Reklama

Warszawa da się złupić

Niedziela warszawska 8/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Budowie Trasy Siekierkowskiej przyświecał zupełnie inny cel niż rozwiązanie problemów komunikacyjnych Warszawy. Wszystko wskazuje na to, że intencje związane z realizacją tej inwestycji, zakładały wyciąganie pieniędzy z budżetu miasta.

Z Julią Piterą, prezesem antykorupcyjnej organizacji Transparency International Polska - rozmawia Irena Świerdzewska

Irena Świerdzewska: Coraz częściej słychać o tzw. „układzie warszawskim”. Co to takiego?

Julia Pitera: To określenie mojego autorstwa. Zaczęłam o tym mówić, kiedy zorientowałam się o istnieniu siatki powiązań między różnymi osobami. Prywatna działalność gospodarcza zazębiała się z inwestycjami warszawskimi. Dlatego sprawy, w których istnieją wątpliwości należy rozpatrywać w kategoriach, czy chodzi o przestępstwo, czy brak odpowiedzialności. Jeśli nawet inwestycja nosi znamiona niegospodarności, to w kraju demokratycznym oznacza dla samorządowca utratę sprawowanej funkcji.

- Czy o nieprawidłowościach przy budowie Trasy Siekierkowskiej można mówić jako o zbiegu okoliczności?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Na żadnym etapie przebiegu tej inwestycji nie można mówić o przypadku. Zaczęło się już od nielegalnego przejmowania gruntów pod budowę. W latach 1996-97 zgłaszali się do mnie ze skargami mieszkańcy Siekierek. Władze Warszawy odmawiały im uznania prawa do własności działek.
W 2000 r. miała miejsce niebywała sytuacja. Urzędnicy w ciągu 24 godzin od powiadomienia, wyeksmitowali mieszkańca z jego działki. Takie działanie jest niezgodne z polskim prawem. Decyzji administracyjnej wydanej przez starostę Ambroziaka nie chciano pokazać użytkownikowi działki. Odwołaliśmy się do Wojewody Mazowieckiego, który musiał decyzję uchylić. Historia tylko tej jednej eksmisji wskazuje na szereg nieprawidłowości. W decyzji napisano, że chodzi o zajęcie pasa ziemi na pół roku pod plac na budowę. Teraz przez tę działkę przebiega jedna z odnóg Trasy Siekierkowskiej. Protokół eksmisji podpisał m.in. Stanisław Helwig. Był on asystentem prezydenta Pawła Piskorskiego, rzekomo zwolnionym dyscyplinarnie za załatwienie sobie mieszkania w spółdzielni mieszkaniowej. Jak się więc okazało, nie został mocno skrzywdzony, ponieważ protokół o eksmisji podpisał w imieniu ZTM Inwestor Zastępczy, która przejęła wykonawstwo Trasy Siekierkowskiej od firmy, która wygrała przetarg.

- Dlaczego nie uregulowano praw własności pod tak ważną inwestycję?

- Chodziło o pieniądze na wypłatę odszkodowań dla właścicieli. Rekompensaty zaczęto proponować dopiero w 1998 r. Do dzisiejszego dnia te sprawy nie są do końca uregulowane. Uważam, że inny powód, dla którego władze miasta nie chciały uregulować praw własności to kwestia zwrotu gruntów. Te, których nie wykorzystano w całości pod inwestycję, prawo nakazuje zwrócić właścicielowi. A przy takim trybie niczego nie trzeba im zwracać.

- Budowę Trasy Siekierkowskiej ówczesne władze Warszawy podjęły z konieczności rozwiązania problemów komunikacyjnych w mieście...

- Nie było żadnej strategii odnośnie tej inwestycji. Jej realizacji przyświecał zupełnie inny cel niż rozwiązanie problemów komunikacyjnych Warszawy. Kontrola NIK stwierdza pewne fakty, natomiast nie może stwierdzić intencji. Wszystko wskazuje na to, że intencje związane z realizacją Trasy Siekierkowskiej, zakładały wyciąganie pieniędzy z budżetu miasta.

- Przygotowania do realizacji Trasy Siekierkowskiej rozpoczęły się za kadencji prezydenta Marcina Święcickiego, prace w obecnym stadium zakończyły za rządów Pawła Piskorskiego. Czy można tu mówić o siatce powiązań osobowych?

Reklama

- Analizując pracę samorządu lokalnego odkryłam interesujące zjawisko. Okresem przełomowym w Warszawie był 1992 r., czyli połowa pierwszej kadencji. W tym czasie do samorządu przeszło wiele osób pełniących dawniej funkcje we władzach partyjnych i państwowych. Nie spisały się one dobrze w nowej roli. Mimo to, część z nich nadal funkcjonuje w samorządzie.
Pamiętam jak w 1990 r. z wielkim zapałem ruszyła praca we wspólnotach lokalnych. Wzięliśmy władzę w ręce, aby skończyć z centralnym sterowaniem PRL-owskim. W Warszawie zaczęły powstawać różne fundacje na majątku gminy. Wtedy grupa osób związana z dawnym systemem odkryła, że samorząd terytorialny jest fantastycznym miejscem, poprzez które można mieć również wpływ na sprawy wagi państwowej. Od samorządu przecież posłowie wynajmują siedziby na swoje biura poselskie, a partie lokale na swoją działalność. W gminach toczy się ożywione życie gospodarcze. Tu znalazło się dobre źródło pieniędzy na finansowanie rozmaitych przedsięwzięć partyjnych. Kiedy we wspólnotach lokalnych wybuchały skandale, samorządowcy przypominali władzom swojej partii o wkładzie w jej sukces: załatwiliśmy wam wybory, dzięki nam wynajmujecie lokal za symboliczną opłatę. Milczenie czy wyciszanie spraw było spłacaniem tych długów.

- Wiąże Pani konkretne nazwiska z tzw. mostową aferą?

Reklama

- Naturalnie. Nie mówi się już dziś o osobach, które być może w ramach odwdzięczenia się przyjmowano do partii. Trudno powiedzieć czym kierowały się np. władze Platformy Obywatelskiej, przyjmując na swoje listy Jerzego Guza czy Jerzego Hertla. Mam nadzieję, że kompletną nieświadomością wyboru.
Za budową Mostu Świętokrzyskiego - pierwotnie miała to być również trasa - lobbował Jerzy Hertel. Stolicę inwestycja kosztowała o 80 mln zł więcej niż planowano, nie licząc wartości gruntów Portu Praskiego i wyburzonych kamienic. My, radni Warszawy wiedzieliśmy jak obłudna i skomplikowana gra prowadzona jest w związku z tą budową. Pisałam interpelacje w tej sprawie do prezydentów Warszawy. Pylony bardzo podwyższyły koszt inwestycji. Ten typ konstrukcji przyjęto także w przypadku Mostu Siekierkowskiego. Wybierano najdroższe warianty rozwiązań, co wcale nie oznacza, że najlepsze i dobrze wkomponowane w przestrzeń architektoniczną. Patrząc z prawego brzegu Wisły konstrukcja Mostu Świętokrzyskiego przecięła panoramę Starówki.
Budowa tunelu Wisłostrady wiąże się z silnym lobbingiem Jerzego Hertla i Wojciecha Kozaka. Przypominałam, że tunel odetnie wjazd na most, skomplikuje przebieg Wisłostrady, nie będzie można wyjechać z Tamki do Wisłostrady ani dostać się z Tamki na Most Poniatowskiego. Wszystko negował pan Kozak. Koszt utrzymania tunelu jest bardzo wysoki.
W Warszawie inwestycje przeprowadzano według utartego schematu. Najpierw kosztorys był do zaakceptowania, w trakcie inwestycji urastał do niesłychanych wartości, często za sprawą aneksów do zawartych już umów.

- W przypadku afery mostowej 30 mln strat, które wyliczyła NIK, to Pani zdaniem efekt złej gospodarności czy chodzi o coś innego?

- Uważam, że nie ma cienia wątpliwości - chodzi o pieniądze wyprowadzone. Nie trzeba przeprowadzać śledztwa, aby to stwierdzić. Do przetargu występuje jedna firma, a w tym czasie rejestruje się druga firma o tej samej nazwie i zaczyna realizować zamówienie, o które się nie starała. Mało prawdopodobne jest, by nikt z władz Warszawy o tym nie wiedział. Jeden z redaktorów wykazał istnienie „towarzystwa wzajemnych inwestycji”, tworzonego przez samorządowców Warszawy.

- Prokuratura w Warszawie początkowo odmówiła zajęcia się sprawą afery mostowej. Dlaczego?

Reklama

- Należałoby przeanalizować szczegółowo, dlaczego prokuratura warszawska nie zajmowała się aferami samorządowymi. Afera mostowa nie jest jedyną rzeczą budzącą nasz niepokój. Przypominam, że sprawę PKiN, prokuratura oddała do sądu, który umorzył postępowanie. Prokuratura umorzyła sprawę Art-decoru, oczyszczalni ścieków Południe, samowoli budowlanej Patio, sprawę przetargu na działkę dla Dembudu na ul. Grzybowskiej i wiele innych. Nie podjęła z własnej inicjatywy, do czego przecież miała prawo, żadnego postępowania w sprawach, o których pisała prasa. Te przesłanki wskazują, że prokuratorzy mają problem z zachowaniem obiektywizmu.
Pracownicy prokuratury otrzymywali mieszkania z tzw. 3%-owej puli będącej w dyspozycji prezydenta. Takie praktyki nie mogą mieć miejsca. Ustawa o ustroju sądów powszechnych i prokuraturze wyraźnie określa, w jaki sposób prokuratorzy mają rozwiązywać swoje problemy bytowe.
Transparency wystąpiło z prośbą do ministra Grzegorza Kurczuka o wyniesienie poza apelację warszawską spraw samorządowych dotyczących stolicy. W imieniu ministra odpowiedział nam prokurator Karol Napierski. Odpowiedź sugeruje, że albo nie bardzo wie, co się w tych prokuraturach dzieje albo lekceważy nasze argumenty. Napisaliśmy, iż stopień uzależnienia prokuratorów od władzy samorządowej w Warszawie, niestety, owocował kolejnymi nieprawidłowościami w inwestycjach.

- Dlaczego w stolicy dochodzi do nadużyć na tak dużą skalę. Gdyby chodziło o defraudację pieniędzy przez kilka czy kilkanaście osób, nie trzeba robić tego za pośrednictwem gigantycznych inwestycji...

- Taki mechanizm jest stosowany, ponieważ osoby decydujące o tym, co zostanie upublicznione, sprawują najwyższe decyzyjne funkcje. Rządząca miastem grupa polityczna mówiąc, że nie popełnia nieprawidłowości najwyraźniej przekonana jest, że może tak twierdzić. O tych zależnościach świadczą losy postępowań prokuratorskich dotyczących warszawskiego samorządu. Mnóstwo spraw zostało umorzonych. Warszawa straciła ogromne pieniądze.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Towarzysze, mamy problem” – tak komuniści reagowali na wybór Karola Wojtyły

2025-10-15 10:07

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Vatican News

Kard. Wojtyła papieżem, 16.10.1978

Kard. Wojtyła papieżem, 16.10.1978

I sekretarz KC PZPR Edward Gierek wybór Polaka-Kardynała Karola Wojtyły na papieża skomentował słowami „Towarzysze, mamy problem”. Dla komunistów był to rzeczywiście duży problem, a ich reakcje zupełnie odmienne niż reszty społeczeństwa – mówi historyk dr hab. Ewa Rzeczkowska z Instytutu Historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

W poniedziałek, 16 października 1978 roku, około godziny 19.00 świat obiegła informacja o wyborze Ojca Świętego. Gdy zgromadzeni na Placu Świętego Piotra zobaczyli postać nowo wybranego papieża byli mocno zdziwieni, bo nie wiedzieli kto to jest. Polak Kardynał Karol Wojtyła, który przybrał imię Jan Paweł II przemówił do zgromadzonych wiernych po włosku z właściwym dla siebie poczuciem humoru. - I już wtedy Polak z dalekiego kraju natychmiast zyskał zaufanie i sympatię tłumu wiernych -mówi historyk dr hab. Ewa Rzeczkowska.
CZYTAJ DALEJ

Otwarto stację metra Świętej Maryi Dziewicy

2025-10-14 18:52

[ TEMATY ]

Teheran

metro Świętej Maryi Dziewicy

Grażyna Kołek

W Teheranie otwarto 13 października stację metra Świętej Maryi Dziewicy. Ma to na celu uhonorowanie chrześcijańskiego dziedzictwa w Iranie. Stało się tak pomimo rosnących represji wobec wyznawców Chrystusa w tym kraju.

Nowa stacja metra powstała w szóstej dzielnicy Teheranu, w pobliżu katedry św. Sarkisa, która stanowi serce dzielnicy ormiańskiej w stolicy Iranu. Obok ikon wisi w niej portret ajatollaha Ruhollaha Chomejniego jako znak chrześcijańsko-islamskiego współistnienia. Mimo to rzeczywistością wielu wyznawców Chrystusa są tam: lęk, śledzenie i prześladowanie, pisze francuski portal „Tribune chrétienne” (Trybuna chrześcijańska).
CZYTAJ DALEJ

G. Weigel: Kościół nigdy nie określał swoich członków ze względu na ich libido

2025-10-16 11:06

[ TEMATY ]

George Weigel

Teologia Polityczna

George Weigel

George Weigel

Znany amerykański dziennikarz, pisarz i teolog katolicki George Weigel krytykuje używanie w Kościele określenia „katolik LGBTQ”. W artykule dla „National Catholic Register” stwierdził, że „niespójne wydaje się dawanie choćby odrobiny wiary oskarżeniom, jakoby pewne kręgi Kościoła powszechnego miały obsesję na punkcie moralności seksualnej, a następnie używanie hiperseksualizowanego określenia `katolik LGBTQ`”.

Termin ten, jak argumentuje Weigel, sprowadza osobę do jej pragnień seksualnych. Jego zdaniem, na używanie tego określenia nie ma zgody w Kościele katolickim, co zostało stwierdzone na kilku Synodach Biskupów od 2018 roku. „Kościół nigdy nie określał swoich członków przez pryzmat libido”. „Oznacza to, że równie niewłaściwe jest mówienie o `katolikach heteroseksualnych`, jak i o `katolikach LGBTQ`. Dlaczego? Ponieważ `wszyscy jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie` (Ga 3,28), a taki podział katolików niszczy w ten sposób jedność Kościoła”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję