W parafii Miłosierdzia Bożego w Ząbkach do dzisiejszego dnia funkcjonuje grupa akademicka, która pielęgnuje wartości wywodzące się z papieskich nauk. Wspólnota Światowych Dni Młodzieży jest formacją dynamiczną. Gdy jedne roczniki odchodzą, budując struktury rodzinne, zgłaszają się młodsze, szukając swojego religijnego, emocjonalnego i towarzyskiego miejsca.
– Młodym ludziom perspektywa spotkania z Ojcem Świętym daje bardzo czytelny sygnał, że jako jednostki wierzące nie są sami – opowiada ks. Jarosław Miłkowski, opiekun duchowy wspólnoty. Jednocześnie wielu z nich przyznaje, że w swoich środowiskach są często jedynymi osobami, mającymi więź z Kościołem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Anna Fijałkowska, liderka Wspólnoty ŚDM i nauczycielka religii, uważa, że o roli autorytetu papieża w życiu młodego człowieka, należy przede wszystkim rozmawiać indywidualnie. – Mam wrażenie, że jeśli traktujemy ludzi masowo, to nie traktujemy ich w ogóle – dzieli się swoim spostrzeżeniem p. Ania i dodaje. – Widzę, jak ważne jest wysłuchanie tego, co młodzi mają do powiedzenia.
To daje przestrzeń do przedstawienia własnych propozycji, np. konkretnego fragmentu papieskiej nauki, który stanie się tłem do przemyśleń.
Reklama
W czasie przygotowań do ŚDM w Panamie w 2019 r. grupa liczyła 30-40 osób, głównie młodzieży akademickiej. Był to najbardziej intensywny moment w historii wspólnoty. Potem wybuchła epidemia COVID-19, wystawiając wszystkich na próbę wiary, ale i zwykłej, ludzkiej cierpliwości. Zmieniające się obostrzenia sprawiały, że nic nie było pewne i niczego nie dało się zaplanować.
– W tym momencie odradzamy się. Na spotkania przychodzi do 10 osób – opowiada liderka ząbkowskiej Wspólnoty ŚDM.
Jesienią 2021 r. grupa obchodziła piąte urodziny. Był tort, śmiech, pamiątkowe zdjęcia. Na jubileuszowe spotkanie przyszły również te osoby, które uczestniczyły w powstaniu wspólnoty. Tak wyglądał jeden z najpiękniejszych momentów istnienia grupy tym bardziej, że wplótł się w tragiczny kontekst zarazy.
– Pandemia przyniosła mi dwojakie doświadczenie. Czułam odpowiedzialność za to, aby grupa, ujmując rzecz po ludzku, nie umarła. Bardzo walczyliśmy o to, by spotkania odbywały się on-line na platformach, które dopiero poznawaliśmy. Udawało się to z różną częstotliwością – przyznaje p. Ania.
Mimo starań podtrzymujących kontakt, uczestnikom towarzyszyła frustracja. W końcu internet nie zastąpi bezpośredniej rozmowy.
– Z drugiej strony, dla mnie osobiście było to doświadczenie mobilizujące – analizuje liderka wspólnoty. – Postawiłam sobie za cel: nie dać się pandemii i nie pozwolić, by nasze relacje się rozpadły. Dziś marzy mi się, by wysłać młodych ludzi z mojej grupy na ŚDM do Lizbony. Wiem, że kiedy doświadczą takiego spotkania, pociągną formację dalej niezależnie od tego czy ja nadal będę liderką, czy będzie to ktoś inny.