21 sierpnia, poranek. Msza św., ogłoszenia, szybkie śniadanie, pożegnanie z bliskimi i ruszamy. W pierwszej grupie tradycyjnie już łódzki ordynariusz, abp Władysław Ziółek.
Nie kryje zadowolenia - w pielgrzymce uczestniczy więcej osób niż przed rokiem. Po godzinie marszu Hierarcha dołącza do tłumów żegnających pątników. Ci nie mogą sobie pozwolić na rutynę
- w tym roku, z powodu remontu wiaduktu nad ulicą Pabianicką, pielgrzymka nieco zmienia trasę.
Gorąco. Tak będzie też drugiego dnia. „Słoneczka - włóżcie coś na główki, bardzo Was proszę” - zachęca ks. Andrzej Ścieszko, kierownik młodzieżowej „czwórki”. „Przy
takiej pogodzie trzeba chronić głowę i dużo pić. „Pielgrzymi na szczęście stosują się do tych zaleceń. Dzięki temu leczymy tylko odciski” - melduje służba medyczna. „Specjalnie
na pielgrzymkę kupiłem sobie nowe sandały. A teraz bardzo mnie bolą poocierane nogi” - skarży się starszy pielgrzym, Eugeniusz. Nie doczytał porad z legitymacji pielgrzyma.
„Zaopatrz się w wygodne obuwie przynajmniej miesiąc wcześniej i chodź w nim codziennie” (pkt 1, str. 11). Na szczęście ma ze sobą pozdzierane adidasy
sprzed kilku lat. W nich dojdzie na Jasną Górę i z powrotem.
Różaniec - „podstawowe wyposażenie pielgrzyma”. Każdego dnia w każdej grupie rozbrzmiewają intencje i poszczególne dziesiątki. „To cudowna modlitwa. Dzięki
niej spoglądam głębiej w siebie. Jestem pewna, że pomaga mi w tym Matka Boża. A Różaniec odkryłam właśnie na pielgrzymce” - opowiada Joasia, licealistka. W tym
roku po raz pierwszy pątnicy odmawiają tę modlitwę w nowym układzie, razem z tajemnicami światła. „Wystarcza nam czasu, wystarcza” - uspokaja ks. Piotr May-Majewski,
kierownik „dwójki”. W grupie pomarańczowej od czasu do czasu pielgrzymi mogą też wysłuchać Różańca z kasety.
Spowiedź. To jest dopiero pielgrzymkowe naładowanie akumulatorów! Zaczyna się od bardzo mocnego akcentu - nabożeństwa pokutnego podczas pierwszego noclegu. Najpierw modlitwa i medytacja,
a potem kilkaset osób rusza do konfesjonałów. Uczestniczący w pielgrzymce kapłani nie poradziliby sobie z tym tłumem, do Wadlewa i Dłutowa przyjeżdżają też
ich koledzy pracujący w parafiach. „To najczęściej są bardzo głębokie spowiedzi. Dla niektórych osób pierwsze od dłuższego czasu” - podkreśla ks. Paweł Lisowski z akademickiej
„dziesiątki”. Nabożeństwo owocuje zresztą przez całą pielgrzymkę. Kolejne spowiedzi odbywają się już w marszu.
Młodzież. Mówi się, że ta współczesna młodzież jest zepsuta. „A może tylko nie potrafimy z nią rozmawiać? Albo unosimy się lekko nad ziemią albo staramy się być zbyt naturalistyczni?”
- pyta ks. Ścieszko, w roku szkolnym prefekt w seminarium. Dla niego młodzież jest wspaniała. „Oni czasem potrzebują paru dni, żeby dostrzec istotę pielgrzymki. Niektórzy
wybierają się na pielgrzymkę jako tanią formę spędzenia wakacji. Ale przecież przez te kilka dni dociera do nich to, co chcemy im powiedzieć. I zostaje” - zapewnia.
„Cudowne chwile. Śpiew, modlitwa, skupienie, radość. I do tego potworne zmęczenie. To tak daje w kość, że mogę spokojnie powiedzieć - pełnia życia” -
zastanawia się Kasia, przekłuwając jednego z pęcherzy z trzeciego dnia wędrówki. „Jest cool. Nawet za bardzo mi nie przeszkadzają te nauki. Można posłuchać”
- ocenia młodzieniec w wystrzałowych okularach z jakąś piszczałką w dłoni. „W zeszłym roku koleżanka szła i mówiła, że jest super. W tym
roku idziemy razem. Sama się dziwię, że tu jest tak dużo naszych rówieśników” - mówi Ewelina, uczennica liceum. W pielgrzymce debiutuje też Karol Głogowski, emerytowany adwokat.
„Skończyłem 70 lat i teraz zaczynam realizować swoje postanowienia” - opowiada.
Co trzeci pielgrzym jest na trasie po raz pierwszy. Zdecydowana większość to ludzie młodzi - gimnazjaliści, licealiści i studenci. Młodzież jest najbardziej żywiołowa, ale potrafi
też sprawić nieco kłopotu. Rzadko, ale jednak zdarzają się przypadki picia i palenia. „Z takimi ananasami trzeba po ojcowsku” - uważają opiekunowie grup młodzieżowych. W kilku
grupach pojawia się kilkuosobowe dziewczęce komando. Jak je rozpoznać? Niezależnie od pory dnia ich dziewczęce głosy docierają chyba do samego św. Piotra, który dziwi się, że jeszcze na ziemi ktoś ma
tyle siły w płucach.
10 grup, każda inna. „Jedynka” zawsze najwcześniej wstaje, ale za to pierwsza dociera na miejsce noclegu. To w niej najczęściej brzmią wielozwrotkowe pieśni sprzed
wielu lat. „Dwójka”, ruszając w trasę, wysłuchuje najnowszego przeboju „Arki Noego”, a na Jasną Górę wchodzi w białych szatach. Grupa trzecia adaptuje
na potrzeby pielgrzymki aktualne hity. „Czwórka” zwykle jest największa i najbardziej hałaśliwa. W tym roku na Jasną Górę wkracza tańcząc poloneza. „Piątka”
- grupa milczenia - to oaza skupienia i modlitwy (polecam każdemu, przynajmniej przez jeden etap). „Szóstka” to też młodzież. Oni z kolei zwołują się, tańcząc
menueta (ćwiczenia dają efekt - ich występ pod wałami jest bardzo malowniczy). „Siódemka” to klaretyni, „ósemka” - franciszkanie. Te zakonne grupy mają swoją ustaloną
przez lata renomę, przy czym ci spod znaku św. Franciszka są jakby bardziej żywiołowi. Grupa 9. „pęcznieje” w Alejach Najświętszej Maryi Panny (250 osób, w tym 50 dzieci
pierwszokomunijnych dojeżdża z domów autokarami), ale wcześniej odwiedzają ją wszyscy proboszczowie z dekanatu. I wreszcie „dziesiątka” - grupa akademicka,
kadrowa - jak mówi jej animator Piotr Michnowski - „grupa ostatniej szansy”, zbierająca maruderów. Niestety - w drodze powrotnej już jej nie ma.
Pielgrzymka to też adoracja Najświętszego Sakramentu - wśród lasów, łąk, ulic. To „Górka Przeprośna” - miejsce, z którego po raz pierwszy widać (jeśli zejdzie się
z drogi nieco na prawo) Jasną Górę. To coraz krótszy odcinek przez piachy, po którym wszyscy wyglądają na wymagających dokładnego szorowania. To kolejki do toalet. To doganianie grup i popędzanie
przez służbę ruchu.
Po raz kolejny tym, którzy wędrują na Jasną Górę na własnych nogach, towarzyszą modlitwy pielgrzymów duchowych. Stanowią oni największą, 1000-osobową grupę. „To grupa dla tych wszystkich, którzy
z różnych względów nie mogą sami iść do Matki Jasnogórskiej” - wyjaśnia ks. Paweł Pęczek, kierownik pielgrzymki. „Duchowi” dostają propozycje rozważań, a dzięki
Radiu Plus na bieżąco mogą śledzić losy kompanii: upał, deszcz w Brzeźnicy, przepiękną pogodę na Jasnej Górze, rześkie poranki z drogi powrotnej, przerwany „pogodny wieczór”
w Dłutowie, mokry odcinek ostatniego dnia i wejście do Łodzi. Podczas modlitwy różańcowej często pojawia się intencja: „za wszystkich pielgrzymów duchowych”. Ci zaś z pewnością
rewanżują się tym samym pielgrzymom „na własnych nogach”.
Jak co roku na pielgrzymce nie brakuje zaskoczeń. Największym jest chyba ostatni wieczór w Dłutowie. De nomine jest on „pogodny”. Ale w tym roku - tylko do
czasu. W połowie rozkręcającego się spotkania szaleje burza. To oczywiście nie przeszkodziłoby ani występującemu zespołowi, ani przedstawiającym swoją pracę służbom (w tym roku nie każda grupa,
ale właśnie odpowiedzialni za bezpieczeństwo na drodze, sanitariaty, opiekę medyczną, ciepłe napoje, zupę i śmieci mają swoje pięć minut na scenie). W pewnym momencie,
po kilku piosenkach... znika zasilanie. „Takiego odlotowego «pogodnego» nie pamiętam” - śmieje się przemoknięty Tomek.
Wyjątkowo także pielgrzymów „przybywa” w trakcie drogi. Aż do ostatniego dnia. „Zauważyliśmy, że około 10 procent pątników nie zapisało się na pielgrzymkę” -
mówi ks. Paweł Pęczek drugiego dnia. „Spróbujemy ich do tego zachęcić” - zapowiada. To kwestia uczciwości i solidarności. „Jeśli ktoś nie ma całej kwoty, niech zapłaci
chociaż część. Musimy przecież opłacić całe zaplecze pielgrzymki, musimy też wiedzieć, ile przygotować lekarstw, napojów, zup” - mówi ks. Pęczek. Akcja „uświadamiająca” w grupach
i sprawdzanie legitymacji podczas jednego z etapów robią swoje - na listach przybywa 500 pielgrzymów.
Nie ośmieliłbym się opisywać tego, co można przeżyć na Jasnej Górze. Dla jednych są to godziny modlitwy w kaplicy Cudownego Obrazu, dla innych Droga Krzyżowa na wałach. Jedni są wstrząśnięci
nocnym czuwaniem, inni - Sumą w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Młodzież ma swoje spotkanie w sali Kordeckiego, na które stawia się tłumnie. A księża -
bardzo lubią spowiadać w jasnogórskich konfesjonałach.
Pielgrzymowaniem życie jest człowieka!
Pomóż w rozwoju naszego portalu