Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Doktryny zmieniać nie można

O roli niezmiennej doktryny wiary w procesie synodalnym rozmawiał z twórcami kultury ks. Krzysztof Sordyl, podczas spotkania duszpasterstwa tego środowiska.

Niedziela bielsko-żywiecka 51/2021, str. VII

[ TEMATY ]

synod2021

PB/Niedziela

Ks. Krzysztof Sordyl na spotkaniu duszpasterstwa środowisk twórczych

Ks. Krzysztof Sordyl na spotkaniu duszpasterstwa środowisk twórczych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotkanie rozpoczęło się w kurialnej kaplicy od rozważania słowa Bożego i modlitwy przed Najświętszym Sakramentem. – Nie chcemy zmieniać Kościoła, chcemy zmieniać siebie w Twoim Kościele – modlił się duszpasterz środowisk twórczych, prosząc w imieniu zebranych o światło Ducha Świętego w rozeznawaniu synodalnej drogi. Po adoracji odbyło się spotkanie przy stole. Ksiądz Sordyl w swoim wystąpieniu podkreślił, że od zarania historii Kościoła zawsze można było dostrzec ogromną troskę o doktrynę, czyli sformułowanie prawd, w które wierzą uczniowie Chrystusa, a z których integralnie wypływa określony styl życia i moralność chrześcijańska. Przywołał przy tym znaną w teologii definicję Wincentego z Lerynu głoszącą, że doktryną wiary jest to, w co w Kościele uznawane było za objawioną prawdę zawsze, wszędzie i przez wszystkich. – Podstawowym naszym zadaniem wobec świata jest to, że mamy być rzecznikami Kościoła, wspólnoty chrześcijańskiej. Jako chrześcijanin występuję wobec świata w swoim imieniu, występuję w imieniu wspólnoty i tego, w co ta wspólnota wierzy, i w jaki sposób próbuje żyć. – Synod jest szansą żebyśmy jeszcze bardziej docenili doktrynę jako pomost łączący wszystkie epoki w Kościele. Tym spoiwem jest tradycja, doktryna. Tego nam nie wolno naruszyć. Możemy natomiast zastanawiać nad formami przekazu tego, co Kościół naucza – dodał kapłan.

Duszpasterz i patrolog poruszył także temat zmysłu wiary wierzących (sensus fidei fidelium). – Nie obawiajmy się synodalnych wniosków tych, którzy na co dzień żyją życiem Kościoła, zaangażowanych, oddanych. Obawiam się sytuacji, w której ktoś wprowadziłby w Kościół swoje własne idee i przykleił w tej drodze synodalnej do doktryny Kościoła. Jeżeli jestem w wierze Kościoła, wyznaję katolicką doktrynę, jeżeli staram się – w całej swojej słabości – żyć tym czego Kościół naucza, to mam prawo mieć takie przekonanie i takie przeczucie, że ten zmysł wiary posiadam – mówił ks. Sordyl. /PB

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2021-12-14 07:40

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Synod o synodalności rozpoczęty

Można by powiedzieć, że hasło synodu średnio porywa albo jest wręcz nieporywające. PR-owcy pewnie mocno kręciliby na nie nosem, co tylko dowodzi, że nie o PR-owskie sztuczki papieżowi chodzi, a rozpoczęty właśnie synod nie jest drogą do poprawy wizerunku Kościoła. Chodzi o jego misję, którą jest przyciągnięcie wszystkich do Chrystusa, bez prozelityzmu.

Przypomnijmy, że pierwotnie XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów miało się odbyć w utrwalonej, znanej wszystkim formie. Nagle, z woli papieża, nastąpiły zmiany. Początkowo nikt nie wiedział, co mają one oznaczać. W Kościołach lokalnych, także w Polsce, czekano na konkrety. Niepewności nie rozwiały ani wrześniowe enuncjacje Watykanu, ani przygotowanie materiałów pomocniczych. Wszyscy czekali na głos Franciszka, który jako pasterz Kościoła lokalnego – rzymskiego – i Kościoła powszechnego miał rozpocząć synod. Wszyscy liczyli na to, że sytuacja się rozjaśni.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

W Krakowie więcej uczniów uczęszcza na religię niż edukację zdrowotną

2025-10-02 06:50

[ TEMATY ]

religia

edukacja zdrowotna

religia w szkole

Adobe Stock

Około 33 proc. uczniów szkół w Krakowie będzie chodziło na lekcje edukacji zdrowotnej – wynika z danych urzędu miasta. To mniej niż przewidywały władze samorządowe. Im starsi uczniowie, tym mniejsze zainteresowanie przedmiotem.

To 17 081 uczniów z 51 116 uprawnionych – powiedziała w środę PAP dyrektor Wydziału Edukacji i Projektów Edukacyjnych w Urzędzie Miasta Krakowa Magdalena Mazur.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję