Wiele godzin adorował Ukrzyżowanego Zbawiciela św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński. Krzyż kontemplował nie tylko na modlitwie, ale wpisany był on bardzo mocno w jego życie. Obowiązki biskupie pełnił w Warszawie zaledwie 16 miesięcy, w warunkach wyjątkowo trudnych – w okresie manifestacji patriotycznych i wybuchu powstania styczniowego. W stolicy doświadczył niezrozumienia i dystansu. Pomimo tego ożywił życie religijne archidiecezji warszawskiej.
Zapomnieć o sobie
Św. Zygmunt Sz. Feliński podkreślał, że jeśli poszliśmy za Chrystusem w nadziei dzielenia kiedyś Jego chwały w niebie, to powinniśmy naśladować Go na ziemi w niesieniu krzyża. „Królestwo Boże rośnie i umacnia się w ogniu cierpienia” – mówił. Pomimo trudności pasterzowania w Warszawie czuł, że Jezus „własnym ramieniem podtrzymuje jego krzyż”. Uważał, że nie ma utrapienia, „w którym nie można by znaleźć pociechy, przypominając, ile i z jakim poddaniem cierpiał nasz Zbawiciel”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W trudnych chwilach modlił się: „Dziękuję Ci, Boże, za wszystkie łzy, za wszystkie krzyże i utrapienia, które na mnie zesłałeś, bo wśród tych krzyżów i utrapień zapomniałem o sobie, a Ciebie szukałem!”.
Reklama
Będąc już na wygnaniu, które było dla niego kolejnym krzyżem, przyjmował go w duchu pokuty. Nie mając możliwości czynnej działalności, starał się, by umiłować „wolę Bożą”, choć była dla niego „gorzka”. Całą ufność położył w Bożym Miłosierdziu, gotowy „iść za Ukrzyżowanym aż na Kalwarię”. „Błogosławiony to krzyż. Łzy, co krzyż taki wyciska, nie są łzami zgryzoty i rozpaczy, ale wdzięczności tylko, skruchy i miłości” – pisał w 1866 r.
Święty biskup-wygnaniec podkreślał, iż krzyż nie jest jednak końcem i celem życia człowieka. Zachęcał wiernych, aby pamiętali, „że męka i śmierć trwają trzy dni tylko, zmartwychwstanie trwa na wieki”.
Pasterze niezłomni
Bł. kard. Stefan Wyszyński, otwierając w 1965 r. proces beatyfikacyjny abp. Felińskiego, powiedział: „Chyba ta ciężka i trudna droga będzie świadectwem świętości abp. Felińskiego. Jest ona bardziej wymowna, aniżeli znaki i cuda, które miałby czynić. To był bowiem cud miłości, najwspanialsza potęga ducha człowieka, który się nie załamał, chociaż miałby do tego prawo, przechodząc przez tak wyjątkową drogę”.
Bł. Prymas Tysiąclecia był również pasterzem niezłomnym, który nie załamał się pod ciężarem krzyża, jaki przyszło mu nieść. Od utraty w dzieciństwie ukochanej matki, przez przeżycie dramatów dwóch wojen światowych, zmagania z bezbożną ideologią komunistyczną i trzyletnie uwięzienie, po śmiertelną chorobę. Zawsze jednak bł. Stefan Wyszyński uświadamiał sobie, że nie niesie krzyża sam.
Reklama
„Może niekiedy myślę, że nie podołam, bom niemocny, słaby. Będę pamiętać i o tym, że w przeciwnościach jest moc doświadczeń i że wystarczy mi Łaska, której Bóg mi udziela. Może wydaje mi się, że jestem niezdolny do wielu zadań i trudów, do wyznania wiary, do zajęcia własnego stanowiska. Pomyślę: Nie idę sam, mój krzyż niesie mój Bóg. Jest nas dwóch: On i ja. Chrześcijanin nigdy nie jest samotny, jest z nim Chrystus. Idą razem” – mówił 4 maja 1958 r. na Jasnej Górze w czasie drogi krzyżowej dla pracowników pióra.
Prymas Tysiąclecia podkreślał, że konieczna jest współpraca z Bogiem w trudzie zbawiania świata. „W duszy człowieka nic się nie odmieni bez osobistego wysiłku, bez współdziałania z Łaską Bożą. Człowiek więc musi dźwigać krzyż odkupienia. Nie możemy się zwolnić od tego obowiązku. Nie możemy stać z boku, jako rzesza widzów. Musimy wziąć czynny udział w trudzie Boga zbawiającego świat.”
Drzewo życia
Doskonale rozumiał te słowa również św. Jan Paweł II, o którym mówiono „Papież Wielkiego Piątku”. W każdy piątek sam odprawiał Drogę Krzyżową, jako kardynał każdego roku w Wielki Piątek uczestniczył w tym nabożeństwie pasyjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej, a jako papież przewodniczył Drodze Krzyżowej w rzymskim Koloseum. Już w czasie inauguracji pontyfikatu 22 października 1978 r. podczas homilii wypowiedział słowa: „Nie lękajcie się przyjąć Chrystusa i Jego krzyża”.
W Wielki Piątek 1991 r., przy rozważaniu V stacji mówił: „Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi. I tak dzieje się zawsze: ktoś przychodzi, by nieść z tobą cierpienie. Wtedy staje się ono lżejsze”.
Pamiętne pozostają również zdania wypowiedziane w Wielki Piątek 2000 roku, podczas Wielkiego Jubileuszu. Wydają się być jak streszczenie pontyfikatu św. Jana Pawła II: „Krzyż nie jest tylko narzędziem śmierci. Jest drzewem życia. W nim objawiła się najgłębsza prawda o Bogu – że jest Miłością”.
Reklama
Znana jest bardzo stara tradycja mówiąca, że drzewo, z którego zrobiono krzyż Jezusa Chrystusa, pochodzi z ziarna zasianego przez Seta, syna Adama – protoplasty rodu ludzkiego. Krzyż Jezusa Chrystusa został postawiony na Golgocie w miejscu, gdzie Set dokonał zasiewu. Nasienie tego szczególnego drzewa pochodziło z Edenu, z drzewa poznania dobra i zła.
Nawiązał do tego papież Benedykt XVI w czasie Mszy św. w kościele Świętego Krzyża w Nikozji na Cyprze. Ojciec Święty podkreślił, iż „zrządzeniem Bożej Opatrzności, dzieło szatana miało zostać zwyciężone za pomocą jego własnej broni”.
Znak nadziei
Benedykt XVI zwrócił uwagę na fakt, że „drewno krzyża stało się narzędziem naszego zbawienia, podobnie jak drzewo, z którego został on sporządzony, było przyczyną upadku pierwszych rodziców”. Podkreślił także, że krzyż przemawia do wszystkich, którzy cierpią i „daje im nadzieję, że Bóg może ich cierpienie przemienić w radość, osamotnienie – w poczucie duchowej bliskości, a śmierć – w życie. Krzyż daje upadłemu światu nieskończoną nadzieję” i dlatego właśnie świat potrzebuje krzyża.
Papież Ratzinger wskazał również, iż krzyż nie jest tylko prywatnym symbolem religijnym czy też odznaką, pokazującą przynależność do pewnej grupy społecznej. „Krzyż, w swym najgłębszym wymiarze, nie ma nic wspólnego z narzucaniem na siłę jakiegoś credo czy filozofii. Mówi o nadziei, mówi o miłości, mówi o pokonaniu ucisku bez używania przemocy, mówi o Bogu podnoszącym maluczkich, umacniającym słabych, usuwającym podziały i zwyciężającym nienawiść miłością”
Św. Zygmunt Sz. Feliński, bł. Stefan Wyszyński, św. Jan Paweł II oraz Benedykt XVI – wszyscy modlili się przed cudownym Panem Jezusem w warszawskiej archikatedrze. Ich przykład może być zachętą dla nas, dzisiejszych mieszkańców stolicy. A szczególna okazja do modlitwy będzie już w niedzielę 14 września – w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Mszy św. o godz. 11.00 przewodniczył będzie abp Stanisław Gądecki, metropolita senior archidiecezji poznańskiej. Eucharystię poprzedzi, o godz. 10.45, prezentacja obrazu „Krzyż Baryczkowski” Ignacego Czwartosa. Po zakończeniu Mszy św. odbędzie się konferencja ks. prof. Waldemara Chrostowskiego o Krzyżu Baryczków.