Reklama

Felietony

Tajemnice października

Nie ma pytania tak trudnego, na które nie znajdzie odpowiedzi Bóg. Niezależnie od tego, z czym przypełznę pod Najświętszy Sakrament, odpowiedź przyjdzie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wokół tyle trosk, niepokojów, smutków i lęku, że postanowiłem się dziś z Państwem podzielić samą radością. Nie zwlekając zatem, rozpocznę od poranka. To ten moment, w którym, jak to świetnie ujął „różańcowy” perkusista Skaldów Jan Budziaszek, przychodzi do nas nasz Anioł Stróż. Przychodzi po nasze let it be, jak śpiewali Beatlesi, albo po nasze fiat – jak piszą Ewangeliści. Wcale a wcale nie jest przesądzone, czy je usłyszy, ale od tego, czy tak się stanie, zależy nasze szczęście. Nie znamy planu Boga na ten dzień dla nas, mamy jednak jakieś tropy. Jeśli wieczorem, gdy kładłem się spać, zamiast sprawdzać Twittera lub wiadomości sportowe zerknąłem na czytania na dzień następny, to mam w pamięci miłosny list napisany przez Szefa, z bardzo istotnymi tropami na cały ten dzień. Oczywiście, nie ustrzeże mnie to przed sytuacjami niechcianymi, ale pogodę ducha będzie mi o wiele trudniej zgubić. Ot i cała tajemnica pierwsza. Zgoda na to, co On dla mnie wymyślił.

Reklama

Punkt drugi to już działanie. Zwykle związane z jakimś trudem, ze służbą; to rezygnacja z siebie. Przecież potrzebujących wsparcia cioć Elżbiet, wujków Antków i sąsiadów mamy na swej drodze tabuny. Najpierw rzeczy najważniejsze – mówią specjaliści od zarządzania czasem. Pytanie, czy ja wiem, co dla mnie jest najważniejsze, i czy przypadkiem, pędząc z pośpiechem w góry, nie zapominam o tym, co najbliższe, najistotniejsze, co przypieczętowane przysięgą...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Trzeci punkt tego dnia to rezygnacja z mojego ego. Nie ma cienia wątpliwości, że codziennie może być Boże Narodzenie, nie jakieś maleńkie, ale ogromne. Jest to jednak sprawa zawieszona na moich „nie” albo „tak”, co świetnie uchwycił Ernest Bryll w inwokacji do dramatu Wieczernik. Można przyjąć, że niebo istotnie wstrzymuje dech, czekając, czy za moim porannym „tak” płynie gotowość zrobienia miejsca Temu, który ma się urodzić. Nie trzeba wiele. Jemu wystarczyła grota, gdzie nocowało bydło. Ale jeśli wszystkie moje groty i wykroty są zajęte moją omnipotencją, genialnym planem na zbawianie świata, szaloną pogonią za króliczkiem lub mamoną, na Boże Narodzenie przyjdzie mi poczekać przynajmniej do 25 grudnia, a może i dłużej. Posuwam się zatem trochę. I niech się dzieje.

A skoro się zadziało, to czas na oddanie owoców tego „zadziania” w najlepsze ręce. Czasem owoce wydają nam się nie dość dojrzałe, nieperfekcyjne, za mało słodkie. Ale to naprawdę nie chodzi o to, abyśmy ścigali się z Martą, kto zrobi Panu lepsze kotlety. Czasem ten owoc to porażka – porażka przyjęta w duchu wybaczenia tym i szacunku dla tych, co nas ubiegli, wyprzedzili, odarli ze złudzeń, że jesteśmy tacy naj, iż tylko pomniki nam stawiać. To ofiarowanie w świątyni ma mi pomóc zobaczyć, jak bardzo nie w moich rękach są owoce moich działań. Każdy jest kowalem swego losu, ale nie chodzi przecież o zdanie się na los czy traf. Oczywiście, stała dyspozycja do czynienia dobra nie przyjdzie bez treningów, jednak nawet wytrawny i intensywny trening nie musi nas przybliżać do pokory. Błogosławieni, którzy nie czują upokorzenia, choćby niesprawiedliwie pozbawiono ich chwały, zasług, docenienia. W swojej nowej książce Szczęście ks. Marek Dziewiecki pisze, że nasza naturalna i niemal nałogowa dążność do szczęścia może być naszym zarówno utrapieniem, jak i paliwem. Jak zatem przetworzyć ten surowiec?

Potrzebujemy rafinerii. Piąta tajemnica wskazuje jej adres. Obojętnie, jak bardzo się zagubiłem i jak bardzo wycieńczony jestem w krążeniu po omacku po bezdrożach – jeżeli tylko znam adres rafinerii, to dotrę tam, poddam się fachowcom i wszystko będzie dobrze. Nie ma pytania tak trudnego, na które nie znajdzie odpowiedzi Bóg. Niezależnie od tego, z czym przypełznę pod Najświętszy Sakrament, odpowiedź przyjdzie. Jest jeden jedyny warunek, by tak się stało: to wiara. Jeśli idąc po podpowiedź, do miejsca, gdzie niechybnie odnajdę Pana Jezusa, czyli jak mówi Ewangelia – do świątyni, mam w sercu wątpliwość, czy On może i chce mi pomóc, natychmiast wkracza mafia paliwowa. Mają złote recepty na moje życie i idealnie skrojony na mnie antyplan, mają setki obietnic bez pokrycia, a w zamian chcą ode mnie tylko jednego: „rób, co chcesz”. Październikowe tajemnice mówią jednak inaczej: „bądź wola Twoja”, a nie moja. No, zobaczymy. Życzę Państwu udanych wyborów i radości.

2022-10-04 12:22

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czarna, biała i czerwona

Świetnie się sprawdzamy jako przedmurze chrześcijaństwa, i to niezależnie od tego, który mamy wiek.

Legia Warszawa w dobrym stylu pokonała faworyzowane Leicester i z 6 punktami prowadzi w swojej grupie w Lidze Europy. Dziękuję kibicom za superdoping i przepiękną oprawę, która obnażyła puste gesty zwolenników BLM (Black Lives Matter – przyp. red.), dziękuję piłkarzom za moc wzruszeń i trenerowi za to, że znów mamy w Polsce drużynę europejskiego formatu, która pięknie zdobywa punkty w Europie, choć w lidze krajowej gra znacznie poniżej oczekiwań. Wybaczą Państwo tę analogię, ale świetnie się sprawdzamy jako przedmurze chrześcijaństwa, i to niezależnie od tego, czy to wiek XVII, kiedy stoczyliśmy bitwę pod Wiedniem, czy XX, gdy walczyliśmy z bolszewią, czy koniec wieku XX, kiedy daliśmy światu Jana Pawła II. Jesteśmy stworzeni, by grać o najwyższe stawki, ale w codziennej bitwie, naszej ligowej siermiędze, jesteśmy jak mapeciątka i zapaśnicy w kisielu. Donald Tusk porównał polskich ministrów do świń i myśli, że jest w tym zabawny, Olga Tokarczuk porównuje Polskę do Białorusi, a stado idiotów podnosi głos, by realizować mało subtelny plan Putina i Łukaszenki – destabilizacji naszego państwa przez nielegalnych i niebezpiecznych nachodźców.
CZYTAJ DALEJ

„Skoro szatan na świeczniku, jesteś nikim mój ludziku,… niech Lucyfer błogosławi”. A ja odsyłam do kina na film „Rytuał”

2025-06-28 10:51

[ TEMATY ]

felieton

Milena Kindziuk

Red

Nawet nie przypuszczałam, że mój niedawny tekst na portalu niedziela.pl pt. „Apage, satanas…! Po manifestacji satanistów w Warszawie” spotka się z tak dużym odzewem.

Na samym tylko profilu Tygodnika Niedziela na Facebooku w ciągu pierwszej doby przeczytało go ponad… 31 tys. osób!, a komentarze internautów rozgrzewały – i wciąż rozgrzewają - emocje do granic możliwości. Jedni fakt obecności oficjalnej reprezentacji satanistów na paradzie równości traktują poważnie, jako zagrożenie duchowe („Szatan to nie żarty”; „Przyznasz, że sataniści, nawet żartobliwie, to promowanie zła”; „To źle wróży”; „Niestety, pogubione owieczki pędzące wprost w ręce szatana” itd.), drudzy zaś – tych jest niestety więcej – piszą w stylu prześmiewczym i drwiącym. Przytoczę kilka wpisów: „Widziałem tych satanistów. Tacy sataniści jak koziej d…. trąbki”; „Co ten szatan właściwie zrobił ludziom złego? Co w zasadzie przeskrobał? To Bóg zatopił ludzi w czasie potopu”; „Skoro szatan na świeczniku, jesteś nikim mój ludziku”; „Dziękuję za ten pro tip w imieniu wszystkich satanistów, pozdrawiam serdecznie i niech Lucyfer błogosławi”; „Każdy o innych poglądach to satanista albo szatan…”. Nie zabrakło hejtu i trollingu, także w prywatnych wiadomościach do mnie, wyzwisk, szyderstw, zarzutów że propaguję zabobony, że diabła nie ma albo że ja jestem diabłem….
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: Słowo zatrzymane w sercu będzie odpowiedzią na twoje pytania!

2025-06-28 17:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Po raz 7. odbyło się Łódzkie Jerycho, czyli modlitwa podczas jazdy na rowerze. Jak podkreślali organizatorzy, główną intencją było to, aby Jezus zamieszkał w każdym łódzkim sercu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję