Z ks. Grzegorzem Kutą - referentem Diecezjalnego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej rozmawia Katarzyna Dobrowolska
Katarzyna Dobrowolska: - Kiedy i gdzie przebiegał tegoroczny wypoczynek ministrantów?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Grzegorz Kuta: - Podczas tegorocznych wakacji zorganizowaliśmy wypoczynek dla służby liturgicznej w Skorzeszycach i w Zakopanem. W domu rekolekcyjnym w Skorzeszycach odbył się jeden turnus od 27 czerwca do 3 lipca. Kierował nim ks. Andrzej Jankoski. W Zakopanem natomiast, w domu wczasowym „Karolówka”, były trzy turnusy: I - od 27 czerwca do 6 lipca - kierował nim ks. Sebastian Wieczorek. II turnus trwał od 6 do 15 lipca, a kierownikiem był ks. Tadeusz Siciarski. III - trwał od 15 do 24 lipca i odbywał się pod moim kierownictwem. Opiekunami byli klerycy naszego Seminarium (dziesięciu w Skorzeszycach i osiemnastu w Zakopanem) oraz nauczyciele. Wszyscy wykonali znakomitą pracę, za co jestem im niezmiernie wdzięczny.
- Ilu ministrantów skorzystało z oferty wakacyjnej?
Reklama
- W Skorzeszycach wypoczywało prawie 90 ministrantów, w Zakopanem natomiast mieliśmy 200 uczestników. Wszyscy byli podzieleni na grupy (8-12 osób), co jest zawsze konieczne ze względu na bezpieczeństwo dzieci oraz możliwość tworzenia więzi między członkami grupy i różnorodność zajęć prowadzonych w tychże grupach. Warto zaznaczyć, że z możliwości wyjazdu na wakacje służby liturgicznej skorzystały dzieci z 40 parafii naszej diecezji.
- Jak Ksiądz scharakteryzowałby tego typu wypoczynek?
- Od lat wyjazdy w ferie i wakacje mają charakter zdecydowanie wypoczynkowy. Formacja ministrantów, jak i innych grup w parafiach, odbywa się zasadniczo w czasie roku szkolnego. Chcemy pokazać, że Pan Bóg jest obecny w naszym życiu nieustannie i z przyjemnością patrzy nie tylko na całoroczne zaangażowanie w służbę liturgiczną, ale również na radosny wypoczynek dzieci. Dlatego, oczywiście, codziennie celebrowaliśmy Eucharystię, uczyliśmy piosenek i pieśni religijnych, klerycy prowadzili konferencje i ćwiczenia praktyczne dotyczące ministrantury. Ale również wiele czasu poświęcaliśmy obcowaniu z przyrodą przez spacery, wycieczki, wędrowanie po górskich szlakach i zajęcia sportowo-rekreacyjne. Nie brakło również czasu na wspólną zabawę i dużo śmiechu.
- A jak wyglądał ostatni turnus?
Reklama
- W czasie ostatniego turnusu w Zakopanem korzystaliśmy z pięknej pogody całymi garściami i łykaliśmy górskie powietrze, wyruszając niemal każdego dnia w plener. Wdrapaliśmy się na Nosal i Gęsią Szyję, zawitaliśmy do kaplicy Matki Bożej na Wiktorówkach oraz pustelni św. brata Alberta na Kalatówkach. Byliśmy nad Morskim Okiem, a niektórzy dotarli nad Czarny Staw. Wjechaliśmy również na Gubałówkę, a zjechaliśmy z Butorowego Wierchu. A w przedostatni dzień chowaliśmy się przed deszczem w jaskini mroźnej przy Dolinie Kościeliskiej. Byliśmy także pod skocznią oraz na basenie. Koniecznie też trzeba było przetrzeć zakopiański deptak na Krupówkach. Myślę, że na nudę i brak wrażeń nikt nie mógł narzekać.
- Czy tego typu wypoczynek wpływa na całoroczną pracę z ministrantami?
- Wakacyjny wypoczynek w gronie rówieśników, nawiązanie nowych znajomości, poznanie ciekawych miejsc, a to wszystko w pogodnym religijnym klimacie nikomu nie może zaszkodzić. Przeciwnie, pozostaje w pamięci na długo i otwiera oczy na piękno przyrody, tworzy rozmaite relacje z innymi ludźmi i pewnie nowe z Panem Bogiem. Jest to też niewątpliwie nobilitacja do aktywności w ciągu roku szkolnego w parafiach - wielu księży proboszczów i opiekunów grup ministranckich dofinansowuje takie wyjazdy najbardziej sumiennym członkom służby liturgicznej w ramach nagrody. Mam nadzieję, że wytworzyła się już zapoczątkowana przez ks. Grzegorza Pałysa pewnego rodzaju tradycja wyjazdów na ministranckie wakacje i ferie z Bogiem.
- Dziękuję za rozmowę.