Reklama

Czy chciałabyś być stewardessą?

Niedziela warszawska 10/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdzie tkwi tajemnica szczęścia i sukcesu kobiety? Czy kobieta realizuje się kiedy gotuje obiad i zajmuje się dziećmi czy wówczas, gdy siedzi w firmie za biurkiem. W dniu święta kobiet rozmawiamy z Agnieszką Dietrich, ekonomistką, matką dwojga dzieci.

IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Jaki obraz kobiety lansowany jest obecnie w naszym społeczeństwie?

AGNIESZKA DIETRICH: - Media kreują obraz kobiety sukcesu. O godności kobiety świadczy fakt, czy pracuje zawodowo poza domem. W stylu życia dominuje hedonizm i niezależność. Już nie mówi się o mężu przy boku kobiety, ale o często zmienianych partnerach. Dzieci traktowane są jako zagrożenie w robieniu kariery.

W rzeczywistości wiele kobiet na pewien czas musi wyłączyć się z pracy zawodowej lub w ogóle z niej zrezygnować. Chcą wychować dzieci, zająć się rodziną. Mają do tego prawo, podobnie jak do uznania w społeczeństwie ich ciężkiej pracy dla dobra rodziny.

Nie chcę przez to powiedzieć, że praca zawodowa jest dla kobiety czymś złym. Obecnie kobiety mają większe niż dawniej możliwości zdobycia wykształcenia. Powinny pracować zawodowo, jeżeli chcą i jeżeli posiadają odpowiednie kompetencje. Mają też prawo do godziwego wynagrodzenia. Nie powinny być traktowane pod tym względem gorzej niż mężczyźni.

- Jednak, jak Pani zauważyła, kobiety zajmujące się domem nie znajdują uznania w społeczeństwie...

- Praca kobiet w domu nie jest uznawana przez społeczeństwo, ale i przez nie same. Osoby pozostające w domu uważają, że wykonują rodzaj gorszej pracy. Żadna z nich nie powie, że jest gospodynią domową. A jeżeli już, to mówi to cicho i z zawstydzeniem, wyjaśniając, że to tylko na pewien okres czasu.

Obecnie pracuję w niepełnym wymiarze godzin. Muszę więcej czasu poświęcić dla domu, mam dwoje dzieci, jedno jest niepełnosprawne, drugie ma dopiero 10 miesięcy. Pamiętam, siedząc w domu miałam jeden z trudniejszych dni. Myślałam wtedy o moich pracujących i robiących karierę koleżankach. Wtedy mąż zapytał mnie, czy chciałabym być stewardessą. Nie lubię latać samolotem, więc odpowiedziałam, że nie. Mąż pytał dalej: "A co robią stewardessy?" Zaczęłam wyliczać: opiekują się gośćmi, chcą aby miło spędzili czas podczas lotu, podają posiłki. Usłyszałam wtedy: "A co ty innego robisz w domu? Robisz dokładnie to samo. Tak samo jesteś wykształcona, znasz języki". Nie chcę tu ujmować nic z prestiżowego zawodu stewardessy. Jednak uświadomiłam sobie wówczas, że kobiety zajmujące się domem wykonują bardzo profesjonalną pracę, muszą znać się na wielu czynnościach. Są domowymi psychoanalitykami, negocjatorami w konfliktach, menedżerami, szefem kuchni, a nawet leczą z różnych smutków i kłopotów koleżanki, które robią karierę. Przypomina mi się porównanie, jakiego użył bł. ks. Jose Maria Escriva. Dobra matka ma możliwość wychowania kilku wartościowych ludzi poprzez troskę o swoje dzieci, poprzez poświęcony im czas i ofiarowaną miłość. Takimi owocami wychowawczymi nie zawsze może poszczycić się pedagog, pracujący kilkadziesiąt lat w zawodzie.

- A co o kobiecie mówi nauka Kościoła?

- Wspaniale na temat istoty kobiecości wypowiada się Jan Paweł II. Papież wystosował do kobiet dwa listy. W nich podkreśla wartość kobiety w świecie, a szczególnie powołanie do macierzyństwa. " Bóg w szczególny sposób zawierza kobiecie człowieka" - mówi Ojciec Święty. W Liście do kobiet na konferencję w Pekinie pisał, że matka staje się "Bożym uśmiechem dla przychodzącego na świat dziecka". W liście do rodzin dziękuje matkom za wielki wysiłek, jakim jest wydanie na świat dziecka i wychowanie go. Nie spotkałam osoby, która w tak fantastyczny sposób postrzegałaby rolę kobiet. Nie słyszałam podobnych słów z ust żadnego polityka i żadnej feministki, które przecież deklarują "obronę praw kobiet".

Ojciec Święty pisze też o innych powołaniach kobiety. W Liście do kobiet na konferencję w Pekinie dziękował kobietom będącym matkami, ale również i tym pracującym zawodowo, zaangażowanym we wszystkie przejawy życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego. Papież dostrzega nas również tam. Mówi o przejawach kobiecego geniuszu, o naszej szczególnej wrażliwości na drugiego człowieka. Kobieca spostrzegawczość i wrażliwość nie powinny zamykać się tylko do czterech ścian domu.

- W jakim stopniu w życiu politycznym, gospodarczym czy społecznym powinna uczestniczyć kobieta?

- W te dziedziny życia powinnyśmy wnosić nasz sposób rozwiązywania problemów. Być może świat jest tak mało wrażliwy, ponieważ za mało jest kobiet polityków, działaczy społecznych. Jednak kobiety coraz częściej zaczynają w tych sferach zajmować odpowiedzialne stanowiska. Jestem przeciwniczką wprowadzenia ustawy określającej próg procentowy dla kobiet zasiadających w parlamencie. Deprymuje to wartość pracy, jaką wykonują kobiety. Powinnyśmy brać czynny udział w życiu społecznym na miarę swoich kompetencji.

Nie możemy w pracy, w sposobie prowadzenia różnych spraw naśladować mężczyzn. Stwarzałoby to iluzję, że są oni od nas kimś lepszym. W świetle chrześcijańskiego spojrzenia mężczyźni i kobiety jako dzieci Boże mają taką samą godność. Powinnyśmy stworzyć swój własny styl pracy. Niestety, dzieje się często tak, że kobiety, które osiągają sukces zawodowy, robią karierę, są czasami zmuszane do poruszania się w schematach, które wyznaczyli mężczyźni.

- W życiu kobiet-matek jest też miejsce na robienie kariery zawodowej?

- Oczywiście, zgodnie z wykształceniem i posiadanymi kompetencjami, powinny starać się o zdobywanie prestiżu zawodowego. Muszą odnosić sukcesy, nie mogą być szarymi myszkami, pracować tylko na najniższych stanowiskach. Sukces dla kobiety nie powinien być obcym słowem. Trzeba też pamiętać, że kobieta sukcesu, to niejednokrotnie kobieta-matka. Tego wymiaru sukcesu w ogóle się nie pokazuje. Należałoby więcej mówić jak wiele kobiet sukcesu, to kobiety które mają rodzinę i często stają przed dylematami jak połączyć te dwie rzeczywistości: dom i pracę bez szkody dla każdej z nich. Oczywiście robienie kariery nie może odbywać się kosztem rodziny.

Nie można wierzyć w wypowiedzi, że po 12 godzinach spędzonych w pracy kobieta może spędzić z dzieckiem "intensywną godzinę". Takie pojęcie nie istnieje, jest niekonsekwencją miłości. Rodzina wymaga od matki i od ojca pewnych ofiar. Bywa, że trzeba zrezygnować nawet z dobrych rzeczy, na rzecz wspólnego spędzania czasu.

Kobieta więcej czasu na pracę zawodową może poświęcić wówczas, gdy dzieci są w wieku mniej wymagającym opieki matki. Czasem wtedy, kiedy zajmie się nimi babcia. Wówczas może robić karierę, z zachowaniem uczciwych metod rywalizacji.

- Co nowego może wnieść kobieta w miejscu pracy zawodowej?

- Zauważyłam w swojej pracy, że kobiety podejmując decyzję patrzą z nieco szerszej perspektywy niż mężczyźni. Szczególnie wówczas, gdy chodzi o decyzje personalne. Czasem szefowie nie dostrzegają, że wydajność pracownika spada, ponieważ ma on kłopoty w domu. Kobiety wiedzą więcej o swoich pracownikach niż mężczyźni. Oczywiście to nie zwalnia ich z odpowiedzialnych, merytorycznych decyzji.

- Od kobiet oczekuje się, że tam gdzie są wnoszą ciepło i radość. Aby mogły obdarowywać muszą same gdzieś czerpać. Co może być źródłem tej prawdziwej radości?

- Niektórzy czerpią radość ze swoich sukcesów, inni są urodzonymi optymistami. Łatwo daje się zauważyć tą prawidłowość, że kobiety, którym układa się życie rodzinne, lepiej pracują. Jeśli mają problemy w domu, to przynoszą je do pracy. Mężczyźni potrafią odzielić pracę zawodową od życia rodzinnego. Myślę, że źródłem radości osoby, która uważa się za chrześcijankę jest bycie blisko Pana Boga. To nie znaczy, że w życiu nie będzie problemów.

- Czasem trudno jest o radość, a szczególnie wtedy, gdy np. na utrzymanie pięcioosobowej rodziny musi wystarczyć zasiłek, bo mąż nie ma pracy...

- Takich trudnych sytuacji jest coraz więcej wokół nas. Rodzina powinna szukać pomocy.

W naszym społeczeństwie brakuje solidaryzmu. Każdy żyje dla siebie. Sprawę pomocy innym spychamy na karb odpowiedzialności państwa i opieki społecznej. Ważne jest, aby w Kościele znaleźli się ludzie, którzy pomogą w rozsądny sposób. To znaczy tak, aby nie skrzywdzić bardziej i jednocześnie nie zwalniać ludzi z odpowiedzialności za własne życie.

- A skąd Pani czerpie radość życia?

- Dla mnie radość wypływa z mojej wiary. Jest to mój przepis na sukces. Niezależnie od tego jak się układa moje życie, czy zgodnie z moimi oczekiwaniami czy nie, wiara jest źródłem mojej radości. Radość nie wypływa z faktu, że wszystko układa się świetnie. Czasami ma ona kształt krzyża.

Niektóre kobiety patrząc na naszą rodzinę współczują i cieszą się, że mają zdrowe dzieci. Tymczasem my jesteśmy bardzo szczęśliwi. Dzięki formacji w "Opus Dei" potrafiliśmy przyjąć niepełnosprawność naszego dziecka.

- Wiara to darmo otrzymana łaska, z którą jednak należy współpracować. Czy ma Pani na taką współpracę swój przepis?

- Mam przepis, ale myślę, że nie może to być recepta dla wszystkich. Każdy ma indywidualne powołanie. Zasada jest prosta: Pana Boga nie można kochać przez 45 minut raz w tygodniu w kościele. Niektórzy mogą powiedzieć, że nie mają powołania do bycia w neokatechumenacie czy innej wspólnocie. Nie zwalnia to ich jednak z obowiązku znajdowania czasu dla Boga. Czasu na spotkanie: rozmowę, wsłuchanie się co On ma do powiedzenia na temat mojego życia. Jeżeli kocham Pana Boga, to korzystam z tego wszystkiego, co zostawił mi w Kościele: modlitwy, spowiedzi, Mszy św. Jest to wyrazem Jego miłości do mnie.

- Jak udaje się Pani pogodzić czasowo zajęcia w domu, pracę zawodową i uczestnictwo we wspólnocie formacyjnej?

- Bywa to trudne. Najważniejsze jest ustalenie hierarchii ważności, co jest istotne w danym dniu do zrobienia. Poświęcam na daną czynność ani mniej ani więcej, tylko tyle czasu ile ona wymaga. Wykonuję ją z pełnym zaagażowaniem i w tym czasie, kiedy powinnam to zrobić. Mogę podzielić się cudownym doświadczeniem, że odnoszę wówczas wrażenie obfitości czasu. Oczywiście, nie zawsze wszystko udaje się wykonać zgodnie z planem, nie zawsze ze wszystkim zdążyć i wszystko pogodzić. Rzeczą naturalną jest wieczorne zmęczenie. Świadczy ono też o tym, że dzień był dobrze przeżyty.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Watykan: bł. Carlo Acutis jest wiarygodnym wzorem do naśladowania dla młodych ludzi

2025-07-23 13:04

[ TEMATY ]

bł. Carlo Acutis

Agata Kowalska

Carlo Acutis

Carlo Acutis

Na kilka tygodni przed kanonizacją bł. Carlo Acutisa, Watykan opublikował teologiczny tekst , który przedstawia młodego Włocha jako wiarygodny wzór do naśladowania dla nowego pokolenia wierzących. W komentarzu opublikowanym przez portal Vatican News, jezuita ks. Arturo Elberti, teolog i konsultant Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, wspomina o głębokim związku między jego zainteresowaniem technologiami, życiem codziennym i duchowością chrześcijańską. „Nie jest doktorem Kościoła, ale wiarygodnym świadkiem” - powiedział jezuita. Poprzez jego kanonizację Kościół nie chce uhonorować teologa, ale raczej pokazać, „że młodzi ludzie dzisiaj również mogą poważnie traktować przesłanie Ewangelii i konsekwentnie nią żyć”.

Ks. Elberti spotkał Carlo raz osobiście - w 2006 r. w jezuickim Kolegium Leona XIII w Mediolanie, gdzie ówczesny 15-latek został mu przedstawiony przez księdza jako „duchowo zaangażowany chłopak o pogodnym usposobieniu”. Wkrótce potem, w październiku tego samego roku, zmarł z powodu agresywnego nowotworu.
CZYTAJ DALEJ

Areszt dla proboszcza z gm. Tarczyn podejrzanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem

2025-07-26 15:27

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

PAP/Piotr Polak

Sąd Rejonowy w Grójcu zdecydował w sobotę o tymczasowym aresztowaniu proboszcza z gm. Tarczyn podejrzanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem znajomego bezdomnego – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Aneta Góźdź.

- Prokuratura zakończyła na dziś czynności. Sąd zastosował wobec Mirosława M. areszt tymczasowy na trzy miesiące – przekazała rzeczniczka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję