Reklama

Edytorial

Edytorial

Pielgrzymowanie w chrześcijańskim DNA

Część z nas bez pielgrzymowania nie może żyć. Polski chrześcijanin jest takim homo viator – człowiekiem pielgrzymem.

Niedziela Ogólnopolska 30/2021, str. 3

[ TEMATY ]

pielgrzymka

felieton

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Komuś może się wydawać, że to dominujący element polskiej pobożności. Któż z nas bowiem nie był na pielgrzymce? Na pierwszą wyruszamy już w dzieciństwie, bo przecież nieodłącznym elementem Pierwszej Komunii św. jest pielgrzymka do sanktuarium, czyli miejsca naznaczonego w sposób szczególny Bożą obecnością. Dla większości polskich dzieci jest to pierwsza pielgrzymka w życiu, ale często nie ostatnia. Część z nas bez pielgrzymowania – samolotem, autokarem, pieszo czy rowerem, o którym pisze w felietonie ks. Janusz Chyła, nie może po prostu żyć (s. 19). Mamy to we krwi. Polski chrześcijanin jest rzeczywiście takim homo viator – człowiekiem pielgrzymem.

Reklama

Jako pierwszy w pielgrzymkę – zaproszony przez jedynego prawdziwego Boga – wyruszył nasz ojciec w wierze – Abraham. Wybrał się z całym swym dobytkiem w drogę do ziemi obiecanej. Nawiązaniem do korzeni pielgrzymowania jest jeden z hitów polskich pieszych pielgrzymek, radośnie śpiewany przez wszystkich, przy którym „nogi same niosą”: „Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie ziemię obiecaną daje ci Pan”. Chrześcijaństwo ma pielgrzymowanie w swoim DNA. Choć pod względem istoty niezmiennie jest takie samo, zawsze ma ten sam cel, różni się jednak w swojej formie. Można powiedzieć, że do tego samego celu wiodą odmienne drogi. Zapewne czytelnicy Niedzieli znają bardzo dobrze fenomen polskiego pielgrzymowania do Częstochowy. To marsz we wspólnocie, w zorganizowanej grupie. Inną formę ma Camino de Santiago – Droga św. Jakuba. Ta forma pielgrzymowania ma korzenie sięgające wczesnego chrześcijaństwa w Europie. Wtedy celem pielgrzymek pokutnych chrześcijan były: ziemia Jezusa, miejsce męczeńskiej śmierci św. Piotra, Wieczne Miasto – Rzym i właśnie Santiago de Compostela, w którym pochowano św. Jakuba Apostoła. Te wędrówki – w tym szlakiem Jakubowym – jak powiedział papież Benedykt XVI, gdy odwiedzał Santiago de Compostela w 2010 r., zbudowały chrześcijańską Europę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Można powiedzieć, że w szerszym stopniu Polacy, ale i inne nacje odkrywają camino dopiero od niedawna. „Rozwój pielgrzymowania Drogą św. Jakuba i rosnąca sieć szlaków pielgrzymkowych prowadzących do Composteli jest niezwykłym fenomenem religijnym i kulturowym współczesnych czasów” – napisał w tym numerze Niedzieli Franciszek Mróz, wyjaśniając, skąd się bierze to zjawisko (s. 11-12). Tę naszą fascynację camino obserwuję z bliska. Mój przyjaciel – ks. Konrad pierwsze swoje camino przeszedł przed 2010 r. Wtedy pokonał ponad 700 km. Od tamtej pory ciągnie go na camino praktycznie co roku, jakby wyznawał zasadę, że rok bez camino to rok stracony. Ksiądz Konrad pielgrzymuje tam sam lub z przyjaciółmi, był też z klerykami, nie wystraszyła go nawet pandemia. Ostatnio dotarł do Santiago najdłuższą drogą. Przeszedł w covidowym czasie ponad tysiąc kilometrów. Skąd bierze się ta fascynacja Camino de Santiago? Wydaje się, że wynika to z poszukiwania tego, czego świat dać nie może. Camino po prostu zmienia życie – wyjaśnia Katarzyna Woynarowska w kolejnym tekście tematu numeru. Benedykt XVI natomiast podczas swojej pielgrzymki w czasie Roku Świętego Compostelańskiego wyjaśnił: „Ten, kto podejmuje pielgrzymkę do Santiago, czyni to w istocie, aby spotkać się przede wszystkim z Bogiem, który odzwierciedlony w majestacie Chrystusa, przyjmuje go i mu błogosławi po przybyciu do Portyku Chwały”.

Dla jednych punktem szczytowym wakacji jest Camino de Santiago czy część Szlaku Jakubowego w Polsce, dla innych – wyjazd na Przystanek Woodstock. Czy można to w ogóle porównywać? Tylko w sensie podstawowym – jako zaspokajanie swoich potrzeb. O ile camino jest świadomą drogą, której celem jest spotkanie z Panem Bogiem, to paradoksalnie Boga można spotkać także na Woodstocku, choć pewnie jest to znacznie trudniejsze. Jest to możliwe dzięki ewangelizatorom z Przystanku Jezus, którzy na tych owianych złą sławą woodstockowych polach czekają „z ofertą spotkania, rozmowy, podzielenia się naszą wiarą, doświadczeniem spotkania żywego Boga”. Nie głoszą kazań. Chcą w inny sposób dotknąć sumień i zaświadczyć o Bogu Jedynym, który każdego wzywa do pielgrzymki do ziemi obiecanej. Myją np. ludziom nogi. Bo nasz Pan jest cichy i pokornego serca.

2021-07-20 10:22

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odliczanie

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

3562 dni - tyle dni minęło od kiedy prezydentem RP został Andrzej Duda. Co prawda jego adwersarze dziś głównie skupiają się na odliczaniu do końca jego prezydentury, ale jeśli spojrzymy wstecz na te 9 lat i 9 miesięcy, to dojdziemy do wniosku, że naprawdę był to szmat czasu i okres, któremu należy się podsumowanie.

Na całościową ocenę brakuje jeszcze 90 dni, ale już dziś możemy powiedzieć, że Polska nie wyglądałaby dziś tak samo bez Andrzeja Dudy. Ostatnio przy okazji spotkania w Pałacu Prezydenckim rozmawiałem z jednym z ważniejszych urzędników z otoczenia głowy państwa i pytał mnie z czego zostanie jego szef zapamiętany. Wymieniliśmy kilka rzeczy, ale rzeczywiście nie było jednej, potężnej rzeczy, która mogłaby do takiej poważnej i oczywistej rzeczy należeć. Oprócz jednej. Dobrego czasu dla Polski. Te lata prezydentury Dudy rzeczywiście z każdym rokiem będą się kojarzyć jako po prostu dobry okres dla zwykłych ludzi. Jedną z głównych przyczyn było wyrównywanie szans i programy społeczne, które - mało kto to pamięta – przedstawione zostały przez Andrzeja Dudę w 2014 r. na konwencji programowej PiS, zanim jeszcze wystartował w wyborach prezydenckich. Do tego dochodzi jednoczący przekaz prezydenta wobec obywateli, który realizowany był konsekwentnie, mimo iż nie było to łatwe, bo mówił do rodaków w latach trudnych, gdy walka z rządem, zarówno ta wewnętrzna, jak i zagraniczna była wyjątkowo ostro emocjonalnie nacechowana. Nie sposób odmówić też Dudzie niezależności, która czasem (może i nawet według autora tego felietonu słusznie) była powodem sprzeciwu środowiska prawicy z którego się wywodził.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Z pamiętnika pielgrzyma - dzień 4

2025-06-10 18:35

ks. Łukasz Romańczuk

Wczoraj zapomniałem powiedzieć o jednym ze świętych, który towarzyszył nam przez cala drogę. Gdy rozpoczynaliśmy wędrówkę z Sutri na placu była figura tego świętego. Podobnie w kościele, w którym sprawowaliśmy Mszę świętą tak żeby jego obraz i figura. Święty ten jest bardzo charakterystyczny ponieważ obok jego nóg jest świnia. Patrząc oddali na tę figurę myślałem że to Święty Roch a zwierzę pod jego stopami to pies. Przyjrzałem się jednak bliżej okazało się że jest to prosiaczek.

A wspomnianym świętym jest święty Antoni Opat, znany także jako Pustelnik. Swoje wspomnienie liturgiczne ma 17 stycznia a dlatego jest ukazywany z prosiaczkiem ponieważ według pewnej historii, gdy podróżował drogą morską pewna locha przyniosła do niego chory prosię, on uczynił na nim znak krzyża. Prosię wyzdrowiało. Co ciekawe dzisiejszy dzień, także jest z prosiakiem w tle. A związany jest on z sanktuarium, które mijaliśmy po drodze. Santuario Madonna della Sorbo. Swoje początki sakralne to miejsce ma w 1427 roku, kiedy to papież Marcin V przekazał to miejsce karmelitom. Według miejscowych opowieści krąży historia o objawieniu Matki Bożej i dlatego jest w tym miejscu kult maryjny Historia opowiada o człowieku z jedną ręką, który pasł świnie w dolinie Sorbo. Pewnego dnia, szukając jednej z zabłąkanych świń, znalazł ją w pobliżu jarzębiny, gdzie ukazała mu się Madonna. Maryja sprawiła, że ręka młodzieńca odrosła i powiedziała do niego: „Idź do wsi i przekonaj ich, aby zbudowali sanktuarium na tym wzgórzu. Każdy, kto przyjdzie tu w procesji, otrzyma moją łaskę. Jeśli ci nie uwierzą, pokaż im swoją rękę”. Nie znając tej historii, mogę powiedzieć, że Via Francigena pomaga, aby tę prośbę zrealizować. Do sanktuarium prowadzi 14 krzyży, na których znajdują się tabliczki z numerami stacji. Pierwszy krzyż czyli pierwsza stacja jest już około 3,5 km od sanktuarium. To idealny dystans, aby między poszczególnymi stacjami rozważać te ważne wydarzenia, związane z misterium naszego zbawienia. Idąc między stacjami była idealna przestrzeń, aby te 14 stacji odnieść do życia swojego oraz wydarzeń, które dzieją się obecnie w Kościele, świecie, czy też w sposób szczególny mnie dotykają. Takie myśli wypływające z serca i wlewające nadzieję. Żałuję tylko, że nie udało mi się ich nagrać, bo chętnie bym do nich jeszcze wrócił, a pamięć niestety bywa ulotna.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję