Pielgrzymka ta była nie tylko podróżą przez malownicze zakątki Europy, lecz także głęboką duchową wędrówką, pełną refleksji, wspólnoty i modlitewnego skupienia. Grupa 50 osób z parafii gryfickiej, płotowskiej i szczecińskiej, pod duchowym i organizacyjnym przewodnictwem ks. Łukasza, wyruszyła na pielgrzymkę na południe Europy. Trasa prowadziła przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę. Uczestnicy przemierzyli 4350 km autobusem, pokonali pieszo ok. 150 tys. kroków, a rejs po Adriatyku wynosił, aż całe 3 mile morskie.
Wiedeń
Pierwszym przystankiem był Wiedeń – stolica dumnej Austrii, emanująca majestatem i bogactwem kulturowym. Wrażenie robiły imponujące pałace, tj. Belweder i Opera Wiedeńska, a także malowniczy Stadtpark z pomnikami wybitnych kompozytorów. Nie sposób było przejść obojętnie obok monumentalnej katedry św. Stefana, której dachówka, ułożona w kształt cesarskiego godła, przyciąga wzrok swoją kunsztowną precyzją.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Drugim przystankiem był Zadar, nazywany chorwackim Rzymem – miasto o starożytnych korzeniach, które harmonijnie łączy historię z nowoczesnością. Poza bogactwem kulturowym zachwyca ono dwiema niezwykłymi atrakcjami ekologicznymi. Pierwsza z nich „Pozdrowienie Słońca” to unikatowy pomnik złożony z paneli słonecznych, które w wyniku podeptania przez turystów, po zmroku tworzą widowiskowe efekty świetlne na promenadzie. Druga to „Organy Morskie” – instrument, na którym melodie komponuje sam Adriatyk, wydobywając z nich naturalne i niepowtarzalne dźwięki. Zadar to przede wszystkim miasto przepełnione kulturą i duchowością. Jego chrześcijański charakter uwidacznia się w niezliczonych skarbach religijnych. Poza kompleksem biskupim obejmującym Forum Romanum, katedrę św. Anastazji, pałac arcybiskupi, kościół św. Donata, cerkiew św. Eliasza i klasztor benedyktynów największą niespodzianką okazał się dla mnie kościół św. Symeona. Tak, tego samego Symeona, który według Pisma Świętego dostąpił objawienia Jezusa Mesjasza w świątyni. Jego szczątki spoczywają w cedrowej skrzyni, pokrytej srebrnymi i złotymi płytkami – arcydziele sztuki średniowiecznej. Sarkofag otwierany jest raz do roku, a ciało świętego wystawiane na tydzień, by wierni mogli oddać mu cześć.
Chorwackie klimaty
Kolejny dzień pielgrzymki rozpoczęliśmy zwiedzaniem Trogiru – urokliwego, niewielkiego miasteczka, które miejscowi nazywają „chorwacką Wenecją”. Następnie udaliśmy się do Splitu – prawdziwej perły dawnego Cesarstwa Rzymskiego i skarbu chorwackiego renesansu. Miasto robi ogromne wrażenie swoim majestatycznym Pałacem cesarza Dioklecjana, tętniącą życiem promenadą, portem dalekomorskim oraz fascynującą mozaiką kulturową. Region ten był sercem cywilizacji greckiej, a później rzymskiej. Co ciekawe, gdy w VII-VIII wieku dotarły tu plemiona słowiańskie, nie tylko zachowały kulturowe dziedzictwo, ale po upadku Cesarstwa Rzymskiego przyczyniły się do ponownego rozkwitu gospodarczego i kulturalnego.
Piąty dzień naszej podróży upłynął na całodniowym rejsie wynajętym statkiem po Morzu Adriatyckim. Wypłynęliśmy z pomostu tuż przy naszym pensjonacie, by podziwiać przepiękne widoki wybrzeża, wysp i maleńkich, ukrytych wśród fal wysepek. Na jednej z nich z niewielkim portem rybacko-jachtowym, zatrzymaliśmy się na krótki spacer, delektując się spokojem i urokiem miejsca.
Reklama
Następnego dnia udaliśmy się w stronę Dubrownika. Trasa w przeciwieństwie do lat ubiegłych nie wymagała już przekraczania granicy Bośni i Hercegowiny, ponieważ Chorwaci wybudowali most tuż przed granicą, łącząc tym samym północną i południową część Dalmacji. Ten nowoczesny i imponujący element infrastruktury znacząco ułatwił podróż.
Historia, która wciąż żyje
Turyści odwiedzający Dubrownik często zachwycają się jego ponad tysiącletnią historią, która wciąż żyje w niezwykłych zabytkach architektury. Rzadko jednak dostrzegają równie cenne dziedzictwo kultury duchowej i słowiańskiego rytu, które od wieków kształtowały to miejsce. Dla nas, Polaków, jest to szczególnie poruszające, a nawet budujące, zwłaszcza że według jednej z wersji, jak twierdziła nasza przewodniczka, założycielami miasta mieli być Słowianie z okolic Wzgórza Kraka.
O Dubrowniku można pisać bez końca. Doskonale oddaje to łacińska sentencja: „Non bene pro toto libertas venditur auro”, która mówi, że wolność jest tak cenna, iż nie można jej porównać do żadnego skarbu, nawet całego złota. W przeszłości Dubrownik funkcjonował niemal jak państwo-miasto. Ta swoista Rzeczpospolita Dubrownicka była, obok Wenecji, jednym z najważniejszych i najbogatszych ośrodków kultury i gospodarki w basenie Morza Śródziemnego. Był to zapewne efekt niezwykłego powiązania słowiańskiego geniuszu i włoskiej przedsiębiorczości, a nade wszystko głębokiego umiłowania wolności – tej, którą osiągnięto bez rozlewu krwi.
Medjugorie
Reklama
W tak budujących nastrojach trudno było opuszczać to wyjątkowe miejsce. Jedynie myśl o tym, że już wieczorem powita nas Bośnia i Hercegowina i Medjugorie – parafia sześciorga widzących, którzy według ich świadectw doświadczają objawień Maryi. Rozważając autentyczność tych wydarzeń, każdy z nas miał zapewne własne refleksje. Dla jednych były to osobiste nawrócenia i moc modlitwy. Inni pragnęli zbliżyć się do tajemnicy daru widzących. Wśród tych, którzy odwiedzili Medjugorie wcześniej, pojawiały się mieszane uczucia – niektórzy dostrzegali diametralną zmianę charakteru tego miejsca. Obok duchowego świadectwa pojawiły się liczne sklepiki, restauracje, hotele i rozrastające się struktury turystyczne. Choć objawienia trwają nieprzerwanie od 1981 r. Kościół katolicki pozostaje powściągliwy w ich ocenie. Watykan nie zajął ostatecznego stanowiska, podkreślając konieczność dalszego wyjaśnienia pewnych kwestii. Niemniej jednak nie przeciwstawia się, by miliony pielgrzymów odwiedzających Medjugorie mogły spotkać się z Maryją, Królową Pokoju.
Po poznaniu historii miejsca czekało nas pierwsze wyzwanie – procesja różańcowa na Górę Objawień w Podbrdo. Wzniesienie, usiane ostrymi kamieniami, wymagało nie tylko duchowego skupienia, ale i sprawności fizycznej. Jeszcze większym wyzwaniem okazała się Droga Krzyżowa na górę Križevac. To były chwile głębokiej modlitwy i refleksji – zarówno wspólnej, jak i indywidualnej. Modliliśmy się w sanktuarium Królowej Pokoju, przed figurą Zmartwychwstałego Chrystusa, w kaplicy adoracji oraz przy niebieskich krzyżach (miejscem drugich objawień, które trwały podczas aresztowania góry). Każde z tych miejsc zasługuje na osobne opisy, dlatego zainteresowanych odsyłam do tematycznych publikacji i wartościowych źródeł w Internecie.
Czas relaksu
Po duchowej odnowie nadszedł czas na dalsze odkrywanie bajecznej Bośni i Hercegowiny. Kolejnego dnia wyruszyliśmy do Sarajewa. Stolica kojarzy się zazwyczaj z zamachem na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię, ale jest znacznie więcej do odkrycia. Choć nasz czas był ograniczony, udało się zobaczyć m.in. przepiękny ratusz Vijećnica, Latinski Most, katedrę Serca Jezusowego oraz turecki bazar Bezistan ze słynną studnią na rynku – symbol miasta, którego wizerunek znajdziemy niemal na każdej pocztówce.
Reklama
Kolejny niezwykły przystanek to Mostar, znany ze swojego imponującego, antycznego mostu nad rzeką Neretwą – jednej z najbardziej rozpoznawalnych budowli na Bałkanach.
Kulminacją podróży były kąpiele słoneczne i wodne w malowniczej scenerii wodospadów Kravice. A absolutnym zwieńczeniem pielgrzymki stało się podziwianie Parku Narodowego Jezior Plitwickich – jednego z najpiękniejszych cudów natury na świecie. Jego największą atrakcję stanowi 16 jezior położonych na różnych wysokościach, połączonych kaskadami wodospadów. Wapienne dno sprawia, że woda przybiera bajecznie turkusowy odcień, a przemierzanie drewnianych trapów i wytyczonych szlaków zapewnia spokojne i bezpieczne odkrywanie tych niezwykłych krajobrazów. Jedynie jeden duży pas wody zmuszeni byliśmy pokonać tramwajem wodnym. Przy wejściu do parku turystów wita przekorna przestroga: „Lepiej nie fotografuj — podziwiaj!”
Mam nadzieję, że nie tylko ja, ale wszyscy uczestnicy pielgrzymki poczuli się w Chorwacji prawie jak u siebie. Dzięki inicjatywie ks. Łukasza mogliśmy nie tylko zagłębić się w historię wyjątkowego, bliskiego nam narodu, ale także poczuć tajemniczą duchowość Medjugorie.