla Kościoła. To nie jest ścieżka realizacji indywidualnych zainteresowań. Tymczasem dosyć często młodzi ludzie boją się odpowiedzieć na głos powołania, bo nie mają wsparcia ze strony „małego Kościoła”, którym jest rodzina, parafia czy grupa katechetyczna. Jeśli młody człowiek nie widzi obok siebie ludzi zafascynowanych Ewangelią, to trudno, żeby został pociągnięty w kierunku kapłaństwa. Dlatego receptą na „kryzys powołanych” jest na pewno wspólnota przeżywająca wiarę na serio. To musi być wiara żywa, atrakcyjna i czysta.

Pamiętamy dobrze ostatnie dekady XX wieku, gdy rozbudowywano seminaria w Polsce. Wówczas wielu kandydatów wywodziło się ze wspólnot oazowych, charyzmatycznych i akademickich oraz ze służby liturgicznej. Ten fenomen musimy odczytać na nowo. Z doświadczenia wspólnoty i mocnej formacji biblijno-liturgicznej rodziły się żywa wiara i świadectwo.

Obecnie świat, w którym żyją młodzi ludzie, mocno się ateizuje. Odrywanie od wartości ewangelicznych dokonuje się bardzo wcześnie, bo już na etapie szkoły podstawowej. Dzieci i młodzież są poddawane socjotechnice w świecie mass mediów. Zauważamy, że wspólnoty formacyjne są coraz częściej wygaszane. Ten proces dodatkowo potęguje długa pandemia. Być może nadszedł czas, żeby poszukiwać powołanych w innych niż dotąd przestrzeniach życia: na szlakach EDK, w miejscach, gdzie mężczyźni modlą się na różańcu, w przestrzeni internetu. Jedno jest pewne: Pan Bóg nie pozostawi Kościoła bez pasterzy. Ale być może jako chrześcijanie zapominamy, że jednym z aspektów naszego życia jest „misja Andrzeja”, który przyprowadził Piotra do Jezusa i tym samym pozwolił, by dotarło do niego wyraźne wezwanie: „Pójdź za Mną!”.

2021-04-20 11:14

Ocena: +13 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.
CZYTAJ DALEJ

Watykan jednym z miejsc możliwego spotkania Trumpa, Putina i Zełenskiego

Stany Zjednoczone wciąż pracują nad miejscem możliwego spotkania przywódców USA, Rosji i Ukrainy, Donalda Trumpa, Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego. Jednym z rozważanych miejsc spotkania jest Rzym - podała w piątek stacja CBS News.

Inną potencjalną lokalizacją są Zjednoczone Emiraty Arabskie, ale są też inne możliwości - przekazały źródła. Węgry są też brane pod uwagę. Nie podjęto jeszcze decyzji w tej sprawie.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o ochronie polskiej wsi

2025-08-09 12:32

[ TEMATY ]

projekt ustawy

Prezydent Karol Nawrocki

ochrona polskiej wsi

PAP

Prezydent Karol Nawrocki

Prezydent Karol Nawrocki

W sobotę podczas spotkania z rolnikami w miejscowości Krąpiel w woj. zachodniopomorskim prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy „Ochrona polskiej wsi”. Jej celem jest m.in. wydłużenie moratorium na sprzedaż ziemi rolnej należącej do państwa.

- Dzisiaj prezydent Polski mówi jasno, że jest za polskimi rolnikami – powiedział Nawrocki w trakcie wystąpienia. - Polska wieś potrzebuje realnego działania w kierunku naszego bezpieczeństwa żywnościowego – dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję