Według planów, miał się odbyć rok wcześniej, ale pandemia zmusiła do zmian. Przygotowany w tym roku miał być znakiem nowego otwarcia, duchowego odrodzenia.
Franciszek kongres zamykał. Rano 12 września wyruszył samolotem do Budapesztu i w stolicy Węgier spędził 7 godzin. Przed uroczystą celebrą spotkał się w Muzeum Sztuk Pięknych z prezydentem i premierem tego kraju, biskupami i przedstawicielami Rady Ekumenicznej Kościołów Węgier oraz niektórych węgierskich wspólnot żydowskich. Do kontekstu tego pierwszego spotkania, które najbardziej interesowało media liberalne, wrócimy jeszcze później.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Myśleć jak Jezus
Reklama
Najważniejszym punktem krótkiego pobytu papieża i jednocześnie nadrzędnym celem tej wizyty była Msza św. na zakończenie kongresu. Dla porządku powiedzmy, że sam kongres trwał 8 dni. Rozpoczęła go 5 września Msza św. Jej najbardziej wzruszającym momentem było przyjęcie po raz pierwszy Komunii św. przez 1200 węgierskich dzieci. Kolejne dni wypełniły modlitwa, wydarzenia kulturalne i sympozjum teologiczne. Obecni byli biskupi z całego świata, także ze stref konfliktu, oraz liderzy innych wyznań chrześcijańskich, szczególnie prawosławia, w osobach patriarchy ekumenicznego i przedstawiciela patriarchatu moskiewskiego – jego numeru 2. – abp. Hilariona. Można powiedzieć, że Budapeszt żył przez tydzień Eucharystią, co skutkowało tym, że „sprawowanie paschalnego misterium Chrystusa wpływa pozytywnie nie tylko na serca ludzi wierzących, ale też na miasto ziemskie, w którym oni żyją i pracują” – jak podsumował przewodniczący Papieskiego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych abp Piero Marini na zakończenie Mszy św. z papieżem. Co Franciszek powiedział 200-tysięcznej grupie wiernych zgromadzonych na placu Bohaterów w Budapeszcie? Podkreślił, nawiązując do Ewangelii dnia, że można za Jezusem chodzić, można Go podziwiać, może On nam imponować, ale od tego do „myślenia jak On” droga jeszcze daleka. Pan wzywa wszystkich uczniów do „myślenia jak On”. To zmusza chrześcijan do „odnowy bycia uczniem”. Co to oznacza? Krokiem do odnowy bycia uczniem jest porzucenie logiki ludzkiej na rzecz zupełnie innej logiki Boga, a konkretnie – oczyszczenia naszej religijności w obliczu Krzyża i Eucharystii. To nie tylko opcja, ale żądanie Jezusa. Można to osiągnąć przede wszystkim przez czuwanie przy Panu obecnym w Najświętszym Sakramencie. To z kolei warunkuje pójście za Jezusem, a ta droga prowadzi zawsze i koniecznie do spotkania z bratem. I do tego pobudza Eucharystia. W tym tkwi jej najgłębsza tajemnica. Papież zakończył swoją homilię mocnym apelem: „Drodzy bracia i siostry, pozwólmy, aby spotkanie z Jezusem w Eucharystii nas przemieniało (...), nie gódźmy się na wiarę, która żyje obrzędami i powtórzeniami, otwórzmy się na gorszącą nowość Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chleba łamanego, aby dać życie światu”.
Narzucona narracja
Odnośnie do spotkania z politykami: przez ostatnich kilka, kilkanaście tygodni różni przedstawiciele Watykanu musieli przypominać aż do znudzenia, że wizyta w Budapeszcie nie jest wizytą odbywaną w protokole międzypaństwowym, ale wydarzeniem ściśle religijnym, duchowym, i należy się starać, aby ten porządek nie został zburzony, by nie przyćmić samego wydarzenia, które jest ważne przede wszystkim dla katolików, wierzących. Największym skarbem bowiem, który zostawił im Zbawiciel, jest Jego realna i rzeczywista obecność pod postaciami konsekrowanego chleba i wina. Burzyła – świadomie czy nieświadomie – ten cel jedna kwestia, stawiana przez większość dziennikarzy. Interesowało ich tylko, czy papież spotka się w Budapeszcie z premierem i prezydentem, czy też nie, i wmawiali odbiorcom swych informacji, że papież nie chce uścisnąć ręki Viktorowi Orbánowi. Skrzętnie przy tym przemilczali fakt, że Orbán był już podejmowany przez Franciszka w Watykanie oraz że dyplomacja watykańska co najmniej kilkukrotnie wypowiadała się z uznaniem o węgierskim rządzie, w którym – jako jedynym gabinecie na świecie – jest minister odpowiedzialny za pomoc prześladowanym chrześcijanom. Spotkanie w Budapeszcie się odbyło. Atmosfera była serdeczna. „Wśród poruszanych tematów znalazły się m.in.: rola Kościoła w kraju, zaangażowanie w ochronę środowiska naturalnego, a także obrona i promocja rodziny” – czytamy w komunikacie watykańskiego Biura Prasowego. I tyle, choć niektóre agencje nadal próbowały się doszukiwać potwierdzenia zakładanych tez – m.in. przedstawiane z powitań zdjęcia ujmowały papieża od tyłu, co sugerowało, że mógł mieć „kwaśną minę”.
Życia nie mamy dla siebie
Jakie znaczenie będzie miał budapeszteński Kongres Eucharystyczny? W sensie ogólnym takie kongresy od blisko półtora wieku organizuje się po to, by Kościół Pana jeszcze bardziej zgłębił tę tajemnicę i żył nią oraz docenił bogactwo daru, który został nam bezinteresownie ofiarowany. Tego nigdy dość. Węgrzy – czego dał wyraz w trafnym sformułowaniu kard. Péter Erdő – mają nadzieję na duchowe odrodzenie. Kościół powszechny, o czym powiedział w wywiadzie dla serwisów watykańskich kard. Pietro Parolin, pragnie jeszcze bardziej czerpać siły z Eucharystii, aby po każdej wychodzić z przekonaniem, iż życie jest darem nie dla siebie, ale dla innych, i że naprawdę zanurza nas ona w miłości Chrystusa i czyni zdolnymi do widzenia w innej osobie brata. Miłość, która stanowi esencję każdej Mszy św., „przynagla nas” do tego, abyśmy „już nie żyli dla siebie”.