nad naszą codziennością i porównujemy ją z propozycją Jezusa, dostrzegamy kolosalną różnicę. Tak wielką, że można się załamać. Jak zmienić tę sytuację? Jak przejść do tańca w rytm
innej muzyki? Jak zatańczyć nie tak, jak nam grają, ale tak, jak kiedyś wyobrażaliśmy sobie. Może i nawet chcielibyśmy, ale się boimy. Strach nas ogarnia, bo wmawiają nam dookoła, że nas na
to nie stać. Gardłują zewsząd, że choćby nie wiem co, że żadna siła, że za nic w świecie, nigdy i nigdzie. Zewsząd rozlega się to destruktywne, ciemne, straszne, wielkie
głosem milionów NIE i jeszcze raz NIE. A wraz z nim grzebie się pomysły i wyobrażenia, marzenia i ideały. I czekają uwięzione w „grobach”
na zmartwychwstanie.
Jakiż to inny świat, ten Jezusowy. Jego blask może nas oślepiać, a my w przyzwyczajeniu do czegoś zupełnie innego możemy przymrużać oczy. Kto przestraszy się tego blasku, kto
uzna, że nie może nań patrzeć, schyli głowę, do końca pozostanie zgarbiony, z garbem przeciętności i szarości. A Jezus pokazał, że można, że się da, że człowiek potrafi.
Chodzić z podniesioną głową, patrzeć na szczyty i wierzchołki, tańczyć w rytm innej muzyki niż nam grają. Jezus wyrwał z zaklętego kręgu Piotra, podniósł głowę
Jakubowi, zrzucił z konia Pawła, natchnął nowym duchem Marię Magdalenę. To nie wszyscy. Zaledwie cząstka. Za nimi poszły dziesiątki, setki tysięcy, miliony. I stać ich
było na to, i dało się, i znalazła się siła, i było zawsze i wszędzie TAK i jeszcze raz TAK.
Pomóż w rozwoju naszego portalu