15 października obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego, czyli takiego, które nie miało możliwości urodzić się żywe i cieszyć się życiem. Kiedyś szczątki takiego dziecka były utylizowane jako „odpady medyczne”. Obecnie prawo daje możliwość rodzicom pochowania swojego dziecka na cmentarzu, jednak jeśli nie wyrażą takiej zgody obowiązek ten spoczywa na gminie.
Godny pochówek to kwestia, o którą walczyły środowiska pro-life i nie tylko. Dzieci, które zmarły w wyniku poronienia lub zostały martwo urodzone, bez względu na czas, w którym nastąpił zgon, mają prawo do pochówku tak, jak każdy człowiek. W październiku na cmentarzu komunalnym w Tomaszowie Lubelskim odbył się zbiorowy pochówek dzieci utraconych, w którym udział wziął kapłan, władze miasta, pracownicy MOPS, a także rodzice zmarłych dzieci.
– Praktykujemy tego typu pochówek już od kilku lat. Szpitale obecnie nie mogą „pozbywać” się szczątków dzieci i my ustalamy sposoby pochówku. Ciekawe jest to, że w innych miejscach o godny pochówek troszczą się stowarzyszenia czy też fundacje. W Tomaszowie o wszystko troszczy się burmistrz Tomaszowa Wojciech Żukowski zlecając nam pełne szacunku wykonanie zadania. W większych miastach tego typu pochówki zdarzają się częściej. W Tomaszowie dokonuje się to raz lub dwa razy w roku, a najczęściej 15 października – wyjaśnił Adam Skroniewski, dyrektor MOPS w Tomaszowie Lubelskim.
W zbiorowej mogile umieszczana jest mała biała trumienka ze szczątkami dzieci. Kapłan odmawia odpowiednie modlitwy, ale modli się także za rodziców, którzy doświadczyli tragedii utraty dziecka.
Reklama
– Wierząc w Boże Miłosierdzie uznajemy, że dzieci te cieszą się chwałą niebios – powiedział podczas pochówku ks. Jarosław Przytuła, proboszcz parafii ZNMP w Tomaszowie Lubelskim.
Choć nie wszyscy zdecydowali się na osobisty pochówek, to jak podkreślają to psychologowie, ból po utracie dziecka przeżywają wszyscy rodzice. Niektórzy z bólem radzą sobie poprzez zepchnięcie cierpienia do podświadomości, jednak ogromna grupa osób przyznaje, że potrzebuje pożegnać się ze swoim nienarodzonym dzieckiem. Ten problem został zrozumiany w Tomaszowie Lubelskim.
W tym roku uczestnicy uroczystości otrzymali białe baloniki wypełnione helem, które po jej zakończeniu zostały wypuszczone w niebo. Był to symbol wskazujący, że dusze maleństw, które nie miały możliwości urodzić się, żyją w lepszym świecie u boku Niebieskiego Ojca.
Z jednej strony godny pochówek należy się każdemu dziecku poczętemu, bez względu na jego wiek. Z drugiej próbuje się przekonać społeczeństwo, że stanowi ono zaledwie zlepek komórek, płód bez żadnego znaczenia, które można usunąć bez większego powodu. Wciąż w Polsce przyglądamy się walce przekonań, za którymi nieustannie stoi dobro i zło. Jeśli człowiek ma prawo do godnego pochówku, to oznacza, że jest nim od samego poczęcia. Póki co nie ma jeszcze prawa nakazującego pochowania godnego na cmentarzu psów, kotów lub innych stworzeń. Człowiek ma bowiem godność najwyższą i niezbywalną.
Tomaszowski Maraton Biblijny cieszy się zainteresowaniem wiernych
Jak co roku mieszkańcy Tomaszowa Lubelskiego wzięli udział w czytaniu Pisma Świętego w ramach Maratonu Biblijnego.
Mieszkańcy miasta przez kilka godzin nieprzerwanie czytają księgi Pisma w sanktuarium Zwiastowania NMP w Tomaszowie. W tym roku, 15 kwietnia, w maratonie wzięło udział aż 111 mieszkańców.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Zapraszamy do udziału w uroczystości zakończenia nawiedzenia Maryi w znaku kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej w archidiecezji częstochowskiej, która odbędzie się w piątek 2 maja.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.