Reklama

Niedziela Podlaska

W drodze do Egiptu

Przeżywając uroczystość Narodzenia Pańskiego i liturgiczny okres Bożego Narodzenia, rozważamy wydarzenia, związane z pierwszym przyjściem na świat Zbawiciela. Jedno z nich – ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu – przypomina zabytkowy obraz w Muzeum Diecezjalnym w Drohiczynie.

Niedziela podlaska 52/2023, str. IV-V

[ TEMATY ]

Muzeum Diecezjalne w Drohiczynie

Ks. Zenon Czumaj

Odpoczynek Świętej Rodziny w drodze do Egiptu – Muzeum Diecezjalne. w Drohiczynie

Odpoczynek Świętej Rodziny w drodze do Egiptu – Muzeum Diecezjalne. w Drohiczynie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Malowidło, stanowiące własność parafii Wniebowzięcia NMP w Siemiatyczach, powstało w pierwszej połowie XVIII wieku i w katalogach zabytków sztuki nosi tytuł Odpoczynek Świętej Rodziny w drodze do Egiptu, chociaż właściwie – zgodnie z nazwą pierwowzoru – powinien on brzmieć Odpoczynek Świętej Rodziny w drodze do Egiptu ze słoniem. Oryginał, na którym oparł się twórca naszej kopii, jest dziełem Nicolasa Poussina (1594-1665), wybitnego artysty pochodzącego z francuskiej Normandii, który jednak większość życia spędził w Rzymie.

Powstanie i przesłanie dzieła

Przy porównaniu obu prac da się zauważyć, że nieznanemu autorowi siemiatyckiej kopii daleko było do warsztatu mistrza, aczkolwiek nie można mu odmówić zdolności. Jednak od reszty wyraźnie odróżnia się twarz klęczącego przed Jezusem człowieka, a jeszcze bardziej samego Dzieciątka, zniekształcona przez również anonimowego renowatora, który nie posiadał stosownych umiejętności. Sam kopista dokładnie powtórzył barwy większości detali oryginału, znajdującego się pierwotnie w Rzymie, stąd musiał go widzieć lub otrzymać dokładny opis. Ta okoliczność i czas powstania pozwala uznać, że fundatorem malowidła najprawdopodobniej był ks. Michał Krassowski (zmarł przed 1767 r.), dawny proboszcz siemiatycki – wielki dobrodziej tej parafii, o którym wiadomo, że bywał w Wiecznym Mieście.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niedoskonałości estetyczne obrazu nie przesłaniają mimo wszystko bogatej treści, przekazanej za pomocą farby i pędzla. Sam temat, tj. odpoczynek podczas wędrówki Świętej Rodziny do Egiptu, zwykle jest zaliczany do literatury apokryficznej, czyli tekstów nie uznanych przez Kościół za natchnione, jednak uważne przyjrzenie się tej pracy pozwala dostrzec o wiele więcej odniesień biblijnych, niż to się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie ma tu pochylających się drzew, które karmią Jezusa daktylami, czy Dzieciątka walczącego ze smokami, jak pisano w apokryfach. Za to widzimy rośliny, zwierzęta, ludzi i aniołów, a w centrum Mesjasza jako bezradne niemowlę. Poza jednym stworzeniem (słoniem) wszystkie przedstawione postacie odnoszą się do dosłownego lub symbolicznego przesłania biblijnego.

Reklama

Ludzie i anioły

Najbliżej Dzieciątka, który jest Bogiem-Człowiekiem, stwórcą wszystkiego i dawcą życia, znajdują się istoty nieśmiertelne – ludzie, mający jak inne stworzenia ciało i duszę, ale w odróżnieniu od pozostałych gatunków jest to dusza nieśmiertelna oraz czyste duchy, zwane aniołami. Pierwsi – Maryja, Józef i karmiący Jezusa człowiek umieszczeni są w różnych postawach na ziemi, co wyraża ich cielesność. Jeśli chodzi o aniołów – jeden delikatnie przyklęka, aby również usłużyć swemu Panu, który tak bardzo się uniżył, natomiast pozostałe dwa unoszą się w powietrzu, umilając Jezusowi ziemską niedolę swoim towarzystwem. Odczuwa się tu echo słów psalmisty: „Niedola nie przystąpi do ciebie, bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach” (Ps 91, 10-11), ale i odniesienie do początku publicznej działalności Chrystusa, które poprzedziło czterdzieści dni postu na pustyni, po którym aniołowie usługiwali Mu, jak zgodnie podają ewangeliczni synoptycy.

Ludzie także służą swemu Bogu – Maryja matczyną bliskością i troską, a Józef męską opieką. Trzeba przyznać, że Poussin (a za nim autor kopii) doskonale oddał specyfikę obu płci. Z reguły kobiety, chociaż zwykle słabsze fizycznie okazują się bardziej wytrzymałe, podczas gdy mężczyźni bardziej zdolni do większego wysiłku, jednak szybciej potrzebują odpoczynku. Tu właśnie widzimy stale czuwającą Maryję i drzemiącego Józefa. Śpiący Józef to także nawiązanie do Ewangelii – to podczas snu Bóg rozwiewał jego wątpliwości jak wypełnić wolę Stwórcy. Nieokreślony człowiek uosabia wszystkich, którzy posłuszni są Bogu. Klęczący człowiek widzi tylko niemowlę w potrzebie i stara się mu pomóc na miarę swych możliwości, a jednocześnie, nie wiedząc o tym, oddaje cześć swemu Stwórcy. Znów brzmi echo słów Zbawiciela: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).

Reklama

Tak anioł, jak i człowiek, karmią Jezusa. Pierwszy podaje w naczynku śmietanę, drugi miód – symbole ziemi obiecanej i raju. W ten sposób malarz przypomina proroctwo Izajasza o Mesjaszu, mającym się narodzić z Dziewicy: „Śmietanę i miód spożywać będzie, aż się nauczy odrzucać zło, a wybierać dobro” (Iz 7, 15), tzn. aż dorośnie do wieku rozeznania dobra i zła, a obie grupy uduchowionych stworzeń mają swój udział w dziele Zbawienia.

Zwierzęta

Na przeciwległych krańcach malowidła znalazły się zwierzęta. Również dla stworzeń niższego rzędu Bóg znalazł miejsce w dziele Odkupienia człowieka i przywrócenia harmonii, zniszczonej przez grzech pierworodny. Z nich tylko w przypadku osła, stojącego blisko Świętej Rodziny, mamy odniesienia biblijne o bardzo konkretnym znaczeniu. Oślicą Balaama posłużył się Pan w zdobyciu Ziemi Obiecanej przez wędrujących Izraelitów, ale też prorok Zachariasz w mistycznej wizji widział Mesjasza, wjeżdżającego na osiołku, co urzeczywistnił Jezus w Niedzielę Palmową w Jerozolimie. Trzeba też pamiętać, że na Bliskim Wschodzie w starożytności podczas uroczystości władcy dosiadali właśnie osła. Obecność zwierzęcia, może trochę bezmyślnie, ale wiernie służącego przede wszystkim małemu Jezusowi, mówi nam, że to Dzieciątko jest prawdziwym Królem.

Po drugiej stronie, na skraju, dostrzegamy słonia. Znawcy sztuki twierdzą, że potężne zwierzę symbolizuje kontynent afrykański, na którym leży Egipt. Poussin, twórca kompozycji, rzeczywiście lubił w taki sposób wskazywać miejsce, gdzie dzieje się przedstawiana scena. Tu jednak słoń widoczny jest od tyłu, pełniąc podwójne zadanie – oprócz wskazówki geograficznej, niesie także przesłanie duchowe. W symbolice europejskiej największy ssak lądowy stanowi uosobienie siły fizycznej oraz mądrości doczesnej. Ci, którzy tylko na tym się opierają, często gardzą nauką Ewangelii czyli nieprzemijającą Prawdą, odwracając się od niej jak ów słoń, stojący tyłem do Jezusa. Ta ludzka mądrość, nawet czasem pożyteczna, musi jednak ustąpić przez Bożą Mądrością, tak jak i doczesna siła ostatecznie przegra z pozornie słabą miłością, mającą źródło w Stwórcy i Zbawicielu.

Reklama

Nieprzypadkowe – i właściwie najistotniejsze w całym dziele – jest także umiejscowienie obu zwierząt. Z perspektywy przedstawionej tu Świętej Rodziny osioł stoi po prawej stronie, we wszystkich kulturach świata oznaczającej dobro i prawdziwą mądrość. Słoń, oddalający się od Dzieciątka, zmierza w lewą stronę, przez cywilizacje wszystkich epok, postrzeganą jako symbol głupoty, zła i śmierci. Ale człowiek często ulega pozorom i widzi odwrotnie, tak jak patrzący na to malowidło.

Gdy rozważamy w świątecznym czasie także ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu przed nienawidzącym Życia Herodem, warto byśmy mieli przed oczyma właśnie ten obraz i jego zasadnicze przesłanie: w życiowej drodze, często przez duchową pustynię, trzeba nieraz zdobyć się na porzucenie własnej perspektywy, która może nas zwodzić. Tylko patrząc na rzeczywistość z perspektywy Bożej, chociaż przez innych uznani za osłów, będziemy w stanie znaleźć się blisko Dzieciątka.

2023-12-19 17:15

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skrywa prawdziwe skarby

Niedziela podlaska 32/2022, str. IV-V

[ TEMATY ]

Muzeum Diecezjalne w Drohiczynie

Ks. Wojciech Łuszczyński/Niedziela

Wota pochodzą ze świątyń katolickich na Polesiu, zniszczonych po 1945 r. przez Sowietów

Wota pochodzą ze świątyń katolickich na Polesiu, zniszczonych po 1945 r. przez Sowietów

Dawniej w kościołach znajdowało się specjalne pomieszczenie, najczęściej blisko zakrystii, które nie posiadało drzwi zewnętrznych. To był skarbiec. Jakie unikaty, pochodzące z tego miejsca, zobaczymy w naszym diecezjalnym muzeum?

W skarbcu przechowywało się najcenniejsze rzeczy – głównie z metali szlachetnych – które służyły do sprawowania kultu eucharystycznego. Od wspomnienia św. Antoniego – 13 czerwca 2022 r. – zwiedzający Muzeum Diecezjalne w Drohiczynie mogą oglądać odnowioną ekspozycję, zawierającą najcenniejsze eksponaty. Podczas zwiedzania muzeum można zobaczyć kielichy, pateny, monstrancje, ampułki oraz pastorał Piusa XII. W rogu pomieszczania znajduje się zabytkowy mebel zwany Lawaterzem – oryginalny z połowy XIX wieku ze Strabli. Jest to umywalnia w formie narożnej szafki, służąca kapłanowi do obmycia i wytarcia rąk przed wyjściem do ołtarza i rozpoczęciem sprawowania liturgii.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję