Reklama

Czerwony sweterek

Wojna pstrąga z kaszanką

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyszedł czas Wielkiego Postu i zdałoby się, choć czasowo, czerwony sweterek zamienić na wór pokutny, albo przynajmniej sweterek fioletowy. Czym jest Wielki Post, sama nazwa mówi już za siebie, jest czasem poszczenia właśnie. Ale ostatnio, za sprawą reformy przykazań kościelnych, określenie, czym jest poszczenie i kiedy nas obowiązuje nieco się skomplikowało. Dotychczasowe sformułowania z dwóch różnych przykazań: „posty nakazane zachowywać” oraz „w czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać” zastąpiono jednym: „w dni pokuty wyznaczone przez Kościół wierni są zobowiązani powstrzymywać się od pokarmów mięsnych, a okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Gwoli ścisłości przypomnę, że post jest ilościowy, czyli ograniczenie ilości posiłków, a wstrzemięźliwość jakościowa, czyli powstrzymanie się od jedzenia konkretnych potraw.
Jaki jest sens postu, przynajmniej ogólnie wiadomo. Ma on się przyczyniać do opanowania zmysłowych pożądań ciała, pomagać w zdobyciu właściwej relacji do dóbr materialnych i w wyzbywaniu się postawy przyjemnościowej i konsumpcyjnej. Jest czynem pokutnym, a więc zewnętrzną manifestacją wewnętrznej przemiany i nawrócenia. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego ofiarą postu stało się mięso, a nie, na przykład, kartofle?
Pierwotna gmina chrześcijańska pozostawiała wiernym wolność w wybieraniu form prostu, odrzucając restrykcje pokarmowe oparte na podziale na pokarmy czyste i nieczyste. Z czasem, jako szczególnie uprzywilejowane, podstawę postnego jadłospisu zaczęły tworzyć ryby. Były przecież tradycyjnym pokarmem ewangelicznym, spożywanym także przez Jezusa, ich grecka nazwa - ichtys miała w sobie inicjały imienia Jezusa Chrystusa Zbawiciela, a poza tym, jako stworzone z wody, miały być mniej skażone od zwierząt lądowych. Tak więc w piątek i nie tylko, bo i z czasem w środy, w Polsce cały Wielki Post, w tzw. suche dni i w wiele wigilii świąt kościelnych pieczyste ustępowało na talerzach miejsce rybie.
Czy rzecz jednak w niejedzeniu mięsa? A wegetarianie, co mięsa w ogóle nie jedzą? A ci, co mięso spożywają tylko w niewielkich ilościach? Jakież to dla nich umartwienie? Zresztą - jak ktoś słusznie pytał - w czym pstrąg gorszy od kaszanki? Dla wielu zresztą post wcale nie oznacza pokarmów rybnych, bo te są w Polsce wciąż relatywnie drogie. Dzisiaj jeszcze niewielu nas na to stać, ale już niedługo będzie sobie można wyobrazić post z pstrągiem, węgorzem, krewetkami i ostrygami w obiadowym menu. I jakiż w tym post? Jakie umartwienie w spożywaniu wystawnego posiłku?
Bo przecież nie w kiełbasie i polskim schabowym rzecz. Rzecz w tym, by piątek przeżyć inaczej niż pozostałe dni w tygodniu, by czegoś sobie odmówić, by przez dobrowolną rezygnację z tego, co dobre, choć w niewielkim stopniu zjednoczyć się z męką Pana i nauczyć się panować nad sobą. Dobrze więc, że biskupi wyjaśnili, że niemożliwość powstrzymywania się od wstrzemięźliwości od mięsa domaga się podjęcia innych form pokuty. A jest z czego rezygnować, bo można i z papierosów, i z alkoholu, i słodyczy, i pepsi-coli, której brak przez jeden dzień może nam tylko wyjść na zdrowie. A uczynki miłosierne? Czyż czasami nie kosztują nas więcej wysiłku niż zamiana kanapki z szynką na kanapkę z żółtym serem? Coś mi się wydaje za łatwy ten katolicyzm, który miałby się tylko opierać na powstrzymaniu się od salcesonu.
A jest jeszcze jeden wymiar postu. W tradycji kościelnej zawsze połączony był on z jałmużną postną, którą stanowiły pieniądze zaoszczędzone w Wielkim Poście dzięki odmówieniu sobie jedzenia konkretnych potraw. Co stało się z tym wymiarem postu? Może dobrze byłoby odszukać w naszych kościołach ukrytą za filarem skarbonkę z napisem „Jałmużna postna”, by pająki już na stałe nie uwiły sobie w niej gniazda... Tylko jak zaoszczędzić na poście, skoro ryba, ze względu na cenę, jest ciągle jeszcze bez mała luksusem? Podobno jeden z penitentów miał prosić spowiednika, by mu nie zdawał postu na pokutę, bo go na ten post po prostu nie stać...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: włoski kapłan drugim sekretarzem osobistym Leona XIV

2025-09-27 16:08

[ TEMATY ]

Watykan

Papież Leon XIV

Agata Kowalska

Biskup San Miniato, Giovanni Paccosi, ogłosił, że ks. Marco Billeri, prezbiter diecezji toskańskiej, został mianowany przez Ojca Świętego jego drugim sekretarzem osobistym.

Wyświęcony w 2016 roku, ks. Billeri kontynuował studia w Rzymie, uzyskując doktorat z prawa kanonicznego. Mianowany sędzią Trybunału Kościelnego Toskanii oraz obrońcą węzła małżeńskiej przy Trybunale Diecezjalnym w San Miniato i Volterra, był również ceremoniarzem biskupim i sekretarzem Rady Kapłańskiej. Do tej pory pełnił funkcję wikariusza parafii św. Szczepana i Marcina w San Miniato Basso.
CZYTAJ DALEJ

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

Każdy, kto sobie tego życzy, może przyjąć Komunię św. podczas Eucharystii?

2025-09-27 20:03

[ TEMATY ]

Eucharystia

Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików.

Nieprawda. W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików: „Katolicy w pełni uczestniczą w Eucharystii, kiedy otrzymują Komunię św., wypełniając nakaz Chrystusa o spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi. Osoba przystępująca do Komunii św. nie może być w stanie grzechu ciężkiego, musi powstrzymać się od jedzenia na godzinę przed przystąpieniem do Komunii i dążyć do życia w miłości i zgodzie z bliźnimi. Osoby pozostające w stanie grzechu ciężkiego muszą najpierw pojednać się z Bogiem i z Kościołem w sakramencie pokuty. Częste przystępowanie do sakramentu pokuty jest zalecane dla wszystkich wiernych”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję