Pan Krzysztof z gór napisał:
Pan mi dał w życiu dużo radości i światła. Cierpień było niewiele.
Pan dopuszcza cierpienie, ale nie opuszcza. Teraz, w dziewiątej dekadzie,
Pan dopuścił go więcej.
Pod koniec lutego nastąpiło załamanie. Przyjęcie na oddział ogólny, zakaz
wstawania z łóżka szpitalnego. Noc bez snu. Silny ból narasta. Ofiaruję go
w dobrych intencjach i dodaję: „Panie, oddal ode mnie ten kielich, ale Twoja wola
niech się stanie...”.
Rano, po nieprzespanej i ofiarowanej nocy – wielka ulga: wypis do domu.
Wieczorem znowu krytyczna sytuacja, jedziemy taxi na SOR. Noc i niedziela
na oddziale. Bolesne. Akty strzeliste i na koniec: „Mamo, ratuj!”. W parafii
i Legionie wielu się za mnie modli. (...)
Doświadczyłem cierpienia, jakiego wcześniej nie znałem, i mogłem je ofiarować
za siebie i rodzinę, za bliskich i dalekich, w intencjach Matki Bożej...
Wreszcie wypis do domu. Troskliwa opieka żony. Kontrole w szpitalnej
przychodni. Wkrótce planuję wychodzenie z domu na krótkie spacery i adoracje.
Potem – na Mszę św. Chwała Panu!
Jest to wielki skrót całego listu, w którym nasz korespondent szczegółowo opisuje swoje dolegliwości, ale celowo je pomijam. Zostawiam samą „esencję” duchową. Jako świadectwo cierpienia ofiarowanego Bogu, Który nad nami czuwa, no i nas ratuje! Pan Krzysztof jest wieloletnim czytelnikiem i korespondentem Niedzieli, jego listy drukowaliśmy już niejeden raz. Życzymy mu zdrowia i jeszcze wielu lat życia, aby mógł dalej służyć Panu Bogu i bliźnim jako niestrudzony ewangelizator! A tak napisał w swoim przesłaniu na Wielki Post: „Bóg w swoim miłosierdziu dał nam Rok Jubileuszowy 2025, Rok Łaski. Kto szuka prawdy, ten ją znajdzie. Kto prosi, ten otrzymuje!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu