Funkcja kulturalna każdego widowiska jest niezwykle istotna dla współczesnego społeczeństwa. Dobre przedstawienia teatralne, filmowe czy radiowe odgrywają niewątpliwie pozytywną rolę w szerzeniu prawdziwej
kultury i urabianiu poczucia estetycznego wśród ludzi. Papież Pius XI wielokrotnie mówił, iż widowisko filmowe powinno być narzędziem wychowania i umoralnienia. Zauważmy, że w naszych czasach ludzie filmu
i teatru chętnie przedstawiają w widowiskach zło, grzech, przemoc, zabójstwa, gwałty itd. Owszem, tego nie da się wykluczyć z ludzkiego życia, ale czy potrzeba te negatywne zjawiska pokazywać z sadystycznym
upodobaniem, jednocześnie powołując się na nieograniczone prawa sztuki? Niech odpowiedzią na postawione pytanie będzie fragment dekretu o środkach społecznego przekazywania myśli Soboru Watykańskiego
II: „Ponieważ coraz częstsze kontrowersje w tej materii wywodzą się nierzadko z fałszywych doktryn dotyczących etyki, Sobór podkreśla prymat obiektywnego porządku moralnego, który bezwzględnie winien
być uznany przez wszystkich. Przewyższa on bowiem wszystkie inne porządki spraw ludzkich, choćby o wielkim znaczeniu oraz należycie je w stosunku wzajemnym do siebie ustawia. Albowiem tylko porządek moralny
obejmuje całą naturę człowieka, będącego rozumnym stworzeniem Bożym, powołanym do spraw wyższych. Jeśli porządek ten zostanie przez człowieka całkowicie i wiernie zachowany, doprowadzi go do osiągnięcia
pełni doskonałości i szczęścia” (nr 6).
Chodzi nam tutaj o pojęcie dobrych obyczajów w sensie moralnym, a więc o dobre moralnie postępowanie jakieś osoby przejawiające się w poszczególnych czynach i przyzwyczajeniach, a także o zwyczaje
o charakterze ogólnym, od których nikt uchylić się nie może bez narażenia się na krytykę ze strony opinii społecznej danego środowiska.
Przedstawiając w środkach masowego oddziaływania różne zwyczaje moralne, także i te złe, trzeba pamiętać o tym, by było to czynione ku pożytkowi odbiorców, a nie ku ich szkodzie. Dzisiejsze filmy
fabularne mocno ukazują i tworzą obyczaj moralny. Chodzi o to, by był to dobry obyczaj. Niestety, trzeba ze smutkiem przyznać, że w wielu produkcjach filmowych czy widowiskach teatralnych moralność chrześcijańska
jest bardzo źle przedstawiana. Mam tu na myśli przede wszystkim uporczywe ataki przeciwko katolickiej etyce małżeńskiej i seksualnej, a także usiłowania zmierzające do tego, by dzieci i młodzież, chociaż
teoretycznie wierzący, za bardzo nie przejmowali się wskazaniami swojej wiary i moralności chrześcijańskiej. Ale nie możemy się zniechęcać. Raczej przytoczmy mądre słowa bł. Jana XXIII, który powiedział
do młodzieży: „W początkach głoszenia Ewangelii świat był z rzadkimi wyjątkami pogrążony w ciemnościach zepsutego i szerzącego zepsucia pogaństwa. Dzięki modlitwie, ofierze i przykładowi pierwszych
chrześcijan oraz pod wpływem łaski Bożej obyczaje zaczęły się zmieniać, aż przybrały formy zgodne z ideałem ewangelicznym. Dzisiaj żyjemy w warunkach być może gorszych niż ówcześnie. Społeczność ludzka
ewoluuje jednak ku lepszemu, ponieważ wielu i coraz to liczniejszych chrześcijan, przez swą żywą wiarę i siłę przykładu przynosi zaszczyt zobowiązaniom zaciągniętym na chrzcie świętym”.
Chciałbym teraz postawić prowokacyjnie brzmiące pytanie: czy w dzisiejszych czasach konieczna jest cenzura moralna? Ojcowie Soboru Watykańskiego II przypominają, że szczególne zobowiązania ciążą na
władzy świeckiej z racji przeznaczenia środków społecznego przekazu dla dobra wspólnego. Władza państwowa - wedle nauki Kościoła - powinna we właściwym sobie zakresie bronić i ochraniać prawdziwą
i słuszną wolność informacji, szczególnie w prasie, radiu i telewizji, co jest niezbędne dla rozwoju współczesnego społeczeństwa i państwa. Obowiązkiem władzy świeckiej jest popieranie wartości religijnych,
kulturalnych, sztuk pięknych, otoczenie opieką artystów, by mogli swobodnie tworzyć i znaleźć godziwe utrzymanie, popieranie inicjatyw, szczególnie tych pożytecznych dla dzieci i młodzieży. Czy zatem
potrzebna jest owa cenzura moralna? Cenzura ta powinna opierać się zawsze na wrażliwości sumienia prawdziwie chrześcijańskiego, a nigdy na sile represji. Sprawą mocno naglącą jest podjęcie przez ludzi
Kościoła, duchownych i świeckich, wielkiego wysiłku celem wznowienia sił i wartości ściśle związanych z prawem naturalnym, które obowiązuje każdego człowieka, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego.
Pierwszym zadaniem jest przeciwstawianie się grupom rozbijającym moralność publiczną i prywatną przez duże zastępy osób o mocnych przekonaniach chrześcijańskich, zgodnych z duchem ewangelicznym i najnowszymi
wskazaniami Kościoła. Drugie zadanie to odwołanie się od cenzury moralnej złych widowisk, zwłaszcza filmowych.
Kościół wyraża nadzieję, że te wskazania zostaną „ochotnie przyjęte i będą przestrzegane przez wszystkie dzieci Kościoła. One to, korzystając również z tych pomocy, nie tylko nie poniosą szkody,
lecz jak sól i światło zaprawią ziemię i oświecą świat. Ponadto Sobór wzywa ludzi dobrej woli, a w pierwszym rzędzie tych, którzy kierują środkami przekazu społecznego, aby starali się używać ich jedynie
dla dobra społeczności ludzkiej, której los coraz bardziej uzależniony jest od właściwego korzystania z tych środków” (Dekret o środkach społecznego przekazywania myśli Soboru Watykańskiego II,
nr 24).
Nie zawsze autorzy różnego rodzaju widowisk dbają o to, by przekaz zawierał pozytywne treści. Dlatego warto zastanowić się, jaka powinna być prawidłowa postawa chrześcijan wobec zła pojawiającego
się dzisiaj tak często w rozmaitych środkach społecznego komunikowania, głównie w prasie, telewizji i Internecie?
Przede wszystkim ludzie wierzący muszą dobrze znać nauczanie Kościoła dotyczące środków społecznego przekazu. Z tym, niestety, nie jest najlepiej. Trzeba uwrażliwiać sumienia wielu katolików, konieczne
jest też dotarcie do korzeni zła. Odnowienie dziedzictwa głęboko chrześcijańskich przekonań jest pilnym zadaniem nie tylko dla biskupów i kapłanów, ale i dla najaktywniejszych wiernych świeckich skupionych
w różnych ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach.
Musimy wszyscy pamiętać przy korzystaniu ze środków społecznego przekazu, że kto nierozważnie ogląda widowiska (filmy, sztuki) odradzane lub wykluczone, naraża się na bliską okazję do grzechu, na
zgorszenie, na niebezpieczeństwo zepsucia i współdziałania ze złem. A tego porządnemu katolikowi, który swoją wiarę traktuje poważnie, czynić nie wolno. W latach 90. wiele złego uczynił np. „Kabaret
Olgi Lipińskiej”, a przecież w czasach komunistycznych był to zupełnie niezły program kabaretowy. Niestety, od jakiegoś czasu kabaret ten zajmuje się głównie wyszydzaniem katolicyzmu, zresztą na
coraz bardziej żenującym poziomie artystycznym. Gerard Dec z Radomia w liście opublikowanym w swoim czasie na ogólnopolskich stronach Niedzieli wyraża swoje oburzenie: „Piszę ten list po obejrzeniu
Kabaretu Olgi Lipińskiej w telewizji. Jestem głęboko oburzony i obrażony z powodu wyśmiewania zasad wiary katolickiej m.in. Dekalogu, postu, a wszystko to przedstawiono w tak wulgarny i prymitywny sposób,
że trudno pisać o tym bez wzburzenia. Z tekstów mówionych i śpiewanych wynikało, że chodzi o wartości chrześcijańskie w telewizji w ustawie o radiu i telewizji. Jeżeli by ktoś miał wątpliwości, czy taki
zapis był potrzebny, to kabaret Olgi Lipińskiej stanowi mocny argument za tym zapisem.
Patologiczny stosunek p. Lipińskiej do religii i Kościoła jest stale manifestowany w jej spektaklach. Pani Lipińska ma prawo do prywatnych poglądów, ale niech to będzie rzeczywiście jej prywatna sprawa,
a nie publiczne głoszenie nienawiści za społeczne pieniądze. Uważam, że została przekroczona pewna granica przyzwoitości wobec ludzi wierzących. Nie możemy dłużej czekać. Mamy wolną Polskę, demokratycznie
wybrany Sejm i Senat, kilka partii, które powołują się na korzenie chrześcijańskie i katolicką naukę społeczną, a tu zupełnie bezkarnie, publicznie wyszydza się zasady wiary, którą wyznaje zdecydowana
większość Polaków. Obowiązuje przecież nowa konstytucja, ustawa o wolności sumienia i wyznania, obowiązuje kodeks karny, ale czyżby były to przepisy martwe?”.
Przepraszam za zbyt długi cytat, ale sprawa jest ważna i aktualna, szczególnie w momencie, gdy Polacy emocjonują się tzw. sprawą Rywina, którą - jak powiedział Adam Michnik - próbuje się
„utopić”. Autor cytowanego listu pisze, że widowiska Olgi Lipińskiej są wulgarne i prymitywne. Na brak kultury u autorów kabaretu zwraca też uwagę Bogdan Budźko z Kielc: „Olga Lipińska
w swoim kabarecie emitowanym w telewizji publicznej przekracza wszelkie dopuszczalne granice. Wyszydzające śpiewy o najważniejszej części Mszy św. - Podniesieniu - budzą sprzeciw nie tylko
katolików, ale i tych wszystkich ludzi, dla których pluralizm i zwykła przyzwoitość nie są pustym frazesem. Nie na tym jednak koniec «arcydzieła». Kabaretowe kuplety o byłej Jugosławii, gdzie
przed paru laty dogorywał humanizm, gdzie miał miejsce jeden z największych dramatów współczesnego świata - są po prostu odrażające. Jak długo tego typu programy budzące obrzydzenie i sprzeciw będziemy
oglądać na ekranach publicznej przecież telewizji?”.
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Tak długo, jak będziemy bierni i nie zechcemy korzystać z praw przysługujących wszystkim obywatelom demokratycznej Rzeczypospolitej. My, katolicy, duchowni
i świeccy, grzeszymy w tym względzie zaniedbaniem. A wynika to także z braku znajomości nauki Kościoła dotyczącej środków społecznego komunikowania. Część z nas jest naiwnie przekonana, że wpływ mediów
na nasze życie codzienne jest niewielki. Proszę mi wierzyć, że - w świetle badań naukowych - jest akurat odwrotnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu