Reklama

Wiadomości

Żywią i bronią

Polska miała wiele państwowych zakładów przetwórczych, które należało przekazać rolnikom, a nie sprzedawać ich temu, kto da więcej – mówi wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Jaką część polskiej gospodarki stanowi rolnictwo?

Henryk Kowalczyk: To ważna część naszej gospodarki. Wystarczy wskazać, że wartość eksportu towarów rolno-spożywczych wynosi ok. 40 mld euro rocznie. Ten eksport jest znaczący i z każdym rokiem rośnie o kilkanaście procent.

Czy Polska jest samowystarczalna w produkcji żywności?

Polska jest zdecydowanie samowystarczalna. Świadczy o tym eksport. Mamy dużą nadprodukcję żywności i wystarczy jej dla wszystkich Polaków, a także dla ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To ile osób byśmy wyżywili, gdybyśmy nic nie eksportowali?

Myślę, że bylibyśmy w stanie wyżywić ok. 50 mln ludzi.

Pojawiają się sygnały o wykupowaniu polskiej ziemi czy produkcji rolnej przez kapitał zagraniczny. Ile produkcji rolnej jest w polskich rękach?

Jeżeli chodzi o produkcję rolną, to dominujący są polscy przedsiębiorcy. Niestety, duża część przetwórstwa nie jest już w polskich rękach.

Reklama

Aby rolnictwo przetrwało, produkcja musi się opłacać. Jaka u nas jest ta opłacalność?

Dziś opłacalność jest w miarę przyzwoita, bo sprawnie reagujemy na wahania cenowe. Jedyną do tej pory absolutnie nieopłacalną produkcją była hodowla trzody chlewnej, ale od marca to się zmienia. Bezwładność cenowo-kosztowa w rolnictwie powoduje, że coś w danym momencie może być nieopłacalne, ale ja zawsze zachęcam do tego, żeby patrzeć w perspektywie wielu miesięcy, a nie kilku tygodni.

Panie Premierze, jak Pan widzi polskie rolnictwo w 2022 r.?

Rolnictwo jest dobrze rozwijającą się dziedziną naszej gospodarki, chociaż 2022 r. na pewno nie jest łatwy z uwagi na bardzo duże wahania cenowe spowodowane głównie wojną w Ukrainie. Wzrosty cen gazu i paliw spowodowały gwałtowny wzrost cen nawozów, a także żywności.

A jak się zmieniło rolnictwo na przestrzeni ostatnich lat, kiedy rządzi Zjednoczona Prawica?

Ostatnie 6 lat to przede wszystkim stabilizacja wielu rynków produkcji, czyli cen, dochodowości. Rolnik patrzy na rolnictwo pod kątem opłacalności danej produkcji rolnej i jeśli jest ona na zadowalającym poziomie, to znaczy, że wszystko funkcjonuje dobrze. Przez ostatnie lata udało się ustabilizować dochody rolnicze prawie na wszystkich rynkach. Wyjątkiem w ostatnich kilkunastu miesiącach był rynek wieprzowiny; zapaść spowodowana głównie afrykańskim pomorem świń i zamknięciem z tego powodu rynku chińskiego, a także nadprodukcją europejską. Ale z tego kryzysu też już wychodzimy.

Reklama

Dlaczego ta stabilizacja w rolnictwie jest tak ważna?

Przede wszystkim z tego powodu, żeby rolnicy mogli bezpiecznie produkować w następnym sezonie, co wiąże się z cyklem produkcyjnym. W przypadku produkcji roślinnej trwa on co najmniej rok, a jeśli chodzi o produkcję zwierzęcą, np. mleko – to jest już wiele lat. Ponadto zmiana profilu produkcji nie może się odbywać bardzo często, a czasami jest w ogóle niemożliwa.

Jakie narzędzia ma Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby tę produkcję stabilizować?

Przede wszystkim może lekko stymulować czy pomagać w momencie, kiedy rolnicy tracą dochody. Wsparcie można jednak stosować tylko w granicach europejskich przepisów. Nawet w przypadku wydatkowania środków z budżetu krajowego musimy uzyskać zgodę Komisji Europejskiej. Pomoc w rolnictwie może się odbywać tylko z zachowaniem konkurencji, czyli za zgodą KE. Ostatnio wdrożyliśmy pomoc w zakupie nawozów, ponieważ w związku ze wzrostem cen gazu ceny nawozów wzrosły prawie trzykrotnie. Brak tego wsparcia mógłby spowodować rezygnację rolników z zastosowania nawozów, a tym samym spadek plonów.

Rolnik musi mieć opłacalną cenę za produkcję, a konsument – akceptowalną za gotowy produkt. Jak pogodzić jedno z drugim, skoro istnieje ogniwo pośrednie?

To jest właśnie największy problem, dlatego że ceny żywności wynikają nie zawsze ze wzrostu cen produkcji rolnej, ale właśnie z ogniw pośrednich, takich jak przetwórstwo, skup czy handel.

Reklama

Co więc zrobić, aby je zoptymalizować?

Przede wszystkim ważne jest, żeby to ogniwo pośrednie nie było zmonopolizowane. Przykładem branży, która dobrze funkcjonuje, jest mleczarstwo: spółdzielnie mleczarskie, czyli zakłady przetwórcze będące własnością rolników, umiejętnie stosują marże, więc rolnik zawsze otrzymuje cenę w miarę do przyjęcia na daną chwilę. To jest idealny model przetwórstwa, dlatego będziemy zachęcać do przetwórstwa lokalnego, m.in. przez dofinansowanie lokalnych przetwórni. Chcemy przeznaczyć na to 4,5 mld zł w Krajowym Planie Odbudowy.

Jak to rozszerzyć na inne produkcje, np. mięsną, zbożową?

To rozszerzanie jest bardzo trudne, ponieważ przetwórstwo w większości zostało, niestety, wyprzedane. Bardzo nad tym ubolewam, bo Polska miała wiele państwowych zakładów przetwórczych, które należało przekazać rolnikom, a nie sprzedawać ich temu, kto da więcej, ale wówczas mówiono, że kapitał nie ma narodowości... Dobrym natomiast przykładem właściwego działania jest Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier”, w której pozostało kilkanaście cukrowni i w której udziały mają plantatorzy. Jest tu równowaga między ceną gotowego produktu a kosztami jego wytworzenia.

Jak zachęcić rolników, aby tworzyli w ramach gmin duże organizmy gospodarcze, które będą zabezpieczały interes rolników?

Takim pomysłem jest Krajowa Grupa Spożywcza, która powstawała długo, ale już działa. Myślę, że będzie ona elementem konsolidującym rolników wokół siebie, który z jednej strony będzie łamał zmowy cenowe, ale z drugiej – dopuszczał do udziału w przedsięwzięciu przetwórczym rolników właśnie jako udziałowców.

Reklama

A co z Holdingiem Spożywczym?

Krajowa Grupa Spożywcza to właśnie holding, który jest już formalnie powołany i funkcjonuje. W zakresie spółek, które go tworzyły, są: Krajowa Spółka Cukrowa, Elewarr, spółki rolne i jedna przetwórcza. Mam nadzieję, że jest to początek kuli śnieżnej – że zachęci to do dołączenia kolejne podmioty.

Czy to pomoże polskiemu rolnikowi i konsumentowi?

Myślę, że tak, jeśli będzie przeciwdziałać zmowom cenowym, o czym już wspominałem.

Czy jest szansa na reaktywację starego, sprawdzonego pomysłu spółdzielczości rolniczej?

Były różne próby odbudowania spółdzielczości, niestety, złe doświadczenia czasów komunizmu odstraszają od tego rolników. To nastawienie jednak powoli się zmienia. Zaczyna być widoczne przy przetwórstwie.

Niedawno odbył Pan Premier spotkanie ze swoimi odpowiednikami z USA, Ukrainy i z komisarzem ds. rolnictwa w UE Januszem Wojciechowskim. Co Panowie uzgodnili?

Było to dobre spotkanie; uświadomiło stronie amerykańskiej problem, który ma Ukraina z eksportem zboża. Zwracaliśmy uwagę, że jest to problem globalny, a nie tylko polski czy europejski. Kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu mogą cierpieć głód, jeśli nie pomożemy w eksporcie zbóż z Ukrainy. Komisarz Wojciechowski również zapoznał się z tymi problemami. Minister rolnictwa Ukrainy przedstawiał wszystko bardzo obrazowo. Ma to dać szansę na skuteczną pomoc.

Reklama

Czyli co należy robić?

Musimy pomóc w przetransportowaniu zboża. Konieczne jest udrożnienie granic, portów i, oczywiście, środków transportowych, różnych, bo w jeden sposób nie da się tego zrobić. My już potroiliśmy możliwości przesyłowe – zarówno kolejowe, jak i samochodowe. Ale to wszystko zbyt mało. Nasze obecne możliwości transportowe to 1-1,5 mln t miesięcznie, tymczasem Ukraina potrzebuje 4-5 mln t miesięcznie. Dlatego wystosowałem apel do Komisji Europejskiej, aby wspomogła nas technicznie. Potrzebujemy kontenerów, które łatwo i szybko przeładowuje się z szerokich torów na nasze wąskie. Kolejna sprawa to urządzenia przeładunkowe, najlepiej mobilne, możliwe do lokowania na granicy. Mamy wielkie potrzeby, a techniczne możliwości są ograniczone. Wciąż czekamy na pomoc UE, a czasu wiele nie zostało, bo prawdziwe problemy zaczną się po żniwach na Ukrainie, kiedy tego zboża przybędzie dwa razy tyle.

Czy to się uda?

W takim zakresie, w jakim oczekiwałyby tego Ukraina czy świat, bez pomocy zewnętrznej nie uda nam się – mówię to wprost. Liczę zatem na pomoc zewnętrzną i mówię o tym otwarcie podczas moich spotkań. Poruszyłem ten problem także podczas ostatniego kongresu FAO, w którym zdalnie uczestniczył minister rolnictwa Ukrainy.

Na koniec zapytam: czy polski rolnik nadal żywi i broni?

Zdecydowanie tak. Żywi, i to nieźle, o czym już rozmawialiśmy, ale i broni, o czym świadczy chociażby umowa z Wojskami Obrony Terytorialnej na szkolenie wojskowe młodych rolników, którzy są nim zainteresowani.

Henryk Kowalczyk wiceprezes Rady Ministrów, członek Rady Doradców Politycznych premiera Mateusza Morawieckiego

2022-08-23 10:27

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę bp. Andrzeja Przybylskiego: Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

2025-06-27 12:36

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: «Spójrz na nas!» A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.
CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: 1 lipca wyruszy 41. Piesza Pielgrzymka Młodzieży o Trzeźwość Narodu Polskiego

2025-06-30 07:38

[ TEMATY ]

pielgrzymka

alkohol

Karol Porwich/Niedziela

Za osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków, internetu, czy telefonu, będą modlić się uczestnicy 41. Pieszej Pielgrzymki Młodzieży o Trzeźwość Narodu Polskiego do Miejsca Piastowego w woj. podkarpackim. Pątnicy wyjdą z Warszawy 1 lipca. W tym roku pójdą pod hasłem "Pielgrzymi nadziei".

Od 1 do 14 lipca 2024 r. Zgromadzenie Świętego Michała Archanioła organizuje 41. Pieszą Pielgrzymkę Młodzieży o Trzeźwość Narodu Polskiego. Pątniczy szlak liczący ok. 420 km wiedzie m.in. przez Marki, Otwock, Magnuszew, Głowaczów, Słupicę Rzeczniów, Ostrowiec Świętokrzyski, Opatów, Baranów Sandomierski, Przyłęk, Ropczyce i Frysztak.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję