Reklama

Historia

Żal tych książek

Nie wszystkie idee są słuszne, mądre i uczciwe, ale jedynym sposobem, żeby z nimi wygrać, jest edukacja. Może ludzkość kiedyś to zrozumie.

Niedziela Ogólnopolska 19/2023, str. 38-39

Wikipedia – domena publiczna de.wikipedia.org

Palenie książek na zamku w Wartburgu 18 października 1817 r., rycina z 1882 r.

Palenie książek na zamku w Wartburgu 18 października 1817 r., rycina z 1882 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po południowej stronie berlińskiej alei Unter den Linden, naprzeciwko Uniwersytetu Humboldtów, znajduje się Bebelplatz – uznawany za jeden z najpiękniejszych w mieście. Od zachodu zamyka go Stara Biblioteka Wydziału Prawa, od wschodu – gmach Opery Berlińskiej; za nim można podziwiać ogromną kopułę katolickiej katedry św. Jadwigi Śląskiej. Dobrze jest tu przyjść po zmroku. Wtedy najlepiej widać wtopioną w bruk w samym środku placu niewielką pancerną szybę. Jaskrawo oświetlona przestrzeń pod spodem wypełniona jest białymi pustymi półkami. Zmieściłoby się na nich 20 tys. książek – dokładnie tyle, ile spalono w tym miejscu 10 maja 1933 r.

Sprawia im to ból

Niszczenie owoców ludzkiej myśli jest tak stare jak sama ludzkość. Działo się to najczęściej podczas wojen, ale czasem także w czasie pokoju. Zawsze tłumaczono to dobrem ogólnym, oczyszczaniem społeczeństwa, obroną przed szkodliwymi poglądami. Kiedy w III wieku przed Chr. Qin Shi Huang zjednoczył Chiny jako ich pierwszy cesarz, stwierdził, że niepotrzebna mu jest literatura podbitych królestw. Za najbardziej niebezpieczne uznał poezję i dzieła dotyczące filozofii i historii. Miała obowiązywać wyłącznie jedna, zaakceptowana przez niego interpretacja dziejów. Posiadacze zakazanych książek musieli je spalić w ciągu 30 dni, w przeciwnym wypadku wysyłano ich do budowy Wielkiego Muru. Kiedy 460 uczonych odmówiło podporządkowania się tym zaleceniom, za karę zostali pogrzebani żywcem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niszczenie biblioteki w Aleksandrii – największej i najsławniejszej w starożytnym świecie Zachodu – rozpoczął Juliusz Cezar. Część zbiorów spalili chrześcijanie w IV wieku, a to, co zostało, kazał zlikwidować kalif Omar, kiedy w 642 r. muzułmanie zajęli Aleksandrię. Miał wówczas powiedzieć: „Jeśli te księgi są zgodne z Koranem, nie potrzebujemy ich; a jeśli są one sprzeczne z Koranem – zniszczcie je”. Podobną argumentację miał franciszkański prowincjał Diego de Landa, kiedy w XVI wieku na Jukatanie zarządził wrzucenie w ogień kodeksów Majów. Jak wyjaśniał, „nie było w nich niczego, co nie byłoby przesądem lub kłamstwem diabelskim, spaliliśmy je wszystkie, a bardzo żałują tego i sprawia im to ból”.

Reklama

W czasie wojen religijnych zarówno katolicy, jak i protestanci z zapałem palili heretyckie księgi, a przy okazji – ich autorów i czytelników. Marcin Luter wprawdzie spalił tylko bullę papieską z nałożoną na siebie ekskomuniką, ale postulował także spalenie samego papieża. Stosy płonęły wszędzie.

Po upadku Bonapartego niemieccy studenci postanowili zamanifestować swój patriotyzm i dążenie do zjednoczenia kraju. Nawiązując do Lutra, w 1817 r. na zamku w Wartburgu zorganizowali zjazd, podczas którego manifestacyjnie spalili Kodeks Napoleona. Wydarzenie to nabrało takiej rangi, że odtąd właśnie w tym miejscu ceremonialnie przyjmowano nowych członków do bractw studenckich, które stały się w XIX wieku ostoją konserwatyzmu i nacjonalizmu niemieckiego.

Przeciw nieniemieckiemu duchowi

Do zjazdu w Wartburgu nawiązali studenci ponad 100 lat później, w kwietniu i maju 1933 r., kiedy na wszystkich uczelniach rozpoczęto „Akcję przeciwko nieniemieckiemu duchowi”. Bibliotekarz i członek NSDAP Wolfgang Herrmann przygotował czarną listę książek, a Narodowosocjalistyczny Niemiecki Związek Studentów zadbał o to, by usunąć je najpierw z własnych zbiorów, a później z bibliotek publicznych. Wyrok śmierci dostały dzieła autorów żydowskich, lewicowych, pacyfistycznych, te „oczerniające” dzieje, kulturę i naród niemiecki, a także literatura rozrywkowa „przedstawiająca życie w sposób powierzchowny”. Wśród zakazanych 131 autorów znaleźli się m.in.: bracia Mann, Bertolt Brecht, Albert Einstein, Lion Feuchtwanger, Sigmund Freud, Heinrich Heine, Franz Kafka, Erich Maria Remarque oraz ponad trzydziestu obcojęzycznych, takich jak: Fiodor Dostojewski, Jaroslav Hašek, Ernest Hemingway czy Jack London.

Reklama

Kulminacyjny moment akcji miał nastąpić 10 maja, kiedy w ponad pięćdziesięciu miastach zorganizowano publiczne palenie zakazanych książek. Wcześniej na murach rozwieszono plakaty nawołujące do udziału w tym wydarzeniu. Studenci pisali: „Naszym najgroźniejszym przeciwnikiem jest Żyd i ten, kto jest jemu posłuszny. Żyd może myśleć tylko po żydowsku. Jeśli pisze po niemiecku, to znaczy, że kłamie. Niemiec, który pisze po niemiecku, ale myśli nie po niemiecku, jest zdrajcą. Uczeń, który mówi i pisze nie po niemiecku, jest również bezmyślny i staje się niewierny swojemu zadaniu”. We Wrocławiu na plakatach doklejono karteczki z napisem: „Nie zapominajcie o Biblii, ona także jest dobrem żydowskiej kultury”.

Wstyd

W Berlinie tego dnia padał deszcz i książki nie chciały się palić. Pomogła straż pożarna, polewając je benzyną. Widowisku przyglądali się studenci z pobliskiego uniwersytetu, którzy po wykładzie przemaszerowali tutaj z pochodniami. Niektórych przyprowadzili profesorowie, m.in. wielki filozof Heidegger, aktywnie wspierający nazistów. Przy dźwiękach muzyki ludowej i marszowej zaczęli niszczyć książki. Świadkiem tego wydarzenia był polski dziennikarz Antoni Sobański. Pisał później: „Studenci tworzą żywy łańcuch, podając sobie z ręki do ręki książki, aż ostatni, stojący przy samym ogniu, podrzucają je wysoko w górę, a one z rozwartemi białemi kartkami opadają, oświetlane z dołu, zupełnie jak ptaki. Przychodzi dla mnie chwila nieznośnego wzruszenia. Jakiś szalony żal chwyta mnie za gardło i wyciska łzy z oczu. Żal tych książek jako ginących przedmiotów; żal tego narodu, który okrywa się wstydem”.

Kilka lat później Niemcy zaczęli palić nie tylko własne księgozbiory. W czasie wojny w samej Warszawie poszło z dymem ok. 16 mln książek. W Bibliotece Załuskich – jednej z najstarszych i najważniejszych bibliotek w Europie – z 400 tys. pozycji zachowało się jedynie 1,8 tys. rękopisów i 30 tys. materiałów drukowanych.

Niszczenie książek, niestety, nie ustało po wojnie i trwa nadal w różnych częściach świata. Ciągle się uważa, że jest to najlepszy sposób na walkę z obcymi poglądami, choć w dobie internetu jest to całkowicie pozbawione sensu. Nadzieja jest w tych, którzy od tysięcy lat ratowali książki niezależnie od tego, kto i w jakim języku je napisał. Jak chińscy uczeni, Arabowie, dzięki którym w dużej części zachowały się starożytne greckie dzieła, chrześcijańscy zakonnicy ukrywający przed zniszczeniem pisma Majów, Inków i Azteków. A nawet niektórzy niemieccy studenci, którzy, jak zauważył Sobański, 10 maja 1933 r. ukradkiem kradli z ciężarówek skazane na zagładę książki.

2023-04-28 13:39

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: sensem Eucharystii jest spotkanie z miłością

2024-03-28 20:44

[ TEMATY ]

Kraków

Wielki Czwartek

bp Damian Muskus

diecezja.pl

- Przy jednym stole spotykają się z Jezusem biedacy, grzesznicy, słabi i poranieni ludzie. To nie jest uczta w nagrodę za dobre sprawowanie, uroczysta kolacja dla wybrańców, którzy zasłużyli na zaproszenie - mówił w Wielki Czwartek o Eucharystii bp Damian Muskus OFM. Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie-Borku Fałęckim.

- Bóg, który pokornie schyla się do ziemi, by umyć nogi człowiekowi, nie wywołuje entuzjazmu. Ten osobisty i czuły gest budzi sprzeciw i zgorszenie wielu - mówił bp Muskus, zauważając, że obraz Boga, który obmywa nogi uczniom, kojarzy się z upokorzeniem. - Paradoksalnie łatwiej przyjąć fakt, że Jezus cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, niż zaakceptować Boga, który z miłości obmywa ludzkie stopy - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję