Reklama

Dziesięć lat parafii pw. św. Maksymiliana Kolbe w Zezulinie

Niedziela lubelska 41/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stanisław Sadowski: Jakie były początki parafii w Zezulinie?

Ks. Edmund Boryca: Parafia pod wezwaniem św. Maksymiliana w Zezulinie została erygowana 7 października 1991 roku dekretem bp. Bolesława Pylaka. Jej niewielkie terytorium (trzy wioski: Zezulin I i II, Grądy - Godziembów i Kocia Góra) zostało w całości wyłączone z parafii Kijany. W momencie prawnego utworzenia parafii w Zezulinie, jej majątek był bardzo skromny: działka o powierzchni 20 arów i stojące na niej mury obiektu sakralnego (świątyni i połączonej z nią plebani) w stanie surowym. W kasie parafialnej nie było ani jednej złotówki, na placu budowy żadnych materiałów. Należało więc zakasać rękawy i wziąć się ostro do pracy, zmobilizować siebie i wiernych, aby parafia mogła zaistnieć nie tylko w dokumentach, ale i w rzeczywistości.

Społeczność parafialna to zaledwie 250 rodzin, niespełna tysiąc osób. Świątynia natomiast jest duża. Z pewnością niełatwo będzie sfinalizować tę budowę?

Parafia jest rzeczywiście niewielka i należy do najmniejszych w diecezji. Koniecznie trzeba też dodać, że jest to parafia typowo rolnicza, czyli biedna. W ciągu ostatnich lat dochody rolników skandalicznie spadły. Nie jest łatwo sfinalizować budowę tej świątyni, która - jak słusznie Pan zauważył - jest duża. Powiem więcej: jest stanowczo za duża jak na potrzeby tysięcznej parafii. Kościół ma powierzchnię użytkową ponad 450 m. Nawa główna - dwukondygnacyjna - przekracza 350 m. Wysokość świątyni wewnątrz to 16 m, na zewnątrz prawie 30 m. Na pierwszej kondygnacji jest prawie tysiąc miejsc siedzących. Spora liczba parafii średnich i dużych ma kościoły zdecydowanie mniejsze. Mamy zatem ogromne problemy, głównie finansowe. Dodam też, że nie korzystaliśmy z pomocy jakichkolwiek instytucji.

Jednak wszystko, co jest potrzebne do funkcjonowania parafii, zostało zrobione. Przede wszystkim dzięki ogromnemu wysiłkowi wiernych, którzy pragnęli mieć kościół i parafię.

Oczywiście. Jest komplet szat i naczyń liturgicznych, są organy, marmurowy ołtarz i ambonka, dzwonnica i trzy dzwony o masie ponad jednej tony, marmurowa posadzka, założony w 1992 r. cmentarz. Dzięki zrealizowaniu tych inwestycji mogła mieć miejsce konsekracja kościoła, której w ubiegłym roku dokonał abp Józef Życiński.

Czego jeszcze brakuje, aby świątynia była w pełni uposażona?

Brakuje sporo rzeczy. Przede wszystkim wystroju wnętrza. To, co jest - to prowizorka. Koniecznie potrzebne są ławki z oparciem, stacje Drogi Krzyżowej, nie jest dokończona instalacja elektryczna i nagłośnieniowa. Nie jest to jednak główny problem do rozwiązania. Największym kłopotem jest zbyt mała działka, na której ulokowany jest kościół i woda.

Działki praktycznie nie ma.

Zaledwie 20 arów. W czasach rozwiniętej motoryzacji potrzeba sporo miejsca na parking. Z pewnością nie wolno było lokować tak okazałej świątyni na maleńkim skrawku ziemi, położonym przy bardzo ruchliwej drodze, prowadzącej na pojezierze łęczyńsko-włodawskie. Tysiące samochodów z ogromną prędkością (często ponad 100 km/h) przejeżdża w odległości 15 m od drzwi głównych kościoła. W Zezulinie było sporo wypadków, w tym kilka śmiertelnych. Myślę, że problem ten z czasem będzie rozwiązany, albo przez władze samorządowe, albo szybciej przez okolicznych mieszkańców, którzy w trosce o bezpieczeństwo własne, a przede wszystkim swoich dzieci, mówią coraz częściej o konieczności wyłączenia z ruchu turystycznego tej zbyt wąskiej i pozbawionej chodników drogi. Największym problemem, jak już wcześniej wspomniałem, jest woda. Otóż kościół w Zezulinie stoi na obrzeżach jeziora, które zanikło pod koniec XIX stulecia. Teraz, kiedy intensywnych opadów deszczu jest coraz więcej, jezioro się odnawia. Woda coraz częściej zalewa piwnice, a po lipcowych ulewach na stałe zagościła w podziemiach obiektu sakralnego. Należy jak najszybciej przebudować zalaną i uszkodzoną instalację CO, potrzebne są spore środki finansowe i nade wszystko zdobycie terenu na przeprowadzenie koniecznych inwestycji melioracyjnych. Osobiście jestem dobrej myśli i wierzę, że te trudne problemy zostaną rozwiązane pomyślnie dla dobra tej pięknej świątyni i ku duchowemu wzrostowi parafian.

W kościele jest stara, piękna i bardzo okazała figura Matki Bożej. Skąd ona pochodzi?

Obok kościoła od niepamiętnych czasów stoi przydrożna kapliczka. Tak naprawdę jest ona pierwszą świątynią w Zezulinie. W jej wnętrzu, przykuta do ściany grubym łańcuchem, mieszkała przez dwa stulecia Zezulińska Madonna. Zanim powstała parafialna świątynia, przed uśmiechnięte oblicze Maryi przychodzili licznie mieszkańcy Zezulina, aby wspólnie odmawiać Litanię Loretańską i Różaniec. Przed dziesięciu laty, gdy "wprowadziliśmy się" do kościoła, przyszła również Maryja i zajęła miejsce obok tabernakulum. I nie może być inaczej - mówią parafianie - przecież Matka Boża czekała na tę świątynię 250 lat.

Czy zdaniem Księdza Proboszcza w Zezulinie potrzebna była świątynia i parafia?

Nie mam żadnych wątpliwości, że tak. Mieszkańcy Grąd - Godziembów, Kociej Góry, Zezulina I i II pragnęli mieć świątynię i parafię. Szlachetne pragnienie udowodnili ogromnym zorganizowaniem, zarówno podczas budowy okazałych murów świątyni, jak też tworząc wspólnotę serc należących do parafialnej rodziny. Myślę też, że odpowiedź na powyższe pytanie należy koniecznie poprzeć faktami. Chodzi mi głównie o dwie rzeczy: dominicantes i comunicantes, czyli procentowy udział wiernych we Mszy św. niedzielnej i przyjmowaną Komunię św. W obu tych przypadkach tutejsi parafianie należą do dekanalnej i diecezjalnej czołówki. Myślę, że drugim ważnym argumentem, który przemawia za potrzebą sporego kościoła w tym właśnie miejscu, jest bliskość Lublina. Do granic miasta jest tylko 19 kilometrów. Z pewnością więc społeczność parafialna będzie się systematycznie rozrastać.

Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

2025-05-06 07:32

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Siedmiu młodych zakonników z nigeryjskiej wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów zginęło w wypadku drogowym, do którego doszło w sobotę na południu w górzystej części Nigerii.

Z oświadczenia wydanego w poniedziałek przez Johna-Kennedy'ego Anyanwu, kustosza klasztoru kapucynów w Enugu, wynika, że 13 zakonników z katolickiej wspólnoty w Ridgeway w stanie Enugu jechało na południe do Obudy, miasta leżącego w stanie Cross Rover, gdzie odpoczywali w górskim kurorcie Obudu Ranch Resort.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa szturmowa - Litania Loretańska

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję