Reklama

Aspekty

Robię to, co do mnie należy

Ks. Daniel Geppert każdego dnia udostępnia na YouTube swoje rozważania do Ewangelii, a w tegorocznym Wielkim Poście daje słuchaczom niezwykłe rekolekcje. Z ks. Danielem Geppertem rozmawia Kamil Krasowski.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 13/2022, str. IV

[ TEMATY ]

ewangelizacja

Karolina Krasowska

Grafika, obraz, dźwięk, to wszystko wymaga precyzji. Bardzo lubię takie wyzwania techniczne i wiele się uczę w tym zakresie – mówi ks. Daniel Geppert, na co dzień wikariusz w parafii Ducha Świętego w Zielonej Górze.

Grafika, obraz, dźwięk, to wszystko wymaga precyzji. Bardzo lubię takie wyzwania techniczne i wiele się uczę w tym zakresie – mówi ks. Daniel Geppert, na co dzień wikariusz w parafii Ducha Świętego w Zielonej Górze.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kamil Krasowski: Bulkazmaslem 2.0 i Cobywam. Co to za projekty?

Ks. Daniel Geppert: „Cobywam tu wcisnąć z ambony”. Tak brzmi pełna nazwa. To był mały żart wobec małżeństw z Domowego Kościoła w Lubsku. Zarzucali mi, że korzystam z gotowych kazań z internetu, to podałem im link do zmyślonej strony www.cobywam…, z której niby korzystam. Pozdrawiam oba Kręgi, bo dziś są słuchaczami Cobywam. Uznałem, że to jest dobra nazwa. Zaczepna, intrygująca, zapraszająca do zerknięcia. Przecież ciekawość to nasza ludzka słabość. Niestety. Natomiast Bułka z masłem 2.0 to kontynuacja zeszłorocznej inicjatywy. Bułka miała być kiedyś fizycznym działaniem, a stała się wirtualnym. Wielki Post jest szczególnym czasem, który podprowadza do Wielkanocy. Do szczytu naszej wiary, która opiera się o Zmartwychwstanie. Dlatego moim postanowieniem jest publikacja kilkuminutowych rozważań. Nie wiem, jak znoszą to słuchacze. Może słuchając, umartwiają się (śmiech).

Dlaczego postanowił Ksiądz ewangelizować w sieci?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niczego nie planowałem. Sytuacja zepchnęła nas do sieci. Przyszła dwa lata temu pandemia i nagle Msza online, szkoła online, praca online. Tylko wiara jest żywa. Taka powinna być. Słowo Boże jest żywe. Za każdym razem, gdy czytamy Pismo Święte, ono inaczej nas porusza. Wdepnąłem w „te sieci” z konieczności, żeby prowadzić lekcje. Zaczęło się od katechez, a przerodziło się w dalsze inicjatywy. Mam nadzieję, że każdy wie, jaki jest cel misji prorockiej. Głosić. Bez patrzenia czy słuchają. Iść i głosić. Nie ustawać. Dlatego nie mam celu, na nic konkretnego nie czekam. Robię to, co do mnie należy. Przecież jeden z elementów pracy duszpasterskiej to przepowiadanie. Ja tylko wypowiadam to, co Słowo mówi do mnie. Dzielę się swoim odczuciem. W mniej lub bardziej akceptowalny sposób. Choć po roku mogę powiedzieć, że z każdym dniem grono słuchaczy się powiększa, więc chyba idę w dobrym kierunku. Nie kupuję lajków, nie promuję się za pieniądze. Mój pierwszy proboszcz, śp. ks. Zygmunt Lisiecki (zmarły przed rokiem), był niemal zrośnięty z Biblią. Jakby to była część jego ciała. Nawet na trumnie zamiast mszału leżała Biblia. Taki jego znak rozpoznawczy. Przez pięć lat mogłem się przyglądać jego życiu, słuchać jego nauk. Dziś ta sama Biblia towarzyszy mnie. Biblijnie to jakbym otrzymał cząstkę ducha Eliasza. Jego płaszcz. Ale ja nie czuję się Elizeuszem. Jestem do tego zbyt mały.

Jaki cel postawił Ksiądz sobie, gdy chodzi o tegoroczne wielkopostne rozważania?

Nie ustaliłem niczego. Gdy podejmowałem się tego wyzwania, nie spodziewałem się ile to wymaga pracy. Mówiłem, że łatwiej by było zrezygnować ze słodyczy czy kawy, które pochłaniam. Zeszłoroczna Bułka bazowała na zasadzie przeciwieństw, dwa kontrastujące słowa. W tym roku każdy dzień pisze swoją historię w oparciu o Słowo. Dzięki temu słuchacz może zobaczyć, że ono jest zakorzenione w naszych działaniach, a zarazem nasze działania mogą mieć oparcie w Słowie. W parafii od Środy Popielcowej mieliśmy rekolekcje. Od dwóch lat zmagamy się z covidem. Tydzień przed Wielkim Postem rozpoczęła się wojna rosyjsko-ukraińska. Widzimy, że życie jest faktycznie jak gliniane naczynie, które można łatwo rozbić. Wielu z naszych bliskich odeszło. Myśl, którą podjąłem w Środę Popielcową, to przeżyć ten czas tak, jakby miał być ostatnim w moim życiu. Już wtedy żywo śledziliśmy relację o agresji Rosji na Ukrainę. Przy posypaniu głów popiołem padają słowa: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Prawdę mówiąc, do wielu rzeczy nie przywiązujemy się z należytą uwagą. W wielu kwestiach żyjemy „mechanicznie”, bez myślenia. Robimy coś, choć niekoniecznie wiemy dlaczego.

Reklama

Jak więc Księdza zdaniem dobrze wykorzystać tegoroczny Post i owocnie przygotować się do świąt Wielkiej Nocy?

Chyba trzeba wziąć sobie do serca słowa o nawróceniu. Przede wszystkim o świadomym podchodzeniu do wiary. Do zastanawiania się, dlaczego ja chodzę na Eucharystię, dlaczego się modlę, dlaczego się spowiadam. Zauważam, że w tym wszystkim jest wiele przyzwyczajenia. Co do Eucharystii to mam jeszcze taki pomysł na później, żeby o tym powiedzieć w sieci. Na chwilę obecną on jeszcze dojrzewa.

Do kogo kieruje Ksiądz swoje rozważania? Czy ma Ksiądz jakąś konkretna grupę odbiorców?

Reklama

Początkowo byli to moi licealiści. Video-katecheza. Gdy wyszedłem dalej, kanał stał się publiczny, to tą grupą stali się ludzie dorośli. Dziś mogę powiedzieć, że zdecydowana większość, do której docieram, to przedział wiekowy 25-55 lat. Są oczywiście też młodsi i starsi. Tak podpowiadają mi statystyki na kanale. One mogą być przekłamane. Ale mimo wszystko to pokazuje, że to pokolenie ludzi dorosłych potrzebuje konkretnych bodźców i prowadzenia. W rzeczywistości jest to grupa, którą próżno szukać fizycznie w kościele. Są zdystansowani. Zagubieni. Ukryci. Zaganiani. Uważam, że jest to wyzwanie na najbliższą przyszłość do pracy w parafiach. Bo tak prawdę mówiąc, niewiele mamy dla nich propozycji, żeby mogli się formować i pogłębiać swoją wiarę. Ja też z wiekiem inaczej postrzegam życie duszpasterskie. Dorosły dla mnie to człowiek, w którego warto inwestować, bo ma już jakąś wizję swojego życia i posiada większą stabilność niż młodzież, która jest blisko do matury, a później ucieka. I nagle zostajesz bez ludzi. I musisz zacząć od nowa.

Co Księdzu daje taka forma ewangelizacji – operowanie słowem, grafiką i obrazem? Czy można powiedzieć, że to także swego rodzaju pasja?

Dla mnie jest to wyzwanie. Od pierwszego filmu wrzuconego do sieci do chwili obecnej uczyniłem wielki krok. Grafika, obraz, dźwięk, to wszystko wymaga precyzji. Bardzo lubię takie wyzwania techniczne i wiele się uczę w tym zakresie. Próbowałem coś zrobić dla dzieci, ale to był błąd. Uznaję to za moją porażkę. Wolę do dzieciaków wyjść na Mszy i z nimi rozmawiać na żywo. Natomiast ks. Michał Gławdel (YT Ksiądz Skaut – Manna z nieba) w tym przedziale dziecięcym robi dobrą robotę. Nie mam jakichś wielkich zasięgów, bo takich głosicieli jak ja jest mnóstwo. Jest kilku wybijających się, których słuchają wszyscy. Ja raczej działam lokalnie, dla ludzi których znam z widzenia. Przede wszystkim chcę im w taki sposób towarzyszyć. Jakby nie było, ostatnie dwa lata wyizolowały nas od kontaktów i spotkań. Wystraszyły nas. Tego, co robię, nie uważam za pasję, choć pochłania to wiele czasu i wymaga systematyczności. Ale co dziś tego nie wymaga? Życie ludzi, do których mówię, ich obowiązki zawodowe i domowe są pewnie bardziej absorbujące. Oni zajmują się pracą, domem i dziećmi. Ja w jakiś sposób zajmuję się nimi, żeby mieli choć chwilę wytchnienia na zastanowienie się, co w życiu jest ważne.

2022-03-22 13:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak ewangelizować?

[ TEMATY ]

ewangelizacja

BOŻENA SZTAJNER

Jak dotrzeć do współczesnych ludzi z Dobrą Nowiną, co powinni robić duszpasterze i ewangelizatorzy? - zastanawiali się uczestnicy ogólnopolskiej konferencji dyrektorów Wydziałów Duszpasterskich. Tematem spotkania, które rozpoczęło się 10 kwietnia w Warszawie, jest program duszpasterski na lata 2013-2014. Patronuje mu abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Komisji Duszpasterskiej Konferencji Episkopatu Polski. Ks. Andrzej Ziółkowski CM z Krakowa, autor programu przepowiadania, przywołał na wstępie wydarzenie w jednej z parafii, gdy na misje, zapowiadane od tygodni, nie przyszedł praktycznie nikt. Wobec tego ksiądz, prowadzący misje wraz z proboszczem wzięli na ramiona dość ciężki krzyż i zaczęli z nim chodzić po wsi. Przyłączyły się do nich najpierw dzieci, potem dorośli, uzbierała się całkiem spora grupa, z którą wrócili do kościoła. "W kolejnych dniach nie było kłopotów z frekwencją, ale z tego płynie wniosek, że trzeba wychodzić do wiernych" - powiedział mówca. Zapewnił, że kazanie musi krótkie, ma komentować Pismo Święte i tak jak na paskach w programach informacyjnych, muszą być wybijane konkretne hasła, np. kerygmat, Ewangelia, nawrócenie. Każdy ksiądz wie, co w jego parafii "piszczy", powinien więc odnosić się do występujących tam problemów.
CZYTAJ DALEJ

Papież podarował polskiemu księdzu kielich i patenę

2025-07-13 11:55

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Na zakończenie historycznej Mszy św. w parafii św. Tomasza z Villanovy Papież Leon XIV przekazał w darze proboszczowi ks. Tadeuszowi Rozmusowi patenę i kielich mszalny jako narzędzia komunii.

„W tym momencie chciałbym przekazać drobny dar proboszczowi tej parafii papieskiej, przypominając w ten sposób naszą dzisiejszą celebrację" - powiedział Leon XIV przed udzieleniem błogosławieństwa końcowego.
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję