Reklama
Ks. Paweł Gabara: Od 1993 r. zorganizował Ksiądz już kilkadziesiąt koncertów charytatywnych, które gromadziły tysiące osób, szczególnie dzieci, dzieci z niepełnosprawnością i uchodźców z Ukrainy. Skąd pomysł na wydarzenie o takim rozmachu?
Ks. Piotr Turek: Będąc duszpasterzem dzieci niesłyszących, zacząłem organizować koncerty charytatywne, z których dochód był przeznaczony na paczki świąteczne. Później pojawiła się większa potrzeba zwrócenia uwagi na sytuację życiową osób niesłyszących, szczególnie na ich rehabilitację oraz na wsparcie wyjazdów wakacyjnych, na które ich nie było stać. Należy dodać, że część uczestników musiała mieć swojego indywidualnego opiekuna, co podwajało koszty takich wyjazdów. Tak to się zaczęło. Z Teatru Muzycznego, w którym odbywały się koncerty dla 300 osób, dzięki wsparciu Rossmanna przenieśliśmy się do Atlas Areny, gdzie dziś organizujemy spotkania dla 5000 dzieci i ich opiekunów. Współpracujemy ze specjalnymi ośrodkami szkolno-wychowawczymi. Oczywiście liczby robią wrażenie, ale nie one są najważniejsze, ponieważ istotą każdego z tych wydarzeń jest pomaganie innym, a szczególnie dzieciom, które są doświadczone różnymi trudnościami czy też dramatami. Tak jest teraz w przypadku dzieci z Ukrainy. Wierzymy, że włączenie się we wspieranie działań promujących kulturę, umożliwia realizowanie zamierzonych inicjatyw mających na celu ułatwienie aktywności społecznej w aspekcie integracji środowiskowej, w tym likwidacji uprzedzeń wobec osób z niepełnosprawnościami oraz marginalizowanych społecznie.
Reklama
Czym zajmuje się prowadzona przez Księdza Fundacja Integracja JPII i jakie inicjatywy podejmuje?
Idea powstania fundacji narodziła się po rozmowie z arcybiskupem seniorem Władysławem Ziółkiem. W okresie kiedy był ordynariuszem naszej diecezji, wiedział i widział, co robię w ramach duszpasterstwa niesłyszących. Trzeba podkreślić, że początek mojej działalności to czasy komunistyczne, gdzie nie można było zakładać organizacji pomocowych, więc kiedy taka okazja się pojawiła, zaproponował, byśmy założyli fundację. Nazwa i idea działalności zaczerpnięta jest z postawy dzisiaj już św. Jana Pawła II. Wielokrotnie bywałem na papieskich audiencjach i zawsze poruszało mnie to, kiedy papież, również w czasie, kiedy był już chory, po oficjalnym spotkaniu z wiernymi szedł do osób niepełnosprawnych. On był znakiem integracji osób pełnosprawnych z tymi, którzy noszą niepełnosprawności, stąd nazwa Integracja JPII. Za nami dwa ważne wydarzenia: koncert charytatywny dla dorosłych 16 maja oraz Dzień Dziecka 3 czerwca – duże spotkanie z udziałem kilku tysięcy dzieci w łódzkiej Atlas Arenie. Muszę dopowiedzieć, że fundacja jest założycielem Poradni Leczenia Wad Słuchu, która obecnie znajduje się przy parafii św. Anny w Łodzi, gdzie bezpłatnie dzieciom i dorosłym udzielana jest pomoc specjalistyczna z zakresu laryngologii i psychologii. Organizujemy również turnusy rehabilitacyjne i prowadzimy świetlicę środowiskową. Tym samym wspieramy rodziny i system pieczy zastępczej. Najważniejszym jednak celem funkcjonowania fundacji jest walka z przyczynami powstawania wykluczenia społecznego. Dlatego też pomagamy osobom najuboższym, w kryzysie bezrobocia oraz uchodźcom z Ukrainy. Zatrudnienie osób bezrobotnych ma pomóc znaleźć pracę osobom znajdującym się w szczególnie trudnej sytuacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Od lat obserwujemy, jak zmienia się kościół i parafia św. Anny w Łodzi, której Ksiądz jest proboszczem. Widzimy, jak wiele dzieł przy niej powstało. Czy przyszłość naszych parafii będzie wymagała zaangażowania księży nie tylko w życie religijne wiernych, ale również w społeczne?
Kościół musi być zawsze blisko ludzi, ponieważ Ewangelia ma docierać do wszystkich. Otwarcie żłobka dla maluchów i przedszkola dla dzieci to jeden z tych elementów, przez który chcemy docierać do rodziców i wychodzić do nich z przesłaniem Jezusa. Można skupić się na budynkach, ale ja w tym widzę coś zupełnie innego. Mianowicie młodych ludzi, którzy posyłając swoje dzieci do naszych placówek, chcą, by były one kształtowane w konkretnych wartościach. Cenię sobie współpracę z rodzicami i widzę jej owoce, choćby w tym, że są obecni na liturgii Mszy św. i zaczynają się w nią angażować. Myślę, że dla wielu z nich to jest nie lada wyczyn i gdyby ich dzieci nie chodziły do naszych placówek, oni też nie przyszliby do kościoła. Od lat widzę, że moja otwartość na ludzi otwiera ich przed dzieleniem się swoimi problemami. A przecież my – księża – jesteśmy również po to, by im pomóc lepiej żyć. Muszę powiedzieć, że kilka razy miałem w swoim życiu taką sytuację, że ktoś był bardzo negatywnie nastawiony do Kościoła, ale przez przyjaźń ze mną pojednał się z kimś, z kim żył przez lata w konflikcie, w innym przypadku – uporządkował swoje życie sakramentalne, a jeszcze w innym – przystąpił po latach do sakramentu pojednania.
Czyli według Księdza, działalność społeczna Kościoła przekłada się na życie religijne wiernych?
Zdecydowanie tak.
Obserwując Księdza, mam wrażenie, że ukazuje Ksiądz ludziom z różnych środowisk i o różnym statusie materialnym potrzebę chrześcijańskiego dzielenia się dobrem z potrzebującymi. Czy takie działanie jest trudne?
Wielu mi mówi, że moje działania trafiają tam, gdzie powinny trafić i, co najważniejsze, wszyscy to widzą. Często powtarzam darczyńcom, że swoją dobrocią, ale taką bezinteresowną, budujemy cywilizację miłości i że naszą największą zapłatą za to, co robimy, bynajmniej tu na ziemi, jest uśmiech dzieci. I szczerze cieszy mnie to, że wielu ludzi podziela moje poglądy i razem ze mną idą tą drogą. Tak jak powiedziałem wcześniej, wielu darczyńców przybliżyło się do Pana Boga i Kościoła przez to, że zaangażowało się w dzieło pomocy innym. To nie jest tylko dawanie czy wspieranie, ale to jest dostrzeżenie człowieka i otwarcie się na niego z miłością. Uruchamia się więc w człowieku jakaś sfera duchowa, która, jak ufam, prowadzi do Boga.
Reklama
Jak już wspomnieliśmy, przy kościele św. Anny działają żłobek i przedszkole. Jakie kolejne inicjatywy w swoim sercu nosi ks. Piotr Turek?
Nie ukrywam, że myślę o szkole podstawowej i motywują mnie do tego rodzice dzieci, które chodzą do naszego przedszkola. Niestety, jestem również realistą i wiem, że nadchodzące czasy przynoszą nam niż demograficzny i niełatwo będzie taka placówkę utrzymać, dlatego wszystko przed nami.
Mam przed sobą zdjęcie, na którym widzę Księdza kolegów z rocznika seminaryjnego z papieżem Franciszkiem. Cóż to było za spotkanie?
W tym roku przeżywamy 35-lecie przyjęcia święceń kapłańskich i nasz kolega kursowy, ks. kard. Konrad Krajewski – jałmużnik papieski, zaprosił nas do siebie do Rzymu. Niestety nie wszyscy mogli pojechać, ale w licznej grupie pielgrzymowaliśmy do Wiecznego Miasta. Dzięki kard. Krajewskiemu weszliśmy do Pałacu Apostolskiego, gdzie w kaplicy papieży mogliśmy odmówić wspólnie Różaniec, zwiedziliśmy również miejsce, w którym po wyborze papież przygotowuje się przed ukazaniem światu. Bardzo przeżyłem Mszę św., którą sprawowaliśmy przy grobie św. Jana Pawła II i w miejscu, gdzie przebywają ubodzy, którymi zajmuje się papieski jałmużnik. Oczywiście niezapomniane stało się spotkanie z papieżem Franciszkiem, który na koniec środowej audiencji podszedł do nas i ucieszył się naszym widokiem. Ten wyjazd to były cztery dni wspólnego pobytu, modlitwy i wspominania czasów seminaryjnych i lat kapłaństwa.
F: Ks. Paweł Gabara/Niedziela lub to z mikrofonem foto: Marek Kamiński
P:
Bedzie jeszcze jedno foto, czekamyl .