Reklama

Nauczyciele w sutannach z czasów okupacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Atak hitlerowskich Niemiec we wrześniu 1939 r. był początkiem tragedii polskiego narodu, a szczególnie polskiej młodzieży. Szkolny dzwonek obwieszczający zwykle początek roku szkolnego zagłuszyło wycie niemieckich samolotów, wystrzały z dział i obca mowa. Spakowane tornistry spoczęły więc w domowych zakamarkach, a dzieci z lękiem rejestrowały w swej pamięci wydarzenia wrześniowych dni i ze zdziwieniem obserwowały otoczenie swej kochanej szkoły. Tak też było i w Grębowie, wsi dużej, posiadającej własną szkołę i wspaniałych nauczycieli. W tym roku szkoła podstawowa w Grębowie obchodzi setną rocznicę swego istnienia i 65-lecie rozpoczęcia tajnego nauczania, które po pięciu latach dało początek grębowskiemu liceum.
Walka nauczycieli grębowskiej szkoły powszechnej zaczęła się bowiem w listopadzie 1939 r. Przystąpili do niej nie tylko nauczyciele, ale też rodzice dzieci i księża z miejscowej plebanii. Wszyscy oni nie zważając na represje ze strony wroga, rozpoczęli walkę o duszę polskiego dziecka. Była to walka bez oręża, a celnie rzucone wrogowi w twarz słowa, że Polska zwycięży, przyciągały młodzież niczym magnes. Książki i mapy ukryte w piwnicach i na strychach już od początku listopada 1939 r. zaczęły służyć młodszym mieszkańcom Grębowa i okolicznych wiosek. Ci, którzy wówczas podjęli się niebezpiecznego dzieła już nie żyją, a tych, którym przyszło się uczyć w tajnych warunkach z roku na rok ubywa. Trzeba więc od czasu do czasu odświeżyć w zakamarkach pamięci tamte lata i przypomnieć młodemu pokoleniu o tym, jak uczyli się ich dziadkowie.
Dziś młodzież nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że dzięki przychylności miejscowego ziemianina, człowieka światłego i dobrego oraz chęciom miejscowych nauczycieli rozpoczęła się w samym sercu Grębowa, na plebanii, niebezpieczna służba. Zainicjowali ją prof. Stanisław Bąk, Antoni Żródłowski i ks. Władysław Czech. Nad bezpieczeństwem uczących się dzieci czuwali Seweryn Dolański i proboszcz, ks. Leon Wieprzkowicz.
Początkowo nauka w pięcio-, sześcioosobowych kompletach odbywała się na plebanii, u sióstr służebniczek w tzw. Ochronce i w domach prywatnych.
O pracy nauczycieli z terenu Grębowa i ich zasługach dla tajnego nauczania powstało kilka publikacji, zaś o księżach, którzy mieli w tym dziele ogromny wkład napisano niewiele. Badania i wywiady z żyjącymi jeszcze uczniami wojennych kompletów potwierdzają, iż to właśnie księża z terenu parafii grębowskiej zainicjowali nauczanie i bardzo aktywnie działali wśród młodzieży z okolicznych wiosek, głosząc nie tylko słowo Boże. Analizując skład kadry nauczającej w tajnych kompletach doskonale widać, że kilka ważnych przedmiotów tj. religia, filozofia, historia, łacina, język polski, wykładali miejscowi księża.
Zajęcia prowadzone w nielicznych kompletach odbywały się pod hasłem „Trwać i przetrwać”, miały smak przygody i walki z wrogiem.
Księża z racji swojej posługi kapłańskiej, mieli łatwiejsze, a tym samym bezpieczniejsze zadanie, gdyż nie byli obiektami podejrzeń wroga. Stąd też tajne nauczanie w Grębowie wspierało liczne grono księży - rodaków i księży pracujących na terenie parafii - ks. Wojciech Szewc-Grębowski, ks. Józef Matyka, ks. Stanisław Śniatała z Wielkopolski.
Rolę koordynatora i łącznika pełnił ks. Jan Baran zwany „Profesorkiem” z racji swojego młodego wieku. W pamięci jeszcze żyjących uczniów tajnego nauczania pozostał też ks. Władysław Czech i ks. Leon Wieprzkowicz.
Największe zasługi dla tajnego nauczania na terenie Grębowa położył ks. Jan Baran zwany też „Obara”. Dzięki rozległym znajomościom i kolegom z seminarium nawiązał kontakt z kierownikiem tajnego nauczania w powiecie tarnobrzeskim - Stanisławem Walczyną. Dzięki niemu tajne nauczanie w Grębowie odbywało się we współpracy z Powiatową Komisją Oświaty i Kultury w Tarnobrzegu. W pamięci wielu mieszkańców Grębowa i uczniów z „tamtych lat” pozostał jako człowiek niezwykle energiczny i odważny. Przesycony romantycznymi ideałami i młodzieńczym entuzjazmem wspierał komplety działające na terenie Grębowa. Lubiany przez młodzież z racji specyficznego tzw. „luzackiego” stylu bycia i ogromnej wiedzy. Bywał często niezbyt rozsądny i ostrożny, ale jakoś zawsze wychodził szczęśliwie ze wszystkich wpadek. Mimo że był młodym i wesołym księdzem, to wśród uczniów budził respekt, gdyż słynął z dokładności i sumienności, a szczególną uwagę przywiązywał do znajomości historii, Biblii i łaciny. Bardzo serdecznie wspomina go do dziś wojenny uczeń, a obecnie proboszcz dużej parafii ks. Franciszek Mtróz - rodowity grębowianin. Na lekcje chodził sam do domu Księdza Jana na ulicy Szlacheckiej w Grębowie. Książki i zeszyty nosił za pasem lub w pustej bańce na mleko, nie wchodził nigdy przez bramkę, tylko przez płot za stodołą. Często swego nauczyciela w domu nie zastawał, gdyż ze względu na współpracę z AK ks. Jan Baran korzystał z gościny w cudzych domach. Ucząc innych sam się uczył, aby ukończyć seminarium duchowne. Ten wysiłek uwieńczył pracą magisterską z teologii. Po wojnie przez wiele lat pełnił funkcję proboszcza w diecezji włocławskiej. Zmarł w 1996 r. i został pochowany w rodzinnym grobowcu w Grębowie.
Żyjący jeszcze uczniowie tajnego nauczania wspominają księży: Władysława Czecha i Stanisława Śniatałę. Ksiądz Władysław pełnił w czasie wojny funkcję wikariusza. Przez 4-5 razy w tygodniu uczył na plebanii, w kościele i we dworze Dolańskich religii, historii, łaciny a także języka ojczystego. Uczniowie bardzo się go bali gdyż był bardzo wymagający, porywaczy i surowy. Emerytowani dziś nauczyciele, a wojenni uczniowie kompletów profesora St. Bąka: Emilia Bilska i Józef Sanecki tak wspominają ks. Czecha: „Umieliśmy zawsze wszystko na pamięć, gdyż ksiądz nie przyjmował do wiadomości, że czegoś się nie umie. Gdy wchodziliśmy na plebanię chwilę staliśmy w korytarzu i kilkukrotnie wykonywaliśmy znak krzyża ze strachu. Do dziś pamiętamy łacińską deklinację i koniugację i znamy Pismo Święte. Wdzięczni jesteśmy mu za to, bo dzięki niemu zostaliśmy nauczycielami, przepracowaliśmy z dziećmi prawie 40 lat, a dziś mamy emerytury i niepowtarzalne wspomnienia z lat młodości”.
Podobnie wspominają wojenni uczniowie ks. Stanisława Śniatałę z Wielkopolski, który czytał im i opowiadał lektury, uczył polskiej gramatyki, a w dodatku ślicznie rysował. Z racji tego, że był wygnańcem z Wielkopolski mieszkał w pałacu Dolańskich. Uznawany był trochę za obcego. Uczył więc dzieci z rodziny Dolańskich i ich przyjaciół, ale też wspierał uczestników tajnych kompletów uczących się w pałacu, przygotowując do egzaminu, dostarczając lektury i służąc radą.
Należy zaznaczyć, że przez krótki okres wspierał też tajne komplety z Grębowa ks. Bronisław Szewc z Klonowego. Jednak ze względów bezpieczeństwa opuścił rodzinne strony, po roku pracy w tajnym nauczaniu, a tym samym zakończył swoją społeczną służbę.
Wojna powoli dobiegała końca, a w lipcu 1944 r. Niemcy opuścili Grębów. Życie powoli wracało do normy, a nauka stawała się coraz bardziej jawna. Nauczyciele przeszli do pracy w państwowych szkołach, a księża do posługi duszpasterskiej.
Współczesna młodzież nawet przy najbujniejszej wyobraźni i fantazji nie potrafi sobie wyobrazić nauki w piwnicy, stodole, czy wśród łanów zbóż, gdzie drzwi służyły za tablicę, a strach paraliżował każdą część ciała. Komu dziś chciałoby się czytać lektury na głos, uczyć się przy świecach lub naftowej lampce? Nikt tamtych młodych ludzi do nauki nie przymuszał, a oni bali się i szli po wiedzę, po zakazany przez wroga owoc, który z narażeniem życia, za darmo przekazywali im nauczyciele i księża.
Śledząc dziś losy 35 tajnych uczniów kompletów z Grębowa możemy stwierdzić, że wszyscy oni docenili trud swoich okupacyjnych nauczycieli. W niełatwych powojennych czasach wielu z nich podjęło pracę na państwowych posadach, wielu kontynuowało naukę zdobywając zawody oficerów Wojska Polskiego, lekarzy, nauczycieli i księży.
Szczególnie zdumiewa fakt, że tajne nauczanie w Grębowie przysłużyło się polskiej oświacie i polskiemu Kościołowi wydając aż 14 nauczycieli i trzech księży. Do dziś żyje i odwiedza swą rodzinną parafię ks. Franciszek Mróz, proboszcz i dziekan rymanowski, jeden z uczniów szkoły przy zasłoniętych oknach.
Rozrzuconych po całej Polsce uczniów tajnych kompletów łączą więzy przyjaźni. Z należnym szacunkiem przechowują w pamięci nazwiska swoich nauczycieli - tych w cywilnych ubraniach i w sutannach, czego dowodem są kwiaty i znicze na ich grobach.
To właśnie oni stali się fundamentami liceum w Grębowie, które w tym roku obchodzi 60-lecie swego istnienia i podtrzymali tradycję szkoły powszechniej przygotowującej się do wspaniałego jubileuszu - stu lat istnienia. Za wielkość, oddanie i mądrość chwała im za to.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV za Janem Pawłem II: różaniec ma serce chrystologiczne

2025-05-31 21:15

[ TEMATY ]

Leon XIII

Vatican News

Odmówiliście wspólnie Różaniec święty – modlitwę, która, jak podkreślił św. Jan Paweł II, ma rys maryjny i serce chrystologiczne - wskazał Papież Leon XIV w przemówieniu na zakończenie majowej modlitwy różańcowej w Ogrodach Watykańskich.

Leon XIV podkreślił, że z radością dołączył do „czuwania modlitewnego na zakończenie maja, miesiąca poświęconego Maryi”. Jak zaznaczył, ta modlitwa „to gest wiary, który w prostocie i pobożności gromadzi nas pod matczynym płaszczem Maryi. W tym roku przywołuje on niektóre ważne aspekty Jubileuszu, który obchodzimy: uwielbienie, drogę, nadzieję, a przede wszystkim wiarę – rozważaną i wspólnie wyznawaną”. Cytując Jana Pawła II dodał, że modlitwa różańcowa „skupia w sobie głębię całego przesłania ewangelicznego” (List apostolski Rosarium Virginis Mariae, 16 października 2002, 1).
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

ME w wioślarstwie - złoty medal polskiej dwójki podwójnej

2025-05-31 13:43

[ TEMATY ]

sport

Adobe.Stock

Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup zdobyli w Płowdiw złoty medal wioślarskich mistrzostw Europy w dwójce podwójnej. Drugie miejsce zajęli mistrzowie olimpijscy z Paryża Rumuni Andrei Cornea i Marian Enache, a trzecie Fintan McCarthy i Konan Pazzaia z Irlandii.

Polacy zdominowali sobotni finał, od początku narzucili szybkie tempo i wypracowali przewagę nad rywalami. Do mety dopłynęli w czasie 06.02,93, uzyskując 0,94 s przewagi nad Corneą i Enache, którzy na końcówce dystansu przyspieszyli. Irlandczycy stracili do zwycięzców aż 2,55 s.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję