Spory o konwencję stambulską, a właściwie Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, której depozytariuszem jest sekretarz generalny Rady Europy, pojawiały się od początku pracy nad tym dokumentem. Kwestie prawne wzbudzały największe kontrowersje. Problem stanowią nie tylko prawna natura tego dokumentu i sposób jego narzucenia milionom Europejczyków, ale także odgórna próba wpojenia społeczeństwu „wartości”, które ma wyznawać.
Bo nie jest tak, że nagle rzesze europejskich mężczyzn zapałały chęcią bicia swoich partnerek, okaleczania ich, niewolenia – takiej „żądzy” wśród Europejczyków nie ma i nie będzie. Poza tym już wcześniej we wszystkich krajach Europy Zachodniej, również w Polsce, istniały przepisy, które miały skutecznie chronić przed tego typu patologiami. Czy zawsze skutecznie chroniły? Często pewnie nie, ale i sama konwencja nie daje narzędzi, by coś w tym zakresie miało się zmienić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Europa pozbawiona konserwatywnych wartości
Reklama
Chodzi tu o zakrojoną na szeroką skalę inżynierię społeczną, która ma nam narzucić „jedyny prawidłowy światopogląd i system wartości”. Niezwykle celnie zauważył to prof. Ryszard Legutko. – Tradycyjne zasady konserwatyzmu – siła rodziny i znaczenie tradycji religijnych – zniknęły z krajobrazu! Cały główny nurt polityczny ma obsesję na punkcie tego, co nazywam inżynierią społeczną, projektem restrukturyzacji społeczeństwa, który ma na celu stworzenie nowego narodu europejskiego, nowej mniej lub bardziej jednorodnej tożsamości, w rzeczywistości nowego typu ludzkiego, osłabiającego narody i ich partykularyzmy – powiedział w rozmowie z francuskim dziennikiem Le Figaro.
Pomysł na taką Europę jasno wyraził jeden z duchowych ojców zachodnioeuropejskich polityków ostatnich lat – włoski komunista Altiero Spinelli. „Naród nie jest już postrzegany jako wytwór historyczny będący rezultatem współżycia między ludźmi. (...) stał się natomiast bytem boskim, organizmem, który myśli jedynie o własnym istnieniu, nie troszcząc się o to, czy inni na tym nie ucierpią. Absolutna suwerenność państw narodowych doprowadza do pragnienia dominowania nad innymi i domaga się coraz większej przestrzeni życiowej pozwalającej poruszać się swobodnie i zapewniającej środki do życia bez zależności od innych” – napisał Spinelli w Manifeście z Ventotene.
Choć od czasu ogłoszenia manifestu minęło ponad 80 lat, na przestrzeni ostatnich czterech dekad widać, jak sukcesywnie próbuje się wcielać w życie jego założenia. Instytucje europejskie coraz zachłanniej próbują przejmować kompetencje lokalnych parlamentów i rządów, a europejskie sądy próbują narzucić swoje orzecznictwo we wszystkich państwach UE. Doskonałym przykładem jest tutaj zresztą sama konwencja stambulska. Choć nie została ona ratyfikowana przez część państw członkowskich Unii Europejskiej, to na mocy jednostkowej decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) od 1 października obowiązuje ona we wszystkich krajach wspólnoty.
Wytworzyć nową tożsamość
Reklama
Stworzenie „nowej Europy” wymaga od jej kreatorów zanegowania wszystkich tradycyjnych wartości, które dotąd wyznawali Europejczycy. Stąd atak na Kościół, małżeństwo, rodzinę. Konwencja stambulska jest jednym z narzędzi tego ataku, ponieważ podważa tradycyjny model świata, neguje wypracowywane przez lata standardy, dzieli ludzi seksistowskim kluczem na ofiary (kobiety) i oprawców (mężczyźni).
Jak zauważa ks. prof. Janusz Mariański, w tradycyjnym społeczeństwie człowiek z trudem mógł sobie wyobrazić małżeństwo bez rodziny. Współcześnie rodzina staje się raczej wspólnotą emocjonalną, traci cechy trwałej instytucji. Następuje jej dezinstytucjonalizacja przez tworzenie licznych pseudoform rodzinnych.
– Jednocześnie na masową skalę próbuje się rozsadzić tradycyjne więzi społeczne za pomocą tworzenia sztucznych relacji, opierających się wyłącznie na więziach wirtualnych. Następują wzmocnienie i ekstensja ludzkiego umysłu, wytwarzanie człowieka sieciowego, wielotożsamości, usieciowienie struktur organizacyjnych życia ludzkiego, koncentracja wokół jednostki żyjącej w zdezintegrowanej quasi-wspólnocie – podkreśla dr hab. Krystyna Leśniak-Moczuk.
W takich okolicznościach nie może też dziwić wszechobecne promowanie ideologii gender. I wcale nie chodzi tutaj o troskę o różnorodność i jej obronę przed opresją. Chodzi o rozbicie wspólnoty i narzucenie idei powszechnej tolerancji zwłaszcza wobec pomysłów skrajnej lewicy. – Zwykle mieszkańcy współczesnych społeczeństw zachodnich są skłonni tolerować jedynie te zjawiska, które nie mają dla nich istotnego znaczenia. Nie wykazują natomiast takiej gotowości w stosunku do tego wszystkiego, co mogłoby stanowić zagrożenie dla ich stylu życia. Tolerancja jest skutkiem osłabienia sił żywotnych i dekadencji, których obecnie doświadcza zachodnia cywilizacja – uważa ks. Marek Pabich z Katedry Praw Człowieka i Pracy Socjalnej KUL.
Kolejny krok ku przepaści
– Narzucenie nam konwencji stambulskiej, choć pozornie może dla wielu niedostrzegalne, jest jednym z momentów zwrotnych w historii współczesnej Europy. Odtąd to już nie suwerenne państwo, a jakiś trybunał gdzieś w Luksemburgu, Brukseli, Strasburgu czy Berlinie będzie wytyczał nam granice naszego postępowania i wolności. Przeskoczyliśmy już na drugą stronę Orwella, na drugą stronę zwierciadła. Teraz czerwona gwardia postępowców nawet nie udaje – bo ich siła i wpływy są takie, że nie muszą – iż ma jakiekolwiek inne cele prócz dorwania się do władzy. (...) Słowem – nic nie jest tym, czym mogłoby się wydawać; wszystko, każdorazowo, jest jedynie tym, co dekretuje ideologia – podkreśla filozof Anna Kołakowska.
Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II – Popularyzacja nauki”.