To było zobaczenie prawdziwego apostoła wiary i człowieka wypełnionego miłością.
Bliski człowiekowi
Uczestniczyliśmy z moim synem Antosiem w rekolekcjach Domowego Kościoła III stopnia w Rzymie. I tak się złożyło, że nasza grupa mogła spotkać się na audiencji z papieżem Franciszkiem. Papież dojechał do niedużej auli wózkiem, a potem przeszedł parę metrów i usiadł wśród nas. Powiedział mocne słowo o tym, czym jest wspólnota i że powinna cechować się konkretnymi działaniami, wychodzącymi do innych ludzi. A na zakończenie spotkania, oczywiście, miało być zdjęcie z papieżem. Gdy padło to hasło, Antoś ruszył w jego stronę. I stanął obok Ojca Świętego, obejmując go tak, jak dziecko obejmuje starszą osobę. Ostrożnie i opiekuńczo. Antoś mieszka z dwiema starszymi babciami i wie, jak to robić. Nikt go od papieża nie odgonił, nikt dziecięcej ręki nie zdjął z jego ramienia. I to spotkanie zapamięta pewnie do końca życia. Tak mu się spodobało to miejsce blisko Franciszka, że został przy nim także wtedy, gdy do zdjęcia podeszli sami księża.
Dawca nadziei
W lipcu 2023 r. wraz z mężem przeżywaliśmy rekolekcje oazowe w Rzymie, które prowadził kard. Grzegorz Ryś. Niemalże na początku 15-dniowej drogi pogłębionego odkrywania Kościoła nasza wspólnota rekolekcyjna spotkała się z papieżem Franciszkiem na audiencji prywatnej. Przed samą audiencją byłam niezwykle poruszona. W oczekiwaniu na papieża najpierw rozmawialiśmy po cichu, potem śpiewaliśmy i wreszcie Ojciec Święty już był między nami – zmagający się z cierpieniem, ale radosny i spoglądający na nas z zaciekawieniem. Usłyszałam niesamowicie spokojny głos, który mówił o tym, że wiara nie jest abstrakcją, ale czymś konkretnym; czymś, co realizuje się w życiu i domaga się konkretnej odpowiedzi oraz decyzji będących konsekwencją trwania przy Chrystusie. Wzorem tej „konkretności” jest Matka Boża, która przez swoje fiat, a więc zgodę na wypełnienie woli Bożej w swoim życiu, ukazuje, że wiara domaga się konkretu życia. W ten sposób usłyszałam piękną katechezę na temat charyzmatu światło-życie. To było niezwykłe wydarzenie, a jego kulminacją stał się dla mnie moment, w którym wraz z mężem mogliśmy podejść do Franciszka, by w imieniu całej wspólnoty ofiarować mu kopię figury Niepokalanej z Kopiej Górki. Ciągle mam przed oczyma tę twarz pełną pokoju i radości. Nie opuszcza mnie wspomnienie spojrzenia pełnego miłości. Ta twarz już zawsze będzie dla mnie droga i zachęcająca do refleksji nad moją wiarą. Czy jest konkretna…
Pomóż w rozwoju naszego portalu