Prysły kolejne mity. I choćby tyle dobrego z niedoszłej Parady Równości, jaką Warszawie chciały narzucić międzynarodowe środowiska gejów i lesbijek. Okazało się bowiem, że po pierwsze: jest to gremium
bardziej krzykliwe, niż liczne. Na wiecu przed siedzibą Prezydenta Warszawy pojawiło się od 300 do 1000 osób - zależy kto liczył - z czego połowa to nie geje, ale ich sympatycy ze skrajnych
ugrupowań politycznych i zwyczajni gapie. Można by jeszcze zauważyć dziesięciu trójkolorowych, którzy z odwagą godną potomków uczestników drôle de guére, poszli szturmować ambasadę polską w Paryżu jajkami
z farbą. Wszystko w imię solidarności z rzekomo uciskaną u nas mniejszością i w obawie przed klerykalizacją Unii Europejskiej z naszej strony.
Po drugie: w Polsce nie ma prześladowania homoseksualistów, co potwierdził sam Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll, który od początku swojego urzędowania nie otrzymał ani jednego zawiadomienia
w tej sprawie. A i praktyka wskazuje, że nikt nikomu pod kołdrę w jego domu nie zagląda.
Po trzecie: niedoszli organizatorzy Parady nie są biednymi ludźmi, którzy mają problem ze swoją seksualnością i dlatego szukają zrozumienia. Przeciwnie, to grupa wojowniczych prowokatorów, dla których
manifestowanie dewiacji jest sposobem podkopywania fundamentów małżeństwa, rodziny i państwa. Jest to dla nich również forma walki z Kościołem i moralnością, której on naucza. Gadanie o zwykłej zbieżności
dat i trasy Parady z warszawską procesją Bożego Ciała albo z krakowską procesją na Skałkę, jest zwykłym truizmem. Szarganie chrześcijańskich świętości stało się bowiem wizytówką głównego sprawcy zamieszania,
który, jak informuje Polityka, na swojej stronie internetowej parodiuje Chrystusa, występując w koronie cierniowej i z plamami czerwonej farby na dłoniach.
Po czwarte: za całą aferą, jak informuje Życie Warszawy, stoi Antyklerykalna Partia Postępu Racja. Jej współzałożycielem jest wydawca skrajnie wrogich Kościołowi Faktów i Mitów. Współpracuje z nim,
mający bogate doświadczenie w walce z Kościołem, Grzegorz Piotrowski - zabójca ks. Jerzego Popiełuszki. Zaś rzecznikiem prasowym tej partii jesst bezpośredni sprawca zamieszania, szef Międzynarodowego
Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce, Szymon Niemiec.
I tu się kółko zamyka. Wilk stanął wreszcie bez owczej skóry, w której chciał uchodzić za prześladowane jagnię i budzić litość u naiwnych.
Począwszy od duchowych doświadczeń św. Małgorzaty Marii Alacoque, głęboko związanych z doznanymi objawieniami Najświętszego Serca Pana Jezusa, stojących u podstaw Jego kultu, katolicy praktykują najpierw osobiste, a potem także wspólnotowe i publiczne akty poświęcenia. Możemy je zauważyć w wędrówce duchowej wielu świętych w XVIII i XIX wieku, dla których stały się niejako programem życia i działania.
Szczególnym przełomem w praktykowaniu tych aktów było zalecenie publicznego odmawiania Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, które wydał papież Leon XIII w encyklice Annum sacrum (25 maja 1899 r.). Powód zalecenia tego aktu całemu Kościołowi i jego odmawiania „w głównym kościele wszystkich stolic i miast” był bardzo osobisty. Papież chciał w ten sposób dziękować Bogu „za uwolnienie od niebezpiecznej choroby i zachowanie przy życiu”. Stopniowo ten akt zaczął się przyjmować w Kościele w wersji wspólnotowej, by stać się manifestacją kultu Najświętszego Serca Jezusowego i zawartego w nim przesłania duchowego, kościelnego i społecznego. Do jego utrwalenia przyczynił się następnie papież Pius XI, nadając odpusty jego publicznemu odmówieniu, a kolejni papieże potwierdzili zarówno znaczenie tej pobożnej praktyki, jak i odpusty z nią związane. Dzisiaj także łączy się z tym aktem odpust zupełny, gdy jest on odmawiany publicznie.
Zakończenie oktawy Bożego Ciała to dzień święcenia wianków z wonnych ziół, młodych gałązek drzew i kwiatów polnych. Wieniec w starych pojęciach Słowian był godłem cnoty, symbolem dziewictwa i plonu. Wianki z ruty i kwiatów mogły nosić na głowach tylko dziewczęta.
Na wsiach wierzono, że poświęcone wianki, powieszone na ścianie chaty, odpędzają pioruny, chronią przed gradem, powodzią i ogniem. Dymem ze spalonych wianków okadzano krowy, wyganiane po raz pierwszy na pastwisko. Zioła z wianków stosowano też jako lekarstwo na różne choroby.
To były 24 lata niewyobrażalnego cierpienia dla Anwara Kennetha
Pakistański Sąd Najwyższy uniewinnił 72-letniego Anwara Kennetha – chrześcijanina, który spędził 24 lata w celi śmierci za rzekome bluźnierstwo. Wyrok kończy wieloletni dramat człowieka zmagającego się z chorobą psychiczną. Jak donosi portal asianews.it, sprawa ponownie wywołuje pytania o konieczność gruntownej reformy prawa o bluźnierstwie w Pakistanie.
25 czerwca br. Sąd Najwyższy Pakistanu oczyścił z zarzutów Anwara Kennetha, który w 2002 roku został skazany na śmierć na podstawie artykułu 295-C kodeksu karnego – dotyczącego znieważenia proroka Mahometa. Były urzędnik rządowy, Kenneth został aresztowany w 2001 roku po tym, jak wysłał listy uznane przez władze za bluźniercze wobec islamu. Mimo że mężczyzna cierpiał na poważne zaburzenia psychiczne, sądy niższej instancji – w tym w 2014 roku Wysoki Sąd w Lahaurze – podtrzymywały wyrok śmierci.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.