Reklama

Aspekty

Czułem się tam, jak ryba w wodzie

Kościół, jak wyznajemy w Credo, jest jeden, święty, powszechny i apostolski. I tego doświadczyłem w Mozambiku – mówi ks. Konrad Jasiewicz.

2025-08-05 15:49

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 32/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

misje

Archiwum ks. Konrada Jasiewicza

Ks. Konrad niósł nadzieję i radość wśród dzieci

Ks. Konrad niósł nadzieję i radość wśród dzieci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kamil Krasowski: Od 1 do 24 lipca przebywał Ksiądz na misji ewangelizacyjnej w Afryce. Nie jest to pierwsze doświadczenie, bo wcześniej był Ksiądz m.in. na wolontariacie misyjnym w Brazylii. Jak narodził się ten zapał misyjny?

Ks. Konrad Jasiewicz: Pragnienie wyjazdów misyjnych poczułem ok. 2014 r., przed wstąpieniem do seminarium. Uczestniczyłem wtedy w rekolekcjach dla ewangelizatorów „Przystań z Jezusem”, które odbywały się w Kołobrzegu, podczas których głosiliśmy Dobrą Nowinę wśród uczestników Festiwalu Sunrise. Po jednej z modlitw podeszła do mnie dziewczyna, której wcześniej nie znałem i podzieliła się proroctwem otrzymanym od Boga, które dotyczyło mojej osoby. To był obraz: widziała mnie, stojącego na lotnisku, z biletem lotniczym. Dodała też, że będę jeździł po świecie i ewangelizował. Wówczas to brzmiało dla mnie trochę dziwnie, jednak ziarenko zostało zasiane i, jak się okazało, trafiło na podatny grunt. Od tamtego momentu narodziło się moje doświadczenie misyjne, dlatego gdy mam wolny czas, staram się gdzieś wyjechać. Zaczęło się jeszcze przed wstąpieniem do seminarium od Ugandy w Afryce. W tym roku postanowiłem powrócić do Afryki, a konkretnie do Mozambiku, gdzie mogłem odprawić swoją pierwszą Mszę św. na Czarnym Lądzie.

Kto towarzyszył Księdzu w misji ewangelizacyjnej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pojechałem z grupą osób świeckich z Polski. W sumie było 9 osób. Do Mozambiku wyruszyliśmy z posłania wspólnoty Przymierze Miłosierdzia z Poznania, do której należę i w której przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu. Głównie byliśmy w stolicy kraju – Maputo, położonej w południowej części Mozambiku, w tamtejszej wspólnocie Przymierze Miłosierdzia. Charyzmatem wspólnoty są ewangelizacja i miłosierdzie. Misjonarze wspólnoty starają się być wszędzie, gdzie to jest tylko możliwe i głosić Miłosierdzie Boga – Jego bliskość, miłość, łaskę każdemu napotkanemu, a zwłaszcza potrzebującemu człowiekowi.

Jak wyglądała wasza ewangelizacja w Mozambiku?

Reklama

Odwiedziliśmy miejsca i spotkaliśmy ludzi, którzy naprawdę potrzebowali pomocy. Było wszystko, gdy chodzi o ewangelizację! Na początku, w Maputo, poznaliśmy misjonarzy, ich życie i dom wspólnotowy. Zaczęliśmy od odwiedzania miejsc, w których posługują. Byliśmy w tzw. paraiso, czyli świetlicach dla dzieci i młodzieży. Prowadziliśmy modlitwę, rekolekcje, przekazaliśmy dary. W innej miejscowości również spotkaliśmy się z dziećmi, a także osobami starszymi, chorymi i samotnymi. Szczególnie zapamiętałem jedną panią, której misjonarze wybudowali dom. Była sparaliżowana i nie mogła chodzić. W Beira, na wschodzie kraju, byliśmy w 3 więzieniach mozambijskich. Dwóch męskich i jednym dla kobiet. Nie widziałem jeszcze takiego filmu, w którym więźniowie mieliby tak ciężkie warunki. W jednym, najostrzejszym, przebywało ponad 200 więźniów, a były tylko 4 cele. Głód niesamowity. Mają tylko to, co im rodzina przyniesie. Jeżeli nie mają rodziny, albo są z nią skłóceni, to jest problem. Gdy przekazaliśmy im jedzenie i napoje, byli przeszczęśliwi! Wcześniej odbyło się spotkanie z misjonarzami, w którym uczestniczyli ci z więźniów, którzy chcieli. Przyszła większość z nich. Przywitali nas ogromnym śpiewem i tańcami, a my do nich dołączyliśmy, a później głosiliśmy im kerygmat i Ewangelię. Była też modlitwa wstawiennicza – do każdego podchodziliśmy i nad każdym się modliliśmy.

Reklama

W Beira spotkaliśmy się też z bezdomnymi, prowadziliśmy rekolekcje ewangelizacyjno-kerygmatyczne „Ruah”, co w języku hebrajskim znaczy „Duch” i braliśmy udział w ewangelizacji „od domu do domu”, co przypominało trochę naszą polską kolędę. Ludzie tam naprawdę bardzo biednie żyją, niektórzy nawet w szałasach, czy blaszakach. Odwiedzaliśmy osoby chore, starsze i dzieci. Modliliśmy się za nich, ja też jako ksiądz ich błogosławiłem. Umacnialiśmy ich słowem, staraliśmy się nieść im radość i nadzieję. Na koniec ewangelizacji ci ludzie nas ugościli. Dla każdej z naszych grup był przygotowany posiłek. Najczęściej ryż, fasola i Fanta. To było dla nich kosztowne, jednak chcieli nas ugościć. Po kilku dniach pojechaliśmy na podobną ewangelizację do dzielnicy, która „cieszy się” najgorszą renomą. Tam zobaczyłem realia Mozambiku – ogromną biedę. Rozmawiałem z osobami starszymi, kilka z nich powiedziało, że jedzą co 4-5 dni. Nie mają jedzenia, cierpią głód. Uderzające było też spotkanie z ojcem, który miał ogromny żal i złość w sercu, bo nie mógł swojemu kilkuletniemu dziecku zapewnić jedzenia. Zobaczyłem tam takie brazylijskie fawele, tylko o wiele gorsze. Tam też chodziliśmy „od domu do domu”, modliliśmy się za ludzi, których spotykaliśmy. Rozmawialiśmy z nimi, staraliśmy się być dla każdego. Moim zdaniem ewangelizacja i misyjność dzisiaj, to po prostu bycie z ludźmi, wchodzenie w relacje i towarzyszenie.

Jakiego Kościoła doświadczył Ksiądz w Mozambiku?

Czułem się tam, jak ryba w wodzie. Kościół, jak wyznajemy w Credo, jest jeden, święty, powszechny i apostolski. I tego doświadczyłem w Mozambiku. Już pierwszego dnia pobytu odprawiłem Mszę św. dla misjonarzy w języku portugalskim, do tego języka się przygotowałem, a następnego dnia, ku mojemu zaskoczeniu, zostałem wyrwany z tłumu przez misjonarza, u którego gościłem i odprawiłem całą Mszę św. w języku portugalskim dla parafii. To był dla mnie językowy sprawdzian, jednak gdy tylko otworzyłem Mszał, to poczułem się jak w Polsce. Oczywiście, były małe niuanse jak postawa siedząca na Ewangelii. Poza tym Eucharystia jest wydłużona w czasie, jest w niej dużo śpiewu, elementów tańca i radości. To osobiście pomagało mi się otworzyć i modlić się. Pod tym względem Msza św. rzeczywiście może trwać dłużej i trwała ok. 2 godziny. Jednak elementy wydłużone to nie były ogłoszenia, ale śpiew, taniec, czyli modlitwa uwielbienia. Po Eucharystii była adoracja Najświętszego Sakramentu z uwielbieniem i błogosławieństwem.

Jakie, Księdza zdaniem, są trudności, których doświadcza tamtejszy Kościół?

Reklama

Widziałem podobieństwo do Polski, jeżeli chodzi o młodzież. Faktycznie w Mozambiku jest jej znacznie mniej na niedzielnych Mszach św. – widziałem dużo dorosłych, dzieci, a młodzieży było bardzo mało. Tym, co na pewno przyciągało młodzież, były rekolekcje, które prowadziliśmy – prowadzone przez młodych ludzi, z dobrą muzyką, klimatem. To na pewno przyciąga młodych do Kościoła.

Poza tym w Mozambiku jest dużo protestantów, dużo kościołów ewangelikalnych, przybyłych z innych kontynentów, a także aktywnie działają muzułmanie. Jest duża bieda i brak liderów kościelnych, mała ilość misjonarzy i księży, którzy mogliby prowadzić wiernych i ewangelizować.

Co jest największą radością, która spaja tamtejszy Kościół?

To, jak misjonarze żyją, a żyją we wspólnocie. Są otwarci na innych. Zawsze jest u nich mnóstwo ludzi, którzy ich odwiedzają, a zwłaszcza ludzi młodych, którzy przychodzą do misjonarzy. Niektórzy uczestniczą w formacji i rozeznają powołanie misyjne. Radością są relacje, wspólna modlitwa, rozmowy i wspólna ewangelizacja. Misjonarze żyją z Opatrzności Pana Boga i z tego, co otrzymują od ludzi. Codziennie jedliśmy bardzo ubogo, co było dla mnie wyzwaniem. Jedzenia nam nie brakowało, ale codziennie na śniadanie była bułka z margaryną, a na obiad ryż z fasolą. Czasami pojawiał się jakiś kurczak i jedno skrzydełko, bo było nas bardzo dużo.

Czy poza pracą ewangelizacyjną miał Ksiądz odrobinę czasu dla siebie, by doświadczyć atrakcji regionu?

Reklama

Zobaczyłem dużo afrykańskich zwierząt. Gdy jechaliśmy drogą pod Maputo, która prowadziła przez rezerwat, widzieliśmy żyrafy, antylopy, bawoły, zebry, lwa, słonie, hipopotamy i krokodyle. Dowiedziałem się, że ucho słonia jest w kształcie kontynentu afrykańskiego. I rzeczywiście jest! W tej chwili panuje tam zima, która jest porą suchą, owoców jest mniej. Lubię owoce egzotyczne, więc mogłem tam spróbować papaję, awokado, mogłem się napić wody z kokosa. Pierwszy raz w życiu jadłem też gotowanego kraba. Mozambik leży nad Oceanem Indyjskim, więc mają tam dużo owoców morza. Bardzo posmakowała mi też lokalna potrawka z liści manioku.

Jakie doświadczenie zabiera Ksiądz ze sobą do Polski z Mozambiku?

Czuję się umocniony po tym wyjeździe. Doświadczyłem tam życia wspólnotowego w Kościele. Zabieram stamtąd doświadczenie ewangelizacji i spotkań z ludźmi. Nie czułem żadnych różnic pomiędzy mną a nimi. Pojechałem tam jako chrześcijanin, jako brat dla tych ludzi i często tak się właśnie czułem. Starałem się też być po prostu dla nich księdzem.

Zabieram z Mozambiku przede wszystkim doświadczenie Bożego Miłosierdzia, bardzo, bardzo dużej bliskości Pana Boga, z ludźmi. Chciałbym przekazywać i głosić ludziom, że można nie mieć nic, albo niewiele, ale mieć ogromną radość z wiary i z życia. Wydaje mi się, że to właśnie mają Mozambijczycy, a nam tego trochę w Polsce brakuje. Chociaż mamy wiarę, to często nią nie żyjemy, często też nie mamy zażyłej relacji z Bogiem, bo skupiamy się na rzeczach doczesnych, co nie jest złe, ale może przeszkadzać w radości wiary i przebywania z Bogiem.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Służba dla brazylijskich peryferii

Niedziela Ogólnopolska 5/2015, str. 18-19

[ TEMATY ]

misje

zakon

Archiwum Zgromadzenia

O. bp Augustyn Januszewicz OFMConv z wizytą w sierocińcu w Morada Nobre

O. bp Augustyn Januszewicz OFMConv
z wizytą w sierocińcu w Morada Nobre

W Zgromadzeniu Córek Serca Maryi na brazylijskiej ziemi już wkrótce zabrzmi uroczyste „Te Deum laudamus”. Sercańska rodzina zakonna podziękuje Bogu za 25-lecie misyjnej pracy sióstr w Brazylii

Początki pracy Zgromadzenia Córek Najczystszego Serca Najświętszej Maryi Panny w Brazylii wyznacza data 29 stycznia 1990 r., kiedy to cztery siostry: s. Maria Mierzejewska, s. Wiesława Władyszewska, s. Urszula Gałecka i s. Wiesława Anna Cieśla zostały tam posłane do pracy misyjnej. Wyjechały one na uczczenie 100. rocznicy powstania zgromadzenia i zaproszenie bp. Augustyna Januszewicza OFMConv, ordynariusza diecezji Luziânia – GO.
CZYTAJ DALEJ

Diecezja tarnowska: dwa razy więcej powołań do kapłaństwa niż rok temu

2025-09-04 16:09

[ TEMATY ]

kapłaństwo

powołania

diecezja tarnowska

Karol Porwich/Niedziela

19 alumnów zostało przyjętych na pierwszy rok formacji w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Jeden z nich należy do Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Tarnowie. To dwa razy razy więcej powołanych niż rok wcześniej, z czego cieszy się rektor seminarium ks. dr Jacek Soprych.

- To niesamowity dar, który otrzymaliśmy jako diecezja, jako Wyższe Seminarium Duchowne. 18 alumnów to jest drugie tyle, co zgłosiło się w ubiegłym roku, bo wówczas było 9 kandydatów. W tym roku cieszymy się 18 alumnami. Dołączy do nas także jeden kleryk od księży filipinów, więc daj Boże rozpocznie formację 19 alumnów- dodaje rektor.
CZYTAJ DALEJ

Czy to palatium? Na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie odsłonięto relikty kamiennej budowli

2025-09-04 19:55

[ TEMATY ]

Gniezno

archeologia

Archidiecezja Gnieźnieńska

Bazylika Prymasowska na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie.

Bazylika Prymasowska na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie.

„Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie znajdowała się monumentalna siedziba władcy” - przyznała archeolog prof. Hanna Kóčka-Krenz podsumowując badania prowadzone w tym miejscu od połowy sierpnia. Ich celem była weryfikacja i zbadanie reliktów mogących mieć powiązanie z wczesnośredniowiecznymi siedzibami piastowskimi.

Wyniki badań, a konkretnie ujawnione elementy konstrukcji kamiennej są niezwykle obiecujące, by jednak coś więcej o nich powiedzieć konieczne jest rozszerzenie wykopalisk. Archeolodzy nie mają jednak wątpliwości, że w Gnieźnie - jednym z głównych grodów wczesnopiastowskiego państwa - siedziba księcia musiała się znajdować.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję