Zachodzące słońce barwi szczyty Góry Oliwnej, na którą wspinam się wraz z Twoimi uczniami. W drżących listkach przydrożnej oliwki zanika wieczorny promyk słońca. A Ty przygarbiony, zdruzgotany, idziesz
na przedzie naszego pochodu ociężałym krokiem jakby nagle postarzałego człowieka. Co Cię gnębi, o Panie? Dlaczego nie wspominasz na radosne „Hosannna” z jerozolimskich uliczek? Przecież jesteśmy
tuż obok, idziemy za Tobą, bo wołałeś nas tyle, tyle razy. Przecież wierzymy, że właśnie Ty masz Słowa żywota wiecznego, że Ty jesteś prawdziwie Synem Bożym. A droga wznosi się coraz wyżej, chłód nocy
przejmująco wnika w drżące plecy. Cóż się to dzieje? Skąd ten zimny strach i złe przeczucie? A my wciąż idziemy, bo wołasz nas w Swoją godzinę czuwania.
I oto klęczysz wtulony w srogość zimnego głazu i pot lejesz krwawy. Trwoga przed strasznym, nieuchronnym cierpieniem osacza Cię zewsząd. Klęczysz samotny i opuszczony wśród oliwek. A ciche gorzkie
słowa płyną pod niebiosa: „Oddal Abba ten kielich goryczy, oddal jeśli możesz, lecz nie moja, a Twoja wola niech się stanie”. A Twoi „wybrańcy” śpią beztrosko i nie czuwają -
choć ich prosiłeś - w tej jednej jedynej godzinie.
Ktoś jednak nie śpi, skrada się spłoszony z kilkoma zbrojnymi żołdakami i z pocałunkiem zdrady Syna Człowieczego. Czy poznajesz go, Panie? To Judasz Iskariota - szczęśliwy posiadacz czterdziestu
srebrników. Wszystko przepadło. Gdzieś hen uleciało radosne: „Hosanna Synowi Dawidowemu”. Chwytają Cię brutalnie i wloką przed sądy bezbożne i niesprawiedliwe wyroki.
A ja spoglądam na ogromny, zimny głaz w głębi ogrodu, błyszczący od Twoich krwawych łez i na drżącą oliwkę, która opuszcza nad nim swoje gałęzie brzemienne ciężkimi kroplami rosy. I słyszę ciągle
szept skarg i modlitw zanoszonych przez Ciebie do Boga Ojca.
Czy pozwolisz, o Panie, wynagrodzić Ci tę utraconą przez uczniów godzinę? Czy pozwolisz wypełnić Twoje osamotnienie i pocieszyć Cię? Czy nasze czuwanie i modlitwy dadzą Ci ukojenie? Uciszą smutek?
Złagodzą rozpacz? Oddalą udrękę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu