Włodzimierz Rędzioch: Księże Arcybiskupie, niektóre media stworzyły bardzo złą atmosferę wokół wizyty ad limina polskich biskupów...
Abp Józef Górzyński: Jadąc do Rzymu, obawiałem się, że ta narracja mediów będzie wpływać na wizytę, ale tak się nie stało. W Watykanie dyskutowaliśmy tylko o problemach, i to w sposób merytoryczny. Przed wizytą wysłaliśmy nasze sprawozdania i w czasie spotkań było widać, że zostały one przestudiowane – zadawano nam konkretne pytania, a my mogliśmy swobodnie rozmawiać na temat interesujących nas problemów. Należy przypomnieć prawdziwy charakter wizyty ad limina: pierwszy jej punkt to modlitwa u grobów apostolskich – czyli aspekt duchowy, drugi to spotkanie z Piotrem – czyli wymiar eklezjalny, a trzeci dopiero jest aspekt sprawozdawczy.
Reklama
Jakie są wrażenia Księdza Arcybiskupa ze spotkania z Franciszkiem?
Nie było oficjalnego przemówienia papieskiego, zaraz na początku natomiast Ojciec Święty poprosił o otwartą rozmowę w nawiązaniu do tego wszystkiego, co jest ważne w życiu naszego Kościoła lokalnego. Poruszyliśmy najważniejsze tematy i staraliśmy się wsłuchiwać w słowa papieża. On swoje myśli wyrażał w sposób, który już poznaliśmy – nie odwoływał się do doktryny, ale uciekał się do opowieści, w stylu ewangelicznym; przywoływał różne zdarzenia z historii Kościoła, również z tej najnowszej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kościół żyje dziś synodem biskupów o synodalności. Czy ten temat także był podejmowany?
Ten synod ma być zupełnie inny – papież to wyraźnie podkreślił. W Kościele mamy pewne nawyki i jako przykład Franciszek podał działanie jednego z episkopatów, który w dobrej wierze zlecił przygotowanie drogi synodu specjalistom. A nie o to chodzi – papież chce, by protagonistą synodu był Duch Święty. My musimy się wsłuchiwać w to, co On ma nam do powiedzenia.
A inne tematy poruszane podczas wizyty ad limina?
Podzieliliśmy się z Ojcem Świętym naszymi niepokojami w związku ze spadkiem liczby powołań. Podjęliśmy też refleksję na temat migrantów i postawy Kościoła oraz opisaliśmy w tym kontekście naszą sytuację. Zastanawialiśmy się, jak pomóc tym ludziom i jednocześnie nie stać się narzędziem w rękach innych, którzy nie zawsze mają szlachetne cele.
Spotkanie z Franciszkiem odbyło się na zakończenie wizyt w dykasteriach Kurii Rzymskiej. Jakie były wrażenia ze spotkań kurialnych?
Oczywiście, w każdej dykasterii podejmowaliśmy inne tematy, ale ogólnie mogę podkreślić wielką otwartość wszystkich. Trzeba powiedzieć, że styl papieża przenosi się na kurię. Wszędzie mogliśmy mówić, o czym chcieliśmy, pytać o to, co nas interesowało. Nie było sztywnej formy ani żadnych ograniczeń. W wielu dykasteriach podejmowaliśmy temat świeckich. Dziś bardzo żywa jest idea coraz szerszego włączania świeckich w życie Kościoła. Ojciec Święty podkreśla, że chodzi o rozpoznawanie charyzmatów, zadań własnych świeckich w Kościele.
Franciszek często powtarza, że chce jedynie inicjować pewne procesy. Czy rozmowy w Watykanie i spotkanie z papieżem pozwoliły Ekscelencji zrozumieć, o jakie procesy chodzi?
Moim zdaniem, trudno jest określić, jakie konkretnie procesy ma na myśli Franciszek. Tu chodzi raczej o poddanie się działaniu Ducha Świętego. Wydaje mi się, że rozpoczynający się synod będzie właśnie czymś takim. To jest dla nas wielkie wyzwanie, ponieważ zazwyczaj gdy przystępujemy do realizowania konkretnych projektów, wiemy, jakie są ich cele. Ten synod nie ma żadnych założeń poza jednym: wsłuchajmy się w to, co mówi dzisiaj Duch Święty do Kościołów – tak jak to mamy w Apokalipsie św. Jana. Wymaga to życia w bliskości Boga, bo to jest Jego Kościół.