Błogosławiony Carl Acutis twierdził, że Eucharystia to droga do nieba. W niedzielę, 21 listopada, podczas porannej Mszy św. ks. Andrzej Nackowski – dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu, uroczyście wprowadził relikwie bł. Carla Acutisa do parafii Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy w Jaworznie-Osiedlu Stałym.
– Pomysł, by sprowadzić relikwie bł. Carla Acutisa zrodził się podczas oglądania transmisji z jego beatyfikacji. Uznałem, że to wspaniały młody człowiek, który może być wzorem dla dzieci i młodzieży. I wystaraliśmy się o doczesne szczątki błogosławionego. Przygotowaliśmy także specjalny ołtarzyk z portretem Carla Acutisa, tuż obok kaplicy Matki Bożej Nieustającej Pomocy – powiedział ks. Józef Lenda, proboszcz parafii. Przed relikwiami można pomodlić się o dowolnej porze, gdy tylko świątynia jest otwarta. A w każdy piątek jest sprawowane specjalne nabożeństwo za przyczyną błogosławionego, na które w sposób szczególny zaproszone są dzieci i młodzież.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W homilii ks. Andrzej Nackowski starał się dać odpowiedź na pytanie z czego będzie sądził nas Pan Bóg? – Kiedy o tym myślimy to czasem odnosimy wrażenie, że Pan Bóg będzie nas sądził z grzechów. Jednak zaczytując się w ten fragment Ewangelii widzimy, że Pan Bóg tam nie sądzi z grzechów. Może zatem Pan będzie sądził nas z dobrych uczynków? Okazuje się, że również nie. Z czego zatem będzie nas sądził Pan? Co zrobić? Jak się przygotować, by ten sąd był zbawienny? Pan Bóg na sądzie ostatecznym pyta o jedną rzecz, pyta o miłość. Chodzi o to, co jest w naszym zasięgu, co zawiera się w rzeczach bardzo prostych i rzeczach bardzo zwyczajnych, ale czynionych z wielką miłością – powiedział ks. Nackowski.
I właśnie doskonałym przykładem życia pełnego miłości, w opinii ks. Andrzeja, jest żywot bł. Carlo Acutisa. – Nasz bohater urodził się w 1991 r., a zmarł w roku 2006, mając raptem 15 lat. Ale przez całe swoje życie czynił drobne rzeczy z wielką miłością. Kierował się słowami Matki Teresy z Kalkuty: „Nie możemy zrobić nic wielkiego, za to małe rzeczy z wielka miłością”. My czasem widzimy świętych jako osoby cudowne, którym nadzwyczajne znaki towarzyszą w życiu – stygmaty, uzdrowienia, cuda. Natomiast warto też dostrzegać ich zwyczajność. Wielu z nich po prostu jest zwyczajnymi ludźmi. Kiedy przyjrzycie się obrazowi bł. Carla to zobaczycie, że to był prosty kilkunastoletni chłopak – zaznaczył kapłan. Kaznodzieja podkreślił, że Carlo talenty, które posiadał, przeznaczał na służbę Panu Bogu. – Jak na swój wiek był wybitnym informatykiem, kochał informatykę. Lubił zajmować się komputerami. Często pomagał kolegom i koleżankom pisać programy, strony internetowe. Zresztą wtedy kiedy żył, Internet nie był tak mocno rozpowszechniony. Tworzył strony internetowe dla parafii, strony poświęcone cudom eucharystycznym, które mu były bardzo bliskie. Po drugie Carlo był niesłychanie wrażliwy na potrzeby innych. Kiedy wracał ze szkoły, często zaczepiali go potrzebujący, a on zawsze im dawał coś ze swojego kieszonkowego. Niektórzy wiedzieli o tym, że Carlo codziennie chodził do kościoła parafialnego, więc specjalnie szli pod kościół, by go spotkać. Powtarzał, że Eucharystia jest jego autostradą do nieba – zaznaczył dyrektor Wydziału Duszpasterskiego.
Carlo zmarł po ciężkiej chorobie. Zachorował, mając 15 lat, na bardzo specyficzny rozdział białaczki, która nie była rozpoznana. Wszyscy myśleli, że to jest jakaś cięższa grypa. Gdy już rozpoznano na co choruje, został przewieziony do kliniki na oddział intensywnej terapii, ale było już za późno. Zmarł 12 października, w wigilię rocznicy ostatniego objawienia w Fatimie.